Cywilizacja

Czy nauczyciel historii może w Polsce zarabiać ćwierć miliona złotych miesięcznie?

José Mourinho ma dziś złote żniwa jako trener często zwalniany. Zbierając starannie ziarnko do ziarnka zarobił na tych rozstaniach, mniej lub bardziej nagłych, około 100 milionów funtów.

Futbol to biznes. Ludzie futbolu są jak baterie tego biznesu. Biznes musi się opłacać, więc baterie muszą dobrze działać w swoim zasięgu. Prezes w zakresie zarządzania. Piłkarze na boisku. Trener w paśmie szkolenia. Tylko tyle i aż tyle.

Klub piłkarski to system ogniw połączonych. Aby był sukces, wszystkie powinny być sprawne. Gdy jest pod górkę, szuka się słabego ogniwa. W tej branży długo się nie szuka. Najczęściej wskazuje się na trenera i zmienia go na nowego.

Ten prosty ruch jednak obciążony jest wadami. Nigdy nie ma pewności, czy zmiana jest na lepsze, czy na gorsze albo czy nie wyjdzie na to samo. W latach od 2012 do 2021 w warszawskiej Legii zmieniono 10 trenerów, a dzisiaj jest jak jest.

Zresztą nie jest to jedynie norma polska. Takie są tendencje światowe. W 1992 roku przeciętny czas pracy trenera klubowego w Anglii wynosił 3,5 roku, w 2016 już tylko 1,3 roku. Karuzela kadrowa w tym fachu kręci się coraz szybciej.

Można z niej wypaść na krótko albo na dłużej, ale nie można liczyć na zawodowe dożywocie na jednej posadzie w jednym klubie. Zatem trzeba być zabezpieczonym na okoliczność nagłego zwolnienia, a w praktyce w każdej chwili. Na wszelki wypadek na czas dłuższy.

Istnieją ustalone procedury rozstania trenerów z pracodawcami zawarte w indywidualnych kontraktach. Dotyczy to klubów jak i reprezentacji narodowych. Kontrakty negocjowane są przed zatrudnieniem, co zawsze wiąże się z ryzykiem błędu.

Toteż w ich zapisach, o sumach odszkodowań czy odpraw, nie ma znaczenia troska o los trenera na zwolnieniu lecz jego wartość rynkowa w biznesie. Z tym jest poważny problem, ponieważ trudno przyjąć obiektywne wskaźniki w sporcie, który jest grą przypadków.

Dyskusyjny algorytm

Od dawna trwają spory w środowisku: jak istotny jest wpływ trenera na wyniki – duży czy niewielki? Aby to ustalić potrzebne są bardziej precyzyjne kryteria niż intuicja prezesa klubu czy nawet jego dobra znajomość futbolu.

Próby trwają, powstają jakieś teorie, lecz ich rezultaty jak były, tak pozostają dyskusyjne. Według brytyjskich statystyków 89% wyników drużyny w ciągu dekady zależy od wypłacanych pensji. Inne czynniki, w tym praca trenera, to pozostałe 10 procent.

Problem w tym, że tylko nieliczne jednostki, jak choćby Alex Ferguson, utrzymują posady latami. Przez dziesięć lat kluby mają po 8 czy 11 trenerów. Zatem nie sposób wyodrębnić i określić wpływu tego jednego na wyniki drużyny.

Czy statystyczne kryterium finansowe w ogóle może rozstrzygać o wartości zawodowej trenera, skoro nie ma on na to wpływu? Bo konkluzja typu „kto rządzi kasą, ten rządzi futbolem” jest dość banalna. Ponadto w piłce ważniejsze są sezony niż dekady.

Jednak raport firmy konsultingowej Twenty First Group sugeruje, że można wykazać konkretną przydatność trenera w oparciu o specjalny algorytm. Firma wymyśliła termin „coaching boost”, czyli wartość dodaną szkoleniowca. Co to oznacza?
Alex Ferguson był najdłużej pracującym menedżerem Manchesteru United, kierując zespołem w latach 1986-2013 przez 24 lata, 1 miesiąc i 14 dni. Dla swojego klubu stał się postacią pomnikową, w przenośni i dosłownie. Na zdjęciu monument upamiętniający trenera, odsłonięty przy stadionie Old Trafford w 2018 roku. Fot. Simon Stacpoole/Offside/Getty Images
Jeżeli właściciel klubu inwestuje w drużynę określoną kwotę, a trener podnosi sportową wartość zespołu poprawiając jego wyniki bez zwiększania wydatków, to wnosi tę osobistą wartość dodaną, która ilustruje jego rzeczywisty wkład w wyniki.

Jak się oblicza ten algorytm, wiedzą tylko ludzie z firmy. Na tej podstawie da się ponoć ułożyć ranking szkoleniowców, biorąc pod uwagę wysokość nakładów na drużynę w stosunku do osiąganych rezultatów. Jednak detale okrywa tajemnica.

W raporcie z 2019 roku do grupy najlepszych trafili: Mauricio Pochettino, Pep Guardiola, Julian Nagelsmann, Jürgen Klopp oraz Marcelino García Toral. Akurat oni znaleźli by się w tej grupie bez rzeczonego algorytmu, choć z jego pomocą można podobno liczyć dokładniej.

Na przykład wyniki drużyn prowadzonych przez Guardiolę często przewyższają nawet najwyższe wydatki na pensje w lidze. Przekładając to na finanse wartość dodana tego trenera wynosi 18 mln funtów rocznie, czyli mniej więcej 350 tysięcy tygodniowo.

Rozpoznanie rynku algorytmem byłoby niepełne, gdyby kluby nie miały z tego pożytku w szerszym zakresie, a konkretnie w podejmowaniu decyzji strategicznych w sprawach obsady trenerskiej i kosztów. Jednak wnioski są dość ogólne i mało przydatne.

Po pierwsze klub musi wiedzieć, jakiego szkoleniowca potrzebuje. Takiego, który umie wygrywać, czy takiego, który potrafi wpływać na sportowy rozwój zespołu? Jeżeli tego drugiego, to właściciel więcej wyda niż zarobi, bo budowanie wymaga czasu.

Po drugie należy filtrować każdego kandydata przez system algorytmu. Po trzecie – nieustannie szukać lepszych, by nie przegapić momentu, gdy będą dostępni. Po czwarte - wpisywać w kontrakty więcej bonusów kosztem pensji i odszkodowania za zwolnienie.

Finalna konkluzja jest wręcz salomonowa, gdyż zachęca aby kluby postępowały mądrze! Czyli jak? Aby nie bały się zmieniać trenerów, których chcą zmienić. I aby nie bały się nie zmieniać trenerów, którym ufają. Przy takim podejściu filtrowanie decyzji przez algorytm bierze oczywiście w łeb.

Najdroższy lecz nie najlepszy

Wprowadzenie algorytmu nie zdejmuje z prezesa klubu czy związku piłkarskiego odpowiedzialności za wybór trenera ani nie uwalnia go od konsekwencji, do których trzeba zaliczyć m.in. wysokość odprawy w przypadku zwolnienia.

Tradycyjne metody oceny fachowca, a w ostatecznym rachunku wyceny jego wartości, nadal trzymają się mocno. Ciągle najczęściej wybiera się szkoleniowców, którzy po prostu odnoszą sukcesy. Ostatnio nawet padł rekord świata trenerskiego transferu.

Bayern Monachium odkupił od RB Lipsk Juliana Nagelsmanna za 25 milionów euro. Menadżerowie z Lipska nie palili się do transakcji, wyznaczyli zaporową cenę 30 mln euro. W końcu przyjęli ofertę Bayernu. Drożej od niego odsprzedali tylko 4 piłkarzy.

Nagelsmann został najdroższym trenerem w historii futbolu. Następni za nim to c, który przeszedł z Porto do Chelsea za 15 mln czy Brendan Rodgers – transfer z Celticu do Leicester City za około 10,5 mln euro.

Ile zarabiają trenerzy piłkarscy i dlaczego tak dużo?

Bajońskie transfery piłkarzy, trenerskie fortuny nie robią już na nas wrażenia.

zobacz więcej
Najdroższy trener świata wcale nie jest najlepszym. Przed nim w rankingu widnieją nazwiska jeszcze czterech szkoleniowców. Listę otwiera Pep Guardiola, a dalej są Antonio Conte, Diego Simeone oraz Jürgen Klopp. Tak to wygląda globalnie, a w Polsce?

W Polsce wiodącym tematem jest Legia, a właściwie cień dawnej drużyny i jej właściciel Dariusz Mioduski, który w opinii kibiców i środowiska nie ma szczęśliwej ręki do trenerów. Za to ma determinację, by zerwać z tym poglądem z pomocą Marka Papszuna.

Papszun ma ciekawa biografię. Przez 15 lat pracował jako nauczyciel historii i wychowania fizycznego w gimnazjum w podwarszawskich Ząbkach, do dziś swoim piłkarzom zleca ponoć pisanie rozprawek i wystawia stopnie), a jako trener futbolu debiutował w Dolcanie Ząbki. W 2016 rozpoczął pracę w Rakowie Częstochowa, zostając najlepszym trenerem roku w plebiscycie „Piłki nożnej” w 2020.

W Legii czeka na niego kontrakt wysokości 220-250 tysięcy złotych miesięcznie, czyli około 3 mln rocznie. Zważywszy, że średnie pensje szkoleniowców polskiej ligi to około 30 tysięcy na miesiąc, są powody, by się skusić.

Fortuna za zwolnienia

Wszystko to, co robi trener, gdy pracuje i zarabia, przekłada się na jego egzystencję, gdy traci pracę. Są w tym fachu wybitni specjaliści, którzy potrafią sobie stworzyć atrakcyjny zawód ze zwolnień w klubach. Do mistrzów w tej dziedzinie należy José Mourinho.

Portugalczyk (on też na początku pracował jako nauczyciel wf, w lizbońskich szkołach) nie ma obecnie najlepszej passy w zawodzie trenera, za to ma złote żniwa we wcieleniu trenera zwalnianego. Zbierając starannie ziarnko do ziarnka zarobił na tych rozstaniach, mniej lub bardziej nagłych, około 100 milionów funtów.

Na przykład za zerwany kontrakt przed upływem terminu w 2021 roku Tottenham musiał mu wypłacić 30 mln funtów, co jest najwyższym, jednorazowym odszkodowaniem Mourinho, rzecz jasna jak do tej pory, gdyż trener jeszcze nie przeszedł na emeryturę.

Nie byłoby to możliwe, gdyby w kolejnych kontraktach pan trener nie zagwarantował sobie wysokich odpraw. A nie mogły tego dokonać, gdyby wcześniej nie osiągnął wysokiej wartości rynkowej, odmierzanej algorytmem albo tylko sukcesami.

Szczegóły takich kontraktów zwykle zawierają klauzulę o tajemnicy handlowej i podlegają negocjacjom. Trenerzy o znanych nazwiskach, ewidentnych dokonaniach dobrze zabezpieczają swoją przyszłość, choć nie do końca wiadomo jak dobrze.

Logicznie biorąc ktoś uznawany za najlepszego szkoleniowca świata powinien zarabiać najwięcej. Kimś takim jest Pep Guardiola, jednak w rankingu dochodów zajmuje miejsce drugie. Numerem jeden jest Diego Simeone (43,6 mln euro). Guardiola zarabia prawie o połowę mniej (23,28).

W piłce klubowej z górnej półki trenerzy zarabiają znacznie większe pieniądze od selekcjonerów. W sztabach narodowych rozwiązania kontraktowe okrywa jeszcze głębsza tajemnica. Wiadomo, że Joachim Löw jest liderem finansowym (3,8 mln euro rocznie) i tyle.

Mimo skąpych informacji nietrudno się domyśleć, że większość selekcjonerów i znanych trenerów klubowych nie musi się martwić, co z nimi będzie, gdy stracą pracę. Mają prawników, a oni wiedzą jak negocjować i pisać kontrakty. Biedy klepać nie będą.
Pep Guardiola jako trener Manchesteru City i José Mourinho jako menedżer Manchesteru United podczas meczu między ich drużynami w IV rundzie Pucharu Ligi Angielskiej w 2016 roku. Fot. Reuters Staff / Reuters / Forum
Wskazuje na to choćby przykład Stanisława Czerczesowa, który zrezygnował z odprawy (5 mln euro) po niespodziewanym zwolnieniu z funkcji selekcjonera Rosji. Rzecz jasna nie po to, aby przejść na zasiłek dla bezrobotnych. Miał już na widoku nową robotę. Parę dni temu ogłoszono oficjalnie, że będzie szkoleniowcem Ferencvárosu Budapeszt.

Sport i biznes są brutalne

Wszelkie regulacje i prawne zabezpieczenia w tym zawodzie potrzebne są trenerom, którzy nie należą do europejskiej czołówki, po prostu uprawiają ten fach i próbują z niego utrzymać siebie i rodzinę, prowadząc na co dzień zajęcia małych czy większych klubach.

