Gdyby to wszystko, co mówi szesnastoletnia Szwedka, powtarzał ktoś dorosły, nikt by nawet nie zwrócił uwagi.
zobacz więcej
Konkluzja? „Według jednego z naszych rozmówców – stwierdza raport – gdyby w Unii Europejskiej zaczęto wydobywać gaz łupkowy, Rosja poniosłaby wielkie straty, jest bowiem finansowo zależna od tego, czy Unia będzie importować rosyjski gaz. Dlatego rząd Rosji zainwestował 82 mln euro w rozmaite NGO, które miały za zadanie przekonać rządy państw Unii do wstrzymania prac nad gazem łupkowym”.
Trochę późny dzwonek alarmowy
Raport Centrum Martensa jest najbardziej chyba donośnym głosem z Europy. O wiele więcej działo się i dzieje na tym polu w Stanach Zjednoczonych. Już w 2017 roku Lamar Smith i Randy Weber, dwaj republikańscy kongresmeni, zwrócili się do ówczesnego ministra skarbu, Stevena Mnuchina o zbadanie powiązań Rosji z grupami antyłupkowymi. Rok później raport Kongresu mówił o zabiegach europejskich organizacji ekologicznych, które działają na rzecz utrzymania zależności Europy od rosyjskiego gazu i ropy naftowej. Ostatnio zaś republikanie z komisji do spraw energii i handlu Izby Reprezentantów (w sumie ponad 20 deputowanych) zażądali wyjaśnień od wspomnianych na wstępie organizacji ekologicznych, które powinny przedstawić informacje o naturze swych powiązań z Sea Change.
„Dla naszego bezpieczeństwa narodowego, i jest to kwestia o żywotnym znaczeniu, musimy wiedzieć, czy Władimir Putin, rząd Rosji i sojusznicy Putina mieszają się do spraw związanych z bezpieczeństwem energetycznym Ameryki” – powiedziała Cathy McMorris Rodgers, szefowa komisji, portalowi telewizji Fox News.
W raporcie Centrum Martensa, i chyba tylko tam, pada wprawdzie kwota, za jaką Rosja kupiła sobie europejskich ekoaktywistów, ale generalnie właśnie mechanizm finansowania jest tym, co nie do końca zostało prześledzone – choć dla wszystkich, którzy się tym zajmują, jest jasne, że na tak strategiczne cele Rosja nie szczędzi pieniędzy.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Według znawców tematu, takich jak wspomniany Michael Shellenberger czy Merrill Matthews z Institute for Policy Innovation w Dallas, jest to procedura zawiła (zapewne celowo). Rosyjskie pieniądze mają trafiać do firm w którymś z rajów podatkowych (na przykład do Klein Ltd. na Bermudach, o której w swym liście do ministra Mnuchina piszą kongresmeni Smith i Weber), te przekazują je organizacji amerykańskiej, takiej jak Sea Change, ona zaś z kolei rozdziela je między końcowych odbiorców, którzy dskonale wiedzą, co mają z nimi dalej robić.
Według Michaela Shellenbergera, rosnące koszty surowców energetycznych w powiązaniu z zależnością od czynników z zewnątrz – czyli uzależnieniem Europy od rosyjskej ropy i gazu – stanowią największy od 1973 roku kryzys energetyczny. A przecież wszystko, co się dzieje, bez większego trudu można było przewidzieć. „Dla ludzi racjonalnie myślących – mówił w Fox News – było to widoczne jak na dłoni. Dobrobyt, suwerenność i niezależność w dziedzinie energii są przecież ze sobą ściśle powiązane. Mam tylko nadzieję, że to, z czym mamy teraz do czynienia, stanie się dzwonkiem alarmowym”.
Kongresmen Jim Banks mówi zaś wprost: ekoaktywiści finansowani przez Moskwę ponoszą odpowiedzialność za to, że Zachód nie jest dziś w stanie zareagować na atak Rosji na Ukrainę tak, jak by należało. „Organizacje takie jak Sierra Club, które wzięły miliony dolarów od rosyjskich oligarchów – powiedział – podkopały naszą siłę i nasze możliwości”.
– Teresa Stylińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy