Rozmowy

Owocem projektu transhumanistów nie będzie lepszy człowiek, ale nieokreślone i bezosobowe „coś”

Na razie wydaje się, że o wiele bardziej niebezpieczni od samej sztucznej inteligencji są ludzie, którzy nią zarządzają i używają jej już dzisiaj np. do inwigilacji społeczeństwa czy sterowania ludzkimi nastrojami, upodobaniami, nawet poglądami – mówi ojciec dr Michał Ziółkowski MI, autor książki „Pokonać śmierć czy zmienić człowieka? Ideologia współczesnego transhumanizmu wobec heterodoksji Mikołaja Fiodorowa”.

TYGODNIK.TVP: Ilia Samojlenko, jeden z dowódców batalionu Azow jest nazywany przez ukraińskie media „Cyborgiem”. W 2015 r. stracił w walce z Rosjanami lewe ramię, które zastąpiono tytanową protezą oraz prawe oko, dlatego używa sztucznego. Czy możemy to uznać za przykład transhumanizmu?

O. DR MICHAŁ ZIÓŁKOWSKI:
Aby orzec, czy dana interwencja w biologiczną strukturę człowieka jest transhumanistyczna, należy ją ocenić na tle całościowej perspektywy tej ideologii. Transhumaniści piszą sporo o cyborgizacji człowieka, ale należy pamiętać, że w transhumanizmie cała sfera nauki jest podporządkowana pewnej neognostyckiej, technospirytualistycznej wizji. Transhumanizm w swoich futurystycznych projektach ostatecznie chce uwolnić ludzki umysł (świadomość) od ciała. Ciało jest zatem przeszkodą na drodze do „boskości”, którą transhumaniści utożsamiają z abiologicznym stadium postludzkim. Dlatego transhumanizm pielęgnuje w sobie – można by powiedzieć – głęboką nienawiść do ciała.

Celem transhumanizmu nie jest pomoc człowiekowi na zasadzie interwencji terapeutycznej?

Nie. Endo czy egzoprotezowanie (cyborgizacja) nie jest samo w sobie transhumanistyczne, chyba że poddający się temu pragnąłby „nie być już człowiekiem” i uczynił to właśnie w tym celu. Naturą transhumanizmu jest brak zgody na pozostanie w biologicznym ciele. Dlatego wzmacnianie ciała przez różnego rodzaju technologie możemy nazywać transhumanizmem, jeżeli jest ściśle podporządkowane oczekiwaniom na nadejście takiej technologii, która umożliwi opuszczenie wymiaru cielesnego, np. poprzez transfer umysłu do cyberprzestrzeni.

Transhumanizm charakteryzuje się skrajną instrumentalizacją ludzkiego bytu?

Oczywiście. Nie trudno w nim dostrzec technologiczny substytut antychrześcijańskiego systemu religijnego. Takie konceptualne twory występujące w transhumanizmie jak: technotranscendencja, techgnoza, Technologiczna Osobliwość, Superinteligencja czy postczłowiek są w istocie konceptami parareligijnymi, jedynie ubranymi w technologiczną szatę. Transhumanizm oceniany jest przez samych przedstawicieli tego ruchu jako system neognostycki. Historia pokazuje, że doktryna sekt gnostyckich była zwalczana przez chrześcijańskich intelektualistów, chociażby ze względu na gloryfikację figury szatana przez niektórych gnostyków. Podobne przykłady możemy odnaleźć także w transhumanizmie, np. w jednym z tekstów czołowego transhumanisty Maxa More’a znajdziemy manifest zatytułowany „In Praise of the Devil”, czyli „Na chwałę diabła”.
Endo czy egzoprotezowanie (cyborgizacja) nie jest samo w sobie transhumanistyczne – przekonuje o. Ziółkowski. Na zdjęciu: 30-letnia Turczynka, Zubeyde Nisa Karabacak, która straciła rękę. Sprawność odzyskała dzięki bionicznej protezie. Fot. Kerem Kocalar/Anadolu Agency via Getty Images
Transhumanizm ma więc niewiele wspólnego z cybernetycznymi protezami rąk czy nóg. A co z cybernetycznymi narządami zmysłów, które za pomocą neuroimplantów łączą pracę mózgu z działalnością sztucznej inteligencji? Z kolei dzięki modyfikowaniu ludzkich genów, można całkowicie zmienić człowieka albo zaprojektować go od początku. Czy taki człowiek jest jeszcze osobą ludzką czy już cyborgiem? Jak ten proces będzie dalej się kształtował?

Łączenie aktywności ludzkiego mózgu z programem sztucznej inteligencji można zaliczyć do procesu cyborgizacji, gdyby takie łącze miało charakter stały. Elon Musk jest tu pionierem, choć twierdzi, że poddanie człowieka takiemu eksperymentowi będzie miało charakter terapeutyczny. Chce to zastosować u chorych z czterokończynowym porażeniem. Próbował już – podobno z sukcesem – na mózgach świni i małpy.

Jeżeli chodzi o rodzaj interwencji w ludzki mózg i ich poziom zagrożenia dla człowieka, to należy zasięgnąć opinii ekspertów, np. neurobiologów, neurochirurgów, neuroinformatyków. Należy przy tym zwrócić uwagę na to, z jakim modelem antropologii utożsamia się dany naukowiec.

Interwencja, dotycząca np. zmysłu wzroku i związane z tym wstawienie tzw. „cyber-oka”, nie niszczy integralności ludzkiej osoby. Natomiast interwencje technologiczne mające charakter wpływu na cały układ nerwowy człowieka są z pewnością bardzo niebezpieczne. Istota ludzka, wskutek manipulacji genetycznej, gdy włączamy do genotypu obce gatunkowo geny, może być albo hybrydą, albo chimerą. Nie mylmy tego z cyborgizacją. Gdybyśmy natomiast chcieli wydoskonalić ludzki genotyp przy użyciu selekcji „lepszych genów”, pochodzących z ludzkiego materiału genetycznego, to… no właśnie?

Wtedy powstałby super-człowiek?

Na pewno jest to praktyka eugeniczna. Naukowcy zaliczani do biokonserwatystów uważają, że kod genetyczny definiuje „naturę ludzką” i dlatego nie wolno tego poprawiać, bo interwencja w ludzką naturę naruszałaby godność człowieka. Nazywają to także „zabawą w Pana Boga”.

Nadchodzi era człowieka 2.0. Nowe zmysły, protezy wzroku, implanty pamięci i elektroniczne organy

Już dziś mogę „wskrzesić” Marilyn Monroe czy inną zmarłą osobę – mówi Piotr Psyllos, jeden 30 najlepszych europejskich innowatorów poniżej 30. roku życia.

zobacz więcej
Niestety, coraz większa grupa naukowców nie przyjmuje definicji „ludzkiej natury” jako obiektywnej i niezmiennej struktury czy wartości, nie mówiąc już o tym, że światopoglądowo są oni wyznawcami „naukowego ateizmu”. Dla wielu z nich ludzkie ciało to po prostu biomasa, którą można i należy doskonalić, poddając ją biotechnologicznej obróbce. Jak to się będzie rozwijać? Strach pomyśleć. Już tworzą małpio-ludzkie embriony i być może już nie jednemu osobnikowi ulepszono genotyp. Huxley opisał tę „świetlaną przyszłość” w „Nowym wspaniałym świecie”. Należy jednak pamiętać, że biologiczne ulepszanie człowieka jest tylko fazą pośrednią dla tej miary doskonałości, ku której dąży transhumanizm, a którą miałby być abiologiczny post-człowiek.

Wskazuje ojciec w swojej książce, że „zgodnie z doktryną transhumanistyczną kolejnym stadium ewolucyjnym człowieka miałby być abiologiczny podmiot postludzki. Choć zaistnienie doskonalszego formatu istoty rozumnej transhumaniści wiążą z pewnym przełomowym punktem w rozwoju technologii sztucznej inteligencji, zwanej nadejściem Osobliwości, to jednak wiele przemawia za tym, że jest to koncept bardziej kryptoreligijny aniżeli scjentystyczny, bądź też pewna konceptualna hybryda, stanowiąca fuzję tych dwóch sposobów opisu rzeczywistości, którymi są nauka i religia”. W ramach jakich nauk należy więc badać transhumanizm, technicznych czy teologicznych?

