Cywilizacja

Przesadzili z poprawnością i postępem

Dla Szkockiej Partii Narodowej sprawa Adama Grahama alias Isli Bryson nie mogła zdarzyć się w gorszym momencie. Graham już po dokonaniu gwałtów nagle poczuł się kobietą. Skoro tak, po aresztowaniu musiał zostać umieszczony w więzieniu dla kobiet, inaczej jego prawa zostałyby naruszone. A co z prawami osadzonych tam kobiet? Póki sprawa nie nabrała rozgłosu, nikt nie zaprzątał sobie tym głowy.

Nowy lider, nowy premier. Szkocka Partia Narodowa po niespodziewanym ustąpieniu Nicoli Sturgeon na swego lidera wybrała Humzę Yousafa, który w jej rządzie był ministrem zdrowia. Czy Pakistańczyk z pochodzenia może być szkockim nacjonalistą? Jak najbardziej – jeżeli sądzić po deklaracjach. 37-letni Humza Yousaf – urodzony, wychowany i wykształcony w Szkocji – za najważniejszy swój cel uważa powstanie suwerennej Szkocji. I twierdzi, że do tego doprowadzi.

Zmiana premiera sama w sobie nie jest niczym szczególnym i nie byłoby powodu, by taką zmianą w Szkocji – małym kraju, który przestał być krajem już ponad 300 lat temu – zaprzątać uwagę czytelników, gdyby nie pewien szczególny aspekt: jeszcze nigdy i nigdzie nie zdarzyło się, by do takiej zmiany doszło z powodu ustawy genderowej. Rząd szkocki, który przez ostatnie lata był żarliwym rzecznikiem postępu i bez umiaru wprowadzał zmiany na każdym polu – od homomałżeństw po obniżenie wieku wyborczego – może więc mimo woli stać się przestrogą dla innych.

Pod każdym względem na lewo. Separatyści wszystkich krajów łączcie się

Na polu poprawności i postępu separatystyczne regiony w Europie mają się czym pochwalić.

zobacz więcej
Nicola Sturgeon – która była premierem przez ponad osiem lat, od czasu przegranego przez obóz narodowy referendum niepodległościowego z 2014 roku – sama wprawdzie podała się do dymisji, zmuszona jednak sytuacją wokół ustawy, która miała radykalnie ułatwić zmianę płci. Zmianę na papierze, bez zaświadczeń medycznych i konieczności poddawania się operacji.

Być może Szkoci zdołaliby to jakoś przełknąć, gdyby nie okoliczności, które wielu z nich musiały uświadomić, jakie pułapki kryje w sobie podążanie tą drogą. Składa się na nie i konflikt z rządem w Londynie, który zablokował wejście ustawy genderowej w życie (a to od Londynu zależy, czy w Szkocji odbędzie się kolejne referendum niepodległościowe), i coraz bardziej dotkliwe problemy SNP, i powszechna już świadomość, że źle się dzieje w państwie szkockim, dotkniętym plagą narkomanii i alkoholizmu na skalę, jakiej nie zna żaden kraj w Europie.

To trudne wyzwania, na miarę mocnego przywódcy. Tymczasem Humza Yousaf ma wprawdzie pełne poparcie wierchuszki partyjnej i sporej części członków SNP, ale całego społeczeństwa raczej nie.

Dumny Szkot

– Jestem dumnym Szkotem – zapewniał nowy lider, gdy podano wyniki wewnątrzpartyjnych wyborów. Wierzy, że niepodległa Szkocja stanie się rzeczywistością jeszcze za życia jego pokolenia. I ma na to swój plan, inny od planu Nicoli Sturgeon, która pragnęła połączyć najbliższe wybory do parlamentu z referendum.

Humza Yousaf preferuje działanie od podstaw, tak by umacniać mieszkańców Szkocji w przekonaniu, że rozstanie z Anglią jest koniecznością, wybory zaś chce potraktować jako sprawdzian siły i pozycji SNP. Poza tym zamierza pod każdym względem kontynuować dzieło swej poprzedniczki i dotyczy to również ustawy o zmianie płci.

To nie wróży dobrze. Punktem wyjścia dla zablokowania nowych przepisów przez rząd Rishiego Sunaka była ocena, iż po ich wejściu w życie mieszkanki Szkocji nie miałyby zapewnionej ochrony, z jakiej korzystają kobiety w innych częściach Zjednoczonego Królestwa, to zaś narusza Equality Act, ustawę o równości. Nicola Sturgeon zapowiedziała wystąpienie do sądu, który powinien ocenić prawomocność ustawy. Jej następca też się ku temu skłania, pod warunkiem, że eksperci uznają, iż wniosek ma szanse powodzenia.

Dodajmy dla jasności, że kwestionowana ustawa nie ma w nazwie „zmiany płci”, lecz jej „dostosowanie”. Płci bowiem zmienić nie można. W nowoczesnym rozumieniu płeć to świadomość, zna ją tylko sam zainteresowany i jedyne, co można i należy zrobić, to dostosować zewnętrzne jej atrybuty do subiektywnego poczucia tożsamości.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Tymczasem samo życie dopisało tu puentę, która być może, oprócz niedobrej sytuacji w SNP – nieznanej nawet ogółowi jej członków, ale z pewnością znanej Nicoli Sturgeon, skoro pracą partii na bieżąco kierował jej mąż Peter Murrell – nie pozostała bez wpływu na decyzję pani premier o odejściu.

Wątpliwości rządu w Londynie były niebezpodstawne, bo okazało się, że rygorystyczne podejście, według którego jeśli ktoś czuje się kobietą, to nią jest i tak też należy tego kogoś traktować, może prowadzić na manowce. W szkockim wydaniu radykalizm przepisów w połączeniu z poprawnością polityczną sprawiły, że wierność ideologii LGBT stała się ważniejsza niż cokolwiek innego, ze zdrowym rozsądkiem włącznie. Takie ideologiczne zabiegi łatwo mogą służyć złej sprawie. To właśnie ilustruje sprawa Isli Bryson.

Zbiórka na gwałciciela

Jeszcze niedawno nie słyszał o niej nikt, poza policją i prokuraturą. Oto ona: ładna, jasnowłosa kobieta, kokieteryjnie zerkająca spod długiej, opadającej na oczy grzywki. Taka widnieje na często ostatnio publikowanej fotografii. Zdjęcia Isli Bryson sprzed paru lat pokazują jednak ogolonego na łyso mężczyznę o szerokiej, ponurej twarzy, z tatuażami na czole i policzkach. Wówczas jeszcze był to Adam Graham.
Adam Graham (z lewej) dokonał dwóch gwałtów i poczuł się kobietą. Jako Isla Bryson (z prawej) trafił do więzienia dla kobiet. Fot. POLICE SCOTLAND / Reuters / Forum i Les Gallagher / News Licensing / Forum
Trudno nie podziwiać kunsztu makijażu i być może, po trosze, także skutków terapii hormonalnej. Na razie to wszystko, bo faktycznej operacji zmiany płci Adam Graham jeszcze nie przeszedł. Na razie został do niej zakwalifikowany, ale w ramach NHS, publicznej służby zdrowia, musi więc czekać na swoją kolej. Czeka w więzieniu, gdzie odsiaduje wyrok ośmiu lat za dwa gwałty – chyba że internetowa zbiórka da mu środki na zabieg prywatny. A taki zabieg szybko spacyfikuje niebezpiecznego przestępcę.

„Gwałciciel, który twierdzi, że jest kobietą trans, czeka na operację. Może czekać całe lata. Zrzućmy się, by prywatnie przeszedł zabieg obcięcia penisa i jąder. Sama dam na to sto funtów” – napisała na Twitterze znana dziennikarka Julia Hartley-Brewer, inicjatorka akcji.

  Adam Graham już po dokonaniu gwałtów nagle poczuł się kobietą. Skoro tak, po aresztowaniu musiał zostać umieszczony w więzieniu dla kobiet, inaczej jego prawa zostałyby naruszone.

A co z prawami osadzonych tam kobiet, które miały wszelkie powody, by bać się jego obecności? Póki sprawa nie nabrała rozgłosu, nikt nie zaprzątał sobie tym głowy, choć trudno o bardziej trafne potwierdzenie zastrzeżeń, jakim dał wyraz rząd brytyjski.

Kobieca tożsamość w takiej sytuacji działa jak parawan. W wypadku Adama Grahama to wybieg i czyste oszustwo, ocenia jego była żona Shonna. „Gdy byliśmy małżeństwem, ani razu nie wspomniał, że żyje w nie swojej skórze. Wymyślił to sobie, by mieć łatwiej w więzieniu” – powiedziała dziennikowi „Daily Mail”.

Dla ustawy genderowej i jej proponentów – zwłaszcza SNP i Zielonych, koalicjantów w rządzie – historia Adama Grahama alias Isli Bryson nie mogła zdarzyć się w gorszym momencie. Chociaż ustawa została już przyjęta przez parlament, jej możliwe fatalne konsekwencje nie uszły uwagi opinii publicznej. Zresztą również w świecie politycznym nie brakowało głosów krytycznych. Źle ją ocenił choćby Alex Salmond, wieloletni przywódca SNP, według którego Nicola Sturgeon bawi się nowinkami obyczajowymi, zamiast skupić się na zadaniu najważniejszym: dokonaniu secesji i odzyskaniu przez Szkocję suwerenności.

Podziały coraz silniejsze

Od zarażonej Anglii chcą się odgrodzić granicą

Gdy Sean Connery wziął udział w programie telewizyjnym wraz z politykami z SNP, do partii wpłynęło tysiąc wniosków o przyjęcie!

zobacz więcej
Choć Humza Yousaf zdobył poparcie większości deputowanych SNP, zarówno w parlamencie szkockim, jak w Izbie Gmin, jego sukces w wyborczych zmaganiach nie pozbawiony jest cieni, w dodatku takich, które mogą zwiastować przyszłe problemy. Po pierwsze, wygrał słabo, z 52-procentowym poparciem, wobec 48 proc. dla jego głównej rywalki Kate Forbes. Po drugie, już teraz widać, że załagodzenie rozdarcia spowodowanego partyjną kampanią wyborczą może być zadaniem niełatwym. Zresztą czy nowy premier chce je łagodzić?

