Cywilizacja

Bandaż na ręku dyktatora

Łukaszenko jest chory! Świadczą o tym wydarzenia ostatnich dni, jego zachowanie podczas uroczystości 9 maja i kilkudniowa nieobecność. Czyżby zbliżał się jego koniec? Jeśli tak, to nie należy się przedwcześnie cieszyć; w Mińsku na Swiatłanę Cichanouską czekają może zwykli obywatele, ale z pewnością nie rząd, parlament, KGB, milicja czy wojsko.

Co więcej, spośród sąsiadów Białorusi największy wpływ na ten kraj ma oczywiście Rosja. Aleksander Łukaszenko zabezpieczył się przed rosyjskimi specsłużbami skomplikowaną siecią własnych służb, ale w razie jego śmierci Władimir Putin z pewnością zrobi wszystko, by następca na urzędzie białoruskiego prezydenta był mu posłuszny. A przynajmniej by nie próbował rezygnować z idei integracji obu krajów.

Tyle, że odejście dyktatora w każdym kraju jest wstrząsem. Zazwyczaj rozpoczyna się walka o przejęcie władzy, a jej efekty mogą być nieprzewidywalne. W przypadku Białorusi trzeba też pamiętać, że po wyborach 2020 r. społeczeństwo okazało niespodziewaną wręcz siłę, mobilizując się i organizując wielkie protesty przeciwko fałszerstwom wyborczym. Protesty zostały zdławione siłą, ale trudno wsadzić do więzień większość dziesięciomilionowej ludności. Niewykluczone, że wstrząs jakim jest odejście dyktatora może znów wywołać falę demonstracji.

Pod koniec 2010 r. autor tego artykułu razem z trzema innymi polskimi dziennikarzami przeprowadzał wywiad z Łukaszenką. Był on rekordowo długi – cztery i pół godziny! Dyktator (on sam się tak nam przedstawił: „Jestem ostatnim dyktatorem w Europie”) usłyszał pytanie, czy dobrze jest, że samodzielnie rządzi krajem – bo co by się stało, gdyby zachorował? Odparł, że to fatalna sytuacja, że na Białorusi potrzebna jest demokracja, potrzebne są partie polityczne, „ale on sam ich nie stworzy”. Bez wątpienia miał rację, tyle że przez kolejnych kilkanaście lat nie zrobił niczego, by sytuacja uległa zmianie.

Naprawdę chory?

Przede wszystkim trzeba jednak zadać sobie pytanie: czy Aleksander Łukaszenko rzeczywiście jest chory? Pojawiły się bowiem sugestie, że w istocie to jakiś test, próba, że tylko udawał by sprawdzić, jak zachowają się jego ludzie w Mińsku. To jednak jest mało prawdopodobne.
Polscy dziennikarze podczas wywiadu z Łukaszenką w 2010 roku. Drugi od lewej Piotr Kościński. Fot. archiwum PK
Przebieg wydarzeń zdaje się potwierdzać tezę o problemach zdrowotnych dyktatora. 9 maja w Moskwie odbyła się tradycyjna (choć w tym roku raczej skromna) parada z okazji Dnia Zwycięstwa. Obecny był na niej – jak od wielu lat – także Aleksander Łukaszenko. Ale wyglądał źle i miał bandaż na ręku, nie był w stanie przejść kilkuset metrów, by wspólnie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i szefami kilku państw (prezydenci Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Kirgistanu oraz premier Armenii) złożyć kwiaty pod Grobem Nieznanego Żołnierza – musiał tam dojechać samochodem (był to niewielki pojazd elektryczny). Nie był też obecny na uroczystym śniadaniu dla gości z zagranicy. Potem wrócił do Mińska i wbrew zapowiedziom po raz pierwszy od 29 lat nie wygłosił tradycyjnego już przemówienia na Placu Zwycięstwa (Płoszcza Peremohy). Zamiast tego to premier Raman Hałouczenka odczytał jego posłanie. A potem, 14 maja, nie wziął udziału w święcie białoruskiej flagi, herbu i hymnu.

Wreszcie, wiadomości o chorobie dyktatora potwierdził Konstantin Zatulin, wiceprzewodniczący komisji rosyjskiej Dumy Państwowej ds. Wspólnoty Niepodległych Państw. – To nic niezwykłego, to nie koronawirus, po prostu zachorował… i zapewne potrzebuje odpoczynku – oznajmił. Zatulin nie jest postacią szczególnie ważną, ale te jego słowa były cytowane w wielu mediach. Ale też poza nim nikt z oficjalnych przedstawicieli władz Białorusi czy Rosji nic na temat ewentualnej choroby Łukaszenki nie powiedział.

W państwach autorytarnych o chorobach przywódców zazwyczaj nigdy się nie wspomina. Lider musi być silny. Trudno się więc dziwić, że i na Białorusi jest podobnie. 15 maja Łukaszenko pojawił się publicznie – pokazano go podczas spotkania z ministrem obrony Aleksandrem Chreninem i dowódcami wojskowymi. Ale wyglądał fatalnie i z trudem mówił. Miał obandażowaną rękę, tyle że drugą – niewykluczone, że po to, aby nie widać było wenflonu, przez który może być dożylnie podawana kroplówka.

Chory – na co?

O białoruskim dyktatorze mówił też Andrij Jusow, szef służby prasowej Głównego Zarządu Wywiadu ukraińskiego Ministerstwa Obrony. – Tak, są informacje o problemach zdrowotnych Łukaszenki. Ale nie będziemy ich szczegółowo omawiać z różnych powodów. Poza tym zdrowie Putina jest dla Ukrainy i całego świata o wiele bardziej interesującym obiektem badań, niż mówienie o tym, jaki jest stan białoruskiego dyktatora – powiedział Jusow.

„Partyzanci” przeciw reżimowi Łukaszenki. Przemoc rodzi przemoc

Uszkadzają tory, paraliżują kolejowe portale, zniszczyli rosyjski samolot.

zobacz więcej
O potencjalnej chorobie od dłuższego czasu mówi białoruska opozycja. – Stan zdrowia Łukaszenki pogarsza się od ponad roku. Widzimy, że starzeje się zarówno fizycznie, jak i moralnie, czas oddać go do antykwariatu. Co dokładnie mu dolega, nie wiemy. Całe jego leczenie jest utrzymywane w tajemnicy. Czy to jakiś straszny rak? A może zwykła grypa? Tak będą myśleć ludzie. Każda zmiana w jego stanie zdrowia jest tajemnicą państwową – mówił Franak Wiaczorka, doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.

Są więc bardzo różne opinie. Paweł Latuszka, jeden z przywódców opozycji, wspominał, że może chodzić o zapalenie mięśnia sercowego o podłożu infekcyjno-alergicznym. Na dokładkę dyktator ma problemy z nogami, zwłaszcza ze stawem kolanowym, który „wymaga szybkiego rozwiązania”, a także chory kręgosłup.

Z kolei Andrej Sannikau, koordynator kampanii „Europejska Białoruś”, mówił mediom ukraińskim, że w Mińsku będą próbowali „doprowadzić Łukaszenkę do porządku”. – Niewykluczone, że będą wykorzystywać dublerów. Dyktatorzy uważają stosowanie dublerów za potwierdzenie przynależności do jakiejś wyższej klasy. Wiadomo, że Łukaszenko, który bardzo przytył, nagle pojawia się na lodzie, szczupły i w stroju hokeisty, próbując wszystkim wmówić, że to on gra – wskazał.

Trzeba pamiętać, że Aleksander Łukaszenko rządzi od blisko trzydziestu lat i ma ogromną władzę – można powiedzieć, że kontroluje wszystko, co istotnego dzieje się na Białorusi. Ale władza to również odpowiedzialność. Cały czas funkcjonuje zatem w ogromnym stresie. To nie mogło się nie odbić na jego zdrowiu. A nie bardzo może sobie pozwolić na luksus chorowania. Bez jego udziału nie będą podejmowane żadne ważne decyzje. A członkowie jego ekipy – premier, ministrowie, szefowie obwodów – będą się bać decydować o czymkolwiek samodzielnie. Łukaszenko nie ma zastępcy; premier jest tylko wykonawcą jego poleceń.

Czyżby zbliżał się koniec rządów dyktatora?

Nie wiemy, na ile stan zdrowia Łukaszenki jest poważny. Gdyby jednak okazało się, że tak, lub gdyby Łukaszenko po prostu umarł, powinna być zastosowana znowelizowana w ubiegłym roku białoruska konstytucja. Jej art. 88 wyjaśnia, co dzieje się w sytuacji, gdyby urząd prezydenta został opróżniony lub szef państwa nie mógł normalnie funkcjonować. Jego obowiązki przejmuje wówczas przewodniczący Rady Republiki, izby wyższej białoruskiego parlamentu. To tak naprawdę ciało nie mające nic wspólnego z procedurami demokratycznymi.
Prezydent Białorusi na poligonie Osipowicze, po inspekcji białorusko-rosyjskich manewrów Związkowa Stanowczość 17 lutego 2022 r. Aleksander Łukaszenko oświadczył, że o terminie wycofania rosyjskich wojsk z Białorusi zdecyduje wspólnie z Władimirem Putinem. Pięć dni później Rosja najechała na Ukrainę. Fot. PAP/Justyna Prus
Ośmiu członków rady mianuje prezydent, a pozostali wybierani są – czy raczej mianowani – przez rady obwodów i Mińska, a więc faktycznie również wyznaczani przez szefa państwa. Spośród 64 członków (tradycyjnie nazywanych senatorami), 46 jest bezpartyjnych, 17 to reprezentanci koncesjonowanej przez władze partii komunistycznej. Jest też 1 przedstawiciel „liberalnych demokratów”, czyli populistów wzorujących się na ugrupowaniu założonym w Rosji przez Władimira Żyrinowskiego. Przewodniczącą rady jest Natalia Kaczanawa. Ukończyła politechnikę w Nowopołocku i pracowała w instytucjach zarządzających mieszkaniami komunalnymi w sąsiednim Połocku; była też merem Nowopołocka. W 2014 r. została wicepremierem, a w 2016 r. szefową Administracji Prezydenta. Trzy lata później przejęła kierownictwo Rady Republiki. W 2020 r. nałożyła na nią sankcje Unia Europejska i inne kraje, m.in. Wielka Brytania, nie ma więc prawa wjazdu na ich terytorium. Gdyby to ona przejęła po Łukaszence ster rządów, wówczas wybory musiałyby się odbyć w ciągu 70 dni.

Specjalna część art. 88 przewiduje co się stanie, jeśli szef państwa zginie „w wyniku zamachu na jego życie, aktu terroryzmu, zbrojnej agresji”. Wówczas podniesiona zostanie ranga i tak już bardzo znaczącej Rady Bezpieczeństwa, dziś kierowanej przez Łukaszenkę. Jej posiedzenia odbywałyby się pod przewodnictwem szefa Rady Republiki; Rada wprowadza wówczas stan wyjątkowy lub wojenny i przejmuje kierownictwo państwa. To zupełnie nowe przepisy – najwyraźniej dyktator uznał taką sytuację za bardzo prawdopodobną. Stan wyjątkowy może trwać miesiąc, ale wojenny – bezterminowo, a gdy trwa, prawa obywatelskie są bardzo poważnie ograniczone.

Jest oczywiste, że Łukaszenko chciałby, aby jego następcą został jego syn, Wiktor. Ma 48 lat i już teraz pełni ważne funkcje – jest członkiem wspomnianej Rady Bezpieczeństwa i generałem rezerwy. On też obłożony jest sankcjami UE i innych krajów. Tylko Wiktor mógłby zapewnić ciągłość władzy.

Ale sam Łukaszenko mówił w 2021 r. że ma innych kandydatów. – Jest tylko jeden sposób na przejęcia władzy: wybory. Ludzie wybrali. I koniec! Żadnych dzieci, żadnych krewnych. Przysięgam ci, że coś takiego się nigdy nie wydarzy. Moje dzieci nie będą po mnie prezydentami... – mówił. I wskazał Juryja Karajewa, generała milicji, byłego szefa MSW, narodowści osetyńskiej, a także byłego ministra zdrowia, obecnie kierującego obwodem grodzieńskim Uładzimira Karanika (on też znajduje się na liście osób objętych sankcjami UE).

Oczywiście, swojego człowieka może chcieć przeforsować Rosja. Czy byłby nim premier Raman Hałouczenka, absolwent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGiMO), były ambasador w Abu Zabi i szef Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego? Trudno powiedzieć.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Cytowana przez białoruski portal Motolko Help Swiatłana Cichanouska powiedziała, że od lat wielu Białorusinów przynajmniej raz pomyślało: co się stanie, jeśli Łukaszenko umrze? – I oczywiście od razu przychodzi na myśl szampan i święto dla całego kraju. Ale tak naprawdę zaraz po dniach radości nadejdzie trudny czas. Kiedy cały naród będzie musiał się mocno wysilić, aby zacząć odbudowywać wszystko, co zostało zniszczone przez lata, a co najważniejsze, aby nie dopuścić do nadejścia kolejnego dyktatora lub rosyjskiego protegowanego i zachować niepodległość – wskazała.

Jak podkreśliła, wśród łukaszenkowskiej „elity” rozpocznie się prawdziwa walka. – Ich największym problemem jest to, że od lat polegają na Łukaszence. Zawdzięczają mu swoją pozycję. Kiedy go zabraknie, cały wpływ tej „elity” będzie bardzo kruchy – a ambicje mają ogromne – dodała. I z pewnością ma rację. Na ewentualną śmierć dyktatora szykują się i jego ludzie, i opozycja, i Rosja. Ważne, byśmy i my wiedzieli, co w razie takiej sytuacji robić.

– Piotr Kościński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko podczas parady wojskowej z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie, 9 maja 2023 r. Fot. PAP/EPA - Gavriil Grigorov / Sputnik / Kremlin Pool
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.