Ośmiu członków rady mianuje prezydent, a pozostali wybierani są – czy raczej mianowani – przez rady obwodów i Mińska, a więc faktycznie również wyznaczani przez szefa państwa. Spośród 64 członków (tradycyjnie nazywanych senatorami), 46 jest bezpartyjnych, 17 to reprezentanci koncesjonowanej przez władze partii komunistycznej. Jest też 1 przedstawiciel „liberalnych demokratów”, czyli populistów wzorujących się na ugrupowaniu założonym w Rosji przez Władimira Żyrinowskiego. Przewodniczącą rady jest Natalia Kaczanawa. Ukończyła politechnikę w Nowopołocku i pracowała w instytucjach zarządzających mieszkaniami komunalnymi w sąsiednim Połocku; była też merem Nowopołocka. W 2014 r. została wicepremierem, a w 2016 r. szefową Administracji Prezydenta. Trzy lata później przejęła kierownictwo Rady Republiki. W 2020 r. nałożyła na nią sankcje Unia Europejska i inne kraje, m.in. Wielka Brytania, nie ma więc prawa wjazdu na ich terytorium. Gdyby to ona przejęła po Łukaszence ster rządów, wówczas wybory musiałyby się odbyć w ciągu 70 dni.
Specjalna część art. 88 przewiduje co się stanie, jeśli szef państwa zginie „w wyniku zamachu na jego życie, aktu terroryzmu, zbrojnej agresji”. Wówczas podniesiona zostanie ranga i tak już bardzo znaczącej Rady Bezpieczeństwa, dziś kierowanej przez Łukaszenkę. Jej posiedzenia odbywałyby się pod przewodnictwem szefa Rady Republiki; Rada wprowadza wówczas stan wyjątkowy lub wojenny i przejmuje kierownictwo państwa. To zupełnie nowe przepisy – najwyraźniej dyktator uznał taką sytuację za bardzo prawdopodobną. Stan wyjątkowy może trwać miesiąc, ale wojenny – bezterminowo, a gdy trwa, prawa obywatelskie są bardzo poważnie ograniczone.
Jest oczywiste, że Łukaszenko chciałby, aby jego następcą został jego syn, Wiktor. Ma 48 lat i już teraz pełni ważne funkcje – jest członkiem wspomnianej Rady Bezpieczeństwa i generałem rezerwy. On też obłożony jest sankcjami UE i innych krajów. Tylko Wiktor mógłby zapewnić ciągłość władzy.
Ale sam Łukaszenko mówił w 2021 r. że ma innych kandydatów. – Jest tylko jeden sposób na przejęcia władzy: wybory. Ludzie wybrali. I koniec! Żadnych dzieci, żadnych krewnych. Przysięgam ci, że coś takiego się nigdy nie wydarzy. Moje dzieci nie będą po mnie prezydentami... – mówił. I wskazał Juryja Karajewa, generała milicji, byłego szefa MSW, narodowści osetyńskiej, a także byłego ministra zdrowia, obecnie kierującego obwodem grodzieńskim Uładzimira Karanika (on też znajduje się na liście osób objętych sankcjami UE).
Oczywiście, swojego człowieka może chcieć przeforsować Rosja. Czy byłby nim premier Raman Hałouczenka, absolwent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGiMO), były ambasador w Abu Zabi i szef Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego? Trudno powiedzieć.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Cytowana przez białoruski portal Motolko Help Swiatłana Cichanouska powiedziała, że od lat
wielu Białorusinów przynajmniej raz pomyślało: co się stanie, jeśli Łukaszenko umrze? – I oczywiście od razu przychodzi na myśl szampan i święto dla całego kraju. Ale tak naprawdę zaraz po dniach radości nadejdzie trudny czas. Kiedy cały naród będzie musiał się mocno wysilić, aby zacząć odbudowywać wszystko, co zostało zniszczone przez lata, a co najważniejsze, aby nie dopuścić do nadejścia kolejnego dyktatora lub rosyjskiego protegowanego i zachować niepodległość – wskazała.
Jak podkreśliła, wśród łukaszenkowskiej „elity” rozpocznie się prawdziwa walka. – Ich największym problemem jest to, że od lat polegają na Łukaszence. Zawdzięczają mu swoją pozycję. Kiedy go zabraknie, cały wpływ tej „elity” będzie bardzo kruchy – a ambicje mają ogromne – dodała. I z pewnością ma rację. Na ewentualną śmierć dyktatora szykują się i jego ludzie, i opozycja, i Rosja. Ważne, byśmy i my wiedzieli, co w razie takiej sytuacji robić.
– Piotr Kościński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy