Rozmowy

Agent sowieckiego wywiadu donosił na ks. Blachnickiego

Współpraca polskiego duchownego z Ukraińcami, Rosjanami i przedstawicielami innych krajów demokracji ludowej na uchodźstwie powodowała spore obawy w Moskwie – mówi dr Łukasz Wolak, historyk, autor książki „Leksykon działaczy Zjednoczenia Polskich Uchodźców w Republice Federalnej Niemiec (1951–1993)”.

TYGODNIK.TVP: Jak trafił Pan na Polaka pracującego dla sowieckiej KGB przy księdzu Franciszku Blachnickim?

ŁUKASZ WOLAK:
Podczas wykonywania kwerendy archiwalnej w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, które prowadzę od ponad dekady. Kiedy udostępniono badaczom materiały ze zbioru zastrzeżonego, pojawiły się niezwykle interesujące materiały dotyczące polskich uchodźców w Niemczech wytworzone przez Wojskową Służbę Wewnętrzną, czyli kontrwywiad wojskowy PRL. W latach 80. ten człowiek miał około 70 lat i nikt z działaczy polonijnych w RFN nawet nie podejrzewał, że mógł być agentem komunistycznych służb.

Kim była ta osoba?

To nieżyjący już Marian Litwiniak, działacz Zjednoczenia Polskich Uchodźców w RFN od lat 60. Związany również z innymi organizacjami na terenie Bawarii, w tym ze Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów czy Związkiem Żołnierzy Kresowych. Znalazł się w Niemczech w latach 60. Został zwerbowany przez Oddział II Zarządu II WSW i współpracował z nim przez kilkanaście lat. Posiadał najniższą kategorię współpracy, jednak był osobą niezwykle ważną, ze względu na informacje, które przekazywał, o czym za chwilę. Wychodząc od tego odkrycia zacząłem na nowo spoglądać na tą osobę.

Dlaczego?

Okazało się, że jego życiorys roi się od szalonych splotów zbiegów okoliczności i niesamowitych przypadków. Urodził się w 1909 r., więc nie trudno policzyć, że kiedy wybuchła II wojna światowa, miał 30 lat. W kampanii wrześniowej 1939 r. brał udział w obronie Warszawy, dostał się do niewoli niemieckiej, ale uciekł z transportu w rejonie Sochaczewa i pozostał prawdopodobnie na tym terenie. Stosunkowo szybko zaangażował się w struktury ZWZ w okolicach Warszawy. Od mniej więcej 1940 r. pojawił się w Warszawie i na terenie stolicy zajmował się handlem złotem, walutą i brylantami.

To jest pierwszy sygnał, który wskazywał na to, że nie był człowiekiem przypadkowym. Zastanawiające jest to, czy otrzymał takie zadanie, czy być może jego działania wynikały z dobrego relacji z władzami okupacyjnymi. Z czasem poszerzył swoją aktywność i otworzył kolejny sklep zegarmistrzowski przy ul. Brackiej. Z informacji zawartych w dokumentach wynika, że zaangażował się w działalność organizacji Miecz i Pług.

To ciekawa organizacja, w pewnym momencie zinfiltrowana przez Niemców i Sowietów.

Tak. Z informacji ustalonych przez kontrwywiad wojskowy PRL wynika, że mógł być zamieszany w zabójstwo warszawskiego jubilera, któremu skradł majątek. Około 1943 r. zgłosił się z propozycją dostarczania dolarów dla AK. Szybko okazało się, że ten sposób zarobkowania przyniósł mu spore zyski.

Po wybuchu Powstania Warszawskiego zgłosił się do Baonu Iwo, który powstał przy ul. Marszałkowskiej i mianowano go dowódcą placówki przy ul. Nowogrodzkiej 20. Podczas walk został ranny.

W listopadzie 1944 r. został aresztowany przez Niemców i uwięziony w podziemiach kościoła przy ul Wolskiej. Jako przedwojenny oficer rezerwy Wojska Polskiego trafił do Oflagów Sandbostel i Murnau. W Murnau został wyzwolony przez armię amerykańską. W 1945 r. podrobił kartę przydziałową, wskazując w niej, że był oficerem łącznikowym polskiej armii i dzięki niej przedostał się na teren Francji.

Tam zgłosił się do Polskiej Misji Wojskowej rządu lubelskiego i zgłosił chęć powrotu do Polski. Już w 1946 r. został zwerbowany przez Główny Zarząd Informacji i nadano mu pseudonim „Antil”. Na zlecenie Informacji Wojskowej rozpracowywał środowiska żołnierzy II Korpusu PSZ i AK we Francji, Anglii, w strefach okupacyjnych Niemiec i Belgii.

Jakie było jego pierwsze zadanie?

Miał przedostać się na teren amerykańskiej strefy okupacyjnej w okolice Murnau i Pilzna, jako przedstawiciel nowootwartej firmy wydawniczej i nawiązać kontakt z powstańcami warszawskimi oraz żołnierzami AK, w tym z Witoldem Pileckim, Tadeuszem Klimkowskim, Jerzym Zakrzewskim i pułkownikiem Jackiem Toporem. Trudno powiedzieć, czy zrealizował te zadania.

Trzonem zadań które miał realizować na rzecz Informacji Wojskowej było rozpracowanie wywiadowców przerzucanych do Polski przez komórki byłego Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, czyli strukturę wywiadu wojskowego. A potem w jego życiu rozpoczął się kolejny splot niezwykłych okoliczności.

Co się wydarzyło?

Z korespondencji pomiędzy Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego PRL a Głównym Zarządem Informacyjnym wynika, że około 1946 r. został skazany na pół roku w obozie pracy przymusowej. Brak jednak szczegółów opisujących to wydarzenie.

W 1947 r. został przekazany przez komunistyczny kontrwywiad wojskowy na łączność MBP. Wtedy kontaktuje się z nim pułkownik Adam Gajewski, dyrektor Departamentu I, czyli kontrwywiadu MBP i oficer NKWD. Podczas tej współpracy posługiwał się pseudonimem „978”.

W tym samym roku wraz z Januszem Tobisem otrzymał zadanie założenia firmy Transeuropa. Firma ta zawierała transakcje handlowe z radzieckimi jednostkami wojskowymi stacjonującymi na terenie Polski. Najpewniej były to transakcje, które zlecało MBP.

Jaki był cel tego przedsięwzięcia?

Nie znamy celu tej działalności. Być może kontrwywiad bezpieki cywilnej chciał dzięki temu przedsięwzięciu kontrolować transakcje handlowe pomiędzy jednostkami sowieckimi na terenie Polski. Z dokumentów natomiast wynika, że firma Transeuropa nie ograniczała się tylko do jednostek radzieckich. Robiła interesy także z przedstawicielami firm węgierskich i tureckich. Pojawia się również informacja, że jego działalność miała związek z operacją ofensywną wobec wywiadu francuskiego.

Na czym ona polegała?

Zadaniem agenta „978” było wejście w kontakt z przedstawicielem francuskiego wywiadu w celu werbunku. W 1949 r. okazało się, że zaplanowana operacja powiodła się, ponieważ Litwiniak został zwerbowany przez majora Hummena, ówczesnego attaché wojskowego Francji w Warszawie. Dzięki temu kontrwywiad MBP zidentyfikował oficera francuskiego wywiadu i było to w pewnym sensie porażką wywiadu francuskiego. Ten fortel, chociaż nie opisany, pozwolił najpewniej na wciągnięcie owego dyplomaty do współpracy z kontrwywiadem MBP.

W 1951 r. kontrwywiad MBP postanowił przerzucić Litwiniaka do Berlina Zachodniego aby podstawić go do zwerbowania wywiadowi amerykańskiemu. Aby wzmocnić legendę miał być przerzucony wraz z dwójką innych osób, a służbom amerykańskim przekazywać informacje o kanale przerzutowym do Polski, którym sam zarządzał. Prowadzone przez niego w tamtym czasie działania były pełne niejasności, głównie ze względu na braki w dokumentacji, co podkreślił oficer analizujący działalności Litwiniaka.

Jeszcze w 1952 r. miał być przerzucony przez Czechosłowację do Norymbergi przy pomocy agenta ps. Wiktor wraz z trzema innymi „uchodźcami”. Brak jednak informacji czy udało mu się zrealizować to przedsięwzięcie. Z liczącego prawie 40 stron stenogramu z rozmowy Litwiniaka z generałem Wacławem Komarem oraz funkcjonariuszami „G” i „W” do której doszło w pomieszczeniach MBP wynika, że Litwiniak rozpracowywał gen. Komara i jego ludzi. Brak jednak w tej sprawie bliższych szczegółów oraz sprawie związanej z przemytem spirytusu z Polski do Szwecji.

Z dalszej części stenogramu wynika, że rozmówcy Litwiniaka chcieli ustalić czy był on współpracownikiem wywiadu radzieckiego i rozpracowywał Departament VII MBP. Litwiniak wówczas zaprzeczył wszystkim oskarżeniom wskazując, że o jego działalności wie wspomniany już płk. Gajewski.

W 1953 r. Litwiniak ponownie został zaangażowany w kolejną operację Departamentu I MBP. Czego ona dotyczyła?

Była to operacja o kryptonimie „Wyjazd” i dotyczyła rozpracowania ośrodka wywiadu USA w Berlinie Zachodnim. W jego osobie kumuluje się wiele ofensywnych przedsięwzięć operacyjnych na różnych poziomach. Można zatem przypuszczać, że pod osłoną operacji MBP mógł realizować zadania dla radzieckiego wywiadu. Mogą o tym świadczyć pokwitowania za pobrane środki w markach, dolarach za zadania realizowane na terenie NRD w 1958 r.

W 1960 r. Litwiniak został na polecenie płk. Henryka Żmijewskiego, ówczesnego wicedyrektora Departamentu II MSW, zatrzymany do dyspozycji dyrektora kontrwywiadu MSW, a następnie zdjęty z ewidencji operacyjnej. W tym samym roku jako kierownik biura wymiany międzynarodowej PTTK wraz z innym oficerem SB wyjechał służbowo do RFN. Późniejsze ustalenia kontrwywiadu wojskowego potwierdzają, że była to operacja kontrwywiadu cywilnego, a jej celem było wejście w orbitę zainteresowań zachodnich służb.

Litwiniak odmówił powrotu do kraju i postanowił pozostać w zachodnich Niemczech. Trafił do obozu dla uchodźców koło Norymbergi, a później do Zindorf. Był tam poddawany różnego rodzaju przesłuchaniom przez przedstawicieli zachodnich służb wywiadowczych, co było naturalne i oczywiste w tamtym czasie. Opuścił obóz i znalazł zatrudnienie w Kompanii Wartowniczej przy armii amerykańskiej w Kaiserslautern. Odbył tam kurs łączności i radiotelegrafii, a następnie został przeniesiony do jednostki specjalnej. W 1961 r. zwolnił się z tych oddziałów, ale co ciekawe nadal rozpracowywało go Counter Intelligence Corps, czyli amerykański kontrwywiad wojskowy. Dla WSW rozpracował go Władysław Kawecki, pseudonim „Hill”.

Ten, który jako dziennikarz widział groby polskich oficerów w Katyniu?

Tak, ten sam. W czasie wojny pracował w radiu o kryptonimie „Wanda” w Rzymie, a później prawdopodobnie pracował dla kontrwywiadu amerykańskiego i zachodnioniemieckiego. Następnie po nieudanej próbie wejścia w kontakt z Departamentem I MSW został zwerbowany przez kontrwywiad wojskowy WSW.
Ks. Franciszek Blachnicki, reprodukcja z książki "Człowiek wiary konsekwentnej", wyd. "Światło-Życie". Henryk Przondziono / Gość Niedzielny / Forum
Informacje zbierane przez Kaweckiego trafiały wprost do centrali WSW w Warszawie. W związku z tym w 1968 r. centrala WSW ze względu na szereg różnych wątpliwości, na bagaż przeszłości i niejasne sytuacje operacyjne związane z aktywnością Litwiniaka zastanawiała się, czy warto go zwerbować.

Dlaczego? Przecież wcześniej pracował dla Informacji Wojskowej i MBP.

Mieszkał na terenie wpływów wywiadu amerykańskiego i tajnych służb NATO. Nić współpracy najprawdopodobniej została zerwana z chwilą, gdy odmówił powrotu do Polski. Obawiano się prowokacji, niemniej jednak w 1972 r. oficerowie WSW zaryzykowali i nawiązali z nim łączność na terenie Jugosławii.

Wynikało to również z faktu, że w działaniach poprzedzających nawiązanie łączności Litwiniak w tajnej korespondencji do WSW wskazywał na chęć odnowienia współpracy wywiadowczej. Po spotkaniu z łącznikiem w Jugosławii nadano mu pseudonim „Lizak” i otrzymał najniższą kategorię rejestracyjną, właściwie nieformalną „Osoba Zabezpieczona”. Z materiałów zgromadzonych w zasobie archiwalnym wynika, że „Lizak” współpracował z WSW od 1972 do 1984-85 r.

Co interesowało WSW?

Dość szerokie spektrum tematów. Przede wszystkim aktywność wywiadowcza państw NATO, w tym działalność uchodźców i dysydentów z krajów tzw. demokracji ludowej oraz ich kontakty z zachodnimi służbami, aktywność Radia Wolna Europa, organizacji niepodległościowych, działalność ks. Franciszka Blachnickiego, partii niemieckich, w tym CSU, ukraińskich uchodźców w Monachium. Litwiniak na kolejnych spotkaniach został wyposażony w środki łączności, m.in. w kalkę, atrament sympatyczny, adres skrzynki do łączności z centralą WSW.

Chętnie wypełniał zadania wywiadowcze, w pierwszej kolejności przekazując informacje o polskich uchodźcach. Informował również o aktywnej działalności Włodymyra Lenyka i Antoniego Melnyka ze Związku Ukraińskich Emigrantów w Niemczech, nadrzędnej strukturze organizacjami ukraińskich w Europie Zachodniej. Wszystkie przekazywane informacje wydają się kontrwywiadowi wojskowemu PRL niezwykle ciekawe, ponieważ uzyskują wgląd nie tylko w działalność polskich uchodźców ale również w działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów funkcjonującej w Bawarii od zakończenia wojny. I tu pojawia się KGB, bo Sowietów te informacje szczególnie interesowały.

Dobrze, ale co to wszystko ma wspólnego z rozpracowywaniem ks. Blachnickiego przez KGB?

Rozpracowanie środowisk ukraińskich w Bawarii przez Litwiniaka staje się dla KGB punktem wyjścia do rozpracowania ks. Blachnickiego. Kapłan miał nie tylko dobre kontakty z Ukraińcami na terenie Bawarii, ale podejmował z nimi wspólne przedsięwzięcia społeczno-organizacyjne. Ks. Blachnicki współpracował również z przedstawicielami innych narodów ciemiężonych przez komunizm, w tym Rosjan, Litwinów, Łotyszy i Ukraińców. To zwróciło na niego uwagę kontrwywiadu wojskowego PRL i KGB.

Litwiniak pojawia się we wszystkich organizacjach związanych z ks. Blachnickim. Działa w Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów w Calrsbergu, gdzie pełni funkcję nieformalnego przedstawiciela ks. Blachnickiego w Bawarii. Wchodzi również do struktur zarządu Towarzystwa Polsko-Ukraińskiego. Jest człowiekiem, który łączy wiele polskich i ukraińskich środowisk.

Litwiniaka interesują również struktury PPS w zachodnich Niemczech, która w latach 80. stanowi największy trzon organizacyjny i polityczny uchodźstwa polskiego w zachodnich Niemczech. Działa też w Radzie Narodowej i Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów. Zbiera również informację na temat PSL, ponieważ kierująca biurem biurem Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów Hanna Chorążyna była związana z PSL.

W Carlsbergu pojawiają się też aktywni działacze antykomunistyczni nowego pokolenia, m. in. Jerzy Jankowski, Wojciech Gruszecki, Andrzej Prusiński, Marek Ciesielczyk, Edward Klimczak, Tadeusz Folek. Oni także znajdują się z oku zainteresowań wojskowego kontrwywiadu i radzieckiego wywiadu. ODWIEDŹ I POLUB NAS Litwiniak zbiera i przekazuje informacje dla WSW. W jaki sposób trafiają one do KGB?

Kontrwywiad wojskowy przekazuje informacje Litwiniaka do generała majora Nieretina, który po ich przeanalizowaniu przekazuje dalsze pytania do m. in do generała Teodora Kufla, szefa WSW (1964-1979) i szefa Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Zachodnim (1979-1981) z prośbą o dalsze ustalenia w konkretnych sprawach.

O co dokładnie pytał?

Gen. Nieretin wskazuje na konkretne rzeczy, które interesowały KGB w tajnym piśmie z 1977 r. do gen. Kufla: „Pożądane byłoby wyjaśnić poprzez wasze możliwości wśród emigracji ukraińskiej w Monachium następujące zagadnienia: konkretne akcje planowane przez zagraniczne komórki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w związku z konferencją w Belgradzie w 60. rocznicą Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, ich organizatorzy, wykonawcy, ekstremistyczne plany zagranicznych komórek OUN, ewentualne zamiary terrorystyczne. Możliwość podejścia do przywódców i aktywistów OUN za granicą”.

