Rosja w roku 2014 wpadła w obsesję zdobycia jak największej liczby medali, posuwając się wręcz do zaangażowania służb specjalnych i zorganizowania wielkiej operacji podmieniania próbek komisji dopingowej. Dziś nadal płaci karę za aferę z Soczi i uwikłanie państwa w systemowe wspieranie dopingu. Zatem w Pekinie sportowcy z tego kraju nadal nie będą reprezentować Rosji, ale występować pod flagą „Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego”.
Tylko że to sankcja dość kuriozalna. Wprawdzie, gdy rosyjski sportowiec zdobywa złoty medal, nie odgrywany jest hymn Rosji, ale Rosjanie śmieją się wszystkim w twarz. Ich stroje są wielką rosyjską flagą, a wspomniany komitet jest przy tym klasyfikowany w tabeli medalowej. Państwo promuje się w najlepsze poprzez swój udział w igrzyskach.
Mówimy o Soczi w kontekście dopingowym, ale jak dalece aneksja Krymu miała związek z organizowaniem przez Rosję igrzysk w roku 2014?
To na pewno. Nie ma przypadku w tym, że aneksja Krymu nastąpiła w roku 2014, gdy cały świat pamiętał o zakończonych właśnie igrzyskach organizowanych przez Rosjan. Jestem przekonany, że plany organizacji igrzysk i działań militarnych były spójne. Po każdych igrzyskach społeczność międzynarodowa jest w pewnej euforii, oszołomiona blichtrem globalnej imprezy. Jestem przekonany, że gdyby Soczi miało być cztery lata później, to destabilizacja wschodniej Ukrainy byłaby inaczej zaplanowana w czasie.
Nie wiadomo, co wydarzy się w trakcie i po Pekinie, ale za chwilę rozgorzeje kolejna dyskusja. W grudniu będziemy mieli równie mało etyczny i kontrowersyjny mundial w Katarze.
Przyszły rok jest wyjątkowy, nigdy nie było tak, żeby w odstępie kilku miesięcy odbywały się tak upolitycznione i budzące emocje imprezy sportowe. Ostatnio bramkarz reprezentacji Niemiec Manuel Neuer wychodził na boisko z tęczową opaską w geście solidarności ze społecznością LBGT. Teraz tymczasem będzie występował w kraju, w którym homoseksualizm jest karany. Prawa kobiet w Katarze również nie przypominają tego, co znamy w Europie.
Jest jednak sprawa jeszcze ważniejsza, czyli budowa obiektów kosztująca życie wielu robotników. Od kilku lat nagłaśniana jest sprawa pracowników z krajów Trzeciego Świata egzystujących w nieludzkich warunkach. Sprawę nagłaśniała reprezentacja Norwegii, ale piłkarze tego kraju już wiedzą, że nie wystąpią na mistrzostwach świata. Nie w wyniku bojkotu, ale własnych wyników na boisku. Z pewnością żaden kraj, który się zakwalifikuje na mundial, nie będzie bojkotował imprezy.
– rozmawiał Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Mieszko Rajkiewicz – ekspert Instytutu Nowej Europy. Specjalista z zakresu polityzacji i globalizacji sportu. Prowadzi badania dotyczące dyplomacji sportowej oraz znaczenia „soft power” we współczesnym sporcie.