Rozmowy

Czyją twarz zrekonstruowano? Kogo pochowano we Fromborku? Pewne jest tylko jedno: ten „Kopernik” nie był kobietą

Przy rekonstrukcji na podstawie owej czaszki zastosowano brązową pigmentację tęczówki, zgodnie z „portretem toruńskim”. Natomiast badania archeogenetyczne wykazały, że owe domniemane szczątki Kopernika za życia miały tęczówkę jasną, czyli tzw. oczy niebieskie lub szare. To jest zupełnie inny człowiek. Może był też blondynem?! – mówi dr hab. Tomasz Kozłowski, antropolog, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

TYGODNIK TVP: Podczas Światowego Kongresu Kopernikańskiego, organizowanego w ramach obchodów 550. rocznicy urodzin wielkiego astronoma, odbył się pod koniec czerwca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie panel dyskusyjny pt. „Odkrycie grobu Mikołaja Kopernika – fakt medialny czy fakt naukowy”? O czym tu dyskutować, jeśli już 13 lat temu owe szczątki z wielką pompą i honorami pochowano ponownie w Archikatedrze fromborskiej?

TOMASZ KOZŁOWSKI: No jest o czym. W kręgu zainteresowanych tą sprawą specjalistów z zakresu antropologii, archeologii oraz historii nauki nie ma przekonania, iż odkryte w 2005 roku szczątki kostne należą do tego najsłynniejszego z uczonych z terenu Polski. Wręcz przeciwnie, niektórzy specjaliści mnożą wątpliwości i dyskutują o nich. Tymczasem media – nie popularno-naukowe, a po prostu popularne – rozdmuchiwały sytuację jako „niemal w stu procentach pewną identyfikację Kopernika”. Do promocji tych badań został zaangażowany Michał Juszczakiewicz, prowadzący niegdyś popularny show telewizyjny „Od przedszkola do Opola”, ale w żadnej mierze nie specjalizujący się ani w nauce, ani w historii czy archeologii, ani w antropologii tym bardziej. A był twarzą tych badań także na spotkaniach naukowych i zrealizował film na ich temat. Zatem opinia publiczna wiedzę o identyfikacji tych szczątków czerpała z mediów, a nie z krytycznych prac naukowych, których kilka – w tym i mojego autorstwa – zostało opublikowanych w czasopismach i monografiach po polsku i po angielsku.

Czyli olsztyński panel to nie było pierwsze spotkanie naukowe na ten temat?

Nie. W lutym 2010 roku, z inicjatywy prof. Michała Kokowskiego z Instytutu Historii Nauki PAN w Warszawie, odbyła się w Krakowie konferencja naukowa, po której powstały monografie. Profesor był z pewnością pierwszą osobą, która się krytycznie odnosiła do ustaleń autorów badania archeologicznego w Katedrze Fromborskiej, prowadzonego w latach 2004-2005 przez zespół prof. Jerzego Gąssowskiego z Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Ów zespół odkrywców wydał dwie monografie, niedostępne w wolnej sprzedaży ani dla bibliotek akademickich – rozeszły się wśród znajomych autorów, więc niełatwo było się z nimi zapoznać. Nie podlegały też żadnej procedurze recenzji i redakcji merytorycznej przez specjalistów niezwiązanych z opisywanymi badaniami.

Kości nigdy nie kłamią, czyli opowieści z sarmackiej krypty

Bolszewicy w 1920 roku, przechodząc przez Kresy pootwierali trumny metalowe tamtejszych rodów jak konserwy, ostrymi narzędziami.

zobacz więcej
Prof. Kokowski, jako historyk nauki, metodolog i kopernikolog oraz inżynier miał do nich głównie zastrzeżenia natury metodologicznej. Znajdował błędy we wszystkich obszarach: danych historycznych, archeologicznych, antropologicznych, genealogicznych i genetycznych. Z mojej antropologicznej działki mogę również dodać, że dokumentacji fotograficznej odkrytych szczątków nie poddano digitalizacji, której wyniki byłyby dostępne dla wszelkich uczonych chętnych podjąć nad nimi dalsze badania. No a dziś kości te są już ponownie pochowane i ja nie wiem, czy jestem zwolennikiem otwarcia tego pochówku i przebadania ich ponownie. Tu jest wiele trudnych kwestii, bo to nie są domniemane szczątki postaci tuzinkowej, tylko wyjątkowej dla naszej historii. Osobom zaangażowanym w te badania przyznano państwowe nagrody, medale i odznaczenia. I co teraz? Nie ma woli, by wokół tego pojawiła się jakakolwiek wątpliwość. Krytyków próbowano zaś wyśmiać, pozbawiać kompetencji, zamilczeć…

W polskim Google hasło „rekonstrukcja twarzy Kopernika” wyprzedza wszystkie rekonstrukcje twarzy, łącznie z Jezusem. Zrobiona w 2005 roku przez specjalistów z Komendy Głównej Policji, stała się podręcznikowa. W Muzeum „Dom Kopernika” w Toruniu można się z nią interaktywnie zapoznać. Jak pan, antropolog, skomentuje to w świetle wspomnianej niedawnej debaty?

Jak powiadam, problem jest szerszy niż tylko ta rekonstrukcja. Ona jest jednym z elementów dotyczących dyskusji na temat pozytywnej i pewnej identyfikacji szczątków, które znaleziono we Fromborku w 2005 roku i uznano za należące do Mikołaja Kopernika. Z czego natomiast wynika popularność tego przedstawienia? Bo cała naukowa krytyka tak badań archeologicznych i antropologicznych, jak i samej metody wykonania rekonstrukcji głowy przez specjalistów z KGP na podstawie górnej części czaszki odkrytej we Fromborku, nie przebiła się zupełnie do opinii publicznej. „Sprzedały się” jedynie informacje „pozytywne”.

KGP to jest poważna instytucja i u nich na stronie można przeczytać, że „suma wszystkich przeprowadzonych badań antropologicznych, historycznych, archeologicznych i biologicznych pozwoliły z prawie 100% pewnością potwierdzić tożsamość szczątków zmarłego astronoma”...

Identyfikacji zwłok, czym się między innymi rutynowo zajmują specjaliści KGP, służą zupełnie inne metody, niż identyfikacji szczątków kostnych, które pół tysiąclecia przeleżały w ziemi. Ja i wielu innych antropologów jesteśmy nastawieni sceptycznie do tzw. rekonstrukcji wyglądu przyżyciowego na podstawie czaszki. Badania na ten temat pokazują bowiem, że nie są one efektywne – twarze zrekonstruowane nie są poprawnie rozpoznawane, a więc i identyfikowane. Ta technologia nazywa się poprawniej aproksymacją twarzy i jeśli wykonuje się ją do celów medyczno-sądowych, zwłaszcza w procesie karnym, to nie wolno jej ubierać, „czesać” w konkretny sposób i dodawać wszelkich charakterystycznych elementów, aby niczego nie sugerować ewentualnym świadkom czy poszkodowanym oraz rodzinie. Sędzia taki „podrasowany” dowód z miejsca odrzuca lub powinien to zrobić.

Na stronie KGP można też przeczytać, że do jej laboratorium kryminalistycznego najpierw wysłano prośbę o „rekonstrukcję głowy 70-letniego mężczyzny”, nie informując, czyje to miałyby być kości. Gdy jednak rekonstrukcja była gotowa, specjaliści dopytali prof. Gąssowskiego, z jakich czasów jest ta czaszka, by tę rekonstrukcję ubrać. Wtedy otrzymali informację, że rekonstruują Kopernika, więc go ubrali, jak na portrecie „toruńskim”.

I stąd się wzięła, przynajmniej w części, rozpoznawalność tej rekonstrukcji. Podobieństwa te są złudne. Robione to było tzw. metodą Gierasimowa, która w literaturze przedmiotu bywa bardzo krytykowana za niepoprawne przedstawianie pewnych układów morfologicznych twarzy, np. nosa. Nie da się też w ogóle ustalić np. grubości tkanki tłuszczowej na twarzy. I nie będziemy mieli żadnych naskórnych znaków szczególnych: znamion, blizn etc.
Rekonstrukcja i grafika: Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP
Wszystko tu zatem przypomina portret „toruński”, a ja osobiście zrobiłem analizę porównawczą poszczególnych układów morfologicznych twarzy (ponad sto cech) na owym portrecie i na tej policyjnej rekonstrukcji. Okazało się, że tam, gdzie istotnie mamy zachowaną część czaszki tej osoby , to praktycznie nic się nie zgadza (np. okolica oczodołów brwi, oczu i nosa), natomiast w dolnej części twarzy – którą „przylepiono” bez żadnej istniejącej żuchwy – zgadza się wiele. Np. bródka, podobnie silnie zaakcentowane bruzdy twarzy. Oczywiście wiele się da powiedzieć o rozmiarach różnych elementów brakujących na podstawie korelacji z innymi elementami istniejącymi, no ale …

Żeby w ogóle było jeszcze mniej pewnie, sam tzw. portret toruński nie musi wcale wiernie przedstawiać Mikołaja Kopernika, a tym bardziej być jego autoportretem, jak niegdyś proponowano. Aczkolwiek jest to najbardziej rozpowszechnione wyobrażenie facjaty astronoma, funkcjonujące w globalnej pop-kulturze. To jest taka ikona, że da się ją w sposób powszechnie rozpoznawalny uprościć do kilku kresek czy zrobić z niej karykaturę śmieszną dla ludzi od Nowego Jorku po Archangielsk. W kwestii rozpoznawalności zatem tej rekonstrukcji olbrzymią rolę gra siła sugestii.

Nie było pewności gdzie Kopernik został pochowany – we Fromborku, gdzie żył i zmarł, czy w Toruniu, gdzie się urodził (w obu katedrach są poświęcone mu tablice epitafijne). Badania we Fromborku zaczęto, bo nieco wcześniej ustalono, iż kanonicy tamtejszej katedry „opiekowali się” poszczególnymi ołtarzami bocznymi świątyni i byli pod nimi chowani po śmierci. Tak zatem w roku 1543 kanonik Nicolaus Copernicus powinien zostać pochowany pod ołtarzem Świętego Krzyża.

Reguły dawnych pochówków są takie, że kości bywały przenoszone, wymieszane, w jednej trumnie znajdujemy szczątki różnych osób i niekoniecznie tych, których nazwiska czy imiona widnieją na trumnie, o ile tam jakieś są. No i na przestrzeni dziejów nie tylko Kopernik się owym ołtarzem „opiekował” i został pod nim pochowany. Pochówki pod podłogą są ograniczone przestrzenią – we Fromborku istotnie niewielką. W czasach późniejszych (XVIII-XIX w.) kanoników fromborskich grzebano w tamtejszych kryptach, w szatach liturgicznych i z kielichem mszalnym – częstokroć jego drewnianą kopią – w dłoni, w oznaczonych trumnach, których zachowało się do dzisiaj jakieś 200. To są rzeczy zbadane, które dane mi było osobiście oglądać.

Zatem miejsca pod takim ołtarzem niewiele, a zasługujących na pochówek zastęp liczny. W roku 2009 wraz z prof. Arkadiuszem Sołtysiakiem opublikowaliśmy w „Archeologii Polski” pracę, w której napisaliśmy, że podczas wykopalisk archeolodzy znaleźli szczątki 13 osób, z których jedna (oznaczona jako 13/05) została jednoznacznie zidentyfikowana jako Kopernik. Identyfikacja ta opierała się wówczas na czterech przesłankach. Po pierwsze, zmarły 13/05 został pochowany w miejscu, które według hipotezy dr. Jerzego Sikorskiego (on też był uczestnikiem niedawnej debaty w Olsztynie, jest historykiem, regionalistą warmińskim) miało być miejscem pochówku Mikołaja Kopernika. Po drugie cranium 13/05 należało do mężczyzny, który zmarł w wieku około 70 lat. Po trzecie, rekonstruowany na podstawie niekompletnej czaszki wygląd tego zmarłego jest zbieżny z wyglądem Kopernika, przedstawionym na kopii zaginionego portretu (tzw. toruńskiego). Po czwarte, odmatczyny haplotyp DNA mitochondrialnego, wyizolowanego z kości tej czaszki, jest zgodny z haplotypem dwóch z czterech włosów znalezionych w książce należącej przed laty do Kopernika.

Sporo tych przesłanek i nie brzmią najsłabiej….

Choć dla opinii publicznej to może się wydawać szokujące, nauka zweryfikowała wszystkie owe przesłanki z badań pod kierunkiem prof. Gąssowskiego negatywnie, czyli najostrożniej rzecz ujmując: budzą one wiele wątpliwości. Do nieufności skłania już fakt znany z publikacji zespołu prof. Gąssowskiego, że w okolicy owego „ołtarza Kopernika” natknięto się również na dobrze oznakowany, z zachowaną trumną, pojedynczy i wcześniej raczej nieotwierany pochówek innego znanego kanonika, Andrzeja Gąsiorowskiego, żyjącego po Koperniku. Jeśli zasada pochówku pod ołtarzem przypisanym miałaby być żelazna, to on nie miał prawa się znaleźć pod ołtarzem Św. Krzyża, a tam był i to w ramach pochówku pierwotnego.

Pułaski w służbie gender

Tylko u nas rozmowa z badaczką, która ogłosiła interseksualne sensacje na temat generała.

zobacz więcej
Wykopaliska owe były bardzo wąskie, małopłaszczyznowe, trudno się zorientować, co tam nieco dalej od tego ołtarza w ogóle się znajdowało. Z nich nie dałoby się w ogóle zrekonstruować historii funeralnej tego miejsca – a szkoda. Z kolei nie w ramach pochówku trumiennego, czy nawet ziemnego grobu, a – jak wyliczył prof. Sołtysiak z danych prac źródłowych – w warstwie ziemnej o miąższości 8 cm (sic!) znaleziono fragmenty kostne (nieliczne kości kończyn, kręgosłupa, miednicy), z których najbardziej znana jest czaszka (bez żuchwy). To nie był żaden pochówek, tylko kości rozrzucone w warstwie, a niewykluczone, że na złożu wtórnym. Szkielet jest niekompletny i nie towarzyszy mu żadne wyposażenie, choćby związane z funkcją.

To dlaczego wybrano właśnie tą czaszkę?

Wyselekcjonowano ową czaszkę, ponieważ prof. Karol Piasecki, pełniący w zespole badawczym z Pułtuska rolę antropologa orzekł, że ta czaszka należała do osoby, która zmarła w wieku lat 70, czyli tak, jak Kopernik. Zrobił to najpewniej na podstawie metody analizy zarastania szwów czaszkowych, niepolecanej dziś z przyczyn niskiej skuteczności i wysokiej zmienności osobniczej. Jeśli chodzi o ocenę wieku osoby w chwili śmierci, w analizie medyczno-sądowej stosuje się dziś metody kompleksowe, nieograniczające się do jednej cechy. Za najwiarygodniejszą cechę uchodzi wśród nich starcie koron zębowych. Przy pewnych co do pochodzenia innych fragmentach szkieletu, można by się dodatkowo pokusić o analizę np. wysokości jam szpikowych kości ramiennej i udowej, analizy powierzchni uchowatej kości biodrowej, morfologii panewki stawu biodrowego etc. etc.

Prof. Piasecki hołdował ponadto starej szkole typologii rasowej i oznaczył tzw. typ antropologiczny tej czaszki jako śródziemnomorski (co sugerowało ciemną pigmentację i oczy brązowe, jak na portrecie „toruńskim” Kopernika). To sprawę identyfikacji szczątek wówczas „antropologicznie” zamknęło. Szczątki badał jeszcze genetyk populacyjny, zajmujący się też morfometrią, prof. Wiesław Bogdanowicz z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Warszawie. On przedstawia w publikacji ową niekompletną czaszkę i tych kilka kości pozostałych łącznie, jako należących do jednego „domniemanego szkieletu Mikołaja Kopernika”. Wiemy stąd, jakie inne kości mielibyśmy jeszcze do dyspozycji.

Z publikacji autorstwa Sebastiana Tyszczuka wiemy zaś, że czaszka ma górny łuk zębowy bardzo dobrze zachowany. Razem z prof. Sołtysiakiem przeanalizowaliśmy opublikowane fotografie pod względem starcia koron zębowych i uważamy, że osoba, do której należała ta czaszka, zmarła w wieku nie więcej niż 50 lat. Oczywiście istnieje krytyka takiego podejścia, związana z ewentualnym trybem życia i dietą danej osoby, ale porównując pierwszy i drugi trzonowiec widać, czy zęby ścierały się wolno (wtedy oba są równo starte), czy szybko (wtedy są w różnym stopniu starte, bo tzw. siódemka wyrzyna się nam 6-7 lat później od tzw. szóstki). Stopień starcia zębów nie ma też wielkiego związku ze stanem zdrowia czy higieny ani zamożności osoby. Tu trzeba jednak powiedzieć, że czaszka 13/05 należała do osoby o zębach zdrowych.

Musimy zahaczyć o genetykę, bo i taki argument się pojawia. A to jest słowo-wytrych otwierający serca i umysły. I oto w grudniu 2007 w mediach pojawiła się informacja: „przeprowadzone na Uniwersytecie w Uppsali badania wykazały, że DNA uzyskany z włosa odkrytego w jednej z ksiąg należących do Mikołaja Kopernika jest taki sam, jak ten pobrany z czaszki znalezionej we Fromborku”.

Wróćmy tu na moment do rekonstrukcji twarzy Kopernika na podstawie owej czaszki 13/05 spod ołtarza Świętego Krzyża, bowiem rodzi się uzasadnione pytanie, jakie cechy pigmentacyjne tęczówki zastosowali specjaliści z KGP. Ano brązowe, zgodnie z typem antropologicznym ustalonym przez prof. Piaseckiego i „portretem toruńskim”. Natomiast badania archeogenetyczne przeprowadzone przez wspomnianego już prof. Bogdanowicza, a opublikowane w renomowanym czasopiśmie naukowym „PNAS” w roku 2009, bez żadnej wątpliwości wykazały, że owe domniemane szczątki Kopernika za życia miały tęczówkę jasną, czyli tzw. oczy niebieskie lub szare. Wielkość tej pracy polegała właśnie na tym, że tak ładnie udało się z materiału archeogenetycznego ustalić m.in. ów kolor oczu. W niej nie chodziło o identyfikację szczątków Kopernika. Widziałem niebieskie tęczówki i jasną karnację skóry podstawione do tej rekonstrukcji z KGP – to jest zupełnie inny człowiek. Może był też blondynem?!
Prezentacja Robota o twarzy Mikołaja Kopernika w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie ma… niebieskie oczy. Dzięki sztucznej inteligencji robot potrafi porozmawiać na każdy temat. 19 lutego 2023. Fot. PAP/Mateusz Marek
Po drugie, kwestia DNA z włosa. Otóż w księdze – która wcale nie należała wyłącznie do Kopernika, a do biblioteki kanoników fromborskich – znaleziono kilka łodyg włosów, zdaje się, że łącznie 9 (bez cebulek włosowych). Z nich dało się wyizolować zatem wyłącznie mtDNA i to we fragmentach, które pozwoliły jedynie na ustalenie tzw. głównego haplotypu, ale nie pełnej sekwencji. Dwa z włosów miały haplotyp mtDNA identyczny z tym z kości czaszki 13/05. Zdaniem dr Marii Aleen, która te badania w Uppsali przeprowadzała, ten wynik niczego nie rozstrzyga. Zgodność owa – o ile przyjmiemy nie wiadomo dlaczego, że to są włosy Kopernika – to dopiero początek genetycznej identyfikacji osobnika. Coś jak grupy krwi, które wykluczyłyby ojcostwo, ale też nie są w stanie go potwierdzić na 100 proc. „Fakt medialny” jednak brzmiał, że badania genetyczne potwierdziły tożsamość szczątków Kopernika. Nikt nawet nie sprawdził, czy te włosy nie należały (nie mają zgodnego haplotypu DNA) do innych osób, które księgę tę miały w rękach w ostatnim półwieczu. Poczynając od jej konserwatorów z lat 70. XX w., a kończąc na niedawno zmarłym prof. Owenie Gingerichu z Uniwersytetu Harvarda. Był on w Krakowie na konferencji w 2010 roku i tamże publicznie oświadczył, że osobiście zna pięć osób, które tę książkę, podobnie jak i on, przeglądały w owym czasie. To równie dobrze mogły być włosy jego bądź każdej z nich.

A istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że pan i ja, oboje pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej, mamy ten sam haplotyp mitochondrialnego DNA – są jakieś cztery główne dla naszego obszaru etnicznego. Zatem ta przesłanka wcale twarda nie jest.

Prof. Kokowski wyliczał to już dawniej i oczywiście prawdopodobieństwo, by ktoś z nas miał ten sam haplotyp mtDNA co ta czaszka, jest wysokie. To nie jest szóstka w Totka. A zastosowano ten szwedzki wynik niczym pałkę na wszystkich, którzy się z identyfikacją tych szczątków jako należących do Kopernika nie zgadzali. Dawało się odczuć usilną chęć osiągnięcia sukcesu dzięki tej identyfikacji. To podstaw sprawy nie zmienia w tym sensie, że jak fromborska Archikatedra była – moim zdaniem – grobem Kopernika, tak jest nim nadal.

W tym wszystkim jest sporo pragnienia, by i u nas były groby królów i uczonych. A tu pierwszych Piastów brak, ostatniego króla trzy razy chowali i nadal nie wiadomo, gdzie leży, ciągle kogoś trzeba sprowadzać, szukać, dochodzić… „Ciało na Pére Lachaise, a serce w Warszawie”. Albo ciało na Wawelu, serce na Rossie, a gdzie mózg Marszałka – nie wie nikt. Polska zna fenomen grobów symbolicznych. Bo groby są dla nas ważne i symbole są dla nas ważne – bywało, że cała Polska musiała się do nich sprowadzić, niejako skurczyć, w nich się schować. Chcieliśmy tego Kopernika mieć i pochować, trochę na wzór Newtona czy Darwina leżących w Katedrze Westminsterskiej i każdy może ich płyty nagrobne zobaczyć, dotknąć. To jest ten sam wymiar uczonego, może większy, i światowej sławy. A Frombork jest miastem dziś niedużym, większej atrakcji turystycznej niż Archikatedra i ten grób tam nie ma. Przepraszam, w okolicy jest też sporo pięknej wody – jestem żeglarzem i to doceniam. Mamy też kanał elbląski oraz dalej przekop Mierzei Wiślanej i jego infrastrukturę.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Istotnie, brak nam tych kości, więc jak jakieś zostaną rzucone… to niespecjalnie zastanawiamy się, czy one jednak nie kłamią.

Tu na myśl mi przychodzi domniemana czaszka Jana Kochanowskiego, która została swego czasu skolekcjonowana przez Izabellę Czartoryską i znajduje się w kolekcji krakowskiej. Nad tym cranium antropolodzy od początku XX w. prowadzili gorące dysputy – prof. Adam Wrzosek, Julian Talko-Hryncewicz, Michał Ćwirko-Godycki, Tadeusz Derżykray-Rogalski. Proszę sobie wyobrazić, że właśnie w zbiorach Czartoryskich znajduje się też „relikwiarz-trumienka”, w którym zdeponowano szkielet z załączonymi certyfikatami potwierdzającymi autentyczność tych szczątków jako Mikołaja Kopernika! Przynajmniej tak twierdziła sama Izabella Czartoryska. Informowała mnie o tym już dawniej dr Anna Lebet-Minakowska – archeolog i kustosz muzealny. Nigdy się nie udało namówić kogokolwiek, żeby do wnętrza tego pudełka zerknął. W sumie, pewnie powinienem uczynić to osobiście. Choćby ze zwykłej ciekawości.

Sytuacja polemiki jest dla mnie trudna, bo główni autorzy tych badań – czyli prof. Gąssowski i prof. Piasecki – już nie żyją, jednak nauka polega nie na przyklepywaniu zastanych sądów, tylko poszukiwaniu prawdy. Sam Mikołaj Kopernik, kierujący się właśnie tymi zasadami, zapewne przyklasnąłby wysiłkom ustalenia stanu faktycznego dotyczącego owych szczątków, pochowanych ponownie w sobotę 22 maja 2010 roku z wielką pompą i przy udziale setek wiernych oraz najwyższych władz lokalnych w Archikatedrze we Fromborku, pod przewodnictwem Prymasa Polski Józefa Kowalczyka. Podsumowując naszą niedawną debatę w Olsztynie w gronie fachowców, która cieszyła się niezwykłym jak na Konferencję Kopernikańską powodzeniem, prof. dr hab. Michał Kokowski podkreślił: „nie przedstawiono dowodów o charakterze ostatecznym, że czaszka znaleziona w Katedrze we Fromborku należała do Mikołaja Kopernika”.

Zakończmy jednak pozytywnie: przecież mogło się okazać, że „Kopernik była kobietą” – antropologia umie to udowodnić.

No istotnie. Chociażby w kwestii szczątków Witkacego, pochowanych uroczyście 14 kwietnia 1988 roku na Pęksowym Brzyzku wykazała, że to kości jakiejś kobiety. Dodam, że obecnie podobnie oceniona została też domniemana „czaszka Kochanowskiego”. Ale to już materiał na inną opowieść.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: 22 maja 2010. Uroczystości powtórnego pochówku szczątków Mikołaja Kopernika w archikatedrze we Fromborku. Fot. PAP/Adam Warżawa
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.