Nie bez powodu znalazła się na wystawie fotograficzna praca Magdaleny Chudzickiej „Niewiastę dzielną któż znajdzie”. Franciszkańskie czasopismo „Rycerz Niepokalanej” umieściło ją w 2019 na okładce, czym wywołało burzliwą dyskusję. Bo jakże to – krzyknęli znawcy – dziewczynka trzyma karabin, oparty w dodatku o wizerunek Matki Bożej? Cóż to ma znaczyć? – Ano, pomyśl, człowieku – zaprasza dyrektor.
I to jest ten „szczegół”, który tak bardzo jest obecny w wielkiej sztuce rycerskiej: na wystawie bardzo szybko pojawia się Joanna d’Arc, przede wszystkim w nieznanych – a pięknych – grafikach Wiktorii Goryńskiej (1902–1945). Jej prac jest więcej, uderzają delikatnością, jak choćby nietypowa w swej subtelności sylwetka marszałka Józefa Piłsudskiego.
Ta przedwojenna artystka to zresztą dodatkowy przykład rycerstwa. Uprawiała szermierkę jako jedna z pierwszych polskich zawodniczek – była wybitną florecistką – i popularyzowała ją w prasie oraz w radiu. Zaprzysiężona w Armii Krajowej, była najpierw łączniczką przy Komendzie Głównej AK, potem wchodziła w skład sławnego Biuletynu Informacyjnego. Walczyła w Powstaniu Warszawskim, skąd poszła do obozu przejściowego, a w rezultacie do KL Ravensbrück, gdzie zginęła. Jest wzorem kobiety spełnionej artystycznie, pięknej patriotki, która realizowała religijne cnoty na co dzień. – Jest wzorem rycerza – mówi wprost dr Piotr Kopszak.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
– W dwudziestoleciu międzywojennym – zwraca uwagę – etos rycerski wraca do sztuki i jest w niej stale obecny, co widać także na naszej wystawie. Była przecież wtedy wielka potrzeba budowania polskiej państwowości, a co za tym idzie – takich postaw społecznych, które mogłyby ją obronić.
I z satysfakcją pokazuje cudowne znaleziska w przepastnych szafach Muzeum Narodowego w Warszawie (MNW): drzeworyty do „Parsifala” Stefana Mrożewskiego, wybitnego grafika, który po wojnie osiadł w Kalifornii, całkowicie w kraju niedoceniony. Oglądamy „Świętego Michała Archanioła, patrona żołnierzy” autorstwa – co za odkrycie! – Janiny Konarskiej, żony Antoniego Słonimskiego. Innym odkryciem jest – powszechnie niemal znany, także ze szkolnych podręczników – rysunek Michała Elwiro Andriollego „Śmierć Konrada Wallenroda”. Andriolli sam powielał swój udany rysunek, bo miał on szalone wzięcie wśród publiczności – i okazało się teraz, że egzemplarz z MNW to podmalowana odbitka fotograficzna. Brawo Andriolli za wykorzystanie nowych technik!
I brawo Stanisław Wyspiański, Jan Matejko, Leon Wyczółkowski, Jacek Malczewski i tylu innych przed nimi – i po nich. W ich dziełach motyw rycerski zawsze jest obecny, choć może nie w pierwszej chwili. Na przykład młodziutki Wyspiański – proszę, tu są rysunki z 1896 roku – i ornament z tarczą herbową, i szczegóły wyposażenia rycerskiego. A tu kolejne odkrycie: projekt konkursowy Matejki do witrażu z Matką Bożą Ostrobramską z 1893 roku, ze szczegółami heraldyki. I jeszcze Wyczółkowski i jego „Skamieniały druid”, z którego być może narodzili się „śpiący rycerze”. I jeszcze tyle pięknych prac, o których nie napiszę, bo trzeba pójść i je zobaczyć.