I takie regulacje w Polsce istnieją, o czym można się dowiedzie choćby z branżowego blogu „Laszczyk footbal group”. Karuzela trenerska wiruje, toteż kluczowym problemem jest zapewnienie sobie warunków przetrwania po nagłym zwolnieniu.

Jest na to kilka sposobów tyle, że wszystkie opierają się o jeden wariant – właściwie sformułowane warunki kontraktu. Korzystne jest zawieranie umów z dłuższym okresem wypowiedzenia, na przykład na koniec rundy, z możliwością świadczenia pracy.

Kolejna możliwość obejmuje wcześniejsze zakończenie współpracy z klubem lecz z utrzymaniem ciągłości dalszego zatrudnienia np. w drużynie rezerw na tych samych warunkach, czyli także z tym samym wynagrodzeniem.
Dopuszczalne są zapisy o karach umownych czy jednorazowym odszkodowaniu. W przypadku konfliktu trener może się odwołać do Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN z wnioskiem o wypłatę wynagrodzenia kontraktowego za czas pozostały do jego wygaśnięcia.

Ogólne przepisy także zawierają pewne bezpieczniki jak choćby taki, że zwolnienie pierwszego trenera zespołu przed upływem umowy, wymaga uregulowania w całości jego wynagrodzenia przed zatrudnieniem następcy.

A co z drugim trenerem? Co z trenerem od młodzieży? Co z takim, który został zwolniony przed pierwszą rundą rozgrywek, co dopuszczają przepisy i nie może od razu podjąć pracy, czego przepisy zabraniają?

Krótko mówiąc podstawą zabezpieczenia dobrobytu albo chociaż przyzwoitej egzystencji trenera futbolu, który traci pracę, jest kontrakt. Ten kontrakt zależy od oceny zawodowej wartości trenera według przyjętych wskaźników w okresach, kiedy pracuje.

Dla liderów trenerskiego rynku ten problem jest czysto teoretyczny. A dla takich jak Mourinho nie istnieje. Mogą przyjąć na klatę każdą krytykę i całą winę za przegrane mecze, gdyż nie wpływa to boleśnie na stan ich konta w banku.

Czy trener pracujący z kobietami to gość tańczący na linie, która wisi nad przepaścią?

Seksualne powikłania zdarzają się w sporcie. Bliskie spotkania szkoleniowców ze szkolonymi czasem tłumaczone są względami szkoleniowymi.

zobacz więcej
Fachowcy mniej eksponowani muszą sobie jakoś radzić. Najpierw z wynikami, potem z działaczami, bo dobry kontrakt wymaga zgody oby stron. Jak nie ma na trenera popytu, trafia on na listę transferową i czeka na propozycję. Niekoniecznie się doczeka.

Wielkie pieniądze idoli boiska i gwiazdorów z ławek trenerskich skutecznie przesłaniają rzeczywisty krajobraz futbolu. Nie wszyscy dostają tam róże, niektórzy trafiają na kolce i tych raczej jest więcej niż mniej. Zdecydowanie przeważają.

Nauczyciel historii Marek Papszun może dostać posadę za 250 tysięcy złotych miesięcznie. Czy to coś zmienia? Dla nauczycieli historii zupełnie nic. Dla trenerów piłki nożnej tylko wtedy, gdy uda im się wybić ponad przeciętność. Ale nie we własnym mniemaniu.

Futbol to przecież sport, do bólu wymierny. Trenerów dokładnie tak samo jak zawodników ocenia się za wyniki. Słaby piłkarz czy przeciętny trener kariery nie zrobią. Nikt im nie zabrania próbować. Jednym udaje się podskoczyć wyżej, a innym nie.

Futbol to także biznes. W biznesie nie liczą się dobre chęci ani empatia lecz wyniki finansowe, które korelują ze sportowymi. Od nich zależą kontrakty trenerskie, wysokie pensje, bonusy i odprawy przy zwolnieniach. Tego nie da się rozdzielić.

Nie wszystkim zdolnym trenerom udaje się przebić z różnych powodów. Niektórym brakuje szczęścia, ale nikogo to nie obchodzi. Pod tym względem sport i biznes są brutalne. Dlatego w tym fachu więcej jest tych, którzy czekają na swoją szansę niż takich, którzy kąpią się w szampanie.

- Marek Jóźwik

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Trener drużyny Raków Częstochowa Marek Papszun podczas meczu Ekstraklasy z Legią Warszawa we wrześniu 2021 w stolicy. Fot. PAP/Leszek Szymański
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.