Co jeszcze interesowało Rosjan? Padają konkretne nazwiska: Jarosław Stećko, Sław Stećko, Mudrik, Kaszub, Lenkawski, Dębricki, Waśkowicz, Gajdama, Gałamaj, Korżan i inni. Charakterystyczne dane o powyższych osobach. Istnienie opozycji w zagranicznych komórkach OUN. W stosunku do Stećki charakter akcji antyradzieckich, które zamierza przeprowadzić utworzony polsko-ukraiński Klub Dyskusyjny czyli ten, w który później zaangażował się ks. Blachnicki – oraz ich wykonawcy. Dane o ukraińskich nacjonalistach wyjeżdżających do ZSRR w celu przeprowadzenia wrogich akcji. Próby przeprowadzenia spotkań przez nacjonalistów ze swoimi kontaktami z ZSRR na terytorium krajów socjalistycznych, w tym również w PRL. Konkretne fakty, porozumienia się ukraińskich nacjonalistów z syjonistami, maoistami i innymi antyradzieckimi elementami za granicą. Kanały dopływu i wykorzystanie wrogich materiałów przez radiostację Wolna Europa i Swoboda. Wzajemny stosunek emigrantów żydowskich i OUN-owców pracujących w ukraińskiej redakcji radiostacji Swoboda. Informacje o sytuacji w OUN i możliwościach wejścia w jej skład w celu rozkładania od wewnątrz w przyszłości.

Litwiniak wykonał zadanie zlecone przez gen. Nieretina z KGB?

Tak. W lipcu 1978 r. kierownictwo kontrwywiadu wojskowego przesłało do szefa rezydentury KGB w Warszawie, czyli do szefa grupy Narew gen. Witalija Grigoriewicza Pawłowa sprawozdanie dotyczące wykonania przez ich współpracownika zadania, o które zwrócił się wcześniej gen. Nieretin w 1977 r. Dzięki Litwiniakowi KGB uzyskało szeroki wgląd w interesujące ich środowisko oraz wachlarz możliwości infiltrowania Ukraińców współpracujących później z ks. Blachnickim.

A co może pan powiedzieć o doktorze Karolu H. Sitko?

Pojawił się w RFN w latach 60. Występował w sprawie Andrzeja Madejczyka, nielegała wywiadu PRL i jednocześnie współpracownika BND, który realizował werbunek ojca Konrada Hejmo. Karol Sitko był założycielem kilku organizacji na terenie USA m.in. „Freien Press”, „Western Goals-Europe” w tym tej o nazwie Heritage Group Council for Citizenship Education. Uchodził on w środowisku polskich uchodźców za działacza organizacji Ślązaków, ale mocno związanego ze środowiskami ziomkowskimi i instytucjami zachodnioniemieckimi.

Zasadniczo stosunkowo mało o nim wiemy, a przede wszystkim dla kogo pracował. Pojawia się on w nieprzypadkowych momentach a dodać należy, że został w ramach rozpracowania kryptonim „Kniaź” został zwerbowany przez wywiad cywilny PRL w 1979 r. Kontakt ten trwał do drugiej połowy lat 80.

Buntował oazową młodzież przeciwko „życiu żaby”. Teolog wyzwolenia od reżimu i pokus

W Auschwitrz miesiąc przeżył w bunkrze, w którym potem zginął o. Kolbe. Komuniści zamknęli go w celi, w której „za Niemca” przeżył nawrócenie, czekając na wykonanie wyroku śmierci. Ks. Jerzy Blachnicki, ofiara SB.

zobacz więcej
Otóż Sitko zaprosił do współpracy we wspomnianej organizacji Heritage Group m. in. Litwiniaka i ks. Blachnickiego. Pozostałymi osobami zaangażowanymi w tę działalność był Jerzy Iranek Osmecki, Stanley Sitko, John Marczuk, Ukraińcy Jerzy Sienkowski i Mirosław Styranka, Słowak Jan Doliński i inni. Sitko w związku ze swoją działalnością zwracał na siebie uwagę wywiadu PRL i KGB, ponieważ reprezentował programy promowane przez Amerykanów gdy rozpoczęli realizację w 1984 r. projektu 100 milionów dolarów na działalność antykomunistyczną, realizowaną przez dystrybutorów: Radio Wolna Europa, paryską „Kulturę” i Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów ks. Blachnickiego, a także przez Towarzystwo Polsko-Ukraińskie i Ukraiński Front Wyzwoleńczy.

Program finansowany przez CIA polegał przede wszystkim na popularyzacji narracji antykomunistycznej i antysowieckiej przez kanały radiowe, kolportaż literatury, materialne wspieranie środowisk opozycyjnych i rozszerzenie bezpośrednich kontaktów osobowych z dysydentami z różnych republik Związku Radzieckiego. Szerokie spektrum finansowego zaangażowania Amerykanów stworzyło niezwykłą działalność i uruchomiło kanały przerzutowe przy pomocy których przerzucano literaturę i dolary za żelazną kurtynę, które trafiały do podziemia solidarnościowego i dalej na wschód do działaczy i organizacji antykomunistycznych.

Pozwala to stwierdzić, że mamy w tej sytuacji do czynienia nie tylko z kolejną służbą PRL-owską w otoczeniu ks. Blachnickiego, ale po raz pierwszy wyraźny sygnał, że były wokół księdza służby radzieckie.

Z materiałów archiwalnych dotyczących Gontarczyków, czyli „Panny” i „Yona” nie wynika to bezpośrednio?

Nie, to są nasze podejrzenia, że Rosjanie są w tle tej sprawy. Mamy też wskazanie na STASI i agenta związanego z tą służbą. Współpraca Litwiniaka z kontrwywiadem wojskowym namacalnie wskazuje, że KGB przygląda się współpracy ks. Blachnickiego z ukraińskimi uchodźcami i Amerykanami. Marian Litwiniak był osobą, która nie tylko znajdowała się blisko ks. Blachnickiego oraz Towarzystwa Polsko-Ukraińskiego, ale posiadał również możliwość wprowadzania agentury do tych miejsc i jej uwiarygodniania.

Co mogło powodować szczególną obawę Rosjan i powodować rozpracowanie tych środowisk?

To, o czym ks. Blachnicki mówił w swoich naukach, a mianowicie o wyzwoleniu narodów ujarzmionych, które zaczynało się od wyzwolenia człowieka na poziomie umysłu, od pozbycia się wszystkich naleciałości propagandowych, które były kajdanami zagradzającymi drogę do wolności osobistej człowieka. Rosjan to bardzo mocno zaniepokoiło, ponieważ „karnawał” Solidarności w Polsce spowodował, że obawiali się efektu domina i nie bardzo mogli sobie poradzić z sytuacją w PRL. Były jednak pozostałe republiki, które jeszcze kontrolowali. Współpraca ks. Blachnickiego z Ukraińcami, Rosjanami i przedstawicielami innych krajów demokracji ludowej na uchodźstwie powodowała spore obawy w Moskwie. Budziła przekonanie, że to początek pełzającej rewolucji, która doprowadzi do rozpadu Związku Radzieckiego. Sowieci bali się też, iż program 100 milionów dolarów realizowanyprzez amerykański wywiad uświadomi ludzi na tyle, że sprzeciwią się władzy. Starali się więc przeciwdziałać tym działaniom a przynajmniej na bieżąco monitorować sytuację, kontrolować kanały przerzutowe i zaangażowane w to osoby.

Należy także dodać, że na przestrzeni lat 1986-1987 doszło w różnych częściach Europy do serii śmierci kluczowych działaczy związanych albo z RWE albo z ośrodkiem w Carlsbergu.

Być może to przypadek?

Być może, ale na przestrzeni tego czasu umiera ks. Franciszek Blachnicki, Jerzy Jankowski ginie w niejasnych okolicznościach w wypadku samochodowym na terenie Polski, Tadeusz Podgórski po przejściu na emeryturę w Radiu Wolna Europa i przeprowadzce do Londynu w odstępie około pół roku nagle umiera. To w jego przypadku ważna informacja, ponieważ był związany z CIA i ostrzegał ks. Blachnickiego przed Gontarczykami. Stał za sprawą ich sprawdzenia w związku z ankietami, które Gontarczykowa złożyła w Biurze Bezpieczeństwa Radia Wolna Europa. W 1987 r. umiera również Litwiniak.

Liczba zgonów wśród osób związanych z ośrodkiem w Carlsbergu w nieodległym czasie nasuwa pytanie czy były one przypadkowe? Pozostawiam jednak tę informację do dalszych badań.

– rozmawiał Tomasz Plaskota

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Ks. Franciszek Blachnicki (1921-87) był założycielem Ruchu Światło-Życie (tzw. Oazy) oraz kilku innych organizacji i stowarzyszeń związanych z Kościołem, wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Podczas okupacji więzień obozów koncentracyjnych, w PRL represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Czcigodny Sługa Boży Kościoła katolickiego. 14 marca 2023 IPN poinformował, że jego śmierć nastąpiła na skutek zabójstwa, poprzez otrucie.
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.