Pomimo intensywnych nacisków ze strony szwedzkiej dyplomacji, Francja nie wzięła udziału w tym programie, który nieoficjalnie stał się punktem odniesienia dla współczesnej doktryny ochrony ładu w Europie. Może więc po prostu policyjny pociąg w kierunku liberalizmu, praw człowieka i świetlanej przyszłości odjechał, a francuskie siły porządkowe pozostały na przystanku fetyszu prawa i porządku?
Wojsko pilnuje porządku
Być może wyjaśnienia szczególnej brutalności policji nad Sekwaną należy szukać także w długiej historii Francji i jej tożsamości jako państwa, które stosowało represyjne metody wobec swoich obywateli, szczególnie podczas rewolucji i rządów Napoleona Bonapartego.
Trzeba przy okazji zwrócić uwagę, że policja taka jaką znamy dziś, a zwłaszcza jednostki specjalne do utrzymywania porządku publicznego, to w dziejach Francji instytucja raczej świeża. Upraszczając, w epoce ancien regime’u władca powierzał tego typu niewdzięczne zadania wojsku. Podczas Rewolucji Francuskiej na krótki czas pojawiła się pierwsza formacja o kompetencjach przypominających współczesną policję, czyli Gwardia Narodowa. Znany idealista markiz La Fayette chciał uczynić z niej „armię krajową”, ale po przewrocie termidoriańskim skończyła ona, strzelając z dział do sankiulotów (najbardziej radykalnych rewolucjonistów) na Faubourg Saint-Antoine oraz tłumiąc zamieszki rojalistów i federalistów.
Po rewolucji przyszedł Bonaparte, który do „zarządzania tłumami” używał m. in. żołnierzy na przepustce, aby obejść zakaz gromadzenia sił porządkowych w sąsiedztwie instytucji rządowych, a następnie kolejne monarchie i republiki, jedna bardziej represyjna od drugiej wobec własnych poddanych i obywateli.
Za Trzeciej Republiki (1870-1940), podobnie jak w poprzednich okresach, wojsko było nadal kluczowym elementem w arsenale represji w rękach władzy cywilnej, a także gdy ta była lewicowa. Szef MSW i dwukrotny premier Francji Georges Clemenceau (skądinąd polityk lewicowo-liberalny) chwalił się, że jest „pierwszym policjantem we Francji” i nie wahał się wysyłać żołnierzy przeciwko strajkującym.
Używanie wojska do celów utrzymania porządku jest jednak ryzykowne. To, co zdawało egzamin w epoce sprzed rewolucji przemysłowej, nie sprawdzało się począwszy od końca XIX wieku.
Z jednej strony występowała groźba fraternizacji szeregowych żołnierzy i podoficerów ze strajkującymi robotnikami czy manifestującymi rolnikami jak w 1907 r., kiedy to zbuntowany 17 pułk piechoty odwrócił karabiny kolbami do góry, nie chcąc strzelać do protestujących robotników winnic w Béziers. Z drugiej strony armia to ryzyko użycia na froncie wewnętrznym środków z arsenału przeznaczonego dla wroga zewnętrznego i strzelanie do tłumu tam, gdzie wystarczyłaby pałka jak podczas manifestacji górników w Fourmies w 1891, gdzie od kul padło dziewięć osób.
Rząd Vichy centralizuje
Dopiero po I wojnie światowej francuska klasa polityczna doszła do wniosku, że niezbędna jest specjalna jednostka do utrzymania porządku w sytuacji wrzenia społecznego i pojawienia się coraz bardziej skłonnych do przemocy nurtów kontestacyjnych, zwłaszcza komunistycznych. W ten sposób w 1921 r. powstała Gwardia Mobilna, nie do końca cywilna, bo należąca do żandarmerii, która we Francji jest częścią sił zbrojnych. To z rąk jej funkcjonariuszy zginęli manifestanci 6 lutego 1934 r. na placu Concorde.
Paradoksalnie pierwsze jednostki policyjne, czyli cywilne, mające na celu „zarządzanie tłumami” to dzieło rządu w Vichy, kiedy to postanowienia o zawieszeniu broni z Niemcami (a w praktyce o kapitulacji) zmusiły kolaboracyjne władze Francji do ograniczenia liczebności Gwardii Mobilnej. W czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej rząd Vichy przejął kontrolę państwową nad lokalnymi siłami policyjnymi, które wcześniej podlegały władzom miejskim, dokonując ich fuzji z
Sûreté (służbą kryminalną) oraz z jednostkami podlegającymi prefekturze paryskiej. Powstała w ten sposób państwowa policja, a w jej łonie Mobilne Grupy Rezerwy.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Rząd Vichy nie musząc się liczyć z parlamentem, dokonał niezbędnych reform. Etatyzacja policji, odpowiadająca wieloletniemu centralizującemu charakterowi państwa, miała miejsce w sierpniu 1941 roku, a więc w bardzo szczególnym kontekście obcej okupacji i quasi wojny domowej, gdy priorytetem była ochrona państwa, a nie służba społeczeństwu. Przekształcono lokalne policje czy straże miejskie w jednostki służby państwowej, wyjmując je całkowicie spod kontroli samorządów i poddając władzy prefektów: przedstawicieli rządu.
Rekrutacja i kariery policjantów, które wcześniej były zasadniczo lokalne, stały się ogólnopaństwowe: funkcjonariusze są przydzielani w zależności od potrzeb do komisariatów na całym obszarze kraju, niezależnie od regionu ich pochodzenia, tak więc większość policjantów nie jest związana z otoczeniem, w którym pracuje.
Ponieważ to staż pracy decyduje o możliwości przeniesienia do innego regionu, to najmniej doświadczeni, młodsi funkcjonariusze są przydzielani do najtrudniejszych obszarów, skąd uciekają, gdy tylko przepracują odpowiedni okres. Szacuje się, że w regionie paryskim mającym reputację najtrudniejszego, co roku przenoszona jest jedna trzecia pracowników, co oczywiście nie sprzyja znajomości miejscowej ludności i specyfiki.
Reforma Vichy do dziś stanowi kamień węgielny współczesnej policji francuskiej. Kryminolog Xavier Raufer przytacza jako ciekawostkę fakt, ze opracowana wtedy mapa lokalizacji komisariatów niemal się nie zmieniła do dziś.
Po 1944 nie zlikwidowano policji Vichy, a jedynie przekształcono jednostki do tłumienia manifestacji w istniejące do dziś Republikańskie Kompanie Bezpieczeństwa, osławione CRS. Zmianom nie sprzyjały zawirowania historii. Napięcia po wyzwoleniu kraju, potem zimna wojna, następnie dekolonizacja, wojna w Algierii, trauma wywołana przez wydarzenia maja 1968 roku i współczesne rewolty miejskie, jak w 2005 na gorących imigranckich przedmieściach oraz wzrost islamskiego radykalizmu skłaniały i skłaniają do utrzymania silnego aparatu represji, aby nie osłabiać państwa.
Dla wielu Francuzów brutalność policyjnych represji jest więc w pewnym stopniu usprawiedliwiona: choć wizerunkowo szkodliwa, to niezbędna z punktu widzenia racji stanu.
– Adam Gwiazda
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy