Zwróćmy jednak uwagę, że każdy człowiek charakteryzuje się jakimiś potrzebami duchowymi. Jeśli znajdzie odpowiedź na nie w religii, to staje się religijny. Jeśli natomiast nie znajdzie odpowiedzi na nie w religii, to dystansuje się od niej. Może też w ogóle nie być w stanie sobie tych potrzeb uświadomić.
W takim ujęciu zmniejszająca się religijność młodego pokolenia to nie tylko przejaw słabnących potrzeb religijnych młodzieży czy efekt zmniejszającej się siły przekonywania Kościoła w polskim społeczeństwie. Religijność młodego pokolenie słabnie ponieważ dzisiaj młody człowiek znacznie częściej daje się poprowadzić swoją własną drogą szukania odpowiedzi na duchowe potrzeby. W zindywidualizowanej kulturze, młody człowiek każdą formę zinstytucjonalizowanej religii postrzega opresyjną, które chce odebrać mu wolność.
Zostańmy przy statystykach: co mówią konkretne liczby i czy tu także są jakieś prawidłowości związane z wielkością miasta, regionem Polski czy wręcz typem szkoły?
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wieś jest bardziej religijna, a miasto mniej pobożne. Ta zależność była ewidentna w tradycyjnym typie religijności. Kiedyś religijność przenikała się z życiem małej społeczności. Zwyczaje religijne pokrywały się z życiem codziennym. Taki model religijności wciąż jest obecny w niektórych regionach naszego kraju. Również cały nasz polski katolicyzm jest mocno naznaczony takim tradycyjnym rysem.
Jednocześnie ujawniają się nowe wzory przeżywania wiary, które przekraczają te tradycyjne ramy. Mam tutaj na myśli przede wszystkim parafie miejskie, w które tworzą nieraz bardzo żywotne środowisko przeżywania wiary, skupiają całą gamę różnych małych grup duszpasterskich oraz wspólnot. Pojawiają się pierwsze sygnały, że być może żyjemy w czasach, gdy to w miastach będą tętnić bardziej żywe wspólnoty osób wierzących.
Jednak to właśnie w dużych miastach wiele szkół umieszcza w planach lekcji religię o godz. 7 rano lub o 17:30.
Stosunek do religii, a w naszym przypadku do katolicyzmu to oczywiście sprawa nie tylko indywidualna. Od końca lat ’70 katolicyzm jest w samym środku przemian społecznych, w tym również politycznych. Z tą ważną różnicą, że jak w latach ’80 pozytywny stosunek do katolicyzmu określał główny kierunek zmian, tak dzisiaj wahadło niejako się odwróciło i to negatywny do niego stosunek określa kierunek przemian. Dotyczy to w mniejszym lub większym zakresie różnych sfer, organizacji, a nawet całych instytucji.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Co z apostazjami? Czy słynna i nagłośniona w mediach taka deklaracja pewnego idola muzycznego tzw. pokolenia Z to symboliczny koniec pokolenia JPII?
Pokolenie kończy się w raz ze śmiercią jego ostatniego przedstawiciela (śmiech). Pokolenie to grupa ukształtowana w określonych warunkach historycznych. Zatem jeśli myśli pan o wielkiej grupie Polaków, która była kształtowana przez rolę jaką odgrywał Jan Paweł II w polskim społeczeństwie, to bez wątpienia pokolenie lub lepiej: pokolenia JP II żyją nadal i nie wymarły.
Potwierdzeniem tego są nawet zwykłe statystyki. Widać w nich, że rok 2005, czyli rok śmierci św. Jana Pawła II był cezurą. Nieco upraszczając, można wskazać, że po 2005 rozpoczyna się słabnięcie religijności Polaków.