Cywilizacja

Najpiękniejsza kobieta świata

Jedna z najważniejszych katedr gotyckich na świecie – Notre-Dame de Chartres – została wzniesiona jako skarbiec dla Świętej Koszuli (Sancta Camisia), w której Matka Boża miała urodzić Dzieciątko Jezus. Suknie Miriam z Nazaretu znajdują się jeszcze w Akwizgranie i w Gruzji.

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Rosikon Press prezentujemy fragment najnowszej książki tej oficyny „Maryja. Biografia. Najbardziej wpływowa kobieta w dziejach”.

Wszystko wskazuje na to, że Najświętsza Maryja Panna ubierała się tak, jak inne Żydówki żyjące w tym czasie. Ich odzież składała się z trzech warstw. Pierwszą była koszula, czyli szata spodnia (po hebrajsku: sadin, hetoneh lub kuttonet, po grecku: chiton, po łacinie: tunica, interula lub subucula), drugą – suknia wierzchnia (po hebrajsku: talit, po grecku: himation, po łacinie: tunica longa), trzecią zaś – płaszcz (po hebrajsku: simba lub simlach, po grecku: chlamys lub failones, po łacinie: toga lub pallium). Podczas większych chłodów zakładano po dwie suknie spodnie bądź wierzchnie.

W odróżnieniu od mężczyzn kobiety mogły mieć na szatach ozdobne naszywki lub hafty, a także przepasywały się kolorowymi pasami. Nosiły też nakrycia głowy zwane chustami lub welonami, składające się najczęściej z dwóch kawałków tkaniny: białej pod spodem i kolorowej na wierzchu.

W sposób odpowiadający powyższemu opisowi Matka Boża przedstawiana była na najstarszych znanych ikonach. W takim samym odzieniu – jak relacjonowali naoczni świadkowie – miała pojawiać się podczas najdonioślejszych prywatnych objawień, m. in. w Guadalupe, przy Rue du Bac w Paryżu, w La Salette, w Lourdes czy w Fatimie.

Trzy suknie

Przechowywane przez stulecia szaty przypisywane Maryi zyskały rangę relikwii. Co prawda, mniej mówią nam one o samej Miriam niż o kulcie, jakim była otaczana, niemniej jednak nie można wykluczyć, że niektóre z tych przedmiotów są autentyczne.

Dwie najbardziej znane, czczone jako odzienie należące do Najświętszej Maryi Panny, znajdują się dziś w Akwizgranie i Chartres. Dzieje pierwszej splotły się z losami cesarza Karola Wielkiego, który słynął jako zapalony kolekcjoner relikwii. W jego skarbcu znajdowała się m. in. kolekcja płócien podarowana mu w 799 roku przez patriarchę Jerozolimy. Monarcha przechowywał je w swej kaplicy pałacowej, która dziś stanowi część katedry maryjnej w Akwizgranie. Dzięki nim miasto stało się jednym z najważniejszych centrów pielgrzymkowych w średniowiecznej Europie.

W 1349 roku cesarz Karol IV zapoczątkował tradycję uroczystego, publicznego wystawiania relikwii raz na siedem lat. Tradycja ta przetrwała aż do naszych czasów. Po raz ostatni wydarzenie takie nastąpiło w 2014 roku. Z powodu pandemii koronawirusa nie doszło do niego ani w roku 2021, ani w następnym.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rosikon Press
Do dziś największym skarbem w świątyni są cztery płótna zwane Wielkimi Relikwiami Akwizgrańskimi. Od 1239 roku zamknięte są na co dzień w imponującym relikwiarzu Najświętszej Maryi Panny, ustawionym w prezbiterium katedry. Wśród przechowywanych tam przedmiotów – obok becika Dzieciątka Jezus, przepaski biodrowej, zwanej perizonium, owijającej biodra ukrzyżowanego Chrystusa, oraz chusty, w którą miano zawinąć ściętą głowę św. Jana Chrzciciela – znajduje się szata, czczona jako suknia Matki Bożej. To właśnie ona uważana była za najcenniejszą ze wszystkich tkanin. Ona też podczas cyklicznych prezentacji ustawiana jest zawsze w centralnym miejscu kościoła.

Nie wiadomo, czy wspomniane relikwie mogą być autentycznymi rzeczami należącymi do Jezusa i Maryi, ponieważ nigdy nie poddano ich szczegółowym badaniom naukowym. Pod koniec XX wieku przeszły jednak gruntowną konserwację, podczas której stwierdzono, że najprawdopodobniej pochodzą z Bliskiego Wschodu z czasów Cesarstwa Rzymskiego.

Z osobą Karola Wielkiego związane są też dzieje kolejnej relikwii, czyli drugiej sukni Najświętszej Maryi Panny, która weszła w posiadanie tego cesarza. Prawdopodobnie otrzymał ją pod koniec VIII wieku jako dar z Konstantynopola. Po nim odziedziczył ją najpierw jego syn – Ludwik I Pobożny, a następnie wnuk – Karol II Łysy.

Ten ostatni w roku 876 postanowił przekazać szatę do francuskiego miasteczka Chartres, zdobytego 18 lat wcześniej przez armię normańską i z trudem odbudowującego się po wojennych zniszczeniach. Kiedy w 911 roku Normanowie ponownie oblegli gród, obrońcy zaczęli modlić się przed szatą, błagając Matkę Bożą o ratunek. Najeźdźcy zostali pokonani. Od tamtej pory miejscowa ludność uznała, że obecność relikwii jest najlepszą gwarancją ochrony ich miasta przed nieszczęściami.

Suknia przechowywana była początkowo w drewnianym kościółku, później zaś w romańskiej katedrze, która spłonęła doszczętnie w 1194 roku. Na szczęście cenny przedmiot ocalał z pożaru. Odnaleziono go w stanie nienaruszonym w trakcie trzeciego dnia odgruzowywania. To jeszcze bardziej utwierdziło mieszkańców w przekonaniu, że spotkał ich wielki zaszczyt, skoro mogą gościć w swoich murach tak niezwykłą relikwię. Na miejscu obróconej w zgliszcza budowli postanowiono wznieść zatem nową świątynię, którą zaprojektowano jako skarbiec dla Świętej Koszuli (Sancta Camisia). W ten sposób powstała jedna z najpiękniejszych katedr gotyckich na świecie: Notre-Dame de Chartres.

Miejscowi duchowni opowiadali, że Matka Boża miała na sobie wspomnianą szatę w czasie, gdy urodziła Jezusa. W związku z tym do świątyni przybywało nawet z odległych stron wiele ciężarnych kobiet. Kładły one na drewnianym relikwiarzu, przechowującym suknię Maryi, swoje ubrania, w których miały później urodzić dzieci, w nadziei, że poród będzie szczęśliwy. Ich obawy były uzasadnione, ponieważ w tamtych czasach duży odsetek połogów kończył się śmiercią matek. Nic więc dziwnego, że chciały dzięki wstawiennictwu Błogosławionej Dziewicy uzyskać potrzebne im łaski. W średniowieczu kapituła katedralna w Chartres wysyłała nawet taką odzież do brzemiennych królowych lub królewien Francji.
Przez niemal siedem stuleci szata była zamknięta w kapliczkowym relikwiarzu wykonanym z drewna cedrowego i niedostępna dla wzroku. Z czasem jednak drewno zaczęło butwieć i pojawiło się robactwo. W 1712 roku postanowiono więc wyjąć ubranie ze środka, by przekonać się, w jakim stanie się znajduje. Okazało się wówczas, że przechowywany strój nie jest suknią, lecz raczej długim welonem (o długości 5,20 m i szerokości 46 cm) owiniętym w jedwabną tkaninę, zdobioną bizantyjskim haftem. Po oględzinach cenny przedmiot przeniesiono do nowego relikwiarza wysadzanego drogimi kamieniami.

Po raz kolejny część odzienia wyjęta została podczas rewolucji francuskiej. 17 listopada 1793 roku Konwent wprowadził nowe prawo nakazujące wszystkim świątyniom oddanie zawartości swych skarbców miejscowym gminom. Jeszcze tego samego dnia w katedrze zjawił się przedstawiciel lokalnych władz, by zabezpieczyć drogocenny relikwiarz. Wkrótce potem zerwano z niego wszystkie diamenty i inne szlachetne kamienie, a samo precjozum przetopiono na srebro i złoto. Welon nie zainteresował rewolucjonistów, choć obawiano się, że może zostać zniszczony – tak jak stało się to wówczas z wieloma innymi relikwiami. W tej sytuacji podjęto decyzję, by odciąć od płótna niewielki kawałek materiału i zdeponować go w bezpiecznym miejscu. Miano nadzieję, że w ten sposób – jeśli Sancta Camisia padnie ofiarą antyklerykalnej furii – przynajmniej jeden jej fragment ocaleje dla potomności.

Zarówno welon, jak i odcięta cząstka przetrwały jednak rewolucyjną zawieruchę. W 1876 roku, gdy obchodzono tysięczną rocznicę przybycia tkaniny do Chartres, umieszczono ją w nowym relikwiarzu, w którym znajduje się do dziś.
Jedyna naukowa ekspertyza relikwii przeprowadzona została w 1927 roku przez specjalistów z Muzeum Włókiennictwa w Lyonie. Stwierdzili oni, że mają przed sobą ubiór utkany z grubego, dobrej jakości jedwabiu, pochodzący z pierwszych wieków po Chrystusie, a więc z czasów, w których mogła żyć Matka Boża.

Szata z Zugdidi

Poza Akwizgranem i Chartres najsłynniejsza szata, otaczana kultem jako suknia Maryi, znajduje się w Zugdidi na terenie Gruzji. Jej opiekunowie twierdzą, że jest to ta sama relikwia, która została sprowadzona z Jerozolimy do Konstantynopola i wniesiona 15 lipca 473 roku w uroczystym pochodzie do świątyni Matki Bożej Blacherneńskiej. Miała jednak zniknąć stamtąd w niewyjaśnionych okolicznościach i odnaleźć się dopiero w XVII wieku w prawosławnym klasztorze w miasteczku Chobi. Dzięki temu odkryciu miejscowy monaster stał się jednym z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych w całej Gruzji.
Kiedy kraj został podbity przez bolszewików i wcielony do Związku Sowieckiego, dla chrześcijan nastały ciężkie czasy. Relikwia jednak ocalała, ponieważ komuniści postanowili pokazywać ją jako przykład religijnego zabobonu. Dzięki temu trafiła ona do muzeum w pałacu książąt Dadiani w Zugdidi. Po upadku marksistowskiego systemu pozostała w tym miejscu.

Raz w roku, 15 lipca, obnoszona jest uroczyście w procesji ulicami miasteczka. Nigdy nie przeprowadzono jednak badań naukowych, by potwierdzić jej autentyczność.

Innymi częściami ubioru, otaczanymi kultem jako własność Matki Bożej, są welony. Ich fragmenty znajdują się m. in. w skarbcu cesarskim w pałacu Hofburg w Wiedniu, w polskim kościele franciszkanów na Górze św. Anny, w muzeum katedralnym w Perugii czy w muzeum diecezjalnym w Imoli niedaleko Bolonii.

Największy z nich przechowywany jest w ostatnim z wymienionych miejsc – to lniane płótno o wymiarach 107 cm na 58 cm, umieszczone w relikwiarzu w formie owalnego zwierciadła. Żadna z owych tkanin nie została jednak przebadana przez naukowców – podobnie jak najbardziej znany welon, który oglądać można dziś w Sienie.

Czerwony welon ze Sieny

Według pochodzącej z V wieku legendy, miał on zostać wywieziony z Ziemi Świętej do Konstantynopola przez dwóch rzymskich żołnierzy, Galbinosa i Kandidosa. Spłonął jednak podczas pożaru, który wybuchł w stolicy Bizancjum w 1434 roku. Ocalał natomiast spory kawałek płótna, odcięty 75 lat wcześniej i sprzedany weneckiemu kupcowi Pietro di Giunta Torrrigianiemu. Od niego z kolei tkaninę odkupiły władze Sieny, które postanowiły uczynić ze swego miasta ważne centrum pielgrzymkowe.

Relikwie były wówczas magnesem, który przyciągał wiernych z najdalszych stron. Napływ przybyszów, zostawiających w mieście pieniądze, przyczyniał się do bogactwa takich ośrodków.

Dlatego w 1359 roku sprowadzono do Sieny gwóźdź z krzyża Jezusa oraz wspomniany welon, który umieszczono w jednym z najstarszych i najbardziej znanych szpitali w Europie – Santa Maria della Scala. Relikwia znalazła się tam w specjalnie wybudowanej kaplicy, zwanej Cappella del Manto, czyli Kaplicą Płaszcza.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS    
Dziś welon podziwiać można w miejscowym muzeum. Nie jest już traktowany jak obiekt kultu, lecz jak wystawowy eksponat. Ten przykład pokazuje, jak przez kilka wieków zmieniła się hierarchia wartości w Europie. Obecnie większe zainteresowanie niż same relikwie budzą relikwiarze, w których są one przechowywane.

Charakterystyczną cechą welonu w Sienie jest jego czerwona barwa. Według tradycji wschodniej, Miriam nosiła chustę takiego właśnie koloru. Dlatego bardzo często na prawosławnych ikonach spotkać można wizerunki Matki Bożej w czerwonym okryciu głowy.

Relikwie wielkie i małe

Kolejne fragmenty odzienia – kojarzone przez wiernych z osobą Maryi – to pasy, którymi przewiązywano suknie. Takie przedmioty kultu przechowywane są dziś m. in. w klasztorze Watopedi na Górze Athos, monasterze Troditisa na Cyprze czy cerkwi św. Eliasza w Moskwie. Niektóre z nich mają kilkudziesięciocentymetrową długość, jak np. w Akwizgranie, inne to zaledwie nitki, jak np. w pobliskim Kornelimünster.

W pierwszym z tych miejsc – obok wspomnianych czterech Wielkich Relikwii Akwizgrańskich – znajdują się trzy Małe Relikwie Akwizgrańskie, przechowywane na co dzień w skarbcu katedralnym. To fragment pejcza, którym miano ubiczować Chrystusa, pas Jezusa oraz pasek Miriam. Od tej ostatniej tkaniny oderwano w średniowieczu kłębek nici, który podarowano oddalonemu o 10 kilometrów opactwu benedyktynów w Kornelimünster.

Wspomniane relikwie więcej niż o samej Matce Bożej mówią nam o pobożności maryjnej. Tak jest np. w przypadku dwóch pasów, które do dziś otaczane są żywym kultem, mimo że nie ma dowodów na ich autentyczność, a większość ekspertów przypisuje im średniowieczne pochodzenie.

Pierwszy z nich przywieziony został do Italii w 1141 roku przez młodego kupca Michele Dagomariego, który poznał w Ziemi Świętej młodą chrześcijankę o imieniu Miriam. Postanowił się z nią ożenić, ona zaś wniosła do małżeństwa jako posag drogocenny przedmiot, strzeżony niczym największy skarb w jej rodzinie. Był to pas uważany za część ubioru Najświętszej Maryi Panny. Relikwia została przywieziona do Prato w Toskanii, gdzie jej właściciel przed swoją śmiercią podarował ją tamtejszej katedrze św. Stefana. Od tamtego czasu Sacro Cingolo przechowywane jest w owej świątyni oraz pokazywane publicznie z katedralnego balkonu trzy razy w roku, a 1 maja ulicami miasta przechodzi uroczysta procesja z relikwiarzem.
Drugi pas odnaleziony został w Tortosie w Hiszpanii w 1178 roku po wypędzeniu stamtąd muzułmanów. Miał się znajdować w tym mieście jeszcze przed zajęciem go przez Saracenów w 714 roku. Obecnie pozostaje zamknięty w skarbcu miejscowej katedry, na widok publiczny wystawiany zaś bywa kilkanaście razy w roku. W pierwszą niedzielę września Święty Pas (Santa Cinta) obnoszony jest w specjalnej lektyce podczas uroczystej procesji gromadzącej większość mieszkańców, ubranych często w tradycyjne regionalne stroje /…/

Ze wspomnianymi relikwiami wiąże się kult budzący niechęć i opór niektórych chrześcijan. Maryjne święta, obchodzone uroczyście zwłaszcza w krajach śródziemnomorskich w formie festynów i jarmarków, wzbudzały swą formą zgorszenie szczególnie wśród protestantów. Podobne uczucia towarzyszyły młodemu pastorowi anglikańskiemu Johnowi Henry’emu Newmanowi (dziś święty Koscioła katolickiego – przyp. red.), który w pierwszej połowie XIX wieku podróżował po Półwyspie Apenińskim.

Po wielu latach zmienił jednak zdanie. W liście do swego przyjaciela Edwarda B. Puseya, pisanym w 1865 roku, zaproponował ważne rozróżnienie: między wiarą a nabożeństwem (pobożnością). Precyzował: „Przez «wiarę» rozumiem zarówno treść Credo, jak i jego akceptację. Przez «nabożeństwo» rozumiem cześć religijną należną przedmiotom naszej wiary oraz wyrazy tej czci. Wiara i nabożeństwo różnią się zarówno w porządku faktów, jak i w porządku idei. Nie możemy być w gruncie rzeczy pobożnymi bez wiary, ale możemy wierzyć bez odczuwania pobożności”.

Długie lata studiów doprowadziły go do wniosku, że w ciągu wieków zmieniała się w Kościele pobożność względem Dziewicy Maryi, ale dotycząca jej doktryna pozostała niezmienna – taka sama na początku, jak i w czasach obecnych.

– Grzegorz Górny i Janusz Rosikoń

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tytuł i śródtytuły od redakcji, zdjęcie Janusza Rosikonia PAP/Jakub Kamiński

Grzegorz Górny i Janusz Rosikoń, reporter i fotografik, od lat stanowią niezwykły duet twórczy. Prześledzili już m. in. tajemnice Fatimy i sekrety Guadalupe, zbadali tajemnice archiwów watykańskich i relikwii Chrystusowych. Teraz przyszła kolej na podróż przez życie Matki Boskiej.
SDP 2023
Zdjęcie główne: Katedra pod wezwaniem św. Marii została wzniesiona w Akwizgranie pod patronatem Karola Wielkiego w latach 790-800. Fot. DPA/PAP
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.