„Liczę serio na Paderewskiego, jest zgodny ze mną prawie we wszystkich punktach, jest nawet bardziej zaciekłym «federalistą» i on będzie Dmowskiego moderował...” – mówił Piłsudski.
zobacz więcej
Najważniejsze, że z udziałem polityków z innego kontynentu został wykreowany obowiązujący do dziś w wielu miejscach kształt Europy. Zresztą ciekawie opisywał to House w jednym ze swoich pamiętników, którego fragment znajdujemy w naszej antologii. Wydarzenia z 9 stycznia 1919 roku relacjonował następująco: „Sobota okazała się szczególnym dniem. Po śniadaniu wróciłem do Białego Domu, aby popracować z prezydentem. Zasiedliśmy do pracy o wpół do jedenastej i skończyliśmy nakreślanie nowej mapy świata o dwunastej trzydzieści”.
Nowa mapa świata w dwie godziny, to brzmi ciekawie. Tylko że spór o polskie granice toczył się gdzie indziej, między Brytyjczykami i Francuzami. Brytyjski premier David Lloyd George miał stwierdzić, że przyznanie Polsce Górnego Śląska to jak ofiarowanie małpie zegarka.
Wydaje mi się, że ani Francuzi nie byli aż takimi przyjaciółmi Polski, ani Brytyjczycy wrogami. Chodziło o przyszłą pozycję Niemiec. Francja dążyła do maksymalnego osłabienia swojego odwiecznego wroga, a Wielka Brytania wolała, aby Niemcy byli w Europie równowagą dla silnej Francji. Francuzi wspierali Polskę w czasie walki o Górny Śląsk, ale ostatecznie wywalczona została tylko część tego regionu. Gdańsk nie został polskim, tylko Wolnym Miastem. W 1920 roku okazało się, że Amerykanie mieli rację, żeby przyznać Gdańsk Polsce. W czasie najazdu bolszewickiego młode państwo bez portu morskiego było odcięte od dostaw broni. To mogło skończyć się tragicznie.
Sytuację z lat 1919-1920 dokumentuje pan w drugim tomie, ale wróćmy jeszcze do Paryża. Jak w pamiętnikach „lobbystów” wypadają nasi ojcowie niepodległości?
Amerykańscy wysłannicy do Europy byli doskonałymi obserwatorami. Pomimo bariery językowej szybko diagnozowali wewnętrzne podziały i niechętne sobie obozy. Uwagę na to zwrócił tłumacz Wilsona Philip Bonsal, pisząc: „Piłsudski trzyma władzę w Warszawie i wielu innych okręgach. Wydaje się, że nie jest on w najlepszych stosunkach z Komitetem Narodowym”. I za chwilę doprecyzowując: „Tak naprawdę, to każdy z każdym jest w złych stosunkach” (śmiech). Mało tego, znał i w odpowiednim kontekście przypominał pojęcie
liberum veto, dostrzegając kłótliwość i brak skłonności do porozumienia naszej delegacji.
Najciekawsze jest jednak to, jak House wymógł wyznaczenie przez Polaków dwóch przedstawicieli na obrady w Paryżu. Członkowie delegacji niestety nie mogli się porozumieć – nominacja dla Paderewskiego zdawała się naturalna, ale w sprawie drugiego nazwiska trwał burzliwy spór. „Pułkownik” postanowił zamknąć Polaków w pokoju, stawiając ultimatum, iż jeżeli nazwiska nie zostaną podane, to wykluczy ich z rozmów. I tak, po kilku godzinach burzliwej debaty we własnym gronie, wyłoniono nazwiska Paderewskiego i Dmowskiego.
– rozmawiał Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy