Rozmowy

We wrześniu 1939 roku III Rzesza walczyła przeciwko… polskim faszystom

Grzano motyw tzw. Polnische Wirtschaft, czyli polskiego gospodarowania, charakteryzującego się bałaganem, anarchicznością, brudem, niedołęstwem, biernością. Na czołówkach prasowych pojawiał się stereotyp Polski jako państwa sezonowego. Przekonywano, że II RP jest z natury agresywna, zwłaszcza wobec niemieckiej i żydowskiej mniejszości – mówi prof. Grzegorz Kucharczyk, historyk, autor książki „III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść”.

TYGODNIK TVP: Analizując publikacje niemieckich mediów w okresie międzywojennym nie sposób oprzeć się wrażeniu, że negatywny obraz Polaków ukształtowały bardziej media Republiki Weimarskiej (1919-1933) niż III Rzeszy Niemieckiej. Czy ta teza jest zasadna?

GRZEGORZ KUCHARCZYK:
Tu leży klucz do pytania: co stało się z Niemcami między I a II wojną światową? W latach 1919-1933 demokratyczne i republikańskie Niemcy wychowały generację, która później robiła tzw. niemieckie porządki na Wschodzie w duchu nienawiści do Polski. Antypolonizm u naszych zachodnich sąsiadów nie był aberracją wąskich kręgów nacjonalistycznych, tylko ważną częścią narracji politycznego mainstreamu. Mainstream medialny i naukowy Republiki Weimarskiej ukształtował w swoich rodakach antypolonizm.

Niemieccy naukowcy, prawnicy, lekarze spotykali się z Polakami np. na konferencjach naukowych i wiedzieli, że ta propaganda jest nieprawdziwa. Czy są świadectwa, że przeciwstawiali się jej?

W tych konferencjach nie uczestniczyli członkowie Selbstschutzu, którzy we wrześniu 1939 r. na Pomorzu i w Wielkopolsce dokonywali masowych mordów na Polakach w ramach Intelligenzaktion. Nie brali w nich udziału doktorzy w mundurach SS, którzy opracowywali tzw. Generalny Plan Wschodni, ani Niemcy uczestniczący w akcjach eksterminowania Polaków. Oni nie brali udziału w konferencjach naukowych, ale czytali gazety i podręczniki, słuchali audycji radiowych, a kiedy przyszedł czas wykonywali rozkazy swojego Führera. W czasie II wojny światowej niemieckie elity wychodziły z założenia, że Niemcy robią straszne rzeczy na Wschodzie, ale czynią to dla dobra ojczyzny.

Klasę polityczną Republiki Weimarskiej łączyło również dążenie do obalenia traktatu wersalskiego. Spierano się, czy należy zrobić to pokojowo czy zbrojnie.

Ale panowała zgoda, że jego rewizja jest konieczna. Nawet pacyfiści niemieccy, jak laureat Pokojowej Nagrody Nobla Alfred Hermann Fried przekonywał w 1919 r., że traktat wersalski jest próbą zamknięcia wielkiego narodu w żelaznej klatce. Sprzeciw wobec traktatu i istnienia niepodległego państwa polskiego, co w zgodnej opinii wszystkich niemieckich opcji politycznych było pognębieniem i podeptaniem niemieckiego honoru. W ten nurt wpisywali się również komuniści. Oni z kolei wrogość wobec Polski argumentowali strategią Kominternu. Przekonywali, że niepodległa Polska, jak mówił Stalin, jest ścianą odgradzającą rewolucję rosyjską od niemieckiej. Na rozfragmentaryzowanej niemieckiej scenie politycznej Republiki Weimarskiej był jeden wspólny mianownik: wrogość wobec Polski.
Demonstracja w Berlinie przeciwko warunkom pokojowym zawartym w traktacie wersalskim, członkowie SPD w drodze do Kancelarii Rzeszy na Pariser Platz, w tle Brama Brandenburska. 18 maja 1919 - Fot. A. & E. Frankl/ullstein bild via Getty Images
Nie było wyjątków od tej reguły?

Były absolutne wyjątki, jak chociażby Hellmut von Gerlach, zbliżony do lewego skrzydła liberalizmu niemieckiego, pojedynczy socjaldemokraci, czy autorzy kwestionujący całą niemiecką kulturę polityczną, jak np. Friedrich Wilhelm Fersten. Ale kiedy przeanalizujemy głosowania i debaty w Reichstagu na temat Polski w latach 1919-1933 widać, że wszystkie frakcje wypowiadały się jednoznacznie wrogo wobec naszego kraju.

Jak w niemieckiej prasie Republiki Weimarskiej przedstawiano Polskę? Jakie wykorzystywano stereotypy propagandowe?

Przede wszystkim wykorzystywano motyw tzw. Polnische Wirtschaft, czyli polskiego gospodarowania charakteryzującego się bałaganem, anarchicznością, brudem, niedołęstwem, biernością. Na czołówkach prasowych pojawiał się stereotyp Polski jako państwa sezonowego, organizmu państwowego, który ma wszczepiony bakcyl rozkładu. Przekonywano, że II RP jest państwem z natury agresywnym, zwłaszcza wobec niemieckiej i żydowskiej mniejszości narodowej. Granicę z Polską przedstawiano jako tzw. krwawiącą, jako linię, która dzieli i jest zapłonem konfliktu. O powstańcach śląskich pisano „bandy Korfantego”. Ciągle podgrzewano atmosferę wrogości wobec Polski, także w podręcznikach szkolnych, zwłaszcza do historii i geografii. Wizualizowano w nich niesprawiedliwość, która spotkała Niemcy w Wersalu. Prezentowało mapy, które pokazywały, że granica polsko-niemiecka z 1919 r. jest niesprawiedliwa, ponieważ pozostawiła po stronie polskiej miliony Niemców.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Jeszcze kiedy trwała militarna i dyplomatyczna walka o granice odradzającej się Polski, w niemieckiej prasie pojawiły się informacje o fali rzekomych pogromów Żydów na ziemiach polskich.

Pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się na przełomie 1918/1919 r. Później powielała je prasa zachodnia. Pisano, że 27 grudnia 1919 r,. w dniu wybuchu Powstania Wielkopolskiego, doszło do wielkiego pogromu ludności żydowskiej w Poznaniu. Oczywiście wiadomość była całkowicie wyssana z palca, tak jak inne podobne informacje.

Doniesienia publikowane w niemieckiej prasie o rzekomych pogromach w Polsce miały konsekwencje polityczne. Wykorzystano je podczas konferencji paryskiej do uderzenia w odradzającą się po zaborach Polskę.

Polska delegacja na konferencji pokojowej w Paryżu, której zwieńczeniem był traktat wersalski, musiała zmagać się z narastającą propagandą, zwłaszcza uprawianą przez środowiska żydowskie w Stanach Zjednoczonych. Przedstawiały one Polskę jako kraj pogromów, nienawiści i agresji. Wymyślono więc tzw. traktat mniejszościowy, który dołączono do traktatu wersalskiego. On nie obowiązywał wszystkich państw, dotyczył tylko kilku krajów w Europie Środkowej, w tym Polski. Stwierdzono w nim, że praworządności w tych krajach, w zakresie przestrzegania norm autonomii mniejszości narodowych będzie strzegła Liga Narodów. Wszystkie polskie stronnictwa podczas debaty ratyfikacyjnej traktatu wersalskiego w Sejmie Ustawodawczym określiły to działanie jako naruszenie naszej suwerenności.
W wyniku traktatu wersalskiego, Polska odzyskała znaczną część ziem zabranych jej przez Prusy w I i II rozbiorze: większość Wielkopolski i znaczną byłych Prus Królewskich, choć z małym dostępem do morza. A po plebiscycie na Górnym Śląsku i III powstaniu śląskim też część zagłębia przemysłowego z Katowicami i Chorzowem. Na zdjęciu wkroczenie wojsk polskich na Śląsk – defilada na placu w Katowicach, 20 czerwca1922. Fot. A. & E. Frankl/ullstein bild via Getty Images
Wróćmy do niemieckiej propagandy medialnej w czasach Republiki Weimarskiej. Doprowadzono ją do absurdu. Znalazłem informację, że niemiecka Reichswehra uznała harcerskie ćwiczenia z pierwszej pomocy, prowadzone w Koźminie Wielkopolskim, za dowód potwierdzający przygotowania Polski do wojny.

Tak, to wpisywało się w propagandową narrację o Polsce jako kraju nastawionym wyłącznie na agresję. Takich doniesień było mnóstwo. Niemieckie stacje radiowe nadawały audycje podobne do słynnego słuchowiska ze Stanów Zjednoczonych pt. „Wojna światów”, opowiadającej o rzekomej inwazji kosmitów na Ziemię, co wzbudziło panikę wśród Amerykanów. Niemieckie audycje mówiące o rzekomej polskiej agresji na przygraniczne rejony cieszyły się wielką popularnością i budziły ekscytację słuchaczy.

Po dojściu NSDAP i Adolfa Hitlera do władzy w 1933 r. propaganda antypolska została taktycznie wyciszona.

Patrząc na początki ruchu narodowosocjalistycznego w Niemczech, czyli na lata 20. to trzeba powiedzieć, że była od początku antysłowiańska, a szczególnie antypolska. Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników w żaden sposób nie wyłamywała się z ogólnonarodowego konsensusu. Po 30 stycznia 1933 r. antypolską propagandę wyciszono, ponieważ Hitler miał pilniejsze sprawy do załatwienia niż kontynuowanie zimnej wojny z Polską z czasów Republiki Weimarskiej. Musiał skonsolidować władzę w Niemczech, podjąć działania dotyczące remilitaryzacji Nadrenii, anschlussu Austrii i czeskich Sudetów. Polska była w następnej kolejności. Ale potencjał propagandowy był cały czas, tylko został na chwilę wyciszony. Już w kwietniu 1939 r. na specjalnej naradzie w Ministerstwie Propagandy Rzeszy pojawiła się jasna dyrektywa: odmrażamy propagandę wobec Polski.

Wtedy, kiedy stało się jasne, że Polska nie pomoże Niemcom zaatakować Sowiety?

Kiedy Polska przyjęła tzw. brytyjskie gwarancje i z dnia na dzień dr Joseph Goebbels, minister propagandy w rządzie Adolfa Hitlera, zarządził odmrożenie polskich fobii. W propagandzie wróciły stereotypy z czasów Republiki Weimarskiej, czyli Polnische Wirtschaft, sezonowe państwo oraz motyw polskiej przemocy, czyli rzekome prześladowania mniejszości niemieckiej w Polsce.

Oprócz tych wątków propagandowych pojawiła się kwestia Wolnego Miasta Gdańska i Polski jako największego sprzymierzeńca odwiecznego wroga Niemiec, czyli Francji.

Tak, ale jeszcze bardziej eksploatowano motyw Polski jako sojusznika perfidnego Albionu.

Antypolski jad Zachodu

Nazywano Polaków „urodzonymi niewolnikami”, a walkę o granice II RP – „polskim imperializmem”, który grozi pogromami Żydów.

zobacz więcej
A jak wyglądała propaganda niemiecka po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow?

Od 23 sierpnia 1939 r. zniknęły antysowieckie komunikaty. Nie mówi się już o Sowietach, jako o żydobolszewii, bo tak brzmiał dotychczasowy przekaz prasy niemieckiej. Mówiono o długoletnich tradycjach współpracy niemiecko-rosyjskiej. Powoływano się na przykłady Fryderyka II Wielkiego i Ottona von Bismarcka, którzy razem z Rosją zapewniali pokój w Europie Środkowej. Charakterystyczne propagandowe przygotowanie gruntu pod wspólną napaść na Polskę.

W prasie sowieckiej 7 września 1939 r. pojawił się artykuł, który można uznać za medialny wstęp do zbrojnej napaści na Polskę. Komisarz polityczny Nikołaj Osipow pisał, że Armia Czerwona ma za zadanie uprzedzić napad agresorów na ojczyznę socjalizmu i wypełnić zadania internacjonalistyczne.

A dzień później Komintern z siedzibą w Moskwie opublikował deklarację mówiącą, że międzynarodowy proletariat w toczącej się wojnie nie może wesprzeć Polski, bo jest państwem faszystowskim, uciskającym inne narody i odrzuciła pomoc sowiecką. To pokłosie rozmowy, która odbyła się tego samego dnia, między Józefem Stalinem a Georgim Dymitrowem, przywódcą Kominternu i figurantem, bo tak naprawdę wszystkim zarządzał Józef Stalin. Dyrektywa Kominternu obowiązywała Sowietów i partie komunistyczne na Zachodzie. W niektórych krajach, jak Francja, były one bardzo silne. Komuniści mieli znaczące wpływy również w Hollywood. Dyrektywy Kominternu przestrzegano do 22 czerwca 1941 r., czyli do ataku Adolfa Hitlera na Sowiety.

Jednak nie sprawiło to, że wygasła propaganda o Polsce jako kraju faszystowskim.

Niestety, nie. Jeżeli dziś słyszymy z ust niektórych propagandystów i defamatorów, że Polska była rzekomo współsprawcą Holokaustu, to trzeba przypomnieć, że korzenie tego sposobu myślenia sięgają co najmniej 1939 r. Wtedy to antypolska propaganda niemiecka spotkała się ze swoim siostrzanym odbiciem w postaci antypolskiej propagandy sowieckiej, która eksploatowała podobne tematy. W prasie sowieckiej pojawiały się hasła: Polska jako więzienie narodów, Polska jako tzw. szmaciane państwo. To kolejny dowód na współpracę totalitaryzmów, które 23 sierpnia 1939 r. podpisały wyrok śmierci nie tylko na Polskę, ale i na całą Europę Środkową. Do wykonywania wyroku przystąpiły 1 września i 17 września 1939 roku. Paradoksalnie, opierając się na totalitarnej propagandzie, można powiedzieć, że we wrześniu 1939 r. III Rzesza walczyła przeciwko polskim faszystom.

Jak oczernić Polskę? Propagandowa metoda Kremla

„Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców” – powtarzał telewizyjny propagandysta Władimir Sołowjow w transmitowanym w porze największej oglądalności show.

zobacz więcej
Jak temat napaści na Polskę prezentowano w prasie RFN po 1945 roku?

Tłumaczono, że to był błąd, ale podkreślano, że Polacy też mieli swoje grzechy na sumieniu, zwłaszcza po 1926 r. Niemieccy publicyści twierdzili, że autorytaryzm rządów piłsudczykowskich był dotkliwy dla obywateli polskich i Polaków niemieckiego pochodzenia. Nie nastąpiła ekspiacja ani rewizja, że Niemcy zbłądzili. Całą winę zwalano na propagandę goebbelsowską.

Czyli nic się nie stało. Parafrazując słowa niemieckiego filozofa i członka NSDAP Martina Heideggera z listu o „humanizmie” z 1946 r.: niemieccy chłopcy w czasie II wojny światowej ruszyli na Wschód z misją cywilizacyjną, podjętą dla dobra ludzkości.

Niestety, podobne myślenie pojawiało się również w innych środowiskach, nie tylko niemieckich. Brazylijski konserwatywny pisarz i publicysta katolicki dr Plinio Correa de Oliveira, autor przenikliwej analizy o atakach na chrześcijaństwo zatytułowanej „Rewolucja i kontrrewolucja”, wypisywał bajki o Niemcach. Chwalił ich jako „Hiszpanów Wschodu”, którzy oddali wielkie zasługi dla chrystianizacji Europy Środkowej i Wschodniej. W tym ostatnim kontekście głosił apologie Krzyżaków, nazywanych przez jednego z XV-wiecznych polskich biskupów „łotrami znaczonymi krzyżem”, a przez błogosławionego kardynała Stefana Wyszyńskiego „rycerzami fałszywego chrześcijaństwa”. Z uznaniem czyta się rozważania brazylijskiego pisarza o przyczynach i symptomach kolejnych wstrząsów rewolucyjnych. Włos na głowie się jeży podczas lektury jego wizji alternatywnej historii, w której Niemcy bez reformacji chrystianizują Rosję i docierają do Indii i Chin.

– rozmawiał Tomasz Plaskota

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Historyk Grzegorz Kucharczyk jest pracownikiem naukowym Instytutu Historycznego Polskiej Akademii Nauk i Instytutu Pileckiego. Niedawno ukazała się jego książka pt. „III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść”.
Zdjęcie główne: 1 września 1939 roku – wojska niemieckie usuwają barierę graniczną między III Rzeszą a Polską. Nazistowska inwazja i okupacja Polski doprowadziły do wypowiedzenia im wojny 3 września 1939 r. przez Wielką Brytanię i Francję i formalnego rozpoczęcia II wojny światowej. Fot. Universal History Archive/Getty Images
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.