Historia

Dekalog dobrego człowieka

Postulował wprowadzenie do porządku społecznego miłości – kategorii spoza systemów politycznych i ekonomicznych. „Nie przez nienawiść powstanie nowy porządek na świecie. Może on zrodzić się tylko przez miłość”, gdy sprawiedliwość i każdy kodeks życia publicznego, prywatny czy obywatelski, konstytucje czy kodeks pracy, „serce dostanie” – podkreślał Prymas Tysiąclecia.

W niedzielę 12 września odbędzie się beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej. Uroczystości beatyfikacyjne będzie można śledzić od godz. 12.00 w TVP1, TVP Polonia i TVP Info.

Wielkie wydarzenie: beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego, niezapomnianego Prymasa Tysiąclecia. Lista spraw, które mu zawdzięczamy, jest długa – pisze w wydanej przez ZNAK książce „Prymas Wyszyński. Wiara – nadzieja – miłość” Ewa K. Czaczkowska – ale najważniejszy na niej punkt brzmi: świętość. „Prymas Wyszyński swoim życiem pokazuje, że pełniąc najwyższe funkcje, czy to w Kościele czy w społeczeństwie, można żyć święcie. Można żyć wiarą, w której wszystko się zaczyna, nadzieją i miłością” – czytamy. Wobec beatyfikacji tego wielkiego człowieka, którego ze swojego życia wciąż pamięta wielu z nas, przypominamy jego niezwykłe zalecenia co do życia społecznego, omówione przez autorkę. Nic, ale to nic nie straciły na aktualności, chociaż kardynał Stefan Wyszyński przygotował je w 1967 roku.

Ewa K. Czaczkowska publikuje na łamach Tygodnika TVP, ale tym razem występuje jako znawca biografii Prymasa Tysiąclecia (jest autorką znaczącej i jednej z najpierwszych biografii „Kardynał Wyszyński. Biografia” ZNAK, Kraków 2013). Jej najnowsza książka, której fragmenty drukujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa, jest bogatym w historyczne odniesienia i przykłady rozważaniem znaczenia trzech tytułowych cnót w życiu Prymasa Tysiąclecia. Zawiera też reporterski opis cudownych uzdrowień, o jakich mówią ich świadkowie oraz rozmowę z ojcem profesorem Zdzisławem J. Kijasem OFMconv, relatorem w procesie beatyfikacyjnym Stefana Wyszyńskiego.



Kiedy jesienią 1944 roku upadło powstanie warszawskie, do podstołecznych Lasek, gdzie Stefan Wyszyński pracował jako katecheta niewidomych dzieci i kapelan AK, wiatr przyniósł nadpaloną kartkę ze słowami: „Będziesz miłował…”. Te słowa w obliczu hekatomby zła, która dotknęła Polskę, wstrząsnęły przyszłym prymasem. Uznał je za apel i testament zniszczonej Warszawy.

„Będziesz miłował…” to był chrześcijański program na czas komunistycznego zła opartego na nienawiści klas; jedyny program, który mógł ocalić konkretnego, pojedynczego człowieka i cały naród. „(…) nienawiść – mówił prymas – można uleczyć tylko miłością”. Tym bardziej że – jak pisał w liście pasterskim, ogłaszającym w 1967 roku nowy program duszpasterski: Społeczną Krucjatę Miłości – każdy pragnie być miłowany. Każdy pojedynczy człowiek, ale i całe grupy społeczne, i narody, a „nawet ci, co narodami rządzą, świadomi nieskuteczności paragrafów (…). Słowem, cała ludzkość trwa w powszechnym pragnieniu miłości”, szuka w niej ratunku, „nawet nie zdając sobie niekiedy sprawy ze źródła swej nadziei”. Źródłem tej miłości, ale i pragnienia miłości, które zostały wszczepione w serce człowieka, jest Bóg-Miłość, a ich wyrazem – miłość bliźniego.
Prymas Tysiąclecia przed domem sióstr nazaretanek podczas internowania w Komańczy. Fot. NAC/Archiwum Fotograficzne Stanisława Porębskiego
„Sprawdzianem miłości ku Bogu jest stosunek do ludzi” – pisał prymas w liście pasterskim, wzywając do budowania na miłości relacji w rodzinie, szkole, pracy, życiu politycznym. Apelował o pełnienie uczynków dobroci, wzywał do miłości społecznej, do tworzenia „kultury serc”. Swoje przesłanie ujął w dziesięciu punktach tak zwanego ABC Społecznej Krucjaty Miłości:

„1. Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata.
2. Myśl dobrze o wszystkich – nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.
3. Mów zawsze życzliwie o drugich – nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdy wyrządzone słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.
4. Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.
5. Przebaczaj wszystko – wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody.
6. Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jak byś pragnął, aby tobie czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co ty jesteś winien innym.
7. Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.
8. Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak ty korzystasz z pracy drugich.
9. Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.
10. Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół”/…/

Upominał się o wszystkich

W życiu Stefana Wyszyńskiego miłość do bliźniego wyrażała się w wieloraki sposób i na wielu płaszczyznach /…/. Nie znaczy to, że nie bywał krytyczny czy nawet ostry w słowach, ale starał się – i tak uczył księży, do czego za chwilę wrócimy – prawdę głosić z miłością, idąc za słowami świętego Pawła: „Prawdę czyńcie w miłości”. Nigdy nie niszczył ludzi.

Ksiądz Bronisław Piasecki, ostatni kapelan prymasa, wspominał: „Najgorsze określenie, jakie słyszałem z jego ust na temat »trudnego« księdza, brzmiało: »A to gałgan jeden«”. W brewiarzu Wyszyński trzymał obrazek Matki Bożej z wypisanymi na odwrocie imionami i nazwiskami księży, którzy odeszli z kapłaństwa. Modlił się za nich codziennie. „Czas to miłość!” – powtarzał często prymas i rozdawał go ludziom. Całe dnie, od rana do nocy, co doskonale obrazuje dziennik Pro memoria, miał wypełnione spotkaniami. Tysiącami spotkań rocznie. Rozmawiał z ludźmi wszelkich stanów, środowisk, kondycji. Nie tylko w czasie wizytacji duszpasterskich, podróży w różne części kraju, ale przede wszystkim w czasie niezliczonych godzin audiencji udzielanych w siedzibach swych dwóch archidiecezji – w Warszawie i Gnieźnie. W Gnieźnie, gdzie starał się spędzić kilka dni w każdym miesiącu, księża wiedzieli, że prymas urzęduje od godziny dziewiątej do trzynastej i każdy może do niego przyjść /…/.
Kard. Stefan Wyszyński rozmawia z robotnikami leśnymi, których spotkał w czasie wycieczki nad jezioro Duszatyń podczas internowania w Komańczy. Fot. NAC/Archiwum Fotograficzne Stanisława Porębskiego
Po obiedzie zawsze zachodził do kuchni, by podziękować za posiłek siostrom elżbietankom, które prowadziły prymasowski dom. Dużo o stosunku Stefana Wyszyńskiego do ludzi mówią jego przyjaźnie, zawiązane jeszcze przed wojną, które pielęgnował w dalszym ciągu jako prymas. Do grona przyjaciół należeli: Roman Kadziński, nauczyciel języka polskiego, którego córka Katarzyna była chrześnicą prymasa; matka Róża Czacka, założycielka zakładu dla niewidomych w Laskach i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, współpracująca z księdzem Władysławem Korniłowiczem, duchowym ojcem księdza Wyszyńskiego; Antoni Marylski, także związany z Laskami, który jako siedemdziesięciosiedmiolatek, na dwa lata przed śmiercią, przyjął święcenia kapłańskie z rąk prymasa; a przede wszystkim Maria Okońska, założycielka „Ósemki”.

Miłość bliźniego realizowała się w życiu Stefana Wyszyńskiego na wiele sposobów, ale przede wszystkim w głoszeniu Ewangelii – miłości Chrystusa do człowieka. Siłą prymasowskiego przepowiadania prawdy była siła miłości, z jaką ją głosił.

„W głoszeniu prawdy Bożej zachowajcie miłość – pisał do kapłanów na pół roku przed aresztowaniem. – Każdy ma odczuć: ten kapłan kocha ludzi! A więc nie jątrzyć, nie dzielić ludzi, nie przeciwstawiać ich sobie, nie wywoływać przygnębienia. Ale raczej godzić i uspokajać, jednoczyć i łączyć, zespalać w obliczu Boga, podnosić na duchu i dźwigać. (…)

Kościół żyje przez dwadzieścia wieków na ziemi dzięki temu właśnie, że umiał skupiać wokół siebie ludzi i budować przyszłość, choćby na ostatnim kamieniu dobra, jaki pozostał jeszcze w duszy (…), że umiał stanąć przy człowieku, choćby ten stał pod szubienicą”. Wiedział, i mówił o tym księżom, że chory świat potrzebuje „bardziej absolwentów i doktorów miłości niż socjologów i polityków”.

