Kultura

Zanim na ekranie pojawił się sport, obecny był teatr. „Apollo z Bellac” dawniej i dziś

W ponurej rzeczywistości PRL ta historia była opowieścią o innym, baśniowym świecie, którego symbolem w spektaklu Adama Hanuszkiewicza była Wieża Eiffla, pojawiająca się w tle głównych bohaterów (Kalina Jędrusik wystylizowana na Brigitte Bardot i Hanuszkiewicz – męski ideał). Jakie tęsknoty obecnego pokolenia pokaże w Teatrze Telewizji nowe wystawienie sztuki Jeana Giraudoux?

Telewizja Polska obchodzi w tym roku 70-lecie powstania. Za datę jej utworzenia przyjmuje się 25 października 1952 roku, kiedy to wyemitowano w Polsce pierwszy powojenny program telewizyjny: o godz. 19:00 z Instytutu Łączności nadano zaledwie półgodzinny montaż form artystycznych, który był odbierany na… 24 odbiornikach „Leningrad” stojących w klubach i świetlicach. W owym pierwszym programie muzyczno-tanecznym widzowie zobaczyli artystów takich, jak Witold Gruca, Jan Mroziński czy Marta Nowosad. Wtedy też na dachu warszawskiego Prudentialu umieszczono antenę, umożliwiającą nadawanie.

Zanim w telewizji pojawiły się masowo oglądane rozgrywki sportowe, obecny był w niej teatr. Jeszcze tej samej jesieni widzom zaprezentowano fragment „Lalki” Bolesława Prusa, gdzie w roli Izabeli Łęckiej wystąpiła Nina Andrycz. Przedstawienie transmitowano prosto z Teatru Polskiego w Warszawie. Pierwszy pełnowymiarowy spektakl Teatru Telewizji – „Okno w lesie” dwóch radzieckich autorów Leonida Rachmanowa i Eugeniusza Ryssa, w reżyserii Józefa Słotwińskiego – nadano 6 listopada 1953, w drugim roku działalności Telewizji Polskiej.

Od początku jej istnienia telewizyjne spektakle stanowiły znaczącą część programu, a pracę w Teatrze Telewizji proponowano wybitnym twórcom. Jednym z pierwszych był Jan Marcin Szancer, który nie tylko tworzył scenografię do spektakli i reżyserował, lecz także był kierownikiem artystycznym TT. Pieczę nad repertuarem Teatru Telewizji sprawowało grono uznanych artystów, takich jak Konrad Swinarski, Władysław Sheybal czy Adam Hanuszkiewicz, a także absolwenci łódzkiej filmówki: Stanisław Loth, Janusz Kubik czy Wojciech Siciński.
Aktor i reżyser Kazimierz Rudzki prezentuje odbiornik telewizyjny „Leningrad”. Fot. Zygmunt Januszewski TVP
Najpierw spektakle rejestrowano w studiu na ulicy Ratuszowej, potem TT przeniósł się na plac Powstańców Warszawy, gdzie objął dwuizbowe studio. Wtedy też grano w jednym pomieszczeniu, a w drugim zmieniano dekoracje. W studio na Woronicza Teatr Telewizji rozpoczął pracę dopiero w roku 1969. Po odwilży bardzo ważny stał się repertuar składający się ze współczesnych tekstów dramatycznych, nierzadko obcych – m.in. Jeana-Paula Sartre’a, Bertolda Brechta czy Jeana Anouilha.

Aktorzy szeptali do kamer

W roku 1957 pierwszym reżyserem TT został Adam Hanuszkiewicz, który nie tylko wybierał ciekawy i interesujący repertuar polski oraz obcy, ale też zmienił sposób myślenia o pracy artysty z kamerą. Hanuszkiewicz rozpoczął pracę w telewizji mając już duży dorobek sceniczny. Jako aktor występował na wielu polskich na scenach – w Rzeszowie, Jeleniej Górze, Krakowie, warszawskich „Rozmaitościach” czy w Poznaniu, potem natomiast reżyserował w Teatrze Polskim w Poznaniu i w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Z Telewizją Polską współpracował od połowy lat pięćdziesiątych. Wystawił m. in. „Złotego lisa” Jerzego Andrzejewskiego, „Teatrzyk Zielona Gęś” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego czy „Wielkiego inkwizytora” Fiodora Dostojewskiego.

Pracując z kamerą, Hanuszkiewicz kładł nacisk na grę aktorską – stosował dużo zbliżeń, w tym spojrzeń w oko kamery (zresztą w słabej jeszcze technologii plan ogólny był nieostry i obraz drgał). Jako jeden z pierwszych tworzył też kameralną atmosferę przedstawień, a aktorów, przyzwyczajonych do intymnej atmosfery, nauczył szeptać do kamery.

W 1958 roku sięgnął po sztukę „Apollo z Bellac” Jeana Giraudoux, nieobcego mu zresztą francuskiego dramatopisarza. W Teatrze Starym w Krakowie grał bowiem tytułową postać w jego „Amfitronie 38” w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego.

Interesująca jest geneza powstania „Apolla z Bellac”. Legenda głosi, że dramat wymyślony został pewnej nocy roku 1942 jako sprzeciw wobec okropności wojny. Premierowe wystawienie sztuki na scenie miało miejsce 16 czerwca 1942 roku w Teatrze Miejskim w Rio de Janeiro. We Francji po raz pierwszy wystawiono ją po wojnie – 19 kwietnia 1947 w Théâtre de l'Athénée w Paryżu, w reżyserii Louisa Jouveta, wielkiego francuskiego promotora twórczości Jeana Girodoux. Co ciekawe, sztuka ta w Polsce do dziś nie doczekała się publikacji. Zachowała się w postaci scenariusza w tłumaczeniu Marii Serkowskiej i Karola Huberta Rostworowskiego. Tytułowe Bellac jest francuską prowincją, w której urodził się Giraudoux, a więc być może krainą szczęśliwości i spełnionych marzeń.

W Pruszkowie obraz, w Sulejówku dźwięk

Wydarzenie sprzed 80 lat pozwoliło Polsce wejść do telewizyjnej elity, w której podówczas było niespełna 10 państw.

zobacz więcej
Opowiadana w dramacie „Apollo z Bellac” historia jest prosta. Młoda dziewczyna, Agnieszka, trafia do Urzędu Wielkich i Małych Wynalazków w poszukiwaniu pracy. Poznaje tam mężczyznę – Apolla, który doradza jej, by komplementowała napotkanych panów, a dotrze na samą górę, do dyrektora tejże instytucji. Agnieszka korzysta z rady, mówi napotkanym mężczyznom, że są piękni i po niedługim czasie pragnie się z nią ożenić sam dyrektor Urzędu Wielkich i Małych Wynalazków. Komplementy Agnieszki przemieniają mężczyzn, którzy zaczynają tego piękna w sobie szukać.

W szarej, ponurej rzeczywistości PRL ta historia była opowieścią o innym, baśniowym świecie. W spektaklu Adama Hanuszkiewicza symbolem tegoż lepszego świata była Wieża Eiffla, pojawiająca się w końcowych ujęciach w tle zbliżeń twarzy głównych bohaterów (Kaliny Jędrusik i Adama Hanuszkiewicza), jak i dalszych planach z ich udziałem. Kalina Jędrusik była wówczas polskim odzwierciedleniem światowego wzorca seksownej i tajemniczej kobiety, fryzurą i sposobem poruszania upodobniła się do gwiazdy francuskiego kina tamtych czasów i symbolu seksapilu Brigitte Bardot. Towarzyszący jej Adam Hanuszkiewicz był niewątpliwie uosobieniem męskiego ideału. Niczym bohater z innego świata pozostawił tęsknotę za lepszym życiem, gdzie można realizować własne marzenia i stawać się lepszym człowiekiem.

Tęsknoty całych pokoleń

Jean Giraudoux nie był twórcą często wystawianym. Choć zanim na antenie pojawił się „Apollo z Bellac”, w Teatrze Telewizji można już było zobaczyć jego „Ondynę” w reżyserii – a jakże – Adama Hanuszkiewicza i z tytułową rolą Kaliny Jędrusik. Nic zatem dziwnego, że udana współpraca twórców doprowadziła do kolejnej, jeszcze lepiej zapamiętanej realizacji.

Jak podaje „Ekran” nr 13 z 1958 roku, telewizyjna premiera „Apolla z Bellac” odbyła się 17 marca 1958 roku o godzinie 20:30. Audycja transmitowana była w programie Warszawy, Łodzi i Katowic. Spektakl został entuzjastycznie przyjęty, a szczególną uwagę recenzentów zwracały kreacje aktorskie: „W roli dyrektora wystąpił Jacek Woszczerowicz. Stworzył on kreację, którą na długo pozostanie w pamięci telewidzów i może służyć za wzór niepospolitej umiejętności obcowania aktora z kamerą telewizyjną. (…) Dygatowa [Jędrusik była żoną Stanisława Dygata – przyp. red.] pokazała tu, że posiada duże umiejętności aktorskie obok urody i bardzo dziewczęcego wdzięku, a Hanuszkiewicz w imponujący wprost sposób korzystał ze środków aktorskich, które przy minimum ekspresji dają w efekcie maksimum wyrazu” (W. Czapińska Kierunek Poetyka, s.7 „Ekran” 1958 nr 13).
Scenografię do „Apolla z Bellac” przygotowała Xymena Zaniewska, artystka, która debiutowała wówczas w roli scenografa teatralnego, a potem długie lata tworzyła dekoracje do przedstawień Adama Hanuszkiewicza. W „Apollu z Bellac” zastosowała dwie umowne plansze. Jedna z nich obrazowała Urząd Wielkich i Małych Wynalazków, druga Wieżę Eiffla. Pewna baśniowość i umowność od samego początku wyznaczała zatem charakter tego spektaklu. Przedstawienia, które opowiadało nie tyle o tęsknotach głównej bohaterki Agnieszki, ale całego pokolenia.

Jakie tęsknoty pokaże nowe wystawienie „Apolla z Bellac” w reżyserii Anny Wieczur? O tym przekonamy się już 24 października. W roli Agnieszki zobaczymy Monikę Pikułę, a w postać tytułowego Pana z Bellac wcieli się Przemysław Stippa. Reżyserka Anna Wieczur zapowiadając przedstawienie podkreślała, że tak naprawdę wszyscy wierzymy w to, że jesteśmy piękni, a w oczach innych jedynie szukamy tego potwierdzenia. Wydaje się zatem, że mimo upłynięcia osiemdziesięciu lat od powstania tego tekstu, nie stracił on na aktualności i wkrótce zobaczymy, jakie dziś otworzy konteksty, grany we współczesnej scenografii i kostiumie.

Spektakl grany będzie „na żywo”, transmitowany prosto ze studia na Woronicza, przypominając także o tym, że niegdyś praktyka rejestrowania tak realizowanych sztuk była powszechną w Teatrze Telewizji. Wiele wybitnych przedstawień z tamtych czasów się nie zachowało, ale „Apollo z Bellac” stanowi chlubny wyjątek, bo był jednym z pierwszych zarejestrowanych w TT. Spektakl, który dziś wciąż możemy zobaczyć , nie jest jednak tym premierowym z roku 1958 – nagrano go 10 lipca 1961 roku, kiedy z końcem lat pięćdziesiątych rozwinęła się technika telerekordingu.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Z okazji jubileuszu Telewizji Polskiej wracamy do pierwszego zachowanego w całości przedstawienia TT, ale pokazujemy je w nowej realizacji. Historia Teatru Telewizji to także historia technologicznych przemian. Zmienia się sposób rejestracji, wykorzystywane są nowe technologie. Spektakle są czasem bardzo blisko filmu. Nachodząca premiera „Apolla z Bellac” także będzie odzwierciedleniem współczesności: spektakl zobaczymy oczywiście w kolorze, w technologii HD, ale odbywać się będzie wciąż „na żywo” – wracając do najważniejszej tradycji Teatru Telewizji.

Niegdyś w poniedziałkowe wieczory w miastach, w których nadawano przedstawienia Teatru Telewizji, ulice pustoszały. Dziś technologia umożliwia nam późniejszy odbiór spektaklu i wielu widzów ogląda przedstawienia na platformie VOD TVP . Skoro wyjątkowo aktorzy będą grać dla nas na żywo, w telewizyjnym studiu na Woronicza, może warto, by przed telewizorami było nas jak najwięcej? Oby ta piękna tradycja wspólnego oglądania telewizyjnych premier teatralnych wciąż i jak najdłużej trwała.

– Monika Kolet

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Teatr Telewizji: sztuka „Apollo z Bellac” Jeana Giraudoux, TVP 1, 24 października 2022 g. 21.00.
Reżyseria: Anna Wieczur, w rolach głównych Monika Pikuła i Przemysław Stippa. Scenografia i kostiumy: Katarzyna Adamczyk. Muzyka: Ignacy Zalewski. Realizacja telewizyjna: Marek Bik
Zdjęcie główne: Teatr TV – pierwszy spektakl „Apolla z Bellac” w reż. Adama Hanuszkiewicza, który zagrał też jedną z głównych ról u boku Kaliny Jędrusik. Przedstawienie miało premierę w 1958 roku, nagrano je w 1961. Fot Zygmunt Januszewski, TVP
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.