Sikorki i dzięcioły rzeczywiście chętnie skorzystają ze słoniny, ale też pamiętajmy, by nie była ona przetworzona, wędzona czy posolona. Inne mniejsze gatunki ptaków można dokarmiać nasionami słonecznika. A przede wszystkim robić to, gdy rzeczywiście na zewnątrz panują cięższe warunki atmosferyczne. I jeśli się już zaczęło, to robić to regularnie, bo ptaki szybko się do dokarmiania przyzwyczajają.
W lasach można spotkać paśniki. Komu one służą? Wiele osób uważa, że bardziej niż zwierzęta, korzystają z nich myśliwi.
Niestety jest to prawda. Często ambony łowieckie umieszczane są w niedalekiej odległości od paśników czy nęcisk dla dzików, z których korzystają też inne zwierzęta. To budzi duże kontrowersje, a łowiectwo, które kiedyś było bardziej aktywne i polegało na chodzeniu po terenie i poszukiwaniu zwierzyny, zamieniło się w stacjonarne. Myśliwi dziś często podjeżdżają pod ambonę, wysypują karmę, zwierzę przychodzi, a oni do niego strzelają. Te duże ilości karmy, wykładane również w paśnikach, zaburzają cykl fizjologiczny zwierząt. Powodują też to, o czym wcześniej wspominałem, a mianowicie z racji tego, że z miejsc dokarmiania korzysta wiele różnych gatunków zwierząt – dziki, jenoty, ptaki, a nie osobniki jednego gatunku – przenoszą między sobą choroby i pasożyty. To też zaburza ich strukturę socjalną i użytkowanie terenu. Zaczynają częściej wychodzić z lasu albo bytować w jednym miejscu, bo jest tam właśnie coś do zjedzenia.
Czy da się to, co człowiek popsuł, naprawić? Sprawić, że taki pół hodowlany, dokarmiany dziki osobnik wróci do lasu i nie będzie korzystał z naszej pomocy? Czy tak poniekąd nie było z żubrem, który po latach odrodził się jako gatunek?
Żubr w wielu miejscach jest niestety chroniony właśnie jako zwierzę pół hodowlane, wypuszczane do lasów, dokarmiane w nim. Co nie jest dobrym pomysłem. Zimą w lesie dla tak dużego roślinożercy nie ma zbyt dużo pokarmu. To zwierzę przystosowane do terenów otwartych, które oferują dużą biomasę roślinności zarówno latem, jak i zimą. Kiedy zimy są łagodniejsze, łąki i tereny otwarte są zielone przez prawie cały rok. W lesie jesienią roślinność zanika. Jeśli więc chcemy mieć dziką populację żubra, bytująca bez opieki człowieka, to nie wprowadzajmy go do ubogich lasów iglastych, a na obszary mozaiki łąk, dolin rzecznych i lasów, np. dawne poligony wojskowe, które są zlokalizowane w miejscach, gdzie jest mniej ludzi, mniej dróg, a ryzyko konfliktu z człowiekiem również jest niskie.
Jednym słowem nie ułatwiajmy zwierzętom życia z naszego ludzkiego punktu widzenia?
Tak. To dokarmianie nie jest im potrzebne, bo doskonale sobie bez niego poradzą. Poza tym dostarczanie pokarmu zwierzętom przez człowieka prowadzi do ich habituacji, czyli stopniowego oswajania się i zmniejszonej bojaźni tych zwierząt przed człowiekiem, co może w każdym momencie obrócić się przeciwko nam.
– rozmawiała Anna Bartosińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Rafał Kowalczyk, doktor habilitowany nauk leśnych, profesor nadzwyczajny w Polskiej Akademii Nauk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. Jego naukowe zainteresowania obejmują ekologię i zarządzanie populacjami dużych ssaków. Prowadził badania nad ekologią behawioralną, strategiami żerowania oraz paleoekologią ssaków drapieżnych i dużych ssaków roślinożernych. Opublikował ponad 100 artykułów naukowych. Uczestniczy też w działaniach dotyczących ochrony Puszczy Białowieskiej i dużych ssaków.
Jest m.in. członkiem Rady Naukowej IBS PAN, Instytutu Parazytologii PAN i Białowieskiego Parku Narodowego (BPN), Rady Merytorycznej Księgi Rodowodowej Żubrów i Komisji Hodowlanej BPN, Rady Fundacji WWF. Redaktor pomocniczy czasopisma naukowego „Mammal Research”.