Pod koniec marca wyjechali – ona, mąż i dwójka dzieci – do Izraela. Pugaczowa wciąż milczała, ale Gałkin kontynuował krytykę inwazji na Ukrainę. W sierpniu Pugaczowa wróciła do Rosji. Wrócić mieli też jej bliscy. Ale potem Ministerstwo Sprawiedliwości wpisało Gałkina na listę „zagranicznych agentów”. Dwa dni później Pugaczowa opublikowała słynny post.
Kreml oficjalnie zignorował powrót piosenkarki i jej publiczny apel. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odmówił komentarza. Post Pugaczowej na Instagramie polubiło ponad 900 tysięcy osób, m.in. inna celebrytka Ksenia Sobczak.
Nie ma się jednak co oszukiwać. To bardziej deklaracja wynikająca z powodów osobistych niż z racji poglądów politycznych. Ale ma polityczne skutki. I choć Pugaczowa nie używa słowa „wojna” i ani razu nie potępiła zbrodni rosyjskich, to jednak stanowisko takiej sławy może zmusić miliony Rosjan do zastanowienia.
Po swego rodzaju politycznym coming-oucie Pugaczowa chyba już ostatecznie opuściła Rosję (być może udało się pozałatwiać większość spraw związanych z zamknięciem interesów i likwidacją aktywów w tym kraju). Potwierdziło się, że jest w Izraelu. „Dziękuję mojej wielomilionowej armii fanów za ich miłość i wsparcie, za umiejętność odróżniania prawdy od kłamstwa. Z Ziemi Świętej modlę się za was i za pokój” – napisała na Instagramie.
„Jej miejsce jest teraz w muzeum ZSRR”, „to parodia żony dekabrysty” – tak wystąpienie Pugaczowej ocenili deputowani Dumy. Jeszcze mocniejszych słów używają duchowni wiernej Kremlowi Cerkwi. Telewizyjnych propagandystów Kremla nie da się nawet cytować przed 22.
„Jakie to szczęście, że mnie nienawidzą ci, których nie znosiłam. Gdybym się im podobała, to oznaczałoby, że śpiewałam i żyłam daremnie. Niech zgrzytają zębami, byli sługami, a zostali niewolnikami”. Tak zareagowała na ten ściek artystka.
Dziś cieszy się wolnością i majątkiem, który zdobyła dzięki temu właśnie, że w pewnym sensie też była sługą Kremla i to przez parę dekad. Choć ona sama chyba zawsze już będzie przekonywać, że było inaczej.
W 1996 roku dziennikarz NTW, wówczas niezwykle popularnej prywatnej telewizji, zadał Pugaczowej takie pytanie: „Pani chyba nie ma czym się martwić? Żadna zmiana reżimu nie zmieni w Rosji Pugaczowej – będzie pani śpiewać zawsze, przy każdej władzy”. Co odrzekła Ałła? „Wyrosłam wśród ludzi i śpiewałam wśród ludzi. Przy każdej władzy, ale to dla ludzi śpiewałam. Dużą różnicą dla mnie jest to, w jakim nastroju jest człowiek przychodzący na koncert”.
– Grzegorz Kuczyński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy