Złego białego ma zastąpić dobry niebiały. Zmiany demograficzne mogą dać władzę Demokratom na dziesiątki lat.
zobacz więcej
Czyli Ameryka nadal jest najlepszym miejscem do życia?
Gdyby było inaczej, to tak wiele osób nie starałoby się o imigrację do Ameryki, już nie wspominając o nielegalnych imigrantach. Dla porównania dodam, że w odwrotnym kierunku, czyli z Ameryki co roku emigruje zaledwie 40-50 osób, bo są np. niezadowoleni z życia. Ameryka nadal jest miejscem, które budzi żywiołowe zainteresowanie ludzi na całym świecie. Jest miejscem, w którym człowiek dostaje drugą, a czasami trzecią szansę na rozpoczęcie nowego życia. Dotychczasowa historia czy dotychczasowe dokonania praktycznie się nie liczą. Liczy się to, co człowiek w danej chwili potrafi zrobić. I to otwiera możliwości kariery dla ludzi pokrzywdzonych przez los czy własną nieudolność. W każdym momencie można zacząć wszystko od nowa. Żaden kraj ani naród tego ludziom nie proponuje. Żadna kultura tak łatwo nie zapomina ludzkich niedoskonałości jak ma to miejsce w Ameryce.
Dlaczego Amerykanie nie chcą zmian w tym swoim status quo, jakim są powszechne prawa pracownicze czy powszechny dostęp do ubezpieczeń medycznych? Wynika to tylko z ich indywidualizmu?
Dlaczego mieliby chcieć zmian w tym zakresie? Dlaczego system państwowej opieki nad obywatelem ma być idealny, a system amerykański – polegający na tym, że ten rząd jest najlepszy, który rządzi najmniej – ma być czymś gorszym? Skandynawski system powszechnej opieki też zaczyna się psuć. Jak powiedział prezydent Eisenhower, jeżeli chcesz czuć się bezpiecznie i komfortowo, idź do więzienia. Tam dostaniesz opiekę lekarską, wyżywienie, zakwaterowanie itd. Tylko to nie jest wolność.
To jak Amerykanie postrzegają wolność?
Wierzą w pełni pojmowaną wolność. Jestem tym, kim chcę. Robię to, co chcę. A państwo nie ma żadnych uprawnień, by mi w tym przeszkadzać. Oczywiście, muszę się zgodzić na płacenie podatków – chociaż część Amerykanów nawet na to nie chce się zgodzić, ale to są ekstremiści. W naszej kulturze jest rząd, który rządzi. W kulturze amerykańskiej ten zespół ludzi określa się terminem
administration, co oznacza zarząd. Są oni wybrani do zarządzania majątkiem państwa i polityką zagraniczną. Niewiele więcej do nich należy. Przecież nie oczekuje pan, że prezes Orlenu będzie mówił panu, jak żyć. Oni też tego nie oczekują od zarządu. Jeżeli pan kupuje autocasco, to świetnie. A jeżeli pan go nie kupi i spadnie panu kamień na samochód, trudno, proszę ponieść konsekwencje swojego wyboru. Amerykańska wolność jest przejmująca i głęboka. My w Europie jej nie rozumiemy, bo przywykliśmy, że państwo zapewnia nam opiekę społeczną i medyczną. Mniejsza o to, jakiej jest ona jakości. Przywykliśmy, że państwo o nas dba, ale robi to za nasze pieniądze. Amerykanie sprzeciwiają się temu. Mówią: to moje pieniądze i ja decyduję, na co chcę je wydać. To zupełnie inny sposób myślenia. Deklaracja Niepodległości mówi, że człowiek ma prawo do poszukiwania szczęścia. To zdanie, które każde amerykańskie dziecko przyswaja sobie od 7-8 roku życia. Panu nikt nie powiedział w szkole, że ma pan prawo do szczęścia. Nas szkoła uczy, że mamy obowiązki, a ich, że mają prawo do szczęścia. Amerykański system państwowy nie jest gorszy od naszego. Oczywiście ktoś może tak twierdzić, ale nikt nikomu nie każe mieszkać w Ameryce.
– rozmawiał Tomasz Plaskota
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Zbigniew Lewicki jest politologiem, amerykanistą, anglistą, doktorem habilitowanym nauk humanistycznych, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Akademii Finansów i Biznesu Vistula.