Co gorsza, niezwykle niejasna była struktura pośredników w handlu gazem. W latach 90. taką rolę pomiędzy Gazpromem a ukraińskim Naftohazem pełniła spółka INTERA, a w latach 2006-2009 firma RosUkrEnergo.
– Na mocy porozumień rosyjsko-ukraińskich kończących kryzys gazowy w 2006 r. w proces sprzedaży rosyjskiego gazu na Ukrainę zostały włączone dwie spółki RosUkrEnergo i UkrHazEnerho – tłumaczył w swoich analizach dla Ośrodka Studiów Wschodnich Arkadiusz Sarna. – RosUkrEnergo należał w połowie do Gazpromu i do ukraińskich przedsiębiorców Dmytra Firtasza (45 proc.) i Ivana Fursina (5 proc.) natomiast spółka UkrHazEnerho w połowie do RosUkrEnergo i do Naftohazu.
W tamtym czasie Ukraina otrzymywała surowiec nie z rosyjskich źródeł, ale – za pośrednictwem Rosji – gaz z państw Azji Centralnej. Nie kupowała go jednak bezpośrednio od Gazpromu, ale od jego pośredników. Łańcuch dostaw wyglądał tak: Gazprom na podstawie długoterminowych kontraktów kupował gaz od państw Azji. Następnie odsprzedawał surowiec wydobywany z własnych źródeł wraz z gazem środkowoazjatyckim firmie RosUkrEnergo, która organizowała jego transport do granicy z Ukrainą, a następnie sprzedawała gaz spółce UkrHazEnerho, odpowiedzialnej za dystrybucję paliwa na Ukrainie.
Gazowa dyplomacja
No i najważniejsze: ukraińska gospodarka była zawsze niesamowicie energochłonna, a więc bardzo podatna na wahania ceny surowca. A należy pamiętać, że Rosja skwapliwie wykorzystywała gaz jako narzędzie nacisku politycznego na Kijów, odpowiednio obniżając jego cenę (jeśli rządziły siły prorosyjskie) lub go podnosząc czy wręcz blokując dostawy (gdy dochodziło do zwrotu prozachodniego, jak w przypadku Majdanu, ale pierwsze takie zagrywki miały miejsce już w 1992 r., czyli świeżo po uzyskaniu niepodległości).
To wszystko spowodowało, że choć Ukraina oficjalnie nie kupuje rosyjskiego gazu już od 2014 r. (czyli od pierwszej agresji), to w praktyce i tak go kupuje. Tylko przez pośredników i drożej.
– Od lat takie kraje jak Austria czy Słowacja odsprzedają swoje nadwyżki Ukrainie – tłumaczy Dominika Taranko, dyrektorka Forum Energii i Klimatu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Kijów musi jednak płacić koszty przesyłowe, a one w przypadku kontraktu z Wiedniem dochodziły one nawet do 30 proc. całości ceny.
Zarobić na przesyle
W przyszłym roku kończy się jednak umowa tranzytowa między Ukrainą i Rosją. Minister energetyki Ukrainy zapowiedział, że odnowienie pięcioletniego kontraktu tranzytowego na dostawy do Europy jest mało prawdopodobne.
Tyle że podobne deklaracje ze strony Ukraińców padały już pięć lat temu. Wówczas dramaturgia negocjacyjna trwała – dosłownie – do ostatniej chwili, gdyż przedłużenie kontraktu podpisano 24 godz. przed jego wygaśnięciem. Oczywiście olbrzymią rolę odegrała tutaj Unia Europejska, która w 2019 r. lobbowała za pozytywnym zakończeniem rozmów.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
I mimo że dziś sytuacja jest zgoła inna, a olbrzymia część państw UE uniezależniła się od rosyjskiego gazu, to nadal są kraje, które nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez niego. I tak, gazociąg przechodzący przez Ukrainę zaopatruje ok. 95 proc. zapotrzebowania Słowacji i niemal połowę Austrii (czyli tych krajów od których przez lata Ukraina kupowała gaz, który ponoć nie pochodził z Rosji).
Zachód robi wszystko, by pozyskiwać surowiec ze źródeł alternatywnych. Dogadał się z Azerbejdżanem na zwiększenie dostaw z Baku. Morskie terminale gazowe przyjmują bardzo dużo gazu z USA czy Kataru. Ale nadal to rosyjski surowiec jest najtańszy.
Warto też dodać, że Ukraina zarabiała przez lata o wiele więcej na przesyle energetyków niż np. Polska. „Polska za tranzyt rosyjskiego gazu bierze najmniej z europejskich państw. Ukraina zarabia na tranzycie 2-3 mld. dol. rocznie, my dostajemy ułamek tej kwoty” – to wyliczenia ekspertów jeszcze z początku 2021 r.
Dr Paszkowski mówi, że dokładne kwoty są objęte tajemnicą handlową, ale od czasu do czasu szacunkowe kwoty, jak te powyżej, pojawiały się w przestrzeni publicznej.
Czy zniszczona gospodarka Ukrainy tak łatwo zrezygnuje łatwych pieniędzy z Moskwy?
Nieudane próby
I najważniejsze pytanie: czy jest rzeczywiście gotowa realnie odseparować się od surowców ze Wschodu? Bo mimo zapewnień najważniejszych osób w państwie o niezależności energetycznej, to według Indeksu Bezpieczeństwa Energetycznego przygotowanego przez ekspertów Instytutu Jagiellońskiego, Ukraina jest na ostatnim miejscu ze wszystkich państw europejskich, jeśli chodzi o zabezpieczenie nośników energii (pod uwagę brane są: gaz ziemny, węgiel kamienny, ropa naftowa i paliwa napędowe). Wypada niemal dwukrotnie słabiej niż równie silnie uzależniona od Rosji Bułgaria.