W SNP nie wyglądało to wprawdzie aż tak źle jak w Partii Konserwatywnej latem ubiegłego roku, gdy wybierano następcę Borisa Johnsona, ale tu również przeciwnicy nie oszczędzali się wzajemnie. Humza Yousaf jako minister zdrowia był łatwym celem krytyki, bo NHS w Szkocji, nie inaczej niż w całej Wielkiej Brytanii, boryka się z wielkimi problemami.

Yousaf w pojednawczym geście zaoferował wprawdzie Kate Forbes miejsce w swym rządzie w charakterze ministra rolnictwa, ona jednak propozycji nie przyjęła. Nic dziwnego, bo mało znaczący resort dla kogoś, kto zajmował najbardziej eksponowane stanowisko ministra finansów, to jawna degradacja. Dziwiono się natomiast, że Yousaf zaczyna od wzmacniania podziałów zamiast ich zacierania.

Po trzecie wreszcie – co nowego premiera powinno najbardziej niepokoić – Kate Forbes przegrała wprawdzie wśród członków partii, za to zdecydowanie wiedzie prym wśród zwolenników SNP i wśród ogółu Szkotów, z poparciem w sondażach na poziomie ok. 33 proc. To sygnał, który może przełożyć się na wyniki wyborów. Czemu Kate Forbes to zawdzięcza? Była dobrze oceniana jako minister finansów, a poza tym nie można wykluczać – choć o to akurat w sondażach nie pytano – że uznanie opinii publicznej zaskarbiła sobie zarówno swymi poglądami, jak wiernością zasadom.

Uparta konserwatystka

Już na samym początku kampanii 32-letnia Kate Forbes zbulwersowała część kolegów partyjnych i postępowe odłamy opinii publicznej. W udzielanych wówczas wywiadach podkreślała bowiem, że jest przeciwna małżeństwom jednopłciowym, odrzuca aborcję, nie akceptuje związków przedślubnych, bo uważa, że dla dzieci najlepiej jest, gdy przychodzą na świat i wychowują się w małżeństwie. Nie potępia ludzi, którzy wybrali taką drogę, nie dąży do zmiany obowiązujących przepisów, ale nie zamierza też zmieniać swych poglądów ani ich ukrywać. Oczywiście jest też przeciwna ustawie genderowej i głosowałaby przeciwko jej przyjęciu, gdyby uczestniczyła w posiedzeniu parlamentu (nie brała w nim udziału, bo była na urlopie macierzyńskim). Płeć bowiem, jej zdaniem, wyznacza biologia, nie ma ludzi trans, a Isla Bryson jest mężczyzną.
Jako pretendentka do roli premiera Kate Forbes z córką Naomi odwiedziła Związek Ukraińców w Wielkiej Brytanii. Fot. Andrew Milligan / PA Images / Forum
Kate Forbes podkreśla przy tym, że jest osobą wierzącą. Należy do Wolnego Kościoła Szkocji, który w przeciwieństwie do wielu Kościołów protestanckich stroni od modernizowania zasad, i sam ten fakt jej przeciwnikom wydaje się niebezpieczny. Konserwatywne zasady swego Kościoła, ostrzegają, Kate Forbes może przenieść do polityki. Jej poglądy nie przystają przecież do świata postępu.

Uznanie w oczach opinii publicznej wskazywałoby jednak, że wielu Szkotów może widzieć to inaczej. Znamienny jest też spadek poparcia dla SNP, która w zawrotnym tempie traci członków. Opinia publiczna nie miała o tym pojęcia, póki Kate Forbes i Ash Regan, trzecia kandydatka na stanowisko lidera, nie zażądały ujawnienia dokładnych informacji.

Był to prawdziwy zimny prysznic: w grudniu 2021 roku SNP miała 104 tys. członków, do grudnia 2022 roku ich liczba spadła do 82 tys., w połowie lutego tego roku wynosiła już tylko 72 tys. W ciągu nieco ponad roku z SNP odeszło ponad 30 tys. osób! Dlaczego? Skoro w kwestii niepodległości SNP nie zmieniła swej linii, być może przesadziła z poprawnością i postępem?

A to nie tylko sprawy obyczajowe, ale także natrętne odcinanie się od niewolnictwa, bo Szkoci w koloniach bywali właścicielami niewolników, czy też próby uczczenia czarownic sprzed wieków jako ofiar męskiego szowinizmu.

Zmiana premiera w Szkocji nie odmieni losów Europy i świata, chyba że nowy rząd doprowadzi do rozpadu Wielkiej Brytanii. Ale być może coś jednak mówi: o tym, do jakich granic można się posunąć.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: 37-letni Humza Yousaf, urodzony, wychowany i wykształcony w Szkocji, w czasie zaprzysiężenia na urząd premiera Szkocji. Fot. Jane Barlow / PA Images / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.