Felietony

Na Zachodzie rosyjscy agenci wpływu mają się dobrze

We Francji, i na prawicy, i na lewicy, znaczenie mają antyamerykańskie afekty. Znamienna jest wypowiedź Macrona z 2018 roku. Prezydent Francji oznajmił wtedy, że Europa potrzebuje – jako alternatywy dla NATO – własnej armii, zdolnej ją obronić nie tylko przed Rosją i Chinami, ale i… USA.

„Rosjanie nie chcą być Żydami XXI wieku” – oświadczył w roku 2006 Gleb Pawłowski, wówczas jeden ze spin doctorów Kremla, a dziś krytyk władz rosyjskich. Słowa te przypomniały mi się, gdy przeczytałem niedawną wypowiedź Emmanuela Macrona. Mianowicie prezydent Francji stwierdził, że Rosji nie należy upokarzać.

Macronowi chodziło o to, że po zakończeniu wojny na Ukrainie trzeba będzie znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie, a to oznacza, że agresor powinien być traktowany jak partner.

Taka postawa francuskiego przywódcy nie dziwi. I rzecz nie tylko w tym, że daje tu o sobie znać charakterystyczna dla całej francuskiej klasy politycznej rusofilia. Macron po prostu wchodzi w buty kissingerowskiego realisty. Kombinuje więc, jak tu zaoszczędzić swoim rodakom ryzyka uwikłania w krwawy konflikt i zarazem doprowadzić do zawieszenia broni, żeby można było znowu z Rosją prowadzić „business as usual”.

Rusofile z prawa i z lewa

Ale jest jeszcze jedna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. To niechęć lewicowych i liberalnych elit Zachodu do piętnowania Rosji jako obcej, odmiennej cywilizacji. Byłoby ono bowiem w ich mniemaniu właśnie politycznie niepoprawnym upokarzaniem Rosjan jako groźnych dzikusów, którym się okazuje pogardę, i których trzeba brutalnie poskromić.

Putin i polscy liberałowie lansują to samo kłamstwo

Czy mamy do czynienia ze starciem konserwatywnej Rosji z progresywnym Zachodem?

zobacz więcej
Dlatego w głównym nurcie zachodniej polityki spór z Rosją definiowany jest w kategoriach starcia demokracji z autorytaryzmem. Stawiając zaś tak sprawę, nasuwa się myśl, że wystarczy zmiana władzy w Moskwie (ustąpienie Władimira Putina na rzecz jakiegoś koncyliacyjnego polityka), a problem agresywnej polityki rosyjskiej zniknie.

To oczywiście złudzenie. W Rosji zwolennicy pokoju stanowią zdecydowaną mniejszość społeczeństwa. Nie ma polityka, który realnie w ich imieniu mógłby przejąć władzę. Natomiast znaczącą część Rosjan stanowią orędownicy eskalacji działań wojennych. O ile dla ludzi Zachodu podstawowym środkiem politycznej komunikacji są negocjacje, o tyle dla społeczeństwa rosyjskiego jest nim przemoc. Tak właśnie się przejawiają różnice cywilizacyjne. A to, że w krajach zachodnich wielu polityków ma kłopot z przyjęciem tego faktu do wiadomości, czyni ich w obliczu wojny na Ukrainie bezradnymi.

Wracając do francuskiej rusofili, to należy odnotować, że występuje ona w różnych postaciach.

Ta prawicowa jest wyrazem przekonania, że kraje anglosaskie pogrążone są w liberalizmie i konsumpcjonizmie, a przeciwwagę dla nich stanowi konserwatywna i uduchowiona Rosja. W tym kontekście na głównego przeciwnika Francji wyrastają Stany Zjednoczone jako państwo zgniłego kapitalizmu oskarżane o prowadzenie polityki ekspansji w skali globalnej.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Z kolei rusofilia lewicowa powodowana jest przeświadczeniem, że Rosję względem Zachodu cechuje odmienność, której jednak nie należy się obawiać, wręcz odwrotnie – powinno się ją samą w sobie hołubić (tak jak w pewnych kręgach się hołubi „nieheteronormatywność” w kontraście do „heteronormatywności”). Ale ważniejszy się okazuje inny aspekt owej sympatii – ten, który się kojarzy z XX-wiecznym stosunkiem zachodnich progresistów do ludów Trzeciego Świata. Upatrywali oni w nich siłę przeciwstawiającą się zachodniemu kolonializmowi jako formie zniewolenia politycznego i wyzysku ekonomicznego. Dziś zaś Rosja bywa obsadzana w roli państwa walczącego o „wielobiegunową” architekturę świata. W imaginarium polityków francuskich oznacza to, że dąży ona do ukrócenia amerykańskiej hegemonii postrzeganej właśnie jako kolonializm.

Jak francuskie firmy dorabiają się w czasie wojny. Biznes bez skrupułów

Może zamiast mocno promowanych serków francuskiej marki wybrać polski produkt?

zobacz więcej
We Francji zatem, i na prawicy, i na lewicy, znaczenie mają antyamerykańskie afekty. Znamienna jest wypowiedź Macrona z 2018 roku. Prezydent Francji oznajmił wtedy, że Europa potrzebuje – jako alternatywy dla NATO – własnej armii, zdolnej ją obronić nie tylko przed Rosją i Chinami, ale i… USA. Nic dziwnego, że taki „symetryzm” został wówczas pozytywnie przyjęty przez Putina.

Propagandowa moc Kremla

Oczywiście dziś nikt z politycznego establishmentu Zachodu nie odważy się w otwarty sposób demonstrować swojej rusofili, skoro powszechnie wiadomo, iż wojska rosyjska dopuszczają się masowo zbrodni wojennych. Ale niechęć do dezawuowania Rosji jako odrębnej, wrogiej cywilizacji jest zauważalna – tak jak by chodziło o powstrzymywanie się przed naruszaniem jakiegoś tabu.

I ta powściągliwość koresponduje ze strategią Kremla, której z kolei elementem jest stawianie Zachodowi zarzutów, że kieruje się on wobec Rosji wręcz rasistowskimi uprzedzeniami.

Przykładem takiej szarży może być jeden z majowych wpisów Dmitrija Miedwiediewa na Telegramie. Przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, a w przeszłości prezydent Rosji zasugerował polityczne podobieństwo Olafa Scholza do Adolfa Hitlera. Uczynił to zatem wobec kanclerza Niemiec, który bądź co bądź na tle innych przywódców państw europejskich nie może uchodzić za antykremlowskiego „jastrzębia”.

Ogłaszanie światu, że na Zachodzie kwitnie rusofobia, w dodatku porównywalna z niemieckim antysemityzmem czasów III Rzeszy, ma wciąż potężną propagandową moc rażenia. I tak się dzieje, nawet jeśli obecnie obrazy z Buczy i innych ukraińskich miejscowości osłabiają wiarygodność tego przekazu. Kreml bowiem nadal dysponuje w krajach zachodnich swoimi agentami wpływu. A już oni wiedzą, jak manipulować polityczną poprawnością.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Prezydenci USA i Francji Joe Biden i Emmanuel Macron na marcowym szczycie NATO w Brukseli, który był poświęcony inwazji Rosji na Ukrainę. Fot. GONZALO FUENTES / Reuters / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?