W niedzielę, 16 stycznia o godz. 10.25 na antenie TVP Historia magazyn „Przestrzeń pamięci” odwiedzi Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.
„Moi kochani bardzo dziękuję za pamięć, za waszą troskę, modlitwę za nas mieszających w Kazachstanie. Przeżywamy trudne chwile. Prezydent wprowadził stan wyjątkowy i są ogłoszenia, żeby nie wychodzić z domów. Sklepy, stacje benzynowe i wszystkie instytucje zostały zamknięte. Kolejki dwugodzinne tam, gdzie można kupić dwa małe limitowane chleby. Dziś otworzyły się sklepy i wrócił internet na kilka godzin”. – Ostatnio dostałem m.in. taką wiadomość z misji w Kapszagaju (Kazachstan – przyp. red.) – opowiada ks. Leszek Kryża TCHr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie.
I dalej cytuje: – „Generalnie w Kapszagaju jest i było spokojnie. Wszyscy nasi są zdrowi i cali, chociaż ludzie bardzo się boją. Spotkania ludzi są zabronione, dlatego nie można modlić się w zgromadzeniach. My trwamy ze swoją wspólnotą, dziećmi, siostrami, wolontariuszami i wychowawcami na wspólnej modlitwie. Dziękujemy wam za to, że pamiętacie o nas i macie nas w swoich sercach. Mamy nadzieje na lepsze jutro i że z Waszymi modlitwami będzie z każdym dniem tylko lepiej. Bóg zapłać za wszelkie dobro.”
W minioną środę, 12 stycznia po Apelu Jasnogórskim rozpoczęła się na Jasnej Górze modlitwa w intencji pokoju w Kazachstanie. Zainicjował ją Wolontariat Syberyjski, czyli grupa kilkudziesięciu osób w różnym wieku, które od kilku lat jeżdżą na miesięczne, a czasem nawet trzymiesięczne, pobyty w parafiach i katolickich placówkach Kazachstanu, aby wspierać prowadzoną tam pracę edukacyjną, działalność społeczną i duchową.
– Nasi wolontariusze byli w Pawłodarze, Kapszagaju, Nur-Sułtanie i Oziornojem. Ich wsparcie dla Kazachstanu nie ogranicza się tylko do czasu, który tam spędzili. Teraz w odpowiedzi na prośbę Kościoła w Kazachstanie, gdzie pracuje ok. 100 polskich misjonarzy i misjonarek, chcą łączyć się w modlitwie o pokój dla tego kraju – wyjaśnia ks. Kryża.
Nie ja wyjechałam
Żyją tam wciąż liczni Polacy i potomkowie Polaków, którym potrzebne są pomoc materialna i fizyczna, życzliwość, rozmowa po polsku, słowa troski. Najstarsi z nich pamiętają jeszcze swoje babcie, z którymi jako dzieci w połowie lat 30. XX wieku zostali wywiezieni z polskich wiosek na sowieckiej już wtedy Ukrainie. Wywiezieni bez możliwości powrotu, transportowani w nieludzkich warunkach, wyrzucani z wagonów na gołym kazachskim stepie – bez pożywienia, narzędzi do budowy choćby baraków, bez materiałów budowlanych, bez środków do życia.