Czysta hipokryzja
Wojna w Ukrainie nie jest grą komputerową, a sportowcy, którzy utknęli w Rosji to żywi ludzie, a nie postacie wirtualne. Bez dokładnej znajomości faktów i konkretnych uwarunkować nikogo nie należy potępiać w czambuł. Zwłaszcza leżąc na tapczanie przy piwku, żeby polepszyć sobie nastrój.
Co innego grupy trzymające władzę nad światowym sportem. One dają dość powodów do krytyki. Reakcja na początek wojny była żenująca, obecnie trwa okres pozorowanej poprawności, ale pozory to nie to samo co realne przekonania.
Nie tylko bobsleje i tenis są bliżej poglądów ministra Matytsina niż tych, które manifestuje zdecydowana większość państw i narodów. Obawiam się, że wiele federacji niecierpliwie wyczekuje na dobry moment do zdjęcia sankcji z rosyjskich sportowców.
Putin planował trzydniową „operację militarną” i kwiaty na powitanie. Wywołał wojnę, która trwa już piąty miesiąc. Jego armię witają kule, a żołnierze wracają w trumnach. Nikt się nie spodziewał, że 24 lutego zmieni się świat, który znamy, a przyszłość zawiśnie na włosku.
Ukraińscy sportowcy zakładają mundury i walczą, a niektórzy giną na wojnie. W tej sytuacji troska o Rosjan, którzy nie mogą założyć krótkich spodenek, by stanąć do boju na arenach dla sławy i chwały Wielkiej Rusi, wydaje się czymś makabrycznie nieprzyzwoitym.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Co z tego, że niektórzy rosyjscy sportowcy są wybitni, że przebierają się za bezpaństwowców, jak na paraigrzyskach w Pekinie, skoro wiadomo, kim są i kogo tak naprawdę reprezentują. I mniejsza o tych głupoli, którzy paradują ze znakiem „Z” na dresach.
Wszyscy są obywatelami kraju agresora, który dopuszcza się zbrodni na ludności cywilnej, łamiąc wszelkie cywilizowane konwencje i prawa. Nie można zmrużyć oczka i udawać, że są to tylko niewinne igraszki sportowe. Bo ta gra nie jest czysta. Czysta jest wyłącznie hipokryzja.
Jak znam to środowisko, dygnitarze od sportu zaczną teraz intensywnie szukać luk i dróg obejścia sankcji, co zresztą już się dzieje. Wojna wojną, ale kasa musi się zgadzać, a dostarczał jej nie tylko Gazprom, ale także rosyjscy mistrzowie stadionów i hal.
Wojna trwa i nie wiadomo, czym się skończy. Świat sportu poradzi sobie bez Rosjan. Ale czy świat poradzi sobie z wojną w Ukrainie? To zależy od solidarności świata, którego sport jest częścią. Jego wodzowie nie mają wpływu na politykę, ale mają wpływ na sport. Pytanie – czy zechcą z tego skorzystać?
– Marek Jóźwik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy