Gdy koncepcję honoru uwolni się od arystokratycznej buty i skłonności do gwałtu, zostanie w niej coś, co pomaga człowiekowi zachować osobistą prawość – mówi socjolog kultury Marcin Darmas.
zobacz więcej
Mniej więcej w tym samym czasie przeciwko poprawności politycznej otwarcie opowiedzieli się też tacy legendarni ludzie komedii jak Jerry Seinfeld czy reżyser Mel Brooks, którego antyrasistowska parodia westernów „Płonące siodła” (1974), została w 2019 roku uznana za film mający znamiona… rasizmu.
Meta stand-up Chapelle’a
Czarne chmury nad Gilliamem zbierały się od dłuższego czasu. Protest aktorów z The Old Vic miał mieć związek z jego porównaniem #Metoo do polowania na czarownice. Opisał to w branżowym „The Stage” Matthew Hemley, który przypomniał, że to właśnie tym teatrem kierował 12 lat Kevin Spacey. W listopadzie 2017 r. 20 pracowników teatru napisało, że byli molestowani przez dwukrotnie nagrodzonego Oscarem Spaceya, na skutek czego został on (dosłownie) wycięty z gotowych już filmów i pozbawiony szans na dalszą karierę w Hollywood, choć do tej pory nie skazano go w żadnym procesie.
Wydaje się jednak, że radykalna decyzja, by nie wystawiać sztuki reżyserowanej przez tak uznanego twórcę jak Gilliam jest związana z bardziej gorącą sprawą niż jego wypowiedzi sprzed kilku lat. Terry Gilliam wziął bowiem w obronę Dave'a Chappelle'a, którego netflixowy stand-up „The Closer" wywołał spektakularną awanturę. Chappelle to jedna z największych gwiazd amerykańskiej komedii. Największy serwis streamingowy świata miał zapłacić za „The Closer” i pięć jego innych ekskluzywnych występów 24 miliony dolarów (sic!).
„The Closer” to coś więcej niż stand-up. To „meta stand-up”, w którym Chappelle rozprawia się ze wszystkimi łatkami, jakie przez lata lewica mu przykleiła. Nazywano go homofobem, transofobem i nawet „terfem”, czyli pejoratywnym określeniem feministek, które są uznane za transofobki. W tym występie wziął wszystko na klatę i wystrzelił swoje najmocniejsze kule.
Czarnoskóry komik bronił autorki „Harry’ego Pottera” J.K Rowling (wyklętej przez transeksualistów za to, iż stwierdziła, że istnieje podział na płcie) i aktora Kevina Harta, który nie mógł poprowadzić gali Oscarów przez rzekomo homofobiczne tweety sprzed wielu lat. Uświadamiał, że raper DeBaby nie został odrzucony, kiedy kilka lat temu zastrzelił kogoś, i ma na koncie liczne ciemne uczynki, ale „skasowano” go za żarty z LGBT.
Opowiadał też o Daphne Dorman, swojej transseksualnej przyjaciółce, która broniła go publicznie przed oskarżeniami o transfobię. Spotkała się na Twitterze z radykalnym potępieniem od własnego środowiska. W 2019 roku popełniła samobójstwo, a Chappelle do dziś wspiera finansowo jej córkę.
Na końcu występu teatralnie rzucił mikrofonem i zapowiedział, że więcej nie będzie żartował z LGBTQ i kończy ze stand-upem, dopóki te środowiska nie zaczną uznawać, że z każdego wolno się śmiać.
Ostatni rycerz
Na Netflix spadła lawina oskarżeń o homofobię. Serwis, który ma w swojej agendzie tęczowy, mówiąc językiem Gramsciego, marsz przez instytucję, został oskarżony o dyskryminację.