Putin wojnę zaczął. Kto ją skończy? Znamy nazwiska ewentualnych następców
piątek,
24 czerwca 2022
Kremlowskie frakcje ponoć już toczą cichą walkę o przejęcie władzy po śmierci prezydenta. Czy zatryumfuje „partia wojny" czy „partia pokoju”? A może politycy milczący?
W środowisku rosyjskich i zachodnich specjalistów coraz intensywniej dyskutuje się kwestie związane ze zmianami na szczytach władzy w Rosji. Mówi się, że niepowodzenie blitzkriegu na Ukrainie podkopało autorytet Putina, a kraj nie jest przygotowany do długotrwałej izolacji gospodarczej i przekształcenia w surowcową kolonię Chin. Na dodatek w ostatnim tygodniach pojawiło się wiele głosów na temat tego, że główny lokator Kremla jest chory i wkrótce można spodziewać się komunikatu drukowanego na pierwszych stronach wszystkich rosyjskich gazet, co uzasadniać może tezę, że to Władimir Putin tę wojnę zaczął, ale nie on ją skończy.
Pod koniec kwietnia, za sprawą brytyjskiego tabloidu „The Sun”, odżyła kwestia śmiertelnej choroby Władimira Putina. Dziennik napisał o tym, że rosyjski prezydent cierpi na raka krwi i niedługo, w maju, ma poddać się kolejnej operacji. Wkrótce potem amerykański „The New Lines Magazine”, periodyk, który niedawno wszedł na rynek, ale już zdołał zbudować sobie międzynarodową renomę publikując pogłębione analizy najpierw kresu amerykańskiej interwencji w Afganistanie, a obecnie wojny na Ukrainie, opublikował dłuższy artykuł poświęcony stanowi zdrowia Putina. Jego autor powołując się na informacje pochodzące od Borysa Karpiczkowa, byłego oficera rosyjskich służb specjalnych, który przeszedł na stronę Brytyjczyków, napisał, że rosyjski prezydent cierpi na chorobę Parkinsona i szereg innych, poważnych dolegliwości, w tym demencję starczą.
Obyczaje toaletowe
Rewelacje na temat złego stanu zdrowia Putina potwierdził też znany reżyser Olivier Stone, autor czteroczęściowego filmu propagandowego, który wszedł na ekrany w 2017 roku i był zapisem rozmów z prezydentem Rosji. Biorąc udział w podkaście Lexa Freedmana, urodzonego w Moskwie amerykańskiego specjalisty od nowych technologii i popularyzatora nauki, pytany czy nie uważa, iż decyzja o agresji na Ukrainę jest świadectwem szaleństwa rosyjskiego prezydenta, Stone odpowiedział: „nie zapominaj o tym, że Putin miał raka i myślę, że go pokonał, ale był też odizolowany w czasie Covid-19. Być może stracił kontakt z ludźmi. Spekuluję, nie wiem na pewno.”
Te domysły amerykańskiego reżysera padły na podatny grunt, zwłaszcza, że świat już od pewnego czasu szukał odpowiedzi na pytanie dlaczego Putin tak obsesyjnie unikał ostatnio kontaktów z zewnętrznym światem, spotkał się wyłącznie z tymi, którzy przeszli kilkakrotnie testy na Covid, a i tak najczęściej między nim a jego rozmówcami można było zobaczyć gargantuicznych rozmiarów stół.
Niedługo potem Kreml ujawnił kilkuminutowe nagranie z rozmowy Putina z ministrem Szojgu, w trakcie którego ten pierwszy przez cały czas trzymał się kurczowo rogu stolika, co wielu specjalistów uznało za dowód na to, że w ten sposób rosyjski prezydent chce zamaskować fakt, iż cierpi na chorobę Parkinsona. Deklaracje Pieskowa, który powiedział, że jego szef cieszy się doskonałym zdrowiem odczytano jako potwierdzenie, iż „coś jest na rzeczy” a wkrótce potem, w połowie maja, pojawiły się kolejne rewelacje na ten temat.
Ukraińskie portale internetowe powołując się na źródła wywiadowcze zaczęły pisać, że 16 maja Putin przeszedł najprawdopodobniej operację a jego tymczasowym, na kilka dni, zastępcą miał być mianowany Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa. W tym wypadku dziennikarze powoływali się również na zaobserwowany w tym właśnie czasie zastanawiający spadek medialnej aktywności Putina, która zresztą zdaniem komentatorów przypomina w ostatnich miesiącach sinusoidę, raz jest ona bardzo intensywna, by potem rosyjski prezydent znikał na kilka dni z przestrzeni medialnej, tak jakby przechodził w tym czasie coś w rodzaju przyspieszonej kuracji czy rehabilitacji.
Z kolei na początku czerwca francuski „Paris Match” opisał dziwne „obyczaje toaletowe” Władimira Putina, który korzysta wyłącznie z własnych toalet, a towarzysząca mu ochrona skrzętnie dba o to, aby „płyny ustrojowe i wydzieliny” rosyjskiego prezydenta nie dostały się w niepowołane ręce. Na jej wyposażeniu są specjalne pojemniki i walizki w które pakowane jest to co Putin pozostawił po sobie w miejscach odosobnienia, które zresztą też zawsze odwiedza w towarzystwie ochrony.
Farida Rustamowa, niezależna rosyjska dziennikarka przypomniała, że w strukturach służb ochraniających rosyjskiego prezydenta jest specjalny oddział czy sekcja ds. toaletowych, a cała procedura przejmowania tych „ładunków wrażliwych” nie jest wcale nowa, tylko wdrożona została już przed kilkoma laty. Te ostatnie doniesienia skłoniły z kolei wypowiadających się w mediach lekarzy do twierdzenia, ze być może chodzi o to aby skryć fakt, iż Putin przechodzi kurację farmakologiczną lub stale przyjmuje pewne specyfiki, co może być dowodem zarówno na to, że nadal cierpi na raka lub jakąś przewlekłą chorobę, np. Parkinsona.
Partia wojny
Spekulacje na temat zdrowia Putina powracają regularnie na łamy światowych mediów co kilka miesięcy, ale teraz pojawiające się informacje padły na podatny grunt, bo wielu dziennikarzy i ekspertów szuka odpowiedzi na pytanie co mogło spowodować, iż Putin tak bardzo pomylił się rozpoczynając źle przygotowaną operację przeciw Ukrainie. Blitzkrieg się nie udał i to skłania do budowania teorii o „szaleństwie dyktatora”, izolacji Putina, który zamknął się w bunkrze na Uralu i niemal nikogo do siebie nie dopuszcza, wreszcie uruchomiło spekulacje na temat trwającej zakulisowej walki kremlowskich frakcji o schedę, którą jest władza w Rosji, po odchodzącym z tego świata Władimirze Władimirowiczu. Niektóre wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, jak na przykład niedawna w której porównał się do Piotra Wielkiego podsycają te dyskusje, bo zdaniem niektórych komentatorów świadczą o tym, że postrzega on siebie już w kategoriach historycznych, a nie związanych z bieżącą polityką.
Tatiana Stanovaya, mieszkająca we Francji rosyjska politolog uchodząca za dobrze poinformowaną specjalistkę od rozgrywek na szczytach rosyjskiej władzy, napisała niedawno, że z wielu przecieków jakie do niej docierają wyłania się obraz już trwającej walki o władzę jaką toczą ze sobą kremlowskie frakcje. Jej zdaniem decydujący wpływ na to kto będzie następcą Putina będzie miał moment, kiedy zejdzie on ze sceny.
Jeśli zmiana na szczytach miałaby w Rosji nastąpić teraz, to większe szanse na triumf ma umowna „partia wojny”, którą tworzą zwolennicy kontynowania specjalnej operacji na Ukrainie a nawet pójścia dalej i rzucenia rękawicy całemu Zachodowi. Wpływ na to mieć będzie zarówno powszechne w Rosji przekonanie, że Moskwa wojnę wygrywa, jak i rekordowo wysokie poparcie społeczne dla Władimira Putina, które skokowo wzrosło po 24 lutego 2022 i w obozie władzy jest odczytywane w kategoriach poparcia narodu dla takiej właśnie polityki.
Jeśliby jednak Putin rządził Rosją jeszcze przez jakiś czas to w opinii Tatiany Stanovayi rosną szanse „partii pokoju”, zwolenników zakończenia działań wojennych, choć oczywiście na warunkach, które Rosja mogłaby uznać za zwycięstwo i rozpoczęcia polityki odbudowy zerwanych mostów, głównie jeśli chodzi o relacje gospodarcze, z Zachodem.
Władimir Żyrinowski nie żyje. Jego śmierć potwierdziła 6 kwietnia rosyjska Duma.
zobacz więcej
Andriej Pieriec, rosyjski dziennikarz, ekspert Centrum Carnegie, obecnie piszący dla mającego na Łotwie portalu Meduza, jest zdania, że liderem „partii wojny” jest właśnie Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa, a prócz niego do tej frakcji zaliczyć można Dmitrija Miedwiediewa, byłego prezydenta i premiera, kierującego pracami Dumy Państwowej Wiaczesława Wołodina, zastępcę szefa administracji Kremla Sergieja Kirijenko a także sekretarza Jednej Rosji Andrieja Turczaka. Wszyscy oni mają się opowiadać za kontynuowaniem wojny na Ukrainie „do ostatecznego zwycięstwa”, przyłączeniem bezpośrednio do Rosji zajętych po 24 lutego 2022 obszarów a także są zwolennikami twardej rozgrywki z Zachodem, nawet jeśliby miała ona prowadzić do eskalacji napięcia.
Partia pokoju
Jest też umowna „partia pokoju” składająca się z oligarchów w rodzaju Olega Deripaski, który publicznie wzywał do natychmiastowego zakończenia „bezsensownej wojny”, wieścił Rosji kryzys gospodarczy trzy razy gorszy niż za czasów „jelcynowskiej smuty” a w połowie kwietnia na posiedzeniu Klubu Stołypinowskiego wystąpił z manifestem programowym, w którym wzywał do redukcji „od 3 do 5 razy” liczebności służb specjalnych, których wszechwładza dusi Rosję.
Ale nie on jedyny ze środowiska wielkich rosyjskich biznesmenów wystąpił ostatnio z otwartą krytyką sytuacji w Rosji i polityki Putina. Aleksiej Mordaszow, właściciel Sewierstalu, jeden z najbogatszych obywateli Rosji, którego majątek wyceniany jest na 22 mld dolarów w trakcie niedawnego Forum Ekonomicznego w Petersburgu „niemal się rozpłakał”, jak informowały rosyjskie media ekonomiczne, opisując kondycję i perspektywy gospodarki w związku z wojną na Ukrainie.
Andriej Pieriec do umownej partii zwolenników pokoju zalicza też Germana Grefa, szefa Sbierbanku, największej rosyjskiej instytucji finansowej, Michaiła Kostina, szefa Wniesztorgbanku, który swe wpływy polityczne zbudował w latach dziewięćdziesiątych nadzorując ponoć transfer kapitałów rosyjskiej elity władzy czy wpływowych, choć trzymających się w cieniu braci Jurija i Michaiła Kowalczuków, z których pierwszy uchodzi zarówno na osobistego bankiera Putina, kontroluje wielki holding medialny w skład którego wchodzi m.in. dziennik „Izwiestia” i kilka komercyjnych stacji telewizyjnych, ale przede wszystkim, jak napisał niedawno Michaił Zygar, jest niemal codziennym gościem prezydenta Rosji.
Ostatnio sensacją stał się w Rosji artykuł opublikowany przez Sergieja Czemiezowa, stojącego na czele gigantycznej korporacji państwowej Rostech, będącej największym rosyjskim koncernem zbrojeniowym, kolegę Putina jeszcze z czasów drezdeńskiej placówki KGB. Stwierdził on, że realizowana przez lata polityka zastępowania towarów i podzespołów pochodzących z importu rosyjską produkcją poniosła całkowite fiasko, a żadna nowoczesna gospodarka nie może obyć się bez rozbudowanych relacji handlowych z wysoko rozwiniętymi partnerami.
Odebrano to jako krytykę teorii lansowanych przez przedstawicieli „partii wojny”, którzy wzywają do budowy twierdzy Rosja i przestawienia gospodarki na tory mobilizacyjne i autarkiczne. To stanowisko Czemiezowa nie jest zaskakujące, bo kilka lat temu wystąpił on publicznie z krytyką monopolu politycznego Jednej Rosji, partii władzy, mówiąc, że lepiej byłoby aby w Dumie znajdowali się przedstawiciele realnej opozycji.
Milczący
Znawcy rosyjskich rozgrywek na szczytach są też zdania, że obok tych umownych „partii”, z których póki co żadna nie prowadzi aktywnych działań mających na celu zdobycie władzy, a raczej czeka na dogodną okazję, kiedy Putin odejdzie lub rozpocznie oficjalnie proces namaszczenia swego następcy, jest też trzecia grupa – milczący politycy w rodzaju mera Moskwy Sergieja Sobianina, których trudno jednoznacznie przypisać do którejś z tych formacji i starają się zająć pozycję trochę z boku, tak aby zostać zaakceptowanym przez przedstawicieli obydwu nurtów w rosyjskiej polityce.
Sobianin pojechał ostatnio na spotkanie z premierem ługańskiej „republiki ludowej” Leonidem Pasiecznikiem, a nawet Moskwa objęła oficjalny patronat nad odbudową zajętych przez Rosję terenów tej prowincji, ale miał to ponoć zrobić pod presją samego Putina, nie przejawiając specjalnego entuzjazmu, zaś antyputinowskie manifesty Deripaski zostały nagłośnione przez „Niezawisimą Gazietę”, której redaktor naczelny stał na czele komitetu wyborczego Sobianina w czasie ostatnich wyborów w Moskwie.
W rankingu potencjalnych następców Putina, to właśnie Sobianin wymieniany jest jako jeden z możliwych kandydatów. Inni to Sergiej Kirijenko, młody, 59 -letni, ale dość bezbarwny zastępca szefa administracji Kremla, który nie tylko nadzoruje rosyjskie sprawy wewnętrzne, ale również ostatnio, po tym jak zgasła gwiazda Dmitrija Kozaka odpowiadającego do wojny za politykę wobec Ukrainy i tzw. bliskiej zagranicy, przejął pod swe skrzydła i ten obszar. Swych ambicji nie skrywa też 58-letni Wiaczesław Wołodin, który zainicjował proces uchwalenia nowej konstytucji w Rosji co umożliwiło „wyczyszczenie licznika” kadencji prezydenta Putina.