Warto zauważyć, że w słynnej dystopii Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat” doskonalenie człowieka jest względne - zależy od roli, jaką jednostka pełni w społeczeństwie, w większości wypadków wspomniane „doskonalenie” oznacza wprost degradację bytu ludzkiego… Wydaje się, że projekty transhumanistyczne nie są wolne od tego zagrożenia? Z kolei koniec historii przewidywany przez Francisa Fukuyamę w jego słynnej książce nie nastąpił. Czy słynny myśliciel ma rację widząc w transhumanizmie zagrożenie? W „Końcu człowieka” pisze, że biotechnologia ma stworzyć nowego, doskonalszego człowieka.
Transhumanizm jest bardzo groźny, ponieważ jest antyludzki w swej istocie. Różne technologiczne „nowinki”, mające poprawić jakość życia człowieka, to tylko reklamowe gadżety. Należy pamiętać, że ideologia staje się wielkim zagrożeniem wówczas, gdy jej reprezentanci dochodzą do władzy. Niestety, żyjemy w czasach, gdy cała światowa polityka jest coraz bardziej podporządkowana technokratom. To wielka szans dla transhumanizmu i dlatego trzeba być czujnym. Transhumanizm, o którym pisze Fukuyama, to raczej transhumanizm braci Huxley’ów.
Współcześni eksperci widzą jednak o wiele większe zagrożenie nie w biotechnologiach, ale w niewłaściwym pokierowaniu technologią sztucznej inteligencji, gdyż coraz więcej ludzkiej aktywności – wszelkiego rodzaju – przenosi się do cyberprzestrzeni i proces ten będzie się intensyfikował. A ktoś tą cyberprzestrzenią przecież zarządza. Docelowo jej jedynym doskonałym Administratorem będzie – według transhumanistów – autonomiczna Superinteligencja.
Co wtedy stanie się z ludzka wolnością?
Wydaje się, że w ogóle jej nie będzie, bo człowiek straci swą autonomię, skoro zostanie poddany pełnej kontroli i sterowaniu przez wspomnianą Superinteligencję. „Konceptualne przedpole” tego typu projektu odnajdujemy dziś chociażby w chińskim społeczeństwie i szeroko zakrojonych tam programach inwigilacyjnych dotyczących tzw. „społecznego kredytu”. Załóżmy, że futurystyczny projekt transhumanistów dotyczący postludzkiego bytu – choć wydaje się zupełnie absurdalny – mógłby zostać zrealizowany, jego owocem nie byłby lepszy człowiek, ale nie byłby to w ogóle człowiek. Byłoby to nieokreślone, amorficzne i bezosobowe „coś”. W tym, jak się wydaje, tkwi fałsz transhumanizmu jako projektu rzekomo wyzwalającego człowieka – w istocie zaś odbierającego istocie ludzkiej wolność, indywidualność, osobowość. „Techno-nirwana” nie czyni zatem „boga” z człowieka, ale jej celem jest raczej anihilacja ludzkiego istnienia.
ODWIEDŹ I POLUB NAS