Temat jest poważny. Jak zatem interpretować piosenkę The Rolling Stones? Być może klucz do rozwikłania zagadki daje inna grupa – Laibach.
26 lipca 2023 roku przypadają 80. urodziny Micka Jaggera.
Jednym z najbardziej znanych utworów zespołu The Rolling Stones jest „Sympathy for the Devil”. Otwiera on wydany w roku 1968 album tej grupy „Beggars Banquet”. Choć utwór ten jest przez krytyków muzycznych wysoko notowany, to słowa, które napisał do niego Mick Jagger, bywały różnie odbierane. Zastrzeżenia dotyczyły przekazu piosenki. Co tu dużo mówić: chodzi o tekst napisany w konwencji wyznania diabła.
Wokalista i frontman The Rolling Stones wciela się w rolę Złego i opowiada o tym, jak był obecny w rozmaitych wydarzeniach w dziejach świata – takich jak śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu, przewrót bolszewicki czy druga wojna światowa. W efekcie Rolling Stonesi musieli mierzyć się z oskarżeniami o satanizm. Czy słusznie?
Słowa Jaggera można odbierać jako autoironię (i przy okazji aluzję do tego, iż do The Rolling Stones przylgnęła opinia, że to łobuzy). Poza tym „Sympathy for the Devil” jest demaskacją Księcia Ciemności. W dokumentalnym filmie „Crossfire Hurricane” Jagger mówił, że pisząc tekst, inspirował się poezją Charles'a Baudelaire’a oraz powieścią „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa.
Jednocześnie „Sympathy for the Devil” to pełen energii utwór rockowy, przy którym aż chce się tańczyć. Sam przy nim podrygiwałem, kiedy mając prawie 21 lat, byłem na koncercie The Rolling Stones w Pradze, dokąd zespół zaprosił tuż po otwarciu żelaznej kurtyny jego wielki fan, ówczesny prezydent wtedy jeszcze Czechosłowacji – Václav Havel.
Ktoś może jednak pomyśleć, że lekka, radosna forma muzyczna nie jest stosowna dla snucia opowieści o tym, jak szatan odcisnął swoje piętno w historii świata. Temat jest bowiem poważny. Jak zatem interpretować piosenkę Rolling Stonesów? Być może klucz do rozwikłania zagadki daje inna grupa – Laibach.
Niebanalny bunt
Ten słoweński zespół będący legendą muzyki industrialnej i nowofalowej w roku 1990 dla brytyjskiej wytwórni Mute Records nagrał płytę „Sympathy for the Devil” złożoną z ośmiu coverów przeboju The Rolling Stones w różnych stylach.
Przypomnijmy, Laibach powstał w roku 1980, a więc jeszcze w epoce zimnej wojny. Słowenia była wówczas częścią Jugosławii – państwa, na czele którego stała bądź co bądź partia komunistyczna. Rządziła ona twardą ręką, choć pozostawała niezależna od towarzyszy sowieckich i podążała własną – z upływem czasu w odróżnieniu od nich, łagodniejszą – ścieżką.
Koncerty zespołu Laibach miały charakter spektakli, w trakcie których odbywała się prowokacyjna, wręcz bulwersująca gra skojarzeniami historycznymi. Środkami tej gry były multimedialne kolaże. Kanon tego, co robił Laibach, stanowiła estetyka sztuki nazistowskiej i socrealizmu. W użyciu były też symbole religijne.
Istotne też znaczenie miała sama nazwa grupy. Laibach to po niemiecku: Lublana – stolica Słowenii. W ten sposób artyści przypominali o wielowiekowym panowaniu nad tym krajem Habsburgów oraz okres, w którym był on okupowany przez III Rzeszę. A zatem z jednej strony wskazywali, że Słowenię więcej łączy z obszarem niemieckojęzycznym niż z innymi republikami Jugosławii, z drugiej zaś – szydzili z toposów niemieckości.
Władze jugosłowiańskie odbierały twórczość grupy jako profanację świętości komunistycznych (szeroko pojęty antyfaszyzm był jednym z ideologicznych filarów polityki historycznej komunistycznej Jugosławii), więc utrudniały zespołowi życie, między innymi zakazywały mu występów. Na dodatek w totalitarne konteksty Laibach wpisywał również chrześcijańskie emblematy. A tym z kolei mogli czuć się urażeni stanowiący w Słowenii – przynajmniej formalnie – konfesyjną większość, katolicy.
Tyle że w latach 80. aktywność zespołu nie była banalnym buntem młodych kontestatorów przeciw komunizmowi, nazizmowi i instytucjonalnemu chrześcijaństwu. Na celowniku zespołu znalazła się bowiem prawdziwa potęga naszych czasów, czyli… zachodnia (zwłaszcza anglosaska) popkultura.
Laibach obnażał jej charakter, nadając muzyce rockowej patetyczne, „totalitarne” formy. Znane kawałki takich grup jak The Beatles czy Queen stylizował na austriackie melodie marszowe czy kompozycje niemieckiego neoromantyzmu. W efekcie tego rodzaju artystyczne zabiegi skutkowały oskarżeniami o fascynację faszyzmem czy nawet nazizmem. Odpowiedzią zespołu na te zarzuty była deklaracja: „Jesteśmy w takim stopniu faszystami w jakim Hitler był malarzem”.
Słoweńska retrogarda
A wracając do albumu „Sympathy for the Devil”: na szczególną uwagę zwraca otwierający go utwór. Został on wypuszczony na rynek wcześniej, bo w roku 1988, jako singiel. Tę wersję przeboju The Rolling Stones Słoweńcy zatytułowali „Sympathy for The Devil (Time for a Change)”. Utrzymany jest w marszowym rytmie. Do tego dochodzi pompatycznie zaaranżowana – trochę też w klimacie soundtracków hollywoodzkich produkcji – melodia. Wokalista wykonuje (bardziej zresztą melodeklamuje niż śpiewa, a momentami wykrzykuje) słowa piosenki niskim, demonicznym głosem.
Do utworu został nagrany wideoklip, w którym występują członkowie grupy. Ich odzież kojarzy się z mundurami organizacji nazistowskich i międzywojennymi męskimi garniturami (nieodłączny element – bryczesy). Uczestniczą oni w wieczerzy, podczas której obecna jest również blondwłosa niewiasta. Wcześniej modli się ona na różańcu przed krucyfiksem i emblematem Neue Slowenische Kunst (co to jest, wyjaśnię za chwilę). Podczas posiłku spożywana jest dziczyzna oraz alkohol (przypuszczalnie czerwone wino). Można więc odnieść wrażenie, że mamy tu do czynienia z jakimś mrocznym rytuałem, a nawet po prostu czarną mszą jako pastiszem ostatniej wieczerzy. Gdy nadchodzi noc, mężczyźni biorą w dłonie pochodnie, by dokonać pożogi gospodarstwa, w którym toczy się akcja wideoklipu.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Neue Slowenische Kunst to zapoczątkowane w roku 1984 przedsięwzięcie z udziałem awangardowych artystów ze Słowenii. Oni sami określali siebie mianem „retrogardy”, czyli „straży wstecznej”, szydząc z komunistów, którzy przedstawiali się jako „awangarda proletariatu”. W ramach NSK organizowano akcje happeningowe i performatywne. Laibach też to robił.
Jedną z prowokacyjnych inicjatyw NSK było… powołanie własnego państwa. Nie miało ono granic, ale wydawało paszporty. Jego obywatelem mógł zostać każdy człowiek w świecie.
Słoweński filozof o poglądach lewicowych Slavoj Žižek uważa, że strategią NSK było „frustrowanie” panującego systemu (cokolwiek by nim było). Polegało ono nie na ironicznym jego naśladowaniu, lecz na nadmiernym utożsamieniu się z nim. Tym samym system zostaje osłabiony, ponieważ zostaje ujawnione jego „super ego”.
W roku 1990 Laibach nagrał płytę „Sympathy for the Devil”. Fot. By http://img505.imageshack.us/img505/5013/laibachsympathyfrontsq2.png, Tekijänoikeuslain 25 §, https://fi.wikipedia.org/w/index.php?curid=668083
Na okładce albumu„Sympathy for the Devil”, w lewym górnym rogu płyty znalazł się emblemat NSK. Zdobi ją zaś wizerunek szczęśliwej „prawdziwie aryjskiej” rodziny, który przywołuje na myśl niemieckie plakaty z epoki III Rzeszy.
Idole, czyli bałwany
Czyżby to więc było porównanie zachodniej popkultury do reżimów totalitarnych? Wydaje się to być jednak niedorzecznością. Byłaby to bowiem, choćby i nie zamierzona, kpina z pamięci o ich ofiarach. Ale z kolei takie odczytanie działalności Laibachu nosiłoby znamiona pustego intelektualnie filisterskiego oburzenia. Tymczasem słoweńska grupa uprzytamnia nam po prostu, że zło jest niebezpieczne, bo kryje się za fasadą tego, co uchodzi za niegroźne i niewinne. Przecież zanim odsłoniła się prawda o systemach totalitarnych, stojące u ich podstaw ideologie uwodziły ludzi obietnicami rewolucyjnych zmian na lepsze.
Rzecz jasna trudno sobie wyobrazić, by zachodnia popkultura przyniosła takie krwawe żniwa jak komunizm i nazizm. Ale Laibach nie stawia znaku równości między nią a totalitaryzmami. Byłaby to żenująca demagogia. A słoweński zespół uprawia sztukę, nie publicystykę. Stąd w tym, co robi, jest mnóstwo niedopowiedzeń.
Natomiast nieprzypadkowo o gwiazdach rocka mawia się, że dla swoich fanów są one idolami. Słowo „idol” ma także sens biblijny. W polszczyźnie odpowiednikiem tego określenia jest termin „bałwan”. Chodzi tu o fałszywego bożka.
Dzięki Laibachowi możemy więc uświadomić sobie także i to, że taka właśnie bywa funkcja Micka Jaggera w światowym show biznesie.
Zdjęcie główne: 31 lipca 2022. 79-letni Mick Jagger w czasie występu zespołu The Rolling Stones w Szkokholmie. Fot. Robert Eklund/Stella Pictures/ABACAPRESS.COM Dostawca: PAP/Abaca