Zjednoczone stany niemocy. Dlaczego światowe gwiazdy nie organizują Live Aid dla Ukrainy?
piątek,
1 kwietnia 2022
Wyobraźcie sobie hitowy protest song we wspólnym wykonaniu, nie wiem: Rihanny, Adele, Beyoncé, Kanye Westa, Billie Eilish i Taylor Swift. Kto tam jest dziś jeszcze megagwiazdą? I transmitowany na cały świat koncert, jak na Wembley i stadionie JFK w Filadelfii w 1985 roku. Albo chociaż coś w klimacie „Miss Sarajevo” Passengers (Eno / U2 / Pavarotti). A kasa ze sprzedaży utworu i biletów poszłaby na pomoc ofiarom wojny i broń dla Ukrainy...
W przeszłości muzyka popularna potrafiła być katalizatorem zmian politycznych i społecznych. Artyści o statusie megagwiazd zakasywali rękawy i podejmowali walkę, gdy wydarzenia o charakterze międzynarodowym postrzegali jako niemoralne. Robili to na rozmaite sposoby: buntowali się, organizowali spektakularne koncerty, komponowali specjalne utwory i wykonywali je razem, kręcąc specjalne teledyski, aktywnie wspierali akcje charytatywne. Inwazja Rosji na niepodległą Ukrainę nie wywołała jednak podobnie efektownych i szeroko komentowanych reakcji.
Znamienne, zważywszy na fakt, że momentem symbolicznym, w którym spotykają się muzyka rockowa, retoryka antywojenna i dążenie do przemian społeczno–obyczajowych był festiwal Woodstock w 1969 roku, który na sztandarach miał wypisany sprzeciw wobec wojny w Wietnamie i w pewien (według niektórych badaczy – znaczący) sposób przyczynił się do jej zakończenia. To Woodstock stał się zatem uosobieniem etosu rocka, który później, w rozmaitych okolicznościach bywał wskrzeszany.
Rockowa armia
Fenomen Woodstocku to oczywiście – pominąwszy aspekt polityczny i społeczny – przede wszystkim muzyka. A tak się składa, że na przełom lat 60. i 70. XX wieku przypada rozkwit rocka. Tylko w 1969 roku ukazały się tak przełomowe płyty, jak: „Yellow Submarine” i „Abbey Road” The Beatles, „Nashville Skyline” Boba Dylana, „Led Zeppelin 2” Led Zeppelin, „In The Court Of The Crimson King” King Crimson oraz „Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!” Janis Joplin.
Domagał się zniesienia własności choć sam miał pałac z siedmioma sypialniami.
zobacz więcej
Nastąpił zatem szczęśliwy splot okoliczności – idee (również te antywojenne) znalazły doskonały nośnik w postaci dynamicznie rozwijającego się gatunku muzyki oraz pełną entuzjazmu armię tworzoną przez muzyków i ich fanów. Nie rozstrzygając, jaki wpływ na wszystko, co wówczas działo się w amerykańskiej kontrkulturze, miała sowiecka agentura, można stwierdzić, że cały ten ferment okazał się ostatecznie skuteczny, a długofalowo – brzemienny w skutki.
Podobnie, choć na mniejszą skalę, rzecz się miała w przypadku punk rocka. Ostrze muzyczno–społecznego buntu było skierowane przeciw utartym, społecznym normom i konserwatywnej polityce Margaret Thatcher. Fala obyczajowej i estetycznej rewolty, jaka przetoczyła się przez Europę w latach 1976–1980, a później za sprawą post-punka przez całe lata 80., również w znacznym stopniu przeorała mentalność Zachodu.
Jednym głosem
Bodaj najbardziej spektakularnym aktem jedności świata popu, muzyki rockowej i alternatywnej w ważnej sprawie z pogranicza polityki i życia społecznego było pospolite ruszenie, które weszło do historii pod nazwą Live Aid. Mimo elementu improwizacji, było to działanie zaskakująco dobrze zorganizowane i komplementarne, jeśli chodzi o dobór środków.
Przypomnijmy. Jest rok 1985. Midge Ure (Ultravox) i Bob Geldof (The Boomtown Rats) postanawiają upomnieć się o głodujących mieszkańców Etiopii. Organizują dwa gigantyczne charytatywne koncerty – na stadionie Wembley w Londynie i stadionie JFK w Filadelfii. Na żywo oglądało je 1,5 miliarda ludzi ze 100 krajów. Koncertom towarzyszą fragmenty wstrząsającego reportażu Briana Stewarta (CBC) poświęconego głodującym. Zebrano ponad 150 milionów funtów. Wcześniej artyści zorganizowali wydanie dwóch przebojowych singli „Do They Know It's Christmas” (w Anglii) i „We Are the World” (w USA), z których dochód (do dziś przeznaczany na pomoc Afryce) liczony jest w setkach milionów dolarów.
W obu koncertach wzięła udział większość ważnych w tamtym czasie zespołów i solistów, m.in. U2, Simple Minds, Ultravox, Queen, Madonna, Spandau Ballet, Sting, Bryan Ferry, Madonna, Dire Straits, Bob Dylan i The Who. Było to wydarzenie gigantyczne i nawet jeśli różnie można oceniać efektywność samej pomocy materialnej, Live Aid faktycznie raz na zawsze zwróciło uwagę mas żyjącego w dobrobycie Zachodu na ubóstwo w Afryce.
Podwójne standardy
Pobieżny przegląd zaangażowania muzyków w różnych ważnych sprawach pokazuje, że popkultura ma naprawdę wpływ na ludzi. Tym bardziej zaskakujący jest brak podobnego działania w przypadku wojny, jakiej Europa nie pamięta od dziesiątek lat. Dlaczego artyści i ich managerowie wciąż nie skrzyknęli się, żeby wspólnym głosem wykrzyczeć „nie” inwazji Rosji na Ukrainę? Przecież jeszcze niedawno potrafili zgodnie witać prezydenturę Baracka Obamy (przypomnijmy wielki koncert z 20 stycznia 2009 roku z udziałem m.in. Bruce'a Springsteena, Steviego Wondera, U2, Beyoncé, Shakiry, Will.I.Am'a i Herbie Hancocka) i sprzeciwiać się prezydenturze Donalda Trumpa (koncert The National, Commona, Prophets of the Rage, czyli połączonych sił Rage Against the Machine, Public Enemy i Cypress Hill i Audioslave z Chrisem Cornellem na czele).
Otóż wygląda na to, że są sprawy ważne i ważniejsze, a artystyczne sumienie nie jest jednakowo wrażliwe na każdą krzywdę. Tuż po rozpoczęciu agresji Putina i jego wojsk na niepodległą Ukrainę ze świecą można było szukać głosów sprzeciwu na muzycznym świeczniku. Pojawiały się w ślamazarnym tempie, a ich temperatura nie była zbyt wysoka. Najbardziej chyba zaskoczyła Madonna, która szybko, w swoim dość specyficznym stylu nagrała ostry teledysk zrównujący Putina z Hitlerem. Potem, za pośrednictwem mediów społecznościowych, głos zabrali (i / lub odwołali swoje koncerty w Rosji) m.in. Peter Gabriel, Michael Stipe, Sepultura, Public Enemy, David Lynch, Elton John, Massive Attack, Roisin Murphy, Robert Fripp, Sting, Pearl Jam, Nick Cave, Ulver, New Order i David Gilmour.
Bardzo długo kazali czekać artyści znani ze swego politycznego zaangażowania. Rage Against the Machine milczy do dziś, Ministry dopiero jakiś czas temu zaczęło wyrażać swoją solidarność z Ukraińcami na koncertach, a Roger Waters niby potępia Putina, ale zaraz potem rozwadnia swoje stanowisko nawiązaniem do innych konfliktów militarnych i eksponuje swoją antyamerykańską retorykę.
Ignorancja, ideologia, lenistwo
Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Pierwszy, najbardziej oczywisty, to ignorancja. O ile Ukraina jest ważna dla Europejczyków, a przede wszystkim lepiej lub gorzej nam znana, o tyle dla współczesnych młodych Amerykanów nie jest to kraj, z którym mocno by wiązali swe emocje. W erze globalnej komunikacji ten powód wydaje się łatwy do przezwyciężenia – w końcu Etiopia też nie była szczególnie znana osobom wspierającym Live Aid, ale zmasowana akcja informacyjna obudziła masowe współczucie dla tego kraju i uczyniła z niego symbol wieloletnich zaniedbań bogatych państw wobec Afryki. Kwestią pozostaje więc odpowiednio szerokie informowanie o wojnie.
Drugim powodem może być wciąż silny wpływ mód intelektualnych (zwykle lewicowej proweniencji), które układ sił widzą dość specyficznie: agresora upatrują w większym stopniu w amerykańskiej mocarstwowości, niż w rosyjskiej dyktaturze, dodatkowo umalowanej i ufryzowanej na rzekomo demokratyczną i europejską. W optyce znacznej części zachodnioeuropejskich i amerykańskich intelektualistów to USA i jego sprzymierzeńcy lepiej pasują do roli czarnego charakteru. To ich politykę np. wobec Bliskiego Wschodu określa się zakusami imperialistów, a nie Rosji wobec Ukrainy.
Następny powód może wiązać się ze schyłkiem etosu rocka, który w swoim złotym okresie potrafił zagrzewać do boju i rozpalać ideowo. To artyści rockowi – z różnym skutkiem – próbowali zmieniać świat, ale... rock dogorywa, albo dawno już nie żyje. Ustami swoich ikon może już tylko wydawać oświadczenia, nie ma ochoty ani siły, by zrobić coś wielkiego.
Do tematu agresji Rosji na Ukrainę będą w najbliższym tygodniu nawiązywać między innymi następujące programy:
- 1, 4 i 6 kwietnia o godz. 18.30 w TVP Kultura „Informacje Kulturalne”;
- 2 kwietnia o godz. 18.25 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Kościół wobec wojny na Ukrainie”;
- 3 kwietnia o godz. 11.10 w TVP Kultura „Trzeci Punkt Widzenia” – zagadnienia: wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce oraz społeczeństwa liberalne wobec zagrożeń wojennych;
- 5 kwietnia o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy dzisiejszy kryzys jest szansą na odrodzenie moralne Zachodu?”;
- 7 kwietnia o godz. 18.25 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy jest możliwy świat bez Rosji?”;
- 7 kwietnia o godz. 23.10 w TVP Historia „Rozróby u Kuby” poświęcone literaturze ukraińskiej.