„To bywa niełatwe, ale zawsze staramy się znaleźć w ciągu dnia taki moment, gdy możemy pobyć razem. Czasami spotykamy się tylko na chwilę, jak statki mijające się w nocy, zawsze jednak siadamy, pijemy herbatę i rozmawiamy o tym, co się działo przez cały dzień. A najprzyjemniej jest, gdy każde z nas siada z książką w swoim kącie pokoju. Nie musimy rozmawiać. Wystarczy, że jesteśmy razem.”
Tymi słowy Camilla, księżna Kornwalii opisywała w rozmowie z miesięcznikiem „Vogue” (wydanie brytyjskie, lipiec 2022) swe życie z Karolem, księciem Walii, następcą tronu Wielkiej Brytanii. Życie szczęśliwe, po licznych zawirowaniach, jakich doświadczyli oboje, szczególnie jednak ona.
O rozmowę i sesję zdjęciową została poproszona nie przypadkiem. Camilla kończy właśnie 75 lat i jest to przyczyna główna, ale nie jedyna. Ostatnie miesiące przyniosły zauważalne umocnienie jej pozycji, nie tylko w rodzinie królewskiej, ale także w oczach opinii publicznej i mediów. Rozstrzygnięta została przede wszystkim – i to w sposob nie budzący żadnych wątpliwości, bo przez samą królową – kwestia, jaki tytuł będzie przysługiwać Camilli, gdy jej mąż zasiądzie na tronie. Elżbieta II pragnie, by Camilla była „Queen consort”, królową, a nie „Princess consort”, księżną małżonką, jak do tej pory zakładano.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Przez ponad ćwierć wieku Camillę odsądzano od czci i wiary. Wynikało to nie z cech jej charakteru, lecz okoliczności. Nawet gdyby była z czystego złota, nic nie byłoby w stanie poprawić jej reputacji w oczach większości Brytyjczyków, którzy obdarzyli bezgraniczną, by nie powiedzieć ślepą, miłością Dianę, jej poprzedniczkę u boku Karola. Camillę obarczano winą nie tylko za rozpad małżeństwa następcy tronu, ale także za śmierć Diany, która w sierpniu 1997 roku zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu. Rozumowano prosto: gdyby nie rozwód z Karolem, Diana nie związałaby się z innym mężczyzną, nie pojechałaby z nim do Paryża, nie przyciągnęłaby tłumów paparazzich, kierowca nie uciekałby przed nimi z zawrotną prędkością i samochód nie wbiłby się w ścianę tunelu przy Pont de l’Alma.
Jego prapradziadek król i jej prababka
Historia Camilli jest jednak tym bardziej pouczająca, że pokazuje – jakkolwiek banalnie by to brzmiało – jak wiele może się zmienić, i jak gruntownie. Znienawidzona, najostrzej krytykowana, a i później ledwie tolerowana, dziś, jak to określił jeden z komentatorów, jest prawdziwym „skarbem narodowym”. Za to Harry, młodszy syn księcia Karola, niegdyś ulubieniec narodu, spadł dramatycznie w hierarchii popularności. Łaska opinii publicznej może i jeżdzi na pstrym koniu, mimo wszystko jednak nie jest całkiem ślepa i trzeba sobie na nią zapracować. Co też oboje, choć w odmiennym kierunku, uczynili.
Cofnijmy się zatem do 17 lipca 1947 roku, gdy na świat przychodzi Camilla Rosemary Shand. Penny Junor, autorka biografii Camilli, zatytułowanej: „Księżna: Camilla Parker Bowles i miłość, która wstrząsnęła Koroną brytyjską” (The Duchess: Camilla Parker Bowles and the Love Affair That Rocked the Crown”; napisała także biografie innych członków rodziny, m.in. Karola i obu jego synów), twierdzi, że miała ona bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Rodzina jest zamożna, ma arystokratyczne korzenie, ojciec, Bruce Shand jest eks-oficerem o dobrej wojennej przeszłości, a teraz biznesmenem. Camilla jest mocno związana z rodzicami i rodzeństwem, kocha konie, psy i wiejskie życie w rodzinnej posiadłości w hrabstwie Sussex.