Cywilizacja

Wojna wojną, a zarabiać na ropie i gazie trzeba. Rosyjsko-ukraińskie interesy kwitną

Choć niektórym wydaje się to niepojęte, to dwa kraje prowadzące dramatyczny militarny konflikt wciąż utrzymują kontakty gospodarcze. A w dodatku paliwa na Ukrainę wysyła nie tylko antykremlowska Polska, ale też promoskiewskie Węgry.

Ukraina dopiero miesiąc temu wprowadziła formalny zakaz importu ropy oraz innych paliw pochodzących z Federacji Rosyjskiej. Teraz głośno mówi się o tym, że nie przedłuży z Gazpromem umowy dotyczącej przesyłu gazu na południe Europy. Chociaż podobne groźby były w 2019 r., to pragmatyzm gospodarczy wygrał i mimo że kraje były w stanie wojny, to kontrakt obowiązuje i jest ważny jeszcze przez rok.

Większość czytelników może przeżyć szok, ale Kreml sumiennie i regularnie, co miesiąc przelewa pieniądze na ukraińskie konta za dystrybucję surowców. I są to kwoty wielokrotnie wyższe niż dostawała za tą samą usługę Warszawa.

Kijów od dekad ma plany energetycznej niezależności. Ale każdy kolejny projekt okazywał się potężną klapą. I chociaż nikt tego głośno nie mówi, to rosyjski gaz – w sposób bardzo zawoalowany – od 2014 r. nadal zasila ukraińską gospodarkę, a rosyjska ropa napędza ukraińskie czołgi.

Węgrzy pompują paliwo dla Ukrainy

– Od teraz paliwo o nieokreślonym pochodzeniu, innymi słowy paliwo z Federacji Rosyjskiej, nie będzie mogło trafić na rynek ukraiński. To kolejny ważny krok w celu ochrony naszych interesów narodowych i suwerenności – grzmiał w połowie maja 2023 Mykoła Kolisnyk, wiceminister w Ministerstwie Energetyki Ukrainy.

Jak to możliwe, że taki dekret pojawia się dopiero półtora roku po rozpoczęciu działań wojennych (a tak naprawdę to niemal 9 lat od ich rozpoczęcia, bo Ukraińcy uważają, że są w permanentnym konflikcie wojskowym od 2014 r.)?

Kijów co prawda już dawno wprowadził embargo na import paliw z Rosji, ale nigdy nie sprawdzał, skąd pochodzi produkt sprzedawany przez pośredników. Innymi słowy, przymykano oko na rosyjskie paliwa. Tajemnicą Poliszynela było, że na tym procederze zarabiają nie tylko duże koncerny, ale również obywatele Ukrainy.

Zakaz był więc fikcją, ale miał dawać chociaż pozory niezależności od Rosji. Tylko że taka niezależność nigdy nie istniała. Przed wojną niemal cały import paliw do Ukrainy pochodził ze wschodu i północy. Czyli Moskwy i Mińska. Przyczyna była banalnie prosta – te paliwa były tańsze. Surowce stąd pochodzące zaspokajały aż 75 proc. całego zapotrzebowania.

10 proc. pochodziło z litewskich Możejek (będących polską własnością), ale transportowane było przez teren Białorusi. ORLEN Lietuva na ukraińskim rynku paliw w 2021 r. miał 10 proc. rynku diesla (690 tys. ton) i 11 proc. rynku benzyn (265 tys. ton). Po wybuchu wojny trzeba było więc zmienić szlak dostaw, a to wcale nie było łatwe, bo przepustowość kolei w Polsce ma swoje ograniczenia. A też należy też pamiętać, że u nas i na wschodzie jest inny rozstaw torów.

Owe ¾ rynku trzeba było czymś zastąpić. Odpadły dostawy drogą morską, bo port w Odessie był blokowany przez marynarkę wojenną Rosji. Olbrzymią rolę odgrywała więc Polska. Ale, co ciekawe, obok Orlenu, jednym z większych dostawców legalnego paliwa jest węgierski, państwowy gigant – MOL. Paliwo (głównie olej napędowy) jest dostarczane na Ukrainę rurociągiem produktowym z Tiszaújváros (rurociąg został wybudowany w latach 1976-1978, wcześniej funkcjonowała w tym mieście rafineria).

Co ciekawe, ropa naftowa dostarczana z Rosji przez terytorium Ukrainy trafia do rafinerii w Százhalombatta na Węgrzech. Ukraina pobiera więc najpierw opłatę z Moskwy za transport ropy naftowej, a później tymi pieniędzmi płaci Węgrom, którzy dostarczają jej produkt wytworzony z rosyjskiego surowca.

Warto pamiętać, że Rosja zniszczyła niemal wszystkie bazy paliwowe Ukrainy oraz rafinerię w Krzemieńczuku. W przeszłości na Ukrainie funkcjonowało łącznie 6 rafinerii, ale i tak od lat były przestarzałe i nienadające się do profesjonalnego funkcjonowania, a jedyny w miarę dobrze działający zakład – właśnie w Krzemeńczuku – został „zlikwidowany” przez wroga już na samym początku wojny. Rosja w praktyce pozbawiła Ukrainę własnego zaplecza paliwowego, ale – co warte podkreślenia – nigdy nie zdecydowała się na atak na międzynarodowe rurociągi. Ukraińcy również ich nie wysadzili.

– Należy zwrócić uwagę, że regularne dostawy paliwa na Ukrainę są niezbędne nie tylko dla transportu, ale przede wszystkim dla normalnego funkcjonowania obywateli, miast i zwykłego życia – tłumaczy dr Michał Paszkowski, starszy analityk w Instytucie Europy Środkowej i publicysta portalu Polon. – Rosja zniszczyła potężną część elektrowni i sieci elektroenergetycznych Ukrainy. Ludzie korzystają więc z agregatorów prądotwórczych, do których potrzebny jest olej napędowy (diesel).

Sieć pośredników

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z gazem. Z dwóch powodów. Pierwsza kwestia to dostawy. Bo o ile płynne surowce można przewieźć cysternami z zachodu i południa, o tyle do transportu niebieskiego paliwa potrzeba gazociągów. A po drugie, najistotniejsza jest dostępność i pochodzenie surowca.

Przed wojną Ukraina była w 100 proc. uzależniona od rosyjskiego gazu. I nawet jeśli kupowała go z byłych azjatyckich republik radzieckich, takich jak Uzbekistan czy Turkmenistan, to i tak w całości dostarczany był on przez terytorium Rosji. W takiej sytuacji nie było – poza niewielką Słowacją – żadne państwo Unii Europejskiej.
Ukraińskie czołgi wciąż mogą się poruszać dzięki rosyjskiej ropie. Na zdjęciu obwód charkowski, 6 lipca 2023. Fot. PAP/Mykola Kalyeniak
Co gorsza, niezwykle niejasna była struktura pośredników w handlu gazem. W latach 90. taką rolę pomiędzy Gazpromem a ukraińskim Naftohazem pełniła spółka INTERA, a w latach 2006-2009 firma RosUkrEnergo.

– Na mocy porozumień rosyjsko-ukraińskich kończących kryzys gazowy w 2006 r. w proces sprzedaży rosyjskiego gazu na Ukrainę zostały włączone dwie spółki RosUkrEnergo i UkrHazEnerho – tłumaczył w swoich analizach dla Ośrodka Studiów Wschodnich Arkadiusz Sarna. – RosUkrEnergo należał w połowie do Gazpromu i do ukraińskich przedsiębiorców Dmytra Firtasza (45 proc.) i Ivana Fursina (5 proc.) natomiast spółka UkrHazEnerho w połowie do RosUkrEnergo i do Naftohazu.

W tamtym czasie Ukraina otrzymywała surowiec nie z rosyjskich źródeł, ale – za pośrednictwem Rosji – gaz z państw Azji Centralnej. Nie kupowała go jednak bezpośrednio od Gazpromu, ale od jego pośredników. Łańcuch dostaw wyglądał tak: Gazprom na podstawie długoterminowych kontraktów kupował gaz od państw Azji. Następnie odsprzedawał surowiec wydobywany z własnych źródeł wraz z gazem środkowoazjatyckim firmie RosUkrEnergo, która organizowała jego transport do granicy z Ukrainą, a następnie sprzedawała gaz spółce UkrHazEnerho, odpowiedzialnej za dystrybucję paliwa na Ukrainie.

Gazowa dyplomacja

No i najważniejsze: ukraińska gospodarka była zawsze niesamowicie energochłonna, a więc bardzo podatna na wahania ceny surowca. A należy pamiętać, że Rosja skwapliwie wykorzystywała gaz jako narzędzie nacisku politycznego na Kijów, odpowiednio obniżając jego cenę (jeśli rządziły siły prorosyjskie) lub go podnosząc czy wręcz blokując dostawy (gdy dochodziło do zwrotu prozachodniego, jak w przypadku Majdanu, ale pierwsze takie zagrywki miały miejsce już w 1992 r., czyli świeżo po uzyskaniu niepodległości).

To wszystko spowodowało, że choć Ukraina oficjalnie nie kupuje rosyjskiego gazu już od 2014 r. (czyli od pierwszej agresji), to w praktyce i tak go kupuje. Tylko przez pośredników i drożej.

– Od lat takie kraje jak Austria czy Słowacja odsprzedają swoje nadwyżki Ukrainie – tłumaczy Dominika Taranko, dyrektorka Forum Energii i Klimatu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Kijów musi jednak płacić koszty przesyłowe, a one w przypadku kontraktu z Wiedniem dochodziły one nawet do 30 proc. całości ceny.

Zarobić na przesyle

W przyszłym roku kończy się jednak umowa tranzytowa między Ukrainą i Rosją. Minister energetyki Ukrainy zapowiedział, że odnowienie pięcioletniego kontraktu tranzytowego na dostawy do Europy jest mało prawdopodobne.

Tyle że podobne deklaracje ze strony Ukraińców padały już pięć lat temu. Wówczas dramaturgia negocjacyjna trwała – dosłownie – do ostatniej chwili, gdyż przedłużenie kontraktu podpisano 24 godz. przed jego wygaśnięciem. Oczywiście olbrzymią rolę odegrała tutaj Unia Europejska, która w 2019 r. lobbowała za pozytywnym zakończeniem rozmów. ODWIEDŹ I POLUB NAS I mimo że dziś sytuacja jest zgoła inna, a olbrzymia część państw UE uniezależniła się od rosyjskiego gazu, to nadal są kraje, które nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez niego. I tak, gazociąg przechodzący przez Ukrainę zaopatruje ok. 95 proc. zapotrzebowania Słowacji i niemal połowę Austrii (czyli tych krajów od których przez lata Ukraina kupowała gaz, który ponoć nie pochodził z Rosji).

Zachód robi wszystko, by pozyskiwać surowiec ze źródeł alternatywnych. Dogadał się z Azerbejdżanem na zwiększenie dostaw z Baku. Morskie terminale gazowe przyjmują bardzo dużo gazu z USA czy Kataru. Ale nadal to rosyjski surowiec jest najtańszy.

Warto też dodać, że Ukraina zarabiała przez lata o wiele więcej na przesyle energetyków niż np. Polska. „Polska za tranzyt rosyjskiego gazu bierze najmniej z europejskich państw. Ukraina zarabia na tranzycie 2-3 mld. dol. rocznie, my dostajemy ułamek tej kwoty” – to wyliczenia ekspertów jeszcze z początku 2021 r.

Dr Paszkowski mówi, że dokładne kwoty są objęte tajemnicą handlową, ale od czasu do czasu szacunkowe kwoty, jak te powyżej, pojawiały się w przestrzeni publicznej.

Czy zniszczona gospodarka Ukrainy tak łatwo zrezygnuje łatwych pieniędzy z Moskwy?

Nieudane próby

I najważniejsze pytanie: czy jest rzeczywiście gotowa realnie odseparować się od surowców ze Wschodu? Bo mimo zapewnień najważniejszych osób w państwie o niezależności energetycznej, to według Indeksu Bezpieczeństwa Energetycznego przygotowanego przez ekspertów Instytutu Jagiellońskiego, Ukraina jest na ostatnim miejscu ze wszystkich państw europejskich, jeśli chodzi o zabezpieczenie nośników energii (pod uwagę brane są: gaz ziemny, węgiel kamienny, ropa naftowa i paliwa napędowe). Wypada niemal dwukrotnie słabiej niż równie silnie uzależniona od Rosji Bułgaria.
Owa niezależność od Rosji była już podnoszona na Ukrainie wielokrotnie. Budowę terminala do odbioru gazu skroplonego na wybrzeżu Morza Czarnego ogłoszono już w 2010 r., czyli 13 lat temu. I mimo że projekt zatwierdzono w sierpniu 2010 r., to budowa nie została nawet rozpoczęta.

Dwa lata później rozpoczął się boom na produkcję gazu z łupków. Holenderski potentat Shell zdecydował się nawet na pierwsze odwierty w obwodzie charkowskim i donieckim, jednak ostatecznie ze swoich planów się wycofał.

W tym samym czasie inny gigant paliwowy Exxon Mobile ruszył na podbój szelfu czarnomorskiego w celu eksploatacji złoża Skifska (na wodach terytorialnych Ukrainy). Tutaj chodziło oprócz gazu także o ropę. Skończyło się jedynie na próbnych odwiertach.

Dzisiaj wiele się mówi o tym, że Ukraina powinna mocno zainwestować w odnawialne źródła energii, nadal posiada potężny potencjał jądrowy, a finansować rozwój może wydobyciem pierwiastków ziem rzadkich. Tylko nikt nie wie, jak długo potrwa wojna. Już nie tylko z Rosją, ale również z własnymi słabościami.

Bo „skala wymuszeń, korupcji i bezkarności funkcjonariuszy państwowych jest obecnie największa w historii” – alarmuje Federacja Pracodawców Ukrainy. A taka sytuacja jest największym wrogiem zdrowej gospodarki i efektywnych przemian ekonomicznych. Ale to jest już temat na zupełnie inny tekst.

– Karol Wasilewski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Polski odcinek budowy Orenburskiego Rurociągu Gazowego Sojuz koło Charkowa na Ukrainie, wspólnej inwestycji Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej w 1976 roku. Fot. Mariusz Szyperko
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.