Na pewno na to, że były telefony, bo są bilingi. Na pewno na to, że panowie się znają, bo Michniewicz to potwierdza. W tym środowisku wszyscy znają wszystkich, a czasem do siebie dzwonią. Fryzjer był działaczem piłkarskim, wiceprezesem Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, a wcześniej współtwórcą i menedżerem klubu Amika Wronki. Michniewicz grał wtedy w Amice jako bramkarz i także przez lata był związany z wielkopolskim futbolem: jako trener wronieckiej drużyny, a później Lecha Poznań.
Nie chodzi o to, aby przesądzać o jego niewinności. Ale gdyby na podstawie tego, że ktoś kogoś zna i z rozmawiał z nim przez telefon można komuś zarzucać korupcję, to trzeba by wszystkim.
Prawo moralne futbolu
Przyjmując dobrodusznie, że w przypadku selekcjonera narodowego chodzi o nieskazitelne walory moralne osoby, to w całym tym szarpaniu za nogawki brakuje mi konsekwencji. Jak wiemy Michniewicz był już selekcjonerem narodowym tyle, że młodzieżówki.
A praca z młodzieżą stawia wyśrubowane wymagania. Człowiek niewłaściwy nie może być dobrym przykładem dla młodych, wpajać im właściwych wzorców pedagogicznych itp. Lecz nie pamiętam, aby kogoś to wtedy bolało. Ani liczenia telefonów do Fryzjera.
Skąd więc ta zadyma teraz? Prezes Kulesza powiedział, że w owym czasie Boniek sprawdzał kwalifikacje etyczne trenera od młodzieży, nie znalazł nic gorszącego, więc on tego robić nie musi. Prokuratura postawiła zarzuty kilkuset osobom, lecz Michniewicza wśród nich nie było.
A zatem jak to jest z tą moralnością w piłce nożnej? Gdzie leży twarda granica między tym, co dobre a tym co złe? Okazuje się, że takiej granicy nie ma, bo twardziele to miękiszony. Uzmysłowił mi to pewien tekst na portalu internetowym, pisany w tonacji ostry cień mgły.
Autor nie krył niechęci do nominacji selekcjonera, czego dowodziła treść, ale nie to było warte czytania. Najciekawsza była wykładnia moralna futbolu jaką na koniec wyłożył. Zaczął od tego, że nie uznaje argumentów o braku zarzutów czy wyroku sądowego, no bo nie.
Następnie pryncypialnie i brawurowo zmasakrował wizerunek Michniewicza, nie dając mu najmniejszych szans na resocjalizację z wyjątkiem jednego warunku: jeśli wprowadzi Polaków na mundial w Katarze i wygra mistrzostwa. Wtedy będzie dobry, a nie zły.
W podobnym duchu wypowiedział się także prezes Kulesza, mocno przyciskany do muru. Oświadczył ugodowo, że trzeba poczekać na wyniki pracy, dopiero potem oceniać selekcjonera. Obie sugestie są oczywiście bez związku z moralnością.
Od dawna wiadomo, że futbol rządzi się swoimi prawami, w tym także oryginalnym prawem moralnym, co wyszło przy najnowszej nominacji i ma charakter osobliwości, która wyróżnia tę dyscyplinę wśród pozostałych. Kupują to kibice i niektórzy dziennikarze też.
Dociekliwość to zaleta dziennikarza. Dochodzenie do prawdy oraz publiczne ujawnianie faktów to zawodowy obowiązek. Tyle, że twarde fakty i oczywiste dowody muszą być. Nie wystarczą domysły i przeczucia. Bo takie dziennikarstwo to tylko plotkarstwo.