Transhumanizm jest chimerą, czyli różnogatunkowym tworem konceptualnym. Ważny jest jego cel: nie być człowiekiem, wyzwolić ludzki byt z naturalnych uwarunkowań, stać się „techno-bogiem”. Dlatego kręgosłup tego transhumanistycznego, chimerycznego idearium ma charakter spirytualistyczny i z pewnością wrażliwość teologiczna pozwala właściwie ocenić tę wrogą człowiekowi ideologię. Zarazem posiada ona jednak różne inne części, które są przedmiotem prawie wszystkich progresywnych nauk szczegółowych.

Koncepcja Technologicznej Osobliwości jest kluczowa w całościowej perspektywie tego nurtu i dotyczy technologii sztucznej inteligencji.

Transhumaniści prorokują, że za kilka dekad sztuczna inteligencja przekroczy potencjał intelektualny ludzkości i stanie się autonomiczną Superinteligencją. Nowym „bogiem” zarządzającym wszechświatem. Jej informatyczna struktura miałby stać się „środowiskiem życia” dla postludzkiego bytu.

Za pomocą współczesnych kategorii naukowych nie jesteśmy w stanie opisać, czym byłaby kondycja postczłowieka egzystującego w cyberprzestrzeni. Człowiek to nie tylko umysł, a więc nawet futurystyczny transfer umysłu do cyberświata nie mógłby być sposobem na zaistnienie „kolejnego etapu” ewolucji bytu ludzkiego. Brakuje ciągłości pomiędzy stadium biologicznym i abiologicznym. To raczej, jak przejście z poziomu natury na poziom kultury. Postczłowiek byłby po prostu jakimś artefaktem, być może ekstremalnie zhumanizowanym programem komputerowym. Jednak przejście do nowego wymiaru „cudownego świata” dość rażąco przypomina schematy religijne.
Powieść, która przysporzyła Aldusowi Huxleyowi (1894-1963) największej sławy, to dystopia „Nowy wspaniały świat”. Fot. ullstein bild/ullstein bild via Getty Images
Warto zauważyć, że w słynnej dystopii Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat” doskonalenie człowieka jest względne - zależy od roli, jaką jednostka pełni w społeczeństwie, w większości wypadków wspomniane „doskonalenie” oznacza wprost degradację bytu ludzkiego… Wydaje się, że projekty transhumanistyczne nie są wolne od tego zagrożenia? Z kolei koniec historii przewidywany przez Francisa Fukuyamę w jego słynnej książce nie nastąpił. Czy słynny myśliciel ma rację widząc w transhumanizmie zagrożenie? W „Końcu człowieka” pisze, że biotechnologia ma stworzyć nowego, doskonalszego człowieka.

Transhumanizm jest bardzo groźny, ponieważ jest antyludzki w swej istocie. Różne technologiczne „nowinki”, mające poprawić jakość życia człowieka, to tylko reklamowe gadżety. Należy pamiętać, że ideologia staje się wielkim zagrożeniem wówczas, gdy jej reprezentanci dochodzą do władzy. Niestety, żyjemy w czasach, gdy cała światowa polityka jest coraz bardziej podporządkowana technokratom. To wielka szans dla transhumanizmu i dlatego trzeba być czujnym. Transhumanizm, o którym pisze Fukuyama, to raczej transhumanizm braci Huxley’ów.

Współcześni eksperci widzą jednak o wiele większe zagrożenie nie w biotechnologiach, ale w niewłaściwym pokierowaniu technologią sztucznej inteligencji, gdyż coraz więcej ludzkiej aktywności – wszelkiego rodzaju – przenosi się do cyberprzestrzeni i proces ten będzie się intensyfikował. A ktoś tą cyberprzestrzenią przecież zarządza. Docelowo jej jedynym doskonałym Administratorem będzie – według transhumanistów – autonomiczna Superinteligencja.

Co wtedy stanie się z ludzka wolnością?

Wydaje się, że w ogóle jej nie będzie, bo człowiek straci swą autonomię, skoro zostanie poddany pełnej kontroli i sterowaniu przez wspomnianą Superinteligencję. „Konceptualne przedpole” tego typu projektu odnajdujemy dziś chociażby w chińskim społeczeństwie i szeroko zakrojonych tam programach inwigilacyjnych dotyczących tzw. „społecznego kredytu”. Załóżmy, że futurystyczny projekt transhumanistów dotyczący postludzkiego bytu – choć wydaje się zupełnie absurdalny – mógłby zostać zrealizowany, jego owocem nie byłby lepszy człowiek, ale nie byłby to w ogóle człowiek. Byłoby to nieokreślone, amorficzne i bezosobowe „coś”. W tym, jak się wydaje, tkwi fałsz transhumanizmu jako projektu rzekomo wyzwalającego człowieka – w istocie zaś odbierającego istocie ludzkiej wolność, indywidualność, osobowość. „Techno-nirwana” nie czyni zatem „boga” z człowieka, ale jej celem jest raczej anihilacja ludzkiego istnienia.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS    
Na czym polega koncepcja transhumanizmu przedstawiona w „biblii transhumanistów” Raya Kurzweila zatytułowanej „Nadchodzi osobliwość. Kiedy człowiek przekroczy granice biologii?”. Czy przedstawione tam tezy są naukowe?

To całościowa perspektywa transhumanizmu. Moim zdaniem – co wielu bagatelizuje – kluczowe są słowa Kurzweila o potrzebie stworzenia nowej religii, ale nim autor do tego dochodzi, oczywiście odnosi się do całej sfery nauki i sprawia wrażenie, że zna się na rzeczy. Panorama odniesień do nauk szczegółowych zbudowana jest w zgodzie z całościową koncepcją transhumanizmu, a więc: od człowieka naturalnego poprzez transczłowieka – przekraczającego biologię – do abiologicznego postczłowieka. Stąd farmakologia, implantologia, genetyka, cyborgizacja, nanotechnologia, technologia sztucznej inteligencji, interfejsy, awatary, transfer umysłu, religia. Tezy naukowe są na pewno punktem wyjścia dla większości projektów transhumanistycznych, choć często nie brakuje także nastawienia ideologicznego już w samym „punkcie wyjścia”.

Rozumiem, ale czy można tam znaleźć przykłady nienaukowości?

Takim przykładem może być antropologiczny redukcjonizm sprowadzający cały byt ludzki jedynie do funkcjonalności ludzkiego mózgu. Wiele projektów wygląda także na super-optymistyczny technologiczny probabilizm, czyli jest formułowana z uwzględnianiem, że dana technologia – przy regularnie przyspieszającym progresie technicznym – będzie się mogła z powodzeniem rozwinąć. Z doświadczenia wiadomo, że wiele „fantastycznych” naukowych projektów pozostaje w końcu „zawieszonych w próżni”, a ich dalszy rozwój przechodzi na stronnice książek o tematyce science-fiction. Należy jednak pamiętać, że wielu futurologów żyjących w pierwszej połowie XX wieku stało się prawdziwymi prorokami dla XXI wieku. Sporo transhumanistycznych projektów brzmi mocno utopijnie, ale są też takie, które zaskoczyły trafnością przewidywań… gdyż wiele już zrealizowano.

Wskazuje ksiądz, że część tez głoszonych przez transhumanistów nie jest naukowa. Jak są uzasadniane?

To trochę podobnie jak z Platonem. Gdy nie potrafił uargumentować czegoś filozoficznie, odnosił się do przekonań religijnych. Dla wielu system Platona jest bardziej teologią ubraną w filozofię niż prawdziwym filozoficznym warsztatem. W transhumanizmie często dochodzi do ekstrapolacji tez naukowych do schematów gnostyckich, a więc religijnych. Nie są to wątki poboczne – jak twierdzą niektórzy – ale koncepty kluczowe, które oddają naturę tego nurtu. Przykładem jest mind uploading, czyli przeniesienie umysłu (świadomości) do cyberprzestrzeni. To nic innego jak gnostyckie uwolnienie „iskry światła” od ciała i powrót do Pleromy, tylko ubrane we współczesną szatę technologiczną.
Raymond Kurzweil w czasach, kiedy poświęcał się jeszcze głównie komputerom. Fot. Steve Liss/Getty Images
Czyli mają podstawę teologiczną, a przecież teologia jest nauką. Czy nie kryje się tu fałsz? Według transhumanistów bowiem teologia nie mieści się we współczesnym paradygmacie naukowości, który oni „wyznają”, a jednocześnie ich koncepcje nie są wolne od myślenia teologicznego?

Tak. Zwróciłbym nawet uwagę na pewien aspekt demonologiczny. W transhumanizmie pojawia się także gnostyckie eksponowanie figury szatana, jako prometejskiego wyzwoliciela ludzkości. Odnajdziemy to w tekstach jednego z czołowych transhumanistów – Maxa More’a, prezesa Instytutu Krioprezerwacji i eksperta od ekstropii. Podobnie: mesjańskie objawienie Technologicznej Osobliwości, boska Superinteligencja, techno-nirwana w cyberprzestrzeni, czy bezcielesny postczłowiek. Trudno tego dziś bronić chociażby za pomocą nauk przyrodniczych. To raczej ideologiczne konstrukty parareligijne. „Nienaukowość” transhumanizmu polega więc w dużej mierze na tworzeniu konceptów, które są swego rodzaju fuzją myślenia religijnego i nauk szczegółowych.

Jaki jest cel głoszenia takich tez?

Zdobyć wyznawców, zdobyć wpływy, zdobyć władzę i urządzić świat po swojemu.

Kiedy sztuczna inteligencja stanie się superinteligencją i jakie będą tego konsekwencje? Czy sztuczna inteligencja przejmie władzę nad człowiekiem?

Co myśli AI? Może uzyskała świadomość, na pewno dobrze udaje ludzi

Jej kod działa jak ludzki mózg. Zdaniem programisty Googla jego chat-bot „odczuwa”.

zobacz więcej
W wielu publikacjach pojawia się rok 2045. Tak wynika z wykresu ukazującego wykładniczy wzrost prędkości komputerowych procesorów. Wówczas program sztucznej inteligencji miałby być tak potężny, że człowiek nie byłby mu już do niczego potrzebny. Superinteligencja rozpocznie wówczas autonomiczny proces samodoskonalenia…, który nie miałby końca. Dlatego przypisuje się jej wówczas „boskie” prerogatywy. Sceptycy najczęściej mówią, że jest niemożliwe w ramach takiego technologicznego progresu przejście z ilości w jakość. Czyli nawet niesamowita moc procesorów nie spowoduje chociażby zjawiska powstania świadomości i dlatego – jak twierdzą – nie musimy się obawiać potężnej sztucznej inteligencji.

Naprawdę nie musimy obawiać się sztucznej inteligencji?

To trochę błędne myślenie, bo sztuczna inteligencja wcale nie musi być samoświadoma, by zagrozić człowiekowi, a nawet ludzkiej populacji, np. systemy broni rakietowej kierowane przez sztuczną inteligencję nie potrzebują samoświadomości, żeby spowodować wielką tragedię. Podobnie w przypadku tzw. samochodów autonomicznych. Nieraz wystarczy mały błąd w programie. Na razie wydaje się, że o wiele bardziej niebezpieczni od samej sztucznej inteligencji są ludzie, którzy nią zarządzają i używają jej już dzisiaj np. do inwigilacji społeczeństwa czy sterowania ludzkimi nastrojami, upodobaniami, nawet poglądami.

Czym jest technotranscendencja?

To po prostu przekraczanie naturalnej kondycji człowieka za pomocą różnych technologii, gdzie wejście w nowy wymiar rzeczywistości związane jest z coraz głębszym zaangażowaniem podmiotu w życie w cyberświecie. Nie jest to więc transcendencja w sensie wertykalnym, ale horyzontalnym, którą można nazwać także transgresją technologiczną. U szczytu tej transhumanistycznej koncepcji jest uwolnienie umysłu od ciała i przejście – mające charakter transferu na poziomie ontologicznym – do cyberprzestrzeni.
U Fiodorowa Bóg wieńczył wysiłek wszystkich ludzi i nauk – przypomina o. Ziółkowski. Portret Mikołaja Fiodorowa pędzla Leonida Pasternaka. Fot. Wikimedia
Co łączy technocentryczny nurt transhumanizmu z głęboko religijnym Mikołajem Fiodorowem, dziewiętnastowiecznym myślicielem rosyjskim, twórcą kosmizmu, autorem wyjątkowego w dziejach ludzkości naukowego projektu wskrzeszania zmarłych? Czy był to projekt naukowy, czy jednak religijny?

Transhumaniści wybrali sobie Fiodorowa na swojego „proroka”. Jednak jest to instrumentalne i mocno zafałszowane traktowanie jego osoby oraz jego immortalistycznej koncepcji człowieka. Fiodorow metodologicznie robił coś przeciwnego niż transhumaniści. On po prostu chciał w sposób naukowy uargumentować prawdy wiary. Stąd np. wychodząc od teologicznej doktryny o zmartwychwstaniu, starał się przedstawić projekt wskrzeszania zmarłych jako projekt naukowy.

Transhumaniści odwrotnie: wychodzą od twierdzeń nauk szczegółowych, a gdy kończy się im scjentystyczna argumentacja, to ekstrapolują swe teorie np. do religijnych schematów gnostyckich. Choć czasem wydaje się to być także formą „ukrytego satanizmu”, który wykorzystuje rozwój technologiczny do zwiedzenia człowieka. Ewangelia mówi przecież, że diabeł jest Ojcem Kłamstwa. Projekt Fiodorowa był oczywiście heterodoksyjny wobec tradycyjnej doktryny chrześcijańskiej, jednak był głęboko religijny.

Fiodorow ostateczne powodzenie swego projektu uzależniał bowiem od interwencji wszechmocnego i transcendentnego Boga.

Tak. Natomiast projekt transhumanistyczny to dzieło transczłowieka, który ostatecznie ma stać się nowym „bogiem” należącym do cyber-panteonu, zarządzanego przez Superinteligencję (Super-boga). Innymi słowy, u Fiodorowa Bóg wieńczył wysiłek wszystkich ludzi i nauk przez nich uprawianych w celu wskrzeszenia zmarłych. Ludzkość w wysiłku pokonania śmierci miała się tak zjednoczyć, by stanowić ziemski obraz Trójcy Świętej. Ludzka wspólnota na wzór Trójcy Św. gwarantowałaby, że przez tą wspólnotę będzie działała wszechmoc Boga. Dlatego Fiodorow – choć doktrynalnie głosił herezję – głęboko wierzył w pomyślność tego projektu. Tymczasem transhumanizm to projekt stworzenia „boga”. Różnica jest więc zasadnicza. Ostatecznie transhumanistyczne dążenie w stronę osiągnięcia boskości niesie człowiekowi śmierć. Ta transhumanistyczna pycha ma swoje źródło w biblijnej protologii, gdzie jednemu z aniołów wydawało się, że jest tak doskonały, iż bez Boga sam potrafi wszystko.

– rozmawiał Tomasz Plaskota

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


O. Michał Ziółkowski MI, od 1997 r. członek Zakonu Posługujących Chorym (Ministri Infirmorum), zwanego kamilianami. Święcenia kapłańskie przyjął w 2005 r. Był kapelanem szpitala psychiatrycznego oraz rektorem kościoła pw. Przemienienia Pańskiego w Tworkach. Jest członkiem Naukowego Towarzystwa Tomistycznego. Interesują go problemy bioetyczne, etyka sztucznej inteligencji, ewolucja idei antychrysta w tekstach biblijnych oraz jej współczesne wcielenia w przestrzeni „religii techniki”, a także koncepcje myślicieli rosyjskiego renesansu filozoficzno-religijnego.
Zdjęcie główne: Koncert Kaia Landrego, który uznawany jest za pierwszego hiszańskiego muzyka-cyborga. Dzięki specjalnemu urządzeniu może on – jak twierdzi – przekształcać dźwięki wszechświata, odbierać i modyfikować promienie kosmiczne w skali obejmującej 127 różnych tonów. Fot. Cesc Maymo/Getty Images
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.