Miłość bliźniego kazała prymasowi walczyć o prawo do wyznawania wiary w Boga, które w PRL było łamane, ale także o wszystkie inne prawa człowieka, przede wszystkim o prawo do życia w wolności, prawdzie, poszanowaniu godności. Z tych samych powodów Stefan Wyszyński upominał się o wszystkich krzywdzonych przez systemy społeczno- -polityczne – czy to przez kapitalizm, czy przez komunizm.

Ksiądz związkowiec

Przestudiowałem „Kapitał” trzy razy

„Inteligencja nasza nieraz, nieświadomie może, przygotowuje grunt dla komunizmu, a sobie szafot” – pisał w 1938 roku ks. Wyszyński.

zobacz więcej
W okresie międzywojennym jako kapelan Chrześcijańskich Związków Zawodowych we Włocławku podnosił wiedzę i samoświadomość robotników w czasie wykładów na Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym, wstawiał się za nimi w rozmowach z właścicielami fabryk, nie tylko w sprawach materialnych, ale także w kwestii poszanowania godności, wspierał materialnie – prowadził sekcję budowy domów i pomagał w zakładaniu przyfabrycznych żłobków.

Przed wojną popierał postulaty reform społecznych, a po wojnie nie sprzeciwiał się im. Widział błędy i kapitalizmu, który w centrum stawiał zysk, i komunizmu, który w miejscu Boga umieścił kolektyw. On sam zawsze, jak nakazywała katolicka nauka społeczna i chrześcijańska antropologia, upominał się o człowieka.

Postulował więc wprowadzenie do porządku społecznego miłości – kategorii spoza systemów politycznych i ekonomicznych. „Prawdziwa odbudowa i przebudowa społeczna zacznie się również wtedy, gdy sprawiedliwość serce dostanie” i namaszczona będzie miłością, gdy „każdy kodeks życia publicznego, czy to prywatny, czy obywatelski, konstytucje czy kodeksy pracy, będą przeniknięte duchem miłości” – mówił w listopadzie 1956 roku na Jasnej Górze. „Nie myślcie, najmilsi, że to utopia. Wszystkie utopie, które się zrodziły z niepokoju człowieka szukającego nowego i lepszego współżycia społecznego, są właśnie szukaniem miłości. Poczujemy się w pełni wolni i w prawdzie dopiero wtedy, gdy wszystkie moce w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i zawodowym, politycznym i nawet tak skłóconym dzisiaj życiu międzynarodowym odkryją serce”.

Mając na uwadze zaproponowany przez marksizm porządek społeczny, który opierał się na walce klas, czyli nienawiści, podkreślał: „Nie przez nienawiść powstanie nowy porządek na świecie. Może on zrodzić się tylko przez miłość”. Miłość – niesiona przez Społeczną Krucjatę Miłości – miała odmienić każdego człowieka, a przez to doprowadzić do przemiany społecznej. Do powstania „nowych ludzi plemienia”, jak mówił prymas wiele lat później, bo w lutym 1981 roku:

„Nie trzeba się oglądać na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili. A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać, i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli, czy nie. Nie idzie bowiem w tej chwili w Ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie też o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka. Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało »nowych ludzi plemię«”.
„Prymas Wyszyński. Wiara – nadzieja – miłość”, wydawnictwo ZNAK, 2020
Z miłości do ojczyzny

Jednym z rodzajów miłości bliźniego jest miłość ojczyzny. W hierarchii wartości Wyszyńskiego znajdowała się ona wysoko. Za świętym Ambrożym prymas stawiał ją na drugim miejscu, zaraz po miłości Boga. Łączył miłość Kościoła i narodu.

„Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej” – te słowa Wyszyńskiego często się przywołuje, gdy mowa o jego patriotyzmie. Wypowiadał je w dramatycznym momencie – we wrześniu 1953 roku, kilka dni przed własnym aresztowaniem. Przewidując to, do czego doszło kilka dni później, mówił: „Gdy będę w więzieniu, a powiedzą wam, że Prymas zdradził sprawy Boże – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas stchórzył – nie wierzcie. Gdy będą mówili, że Prymas działa przeciwko narodowi i naszej Ojczyźnie – nie wierzcie”. A potem padło właśnie to słynne zdanie, tak wiele mówiące o jego autorze: „Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej”.

Prymas kochał Polskę. Mówił o ojczyźnie w sposób, który dziś słyszy się rzadko. Tak mówiły pokolenia, które zaznały życia pod zaborami. Stefan Wyszyński Niepodległą witał jako siedemnastolatek. Wiedział, co znaczy brak możliwości uczenia się ojczystego języka i ojczystej historii. W jego szkole na ścianie zamiast portretów królów polskich wisiały podobizny rosyjskich carów. Jako dojrzały kapłan poznał życie pod okupacją niemiecką i radziecką. Z II Rzeczypospolitej wyniósł szacunek dla niepodległego państwa jako politycznej formy życia narodu. I choć Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była suwerennym państwem, była jednak państwem polskim, dlatego dla prymasa, jak zauważa dr hab. Paweł Skibiński, stanowiła pewną wartość, bo pozwalała katolikom uczestniczyć w życiu społecznym oraz unikać zagrożenia zewnętrzną interwencją ZSRR.
Kardynał Wyszyński na Jasną Górę przybył 2 maja 1966 roku. Fot NAC
Miłość ojczyzny według prymasa Wyszyńskiego jest obowiązkiem wynikającym z czwartego przykazania: miłości do rodziców. Jest obowiązkiem moralnym i religijnym. Ta miłość uczy bowiem męstwa, a męstwo „broni czasu wojny, służy słabym, potrzebującym opieki w czasie pokoju”. Uczy „roztropności, umiarkowania w wymaganiach dla siebie, uczy też wielkoduszności”, wspaniałomyślności i „daje siłę ducha na chwile trudne, gdy trzeba zapomnieć o sobie”. Miłość ojczyzny uczy wreszcie „patrzeć daleko w przyszłość Ojczyzny i pragnie jej istnienia i pomyślności – nie tylko dziś, ale i w przyszłości” – mówił Wyszyński w 1975 roku, w pięćdziesiątą rocznicę sprowadzenia do Warszawy zwłok nieznanego obrońcy Lwowa i złożenia go w Grobie Nieznanego Żołnierza.

Ale mówił też, co warte podkreślenia, że czasem większym bohaterstwem niż umrzeć dla ojczyzny jest żyć dla niej, trwać, wytrzymać całe lata. Tak właśnie było w PRL, kiedy forma ustroju państwa nie była przez naród wybrana, lecz została mu narzucona. Polska i Kościół zbyt mocno wykrwawiły się jednak w okresie drugiej wojny światowej, by można było narażać naród na nowy rozlew krwi, tym bardziej krwi braterskiej. Dlatego prymas z miłości do ojczyzny i narodu, tak doświadczonych w minionych wiekach, łagodził nastroje w chwilach ogromnych napięć społecznych (aczkolwiek nie za wszelką cenę: na przykład w grudniu 1970 roku odmówił wystąpienia z apelem o uspokojenie nastrojów, dopóki władze nie wycofają zgody na użycie broni wobec protestujących robotników). W czasach marazmu pobudzał zaś do działania, wzmacniał ducha wolności wewnętrznej.

–Ewa K. Czaczkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy




W niedzielę, 12 września odbędzie się beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej. Tego dnia w TVP 1 o godz. 10.05 będzie można obejrzeć film dokumentalny „Wyszyński - dobry kontakt w niebie”, a uroczystości beatyfikacyjne będzie można śledzić od godz. 12.00 w TVP1, TVP Polonia i TVP Info. Wieczorem TVP1 i TVP Polonia o godz. 20:15 nadadzą koncert „Ten zwycięża, kto miłuje”, w TVP Kultura można będzie go obejrzeć o godz. 23:10; o godz. 21.25 w TVP1 i o godz. 22:50 w TVP Dokument wyemitowany zostanie fabularyzowany dokument „Jako w niebie, tak i w Komańczy”.
TVP Historia pokaże w sobotę, 11 września o 19.00 teleturniej „Giganci Historii” poświęcony Prymasowi Tysiąclecia (powtórka w niedzielę o o 16.30), natomiast w niedzielę, 12 września o 19:30 film dokumentalny „Ojciec i Pasterz”, a o 21:05 film fabularny „Prymas. Trzy lata z Tysiąca” z Andrzejem Sewerynem w roli głównej.


Wszystkie odcinki dokumentalnego serialu „PASTERZ” o życiu Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego

Zdjęcie główne: W lutym 1981 roku kardynał Stefan Wyszyński przyjął w rezydencji Prymasów Polski w Warszawie potomków rodu Czartoryskich. Na zdjęciu: prymas trzyma na rękach Jakuba Gierycha, obok Anna Golińska. Fot. PAP/Maciej Belina Brzozowski
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.