Historia

Konfederacja warszawska, czyli tolerancja nie w porę

Zapóźnienie cywilizacyjne i niedorozwój miast w Rzeczypospolitej zdecydowały nie tylko o małej liczbie procesów o czary, ale nawet porządnej sali tortur, jaka była w Norymberdze, w Polsce nie sposób znaleźć.

W 1572 roku umarł król Zygmunt August i Polska stanęła wobec zupełnie nowej sytuacji politycznej – pierwszej wolnej elekcji. Królów wybierano już wcześniej, właściwie zatwierdzano z jednej dynastii, a wraz z Zygmuntem Augustem właśnie wygasła dynastia Jagiellonów. Sytuacja wzbudziła niepokoje kalwińskiej szlachty o przyszłość. Następny król mógł pochodzić z kraju, gdzie szalała inkwizycja, płonęły stosy i na porządku dziennym były wojny religijne.

Innowiercy, czyli kalwiniści, w mniejszej liczbie luteranie i prawosławni, porozumieli się i wymogli uchwalenie na pierwszym sejmie konwokacyjnym aktu konfederacji warszawskiej 28 stycznia 1573 roku. Wśród działaczy na rzecz równości wyznań nie uwzględniono braci polskich (arianie) i braci czeskich (husyci). Ci byli heretykami – jak w kraju katolickim zwano wyznania niekatolickie – nawet w łonie heretyków; bracia polscy na przykład nie uznawali Trójcy Świętej. Odcięcie się od radykałów stanowiło o sukcesie. Z odczytanych ponad stu pieczęci pod aktem konfederacji warszawskiej prawie połowę przystawili posłowie katoliccy.

Konfederacja warszawska nie mówi wyłącznie o pokoju i tolerancji religijnej, ale jej duch i litera w większości odnoszą się do tych zagadnień i nie bez powodu została zapamiętana jako pierwszy w Europie akt o zgodnym współżyciu różnych religii. Między innymi można tam przeczytać:

„A iż w Rzeczypospolitej naszej jest różnorodność niemała z strony wiary krześcijańskiej, zabiegając temu, aby się z tej przyczyny miedzy ludźmi rozruchy jakie szkodliwe nie wszczęły, które po inszych królestwach jaśnie widziemy, obiecujemy to sobie spólnie za nas i za potomki nasze na wieczne czasy pod obowiązkiem przysięgi, pod wiarą, czcią i sumnieniem naszym, iż którzy jestechmy różni w wierze, pokój miedzy sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w Kościelech krwie nie przelewać ani się penować odsądzeniem majętności, poczciwością, więzieniem i wywołaniem i zwierzchności żadnej ani urzędowi do takowego progressu żadnym sposobem nie pomagać.”

Wspomniane w tekście szkodliwe rozruchy w innych królestwach rozpoczęły się niedługo po tym, jak Marcin Luter przybił 95 tez do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze, 31 października 1517 roku. A Polska miała inne doświadczenia i tradycje niż kraje Zachodu.

Po przyłączeniu Rusi Czerwonej przez Kazimierza Wielkiego w 1349 poddanymi polskiego króla stali się także prawosławni, a w 1525 roku ojciec Zygmunta Augusta, Zygmunt Stary pozwolił, by na luteranizm przeszedł jego lennik książę w Prusach, Albrecht Hohenzollern. Licznie zamieszkiwali w Polsce Żydzi (napisać by trzeba: żydzi, bo nie chodzi o naród, a o wyznanie) i mieli swoje prawa, i mniej licznie muzułmanie. Wszystko to sprawiało, że polski szlachcic był przyzwyczajony do różnorodności wyznaniowej i kulturowej, kiedy uchwalano konfederację warszawską. Stąd nie mogą dziwić liczne pod aktem podpisy katolików, rzecz nie do pomyślenia – zresztą jak i sam akt – w Niemczech, Niderlandach, Francji i Anglii, czy Rosji.

W wiekach XVI i XVII Europę zalały wojny religijne lub tylko po części motywowane religijnie, rozwinęła się inkwizycja biskupia i sterowana z Rzymu Święta Inkwizycja oraz wbrew obiegowym opiniom, to właśnie czasy nowożytne, nie średniowiecze, przyniosły dużą falę procesów o czary.

Procesy inkwizycyjne innowierców w Polsce rozpoczęły się i wygasły w późnym średniowieczu, co nie znaczy, że ich nie było, ale skala w porównaniu z hiszpańskimi polowaniami na maranów czy angielskimi prześladowaniami katolików za Elżbiety I jest nieporównywalna, a wojen z przyczyn religijnych u nas nie było w ogóle.

Palenie czarownic natomiast kojarzy się z tolerancją lub nietolerancją religijną pośrednio i marginalnie, ale wszystkie sądzone w każdym kraju przyznały się „dobrowolnie” (na torturach) do kontaktów z diabłem, czyli do oczywistego wyrzeczenia się Boga, co było czymś znacznie gorszym niż herezja, dlatego konfederacja warszawska nie mówiła o procesach czarownic. Z uśmiercaniem czarownic skończono w Polsce za Stanisława Augusta, a – dla przykładu – w Hiszpanii w latach 20. XIX wieku.

Zapóźnienie cywilizacyjne i niedorozwój miast zdecydowały nie tylko o małej liczbie procesów, w Polsce nie sposób znaleźć nawet porządnej sali tortur, jaka była w Norymberdze. Sądy na sesjach wyjazdowych w małych miejscowościach i wsiach musiały się ograniczać do rozciągania stawów linami i pławienia w rzece. Ponad pięćset ofiar w całej historii Polski nie można porównać nie tylko z Hiszpanią, ale nawet z Niemcami.

Herezje ścigały w Europie sądy kościelne z pomocą świeckiego ramienia – to teoria, bo ramię było w istocie głową. To katoliccy władcy przy pomocy aparatu swych państw prześladowali protestantów, a władcy protestanccy katolików. Motywy religijne pokrywały się z politycznymi.

Konfederacja warszawska zbiega się w czasie z nocą św. Bartłomieja w Paryżu. Królowa wdowa Katarzyna Medycejska postanowiła położyć kres wyniszczającej kraj długiej wojnie pomiędzy katolikami a protestantami poprzez ślub księżniczki z panującego domu Valois z protestanckim władcą Nawarry, Henrykiem de Bourbon. Przybyli na wesele do Paryża hugenoci (kalwiniści) zostali w ilości około pięciu tysięcy podstępnie wymordowani w nocy z 23 na 24 sierpnia 1572 roku. Katarzyna była wśród inspiratorów mordu, Henryk de Bourbon ocalał i stanął na czele rebelii przeciwko domowi panującemu.

Wojna domowa we Francji skończyła się w 1598 roku edyktem nantejskim, w którym do ewentualnej obrony swobód i życia przyznano hugenotom ponad sto twierdz. W następnym stuleciu minister Ludwika XIII, kardynał de Richelieu odbierał je po kolei, z czego czternaście miesięcy broniła się ostatnia, La Rochelle. Hugenoci emigrowali, lecz nie wszyscy, co spowodowało procedurę „dragonad” za następnego króla Ludwika XIV. Dragonady to było przymusowe kwaterowanie wojska w domach innowierców, gdzie żołnierska swawola była nie tyle tolerowana, ile nakazana. Morderstwa, gwałty i dewastacje przyczyniały się do pożądanej konwersji poddanych na katolicyzm.

Pierwszym królem elekcyjnym w Polsce został Henri de Valois, który po kilku miesiącach panowania opuścił tron na wieść o śmierci brata i czekającym nań tronie Francji. Szlachta w Polsce wiedziała o nocy św. Bartłomieja i trudno się dziwić, że Henryk, zanim został Henrykiem Walezym, był zmuszony przez polskich wysłanników do zaprzysiężenia konfederacji warszawskiej. „Jak nie przysięgniesz, nie będziesz rządził” – miał mu powiedzieć jeden z polskich wielmożów w Paryżu. Henryk Walezy nie ponowił przysięgi podczas koronacji na Wawelu, ale zaprzysiągł inne przepisy ograniczające jego władzę, zwane artykułami henrykowskimi. Konfederację warszawską wśród innych zobowiązań zaprzysięgali po nim wszyscy następni królowie Polski.

Królowi z zachodu Europy trudno się przysięgało na tolerancję religijną. W czasach umacniania się roli państwa, co znaczyło tronu i nieistnienia poczucia narodu w dzisiejszym znaczeniu, to wyznanie religijne – takie samo dla wszystkich – było czynnikiem najsilniej jednoczącym poddanych.
Sytuacja wyznaniowa w I Rzeczypospolitej w roku 1573. Ilustracja: Wikimedia/Mathiasrex on layers of User:Halibuttderivative work: Hoodinski/ Ten plik jest pochodną pracą: Religions in Poland 1573.PNG:, CC BY 3.0
W wieloetnicznej i wieloreligijnej Polsce było odwrotnie – to tolerancja jednoczyła szlachtę przeciwko królowi. W czasach konfederacji warszawskiej zaczęło się akurat tworzenie ustroju republikańskiego z wybieranym królem – kimś w rodzaju dzisiejszego prezydenta – i waśnie religijne działałyby przeciwko jedności politycznej szlachty.

Podobny ustrój do tego w Rzeczpospolitej szlacheckiej z władcą (Staathouder) podporządkowanym parlamentowi powstał w Niderlandach, ale tam duże znaczenie w ustaleniu zasad ustrojowych miała walka wyznawców różnych odłamów chrześcijaństwa.

Mariaże dynastyczne sprawiły, że Niderlandy dostały się pod panowanie Habsburgów hiszpańskich, zachowując autonomię. W 1566 roku kalwińska Północ wystąpiła przeciwko hiszpańskiej dominacji. Protestanci zbuntowali się przeciwko rządzącym katolikom, a do buntu przyłączyły się prowincje południowe, w większości katolickie.

Sytuację zaogniły rzezie uprawiane na Północy przez hiszpański korpus ekspedycyjny. Prowincje północne zdetronizowały Filipa II i ogłosiły się Republiką Zjednoczonych Prowincji z funkcją Staathoudera dziedziczoną w dynastii Orańskiej. Południe pogodziło się z dworem hiszpańskim.

Przyczyny wojny w Niderlandach także były czysto i klasycznie polityczne, Hiszpanie byli tu obcy ze wszystkimi tego konsekwencjami, a Niderlandy bogate i było co zawłaszczać. Jednak różnice religijne obu głównych walczących stron dolewały oliwy do ognia i motywowały do wytrwałości i męstwa. Zbuntowana Północ to dzisiejsza Holandia, a Południe to obecnie Belgia.

Pod wspomnianą nadmorską twierdzę La Rochelle okręty z pomocą hugenotom wysyłała Elżbieta I, królowa Anglii. Była głową odłączonego od Rzymu Kościoła Anglii i pomagała wszystkim protestantom na kontynencie. W kraju podtrzymywała atmosferę zagrożenia katolickimi spiskami, które miały sprowadzić na Wyspy inwazję „papistów” i kiedy rzeczywiście wyruszyła w kierunku Anglii hiszpańska Wielka Armada, to miało to charakter samospełniającej się przepowiedni. Po odparciu okrętów hiszpańskich realne zagrożenie minęło, co nie oznacza, że na Wyspach przestano katolików okładać grzywnami, skazywać na więzienie i ścinać.

Kościół w Anglii wymówił posłuszeństwo papieżowi, gdyż Henryk VIII musiał zmienić kilka żon w oczekiwaniu na męskiego potomka, a Rzym nie uznawał rozwodów. Za Henryka VIII Kościół angielski odłączył się administracyjnie, różnice doktrynalne przyszły później. Za jego następcy Edwarda VI rozpoczęły się prześladowania hierarchii i wiernych. Dotyczyły elit, a kraj pozostawał katolicki, co w królowej Marii, następczyni Edwarda zrodziło nadzieję na rekatolizację kraju. O jej metodach wszystko mówi przydomek „krwawa Maria” nadany królowej przez współczesnych.

Po sześcioletnim panowaniu królowej Marii na tron wstąpiła jej przyrodnia siostra Elżbieta I. Panowała czterdzieści lat i postępowała konsekwentnie w niszczeniu katolicyzmu. Obecność na mszach niedzielnych w świątyniach anglikańskich stała się obowiązkowa. Katolicki kult był początkowo dozwolony w domowym zaciszu, później ścigany. W zwycięstwie anglikanizmu nad katolicyzmem pomagała armia donosicieli, a ofiary liczy się w dziesiątkach tysięcy.

