Jak powiedział, w przededniu wojny w Kosowie spenetrowali oni mózg ówczesnej sekretarz stanu USA Madeleine Albright i dogrzebali się w nim nieprzejednanej nienawiści do Słowian i chęci zniszczenia Serbów.
W 2019 roku w „Magazynie Armii” ukazał się artykuł o kontynuowaniu prac nazistowskiej organizacji Ahnenerbe, tej samej, która poprowadziła wyprawę w Tybecie, ale też badania nad stworzeniem nadczłowieka superżołnierza, który wygrywałby przyszłe wojny, czytał w myślach i siłą umysłu sterował maszynami. „Psychiczne możliwości człowieka są nieograniczone” – pisano w „Magazynie Armii”. „Impulsem z mózgu można zhakować komputery, linie telekomunikacyjne, zniszczyć mikroprocesory. W zakończonym pomyślnie eksperymencie telepata odczytał telepatycznie treść dokumentu napisanego w języku, którego nawet nie znał.”
Kremlowskie kręgi mają też swych alchemików, jak choćby Wiktor Petrik, który znalazł sposób, by za pomocą skonstruowanego przez siebie filtra „Szojgu” (nazwa na cześć ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu) każdą zanieczyszczoną, nawet skażoną radioaktywnie wodę zamieniać w krystalicznie czystą.
Dziennikarz Michaił Zygar w książce „Wszyscy ludzie Kremla” pisze, iż generałowie za czasów Borysa Jelcyna układali plany wojny z Czeczenią z pomocą horoskopów i chcieli prowadzić politykę zagraniczną poprzez sterowanie umysłami. Wojskowi inspirowali się właśnie książką Andriejewa „Róża Świata”.
Ofiarny orzeł Putina
W latach 80. i 90. u Sowietów i w Rosji, ale także w Polsce, niezwykle popularny był niejaki Anatolij Kaszpirowski, który przez ekran telewizyjny „miał” moc uzdrawiania i zmieniania zwykłej wody w cudowne lekarstwo. Jego seanse gromadziły przed telewizorami miliony ludzi.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
I trudno się nawet dziwić człowiekowi sowieckiemu, a teraz rosyjskiemu, skoro w oparach wierzeń i szaleństwa odnajduje się nawet on – sam wódz zbrodniczego kraju Władimir Władimirowicz Putin. Tak jak Hitler spoglądał w niebo, wypatrując znaków, tak jak Stalin uczestniczył w seansach Srula Messinga i Matrony Nikonowej, tak i Putin 13 lutego, a więc na 9 dni przed napaścią na Ukrainę, w swej rezydencji Boczarowy Ruczaj szukał odpowiedzi we wróżbach. Pod nóż poszedł wtedy ponoć ofiarny orzeł. Włodzimierz Putin dowiedział się, że wygra i zostanie największym przywódcą świata, więc spuścił swe hordy orków i najechał Ukrainę.
Towarzyszem magicznych rytuałów i guseł jest faworyt Putina, nieudolny i skorumpowany minister obrony Siergiej Szojgu. Być może nawet zawdzięcza swą wielką karierę temu, że wciągnął byłego kagiebistę Putina w świat szamańskiej magii i obrzędów.
O wierze kremlowskiego tyrana w czary i okultyzm mówił m.in. rozmowie z „New York Times” Aleksander Nawalny. – Putin ma obsesję na punkcie okultyzmu i chodzi z czerwoną nicią na nadgarstku. Pewnego dnia okaże się, że prezydent Rosji podejmuje decyzje za radą staruszka z lasu lub jakiegoś pokemona – opowiadał polityk.
Czerwona nić ma chronić Putina przed wpływem złej energii i złym spojrzeniem. Podobno prezydent Rosji to racjonalny, kalkulujący człowiek. Być może, racjonalny jak Hitler czy Stalin. Tak czy owak nie zadbał, by jego żołdakom nie zabrakło czerwonej nitki i dlatego ponoszą teraz porażki na Ukrainie. A może dostawy nici z Niemiec i Francji rozkradli generałowie.
– Dariusz Matuszak
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy