Od dawna forsuję prostą tezę: poczucie, że wraz z odchodzeniem starych mistrzów kończy się sztuka aktorska, jest może i zrozumiałe. Powstają wyrwy nie do zapełnienia. Oni nam się kojarzą ze świetnym repertuarem, z wybitną literaturą, z rozmaitymi konwencjami, także z literackim kabaretem, o które dziś coraz trudniej. A i oni sami bywali niepowtarzalni. Natomiast nie mam wrażenia, jakoby po nich nic już nie było.
Szukacie aktorskiej wirtuozerii dziś, teraz? Ona jest do znalezienia we wszystkich aktorskich pokoleniach. A jeśli szukacie szczególnie dużej dawki, jedźcie do Torunia. Kujawsko-Pomorski Teatr Muzyczny wystawił tam „Morderstwo dla dwojga” , musical, który od kilku lat robi furorę na Brodwayu. Dostajemy tu wszystko, o czym można zamarzyć: znakomity tekst, ale też popis teatru w stanie czystym. Teatru brawurowej rozrywki, szalonej zabawy. Która wszakże może być zabawą tylko dzięki aktorskiej perfekcji. A tę osiąga się poprzez ciężką pracę.
Surrealizm z Nowej Anglii
Joe Kinosian napisał muzykę, a Kellen Blair – libretto kompletnie odjechanego, dziejącego się w zawrotnym tempie pastiszu kryminału w stylu Agathy Christie. Mamy morderstwo na znanym pisarzu dokonane w jego domu, i mamy dochodzenie, które prowadzi policjant Marcus Moscowicz, który musi do czegoś dojść bardzo szybko, bo zaraz przyjedzie doświadczony detektyw. A Moscowicz (chyba Polak) do odznaki detektywa dopiero aspiruje.
Klimat momentami surrealistycznych, choć markujących jakieś realia dialogów jawi się jako zaskakująco angielski. A jednak to nie Anglia, lecz amerykańska Nowa Anglia. Przypomina się klasyka rodem z „Arszeniku i starych koronek” Josepha Kesselringa z 1939 roku (potem sfilmowanych). Skądinąd to ciekawe, że współcześni autorzy tak świetnie czują i oddają regionalny klimat.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Ci autorzy każą to grać zaledwie dwóm aktorom – to może największy cymes tego tekstu. Jeden jest policjantem, za to drugi musi zagrać wszystkie pozostałe postaci, głównie podejrzanych, którzy znaleźli się w tym domu. To droga do pełnej umowności, bo ten drugi zmienia się co chwila, często z faceta w kobietę (a nawet dziecko), i my mu musimy uwierzyć – oczywiście w szczególny, czysto teatralny sposób.
Na dokładkę zaś obaj protagoniści wybrzękują całkiem skomplikowane melodyjki na pianinie. I chwilami śpiewają. Kiedy jeden wyśpiewuje niektóre kwestie (nazwijmy je ariami), drugi akompaniuje. To skądinąd przyczynek do wybuchających czasem absurdalnych dyskusji o błahości zawodu aktorskiego. Spróbowalibyście połączyć to wszystko w ciągu dwóch i pół godzin? No właśnie…
„Murder for Two” miało swoją premierę w roku 2011 w szekspirowskim teatrze w Chicago. Potem wjechało na nowojorski Broadway i jest tam do dziś. To jeden z owych magicznych teatralnych przebojów komediowych granych przez lata, w wielu krajach świata.
Olśniewająca umowność
Pomysł, aby to przywieźć do Polski, jest dziełem Anny Wołek, dyrektorki Teatru Muzycznego w Toruniu. Ona to zobaczyła w Nowym Jorku, ona rozmawiała z obydwoma twórcami musicalu. Ona też przetłumaczyła tekst. To jednak znamienne, jeden z reżyserów, którym zaproponowano realizację „Morderstwa dla dwojga”, odpowiedział, że w Polsce to niewykonalne. W domyśle: nie znajdzie się odpowiedniego teamu.