– Chętnych nie brakuje do tego stopnia, że trzeba dzwonić na strzelnicę i upewniać się, czy nie ma rezerwacji na wszystkie tory, bo jakaś firma zrobiła swoim pracownikom imprezkę, albo i prawdziwe szkolenie – opowiada miłośnik dyscypliny, emerytowany profesor Politechniki Warszawskiej, który był moim cicerone w tej materii, kiedy rok temu pisałam po raz pierwszy o rosnącej strzeleckiej pasji w narodzie.
Od tamtej pory zainteresowanie bronią i strzelectwem ciągle się zwiększa. Tym bardziej, że podczas pandemii był to sport dostępny niemal bez ograniczeń, bo na strzelnicy – zwłaszcza odkrytej – w zasadzie nie było kontaktu z drugim człowiekiem. Z drugiej strony, właśnie z powodu pandemii pojawiły się kłopoty z dostawami amunicji i możliwościami szybkiego zakupu nowej broni, takiej jak na przykład popularne wśród amatorów sig sauer, beretta, walther, colt czy glock – wszystko zresztą podrożało, ale cen nie podam, bo po pierwsze nie jesteśmy sklepikiem, a po drugie po co ekscytować tych, którzy i tak nic nie kupią, ale ponarzekać potrafią.
Ale są też mocne i twarde powody rosnącego zainteresowania. Rosyjska inwazja na Ukrainę i zaciekła, wspaniała obrona podjęta przez naszych ukraińskich sąsiadów sprawiły, że strzelectwo nie jest już tylko pasją i sportem, ale powoli staje się prawdziwym przygotowaniem do trudnych wyzwań, które mogą się pojawić. A wtedy umiejętność posługiwania się bronią może być równie ważna, jak umiejętność prowadzenia samochodu czy obsługi dronu.
WAR IN UKRAINE
Problemem oczywiście są koszty, co w warunkach inflacji nie jest sprawą bagatelną.
– Ale też nie muszą być od razu horrendalne – uważa sędzia strzelectwa i podaje przykład prostych zawodów strzeleckich, jakie przygotował dla młodzieży z grup kawalerii ochotniczej. Każdy zawodnik przebywa na torze 25-metrowym około pól godziny – za tor z instruktorem (niezbędne, jeśli nie ma się pozwolenia na broń) płaci wtedy 60 złotych. Liczmy dalej: amunicja pistoletowa 9x19 parabellum kosztuje 4,5 – 5 zł (jeden nabój, oczywiście), amunicja bocznego zapłonu .22LR – 1,50 zł. Jeśli zatem ćwiczebnie zawodnik odda z dwóch rodzajów broni po pięć strzałów i dodatkowo w zawodach kolejnych pięć poprzedzonych trzema próbnymi, to za amunicje płaci 59,50 zł złotych. Jeśli jego klub czy stowarzyszenie część wydatków sfinansuje, to młody człowiek musi zapłacić kilkadziesiąt złotych. – A jaki pożytek, edukacja i satysfakcja – podkreśla sędzia.
W rywalizacjach strzeleckich sędzia ma nieco inne znaczenie niż we wszelkich innych zawodach sportowych. W tych nie chodzi bowiem o zajmowanie najlepszych miejsc, ale o regularne, comiesięczne potwierdzanie umiejętności, przy których musi być obecny sędzia. Ten akurat cytowany współpracuje stale z grupami kawalerii ochotniczej, ale podaje przykłady takich zwyczajnych, codziennych zawodów dla wszelkich innych grup społecznych: kół studenckich, grup szkolnych, starszych harcerzy, stowarzyszeń proobronnych czy grup pracowniczych. I co, wszyscy tak wyciągają portfele i płacą? Sędzia nie ma wątpliwości, że sponsorów można znaleźć, jeśli tylko trochę się postarać.
Strażacy, policjanci i… uczelnia
Strzelnic nie brakuje, a nawet ich przybywa. Można przygotować strzelnicę także na własnym terenie, musi tylko spełniać wymogi bezpieczeństwa. Te kryte, wielkomiejskie to rzeczywiście są duże koszty, ale strzelnice otwarte, położone na wiejskich terenach, w oddaleniu od wszelkich zabudowań są równie dobre, a na najbliższe miesiące do końca jesieni nawet najlepsze.