Wiliam Szekspir był katolikiem, a raczej kryptokatolikiem, i pisząc w „Hamlecie”, że „Dania jest więzieniem”, zupełnie inny kraj miał na myśli. Duszna atmosfera osaczenia, jakiej doświadcza Hamlet, była codziennością autora. Tęsknotę do swobody odwiecznego wyznania Anglii współcześni badacze odnaleźli i w innych sztukach Szekspira. Wskazują na fragmenty wersetów tradycyjnych pieśni, szczególnie żałobnych i psalmów katolickich lekko tylko zakamuflowane. ODWIEDŹ I POLUB NAS Szekspir był ostrożny w swojej twórczości. Prywatnie zdobył się na zakupienie domu w Londynie z wieloma tajnymi przejściami i skrytkami, gdzie chowali się księża katoliccy. Dożył swych dni w spokoju, czemu pewnie pomogły koneksje w najwyższych sferach i zwykłe szczęście. Inni pisarze, na przykład polscy – zachowując proporcję – Jan Kochanowski i Mikołaj Rej nie musieli niczego kamuflować.

Katolik Kochanowski bywał na dworach protestanckich magnatów, niekiedy przyjmując różne funkcje, co nie podkopywało jego pozycji na dworze katolickiego króla. Mniej aktywny politycznie jawny protestant Rej był jednak posłem na sejm i obrońcą sądowym, a katoliccy wielmoże przyjmowali go u siebie. W Anglii Elżbiety I rzeczy nie do wyobrażenia.

W Wielkiej Brytanii wiele nastrojów, już nie mówiąc o instytucjach, trwa zastanawiająco długo. Niedawny premier brytyjski Tony Blair ogłosił, że przeszedł na katolicyzm, ale stało się to dopiero po złożeniu urzędu. Gdyby zrobił to wcześniej, a tajemnicą poliszynela było, że ma takie skłonności, Brytania by zapewne zatonęła. A poważnie, byłby kryzys konstytucyjny, bo w Wielkiej Brytanii, to król, czyli w praktyce premier, mianuje biskupów. Naród by nie zniósł, że robi to katolik, zupełnie co innego, gdy będzie to czynił hinduista.

„Papiści” powrócili do parlamentu Wielkiej Brytanii w 1829 roku, a w roku 1850 pozwolono na przywrócenie hierarchii Kościoła katolickiego. Od czasów Elżbiety I angielski katolicyzm zniknął z życia publicznego, stając się religią prywatną przez prawie trzy stulecia.

Protestanckie kolonie angielskie w Ameryce Północnej przejęły z metropolii przekonanie, że katolik to potencjalny zdrajca i powstałe z nich Stany Zjednoczone długo nie pozbyły się tego lęku. Gdy w latach 60. XX wieku prezydentem po raz pierwszy został tam katolik, uznano to powszechnie za epokowy przełom.

Polskie czarownice palono na podstawie kodeksów niemieckich. Na szczęście nie importowano wojen religijnych ze Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, które jeszcze przed wojną trzydziestoletnią przyniosły ponad sto tysięcy ofiar.

Luteranizm szybko rozprzestrzeniał się w Niemczech i oprócz wojny chłopskiej, stłumionej przez feudałów obu wyznań, dawał paliwo ideologiczne wojnie szmalkadzkiej(1546-1547). Wojna wybuchła, gdy część luterańskich książąt i miast odmówiła cesarzowi zwrotu zsekularyzowanych właśnie dóbr kościelnych.

Katolickie, pod berłem cesarza katolika, pozostały jedynie kraje austriackie i Bawaria, więc wojna była nieunikniona. Cesarz Karol V nie odwojował tego, co chciał i musiał się zgodzić na pokój w Augsburgu w 1555 roku. Przyjęta tam zasada: „cuius regio, eius religio” (czyja ziemia, tego religia) obowiązywała w Rzeszy przez wieki. Kto był innej religii niż władca, miał dwa lata na sprzedanie majętności i przeprowadzkę do innego suwerena. Najsławniejszy przesiedleniec to Fryderyk Schiller – już dużo później, bo w czasach Oświecenia.

Konfederacja warszawska nie miała przepisów wykonawczych i negujący polską tolerancję mogą wnioskować z jej ogólnych postanowień, że było to jakieś odzwierciedlenie zasady – czyja ziemia, tego religia. Owszem, był sposób sądzenia chłopów przez pana według wyznawanych przez niego zasad. Nie było jednak zachęty do nawróceń. Nie mówiąc już o nawracaniu wolnych obywateli, czyli szlachty.
Stosów w Polsce było mało, a skróceń o głowę z ćwiartowaniem z powodów religijnych w ogóle. Wprawdzie momenty bezkrólewia w XVI wieku przyniosły rozruchy przeciwko protestantom, ale za napaść w Krakowie na zbór wydano pięć wyroków śmierci, i je wykonano. Za Władysława IV zburzono zbór protestancki w Wilnie, ale z inicjatywy sejmu, nie króla. Władysław IV inicjował w Toruniu colloqium charitativum (braterską rozmowę), aby pojednać różnie wierzących w Rzeczpospolitej.

Unia brzeska z 1596 roku, czyli podporządkowanie cerkwi prawosławnej na Rusi Rzymowi z zachowaniem własnego obrządku była dobrowolna wśród części hierarchii prawosławnej. Przeciwni Unii z biegiem lat coraz chętniej oglądali się na Moskwę. A tych, którzy do niej przystąpili, a potem od niej odstąpili, nie spotkały żadne konsekwencje, nawet majątkowe. Jednak u podstaw panującej w Rosji opinii o nietolerancyjnej Polsce, zręcznie wykorzystywanej i rozpowszechnianej na Zachodzie przez Katarzynę II, leży unia brzeska.

Opinię Polsce w Europie najbardziej zepsuł tumult toruński w 1724 roku. W protestanckim w większości mieście wybuchały awantury pomiędzy uczniami kolegium jezuickiego a młodzieżą luterańską. Po jednej z większych burd władze miasta aresztowały jednego katolika od jezuitów, za co uczniowie jezuiccy wzięli zakładnika protestanckiego. Luterański tłum wdarł się do kolegium i mimo wypuszczenia zakładnika – poszła plotka, że jest jeszcze jeden – zdemolował wnętrza, w tym ołtarz w kaplicy. Miał spłonąć także obraz z Matką Bożą.

Zapadło jedenaście wyroków śmierci, z czego wykonano osiem. Oburzenie wyraziły Dania, Szwecja, Holandia, Prusy, Anglia i Rosja (w większości kraje, gdzie nietolerancja była spoiwem ustroju, a Piotr I, car Rosji, raczył odstępców od prawosławia mordować osobiście). Prusy i Anglia rozważały wysłanie wojsk interwencyjnych, a poseł brytyjski złożył Augustowi II oficjalny protest. Rozgłos tumultu toruńskiego służył później kanclerzowi Rzeszy Ottonowi von Bismarckowi do uzasadniania Kulturkampfu.

W XVIII wieku w Europie wszyscy innowiercy już byli spacyfikowani i na swoich miejscach tak, że nie trzeba było nikogo karać śmiercią, a tu August II, świeży katolik, nie skorzystał z prawa łaski, chcąc przypodobać się szlachcie...

A co do mentalności szlachty, którą kokietował August II, to należy zajrzeć do popularnej biblii sarmatyzmu, czyli dzieł Henryka Sienkiewicza. W „Ogniem i mieczem” pan Onufry Zagłoba o protestancie, staroście bełskim, Andrzeju Firleju wyraził pogląd, że „żyje w sprośnych błędach, niebu obrzydłych”, dlatego niełaska Boża raziła piorunem dowodzone przez niego oddziały. A gdy Firlej pochwalił niebezpieczną inicjatywę jego przyjaciół przedarcia się pod Zbarażem przez wojska kozackie z wiadomością do króla, pan Zagłoba rzekł, już nie słyszany przez Firleja i księcia Wiśniowieckiego: „A czemu to on sam nie wyjdzie? Po sześć palców ma u nóg jako kalwin, to i mu chodzić łatwiej.”

Z kręgów miarodajnych w Unii Europejskiej dotarła niedawno do nas opinia, że „Polską rządzą fanatyczni katolicy”. Sienkiewicz był tłumaczony na wiele języków, ale że dotarł na pulpity europosłów w dodatku jako literatura faktu?

Pomimo nawarstwionych historycznie niepomyślnych okoliczności, na które składa się także brak dobrej propagandy, akt konfederacji warszawskiej został wpisany na listę UNESCO „Pamięć świata” w 2003 roku.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.