Wyrządza to duże szkody. Uważam, że podobnie jest z afirmowaniem przekonania dziecka o tym, że jest innej płci, choć w rzeczywistości ta młoda osoba dopiero się rozwija i nie powinno się jej utwierdzać w transpłciowej tożsamości. Myślę, że większość rodziców, u których dziecka pojawia się ten problem, jest po prostu bardzo zaniepokojona. Nie chcą odrzucić dziecka, ale też, nawet jeśli nie chcą, by pochopnie podjęło ono decyzję o zmianie płci, to trafia ono na specjalistów, którzy mogą je w tym utwierdzić. Skoro wiemy, że dysforia płciowa jest zaburzeniem psychicznym, do tego w części przypadków generowanym przez środowisko społeczne, to chyba jest nieco nieodpowiedzialne, aby bezkrytycznie wspierać dziecko w jego pogubieniu. I tak pewnie myśli większość rozsądnych rodziców. Na dodatek mnóstwo badań – najnowsze z ostatniego roku – wykazało, że większość nastolatków wyrasta z dysforii płciowej.
Natomiast jest inna grupa rodziców, działająca w organizacjach pozarządowych, wspierająca się i czerpiąca korzyści z grantów czy kampanii medialnych. Mogą to być też rodzice cierpiący na zastępczy zespół Münchhausena. Oni wręcz prześcigają się w licytacji na kolejne nowe syndromy i cierpienia swoich dzieci. A skoro „dziecko trans” uchodzi za najbardziej cierpiące, to rodzice chcący zyskać uwagę kosztem swojego dziecka, mają idealną okazję: wmówić dziecku, że jest trans.
Nawiązując do dziennikarza, o którym pan wspomniał, to uważam, że on po prostu umiejętnie się wypromował na historii swojego dziecka. Z nikomu nieznanego pracownika mediów stał się gwiazdą, tylko dlatego, że jego dziecko zmienia płeć. Opowiada o tym, że w Polsce, aby zmienić płeć, trzeba wytoczyć sprawę rodzicom za „błędne” podanie płci po urodzeniu, że opóźnienia z tym związane są skandaliczne. Ja odpowiadam: i dobrze, może ktoś będzie miał więcej czasu do namysłu. Może należałoby zastąpić pozywanie rodziców inną procedurą, ale samo to, że ona jednak trochę trwa, to akurat dobrze, bo daje więcej czasu do namysłu, zrozumienia siebie. Powinien obowiązywać standard psychoterapii nakierowanej na uświadomienie sobie swoich motywów, nie zaś psychoterapii utwierdzającej w jakimkolwiek przekonaniu, a psychoterapeuci nie powinni być ideologicznie motywowani aktywizmem.
Tu trzeba obiektywizmu i spokoju. Bo gdy człowiek chcący zmienić płeć stanie się bardziej świadomy swojej osobowości, możliwe, że zrezygnuje z pomysłu tranzycji, bo będzie już wiedział, że to bez sensu. W połowie kwietnia w czasopiśmie naukowym „Current Sexual Health Report” opublikowano wyniki najnowszej analizy medycznej, z której wynika, że dowody wskazują na brak korzyści płynących ze zmiany płci. Osoby z dysforią płciową powinny o tym się dowiedzieć. Tranzycja nie ratuje życia.
Czy 18 lat to nie jest jednak zbyt wcześnie, aby decydować o tak fundamentalnych sprawach dla naszego życia?
Oczywiście. Mózg dojrzewa znacznie dłużej, mniej więcej do 25. roku życia – szczególnie ośrodki mózgowe odpowiadające za racjonalne myślenie, regulację emocji czy rozważanie dalekosiężnych konsekwencji swoich działań. Do tego czas dojrzewania i osiągania samodzielności znacznie się wydłużył, teraz ludzie usamodzielniają się często dopiero w wieku 25-27 lat, i o wiele później zakładają rodziny. Moim zdaniem dopiero po 25. roku życia współczesny człowiek jest zdolny do tego, aby świadomie podjąć decyzję o tym, aby okaleczyć się poprzez zabiegi korekty płci. Myślę, że takie prawo uchroniłoby mnie przed cierpieniem, z jakim wiązałaby się tranzycja, ale nie upieram się przy tej liczbie lat. Tu potrzeba pewnie dłuższej dyskusji ze specjalistami.
Inna sprawa, że w dzisiejszym bardzo liberalnym społeczeństwie nikt nie zdecydowałby się na przesunięcie prawnej granicy dorosłości. Może o rok, dwa, ale nie do 25. roku życia, poza tym w niektórych kontekstach faktycznie takie przesunięcie dorosłości o 7 lat mogłoby mieć negatywne konsekwencje. Ale w kontekście zmiany płci należałoby wdrożyć odpowiednie i długie terapie, przede wszystkim terapie nastawione na znalezienie motywacji tego, dlaczego młody człowiek odczuwa dysforię płciową. To może pomóc zrozumieć, że nastolatka pragnie zmiany płci dlatego, że nie akceptuje swojej orientacji seksualnej, cierpi na zaburzenie typu borderline, ma dysmorfofobię, albo padła ofiarą molestowania i wypiera swoją płeć przez traumę. Do tego dociera się przez fachową psychoterapię lub okoliczności życiowe, a nie podawanie blokerów dojrzewania i hormonów płci przeciwnej wraz z nastawieniem, że tranzycja płci rozwiąże trudne problemy.
– rozmawiał Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy