Wanda Wasilewska lepiej sprawdzała się w roli żony czy matki?
Takie pytanie pewnie by ją oburzyło. Matką bywała, bo często komu innemu powierzała opiekę nad córką, a sama zajmowała się sprawami publicznymi. Żoną prawdę mówiąc nie chciała być, odczuwała to jako rodzaj uzależnienia się od męża. Śluby brała głównie z powodów urzędowych. Wolała związki oparte na partnerstwie, a nie na formalnościach. To bardzo istotne: upraszczając mocno sprawę – była zdecydowanie bliższa dzisiejszemu spojrzeniu na małżeństwo, równościowemu, niż spojrzeniu przedwojennemu, konserwatywnemu. Poglądy Wasilewskiej nie stanowiły jednak czegoś w rodzaju przekonań radzieckiej komunistki Aleksandry Kołłontaj, mawiającej, że seks jest jak szklanka wody – a takie swobodne podejście do życia erotycznego zarzucano wówczas komunistom. Wasilewska nawiązywała też romanse – jak choćby prawdopodobnie z Jakubem Bermanem – lecz nigdy nie obnosiła się ze swobodą seksualną. Zwracała tylko uwagę na równouprawnienie w związku z mężczyzną.
Dwa z jej małżeństw to – mówiąc przedwojennym językiem – mezalianse. Wiązała się z robotnikami. Obaj byli ponadprzeciętnymi osobowościami, ale Wasilewska i tak chyba ich nieco zdominowała. Szczególnie widać to było w przypadku drugiego związku, z murarzem Marianem Bogatko. Chadzającym w meloniku, fantastycznie oczytanym. To człowiek, z którym pisarze rozmawiali jak równy z równym. Ale Wasilewska w małżeństwie niemal odwróciła tradycyjne role. Marian stał się jej sekretarzem, wycinał z gazet wzmianki o Wandzie.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Okoliczności drugiego wdowieństwa przez dekady otaczała mgła tajemnicy, którą pan rozwiewa.
Marian Bogatko został zastrzelony w okupowanym przez Sowietów Lwowie. Zrodziło się mnóstwo plotek, że sprawcami było polskie podziemie, ukraińscy nacjonaliści, względnie NKWD działające na polecenie Stalina. Nie chcę odbierać czytelnikom przyjemności przeczytania, jak to się ostatecznie wyjaśniło, ale wspomnę, że ta cała historia jest jeszcze bardziej zdumiewająca, niż się początkowo wydawało.
Czemu po II wojnie światowej Wasilewska nie wróciła do Polski?
To jedna z jej wielkich tajemnic. Czy z czasem czuła się coraz gorzej wśród polskich komunistów? Czyżby była dla nich zbyt wielkim ciężarem, ponieważ symbolizowała bezgraniczne oddanie Stalinowi? Bo przecież polscy komuniści po wojnie próbowali przedstawiać się jako niezależni. A może pozostała w ZSRR za sprawą swego trzeciego i ostatniego męża, Ołeksandra Kornijczuka, twórcy ukraińskiego socrealizmu, polityka wysokiego szczebla? W Polsce nie odgrywałby żadnej roli. Natomiast w Związku Radzieckim wciąż mogła liczyć na różne przywileje.
Coś z jej spuścizny literackiej przetrwało próbę czasu?
Wreszcie mogę powiedzieć o Wandzie Wasilewskiej coś pozytywnego. Za bardzo dobrą uchodzi– co może zaskakiwać – jej twórczość dla dzieci. Na przykład „Pokój na poddaszu”, który wiele osób pamięta z dzieciństwa i wspomina bardzo dobrze. Oczywiście dla współczesnych dzieci nie będzie to porywająca lektura, lecz to już raczej problem współczesnych gustów czytelniczych niż talentu Wasilewskiej. Dla mnie sporym odkryciem były jej przedwojenne reportaże. Miała fantastyczne ucho, genialnie na przykład opisywała pracę murarzy. Możemy czepiać się, że nadmiernie mieszała fakty i komentarze, ale pięknie posługiwała się fachowym językiem robotników. Taka wrażliwość, umiejętność wychwytywania specyficznych zwrotów, to bardzo cenna i rzadka umiejętność. Niestety z czasem straciła „słuch i wzrok”. Po wojnie napisała książkę reporterską o podróży do Chin. Opisywała, jak Tybetańczycy cieszą się z chińskiego wyzwolenia. Notowała wzruszenia, gdy stała na trybunie honorowej. Od dawna zresztą świat oglądała z trybuny honorowej. Miała – przywołując tytuł jednego z amerykańskich filmów – oczy szeroko zamknięte.
– rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Piotr Lipiński – reporter podejmujący tematy z dziejów najnowszych Polski. Autor takich książek, jak „Anoda. Kamień na szańcu”, „Raport Rzepeckiego”, „Absurdy PRL-u”. A także serii: „Bolesław Niejasny”, „Ofiary Niejasnego” i „Towarzysze Niejasnego” (opisującej ofiary i katów czasów bierutowszczyzny) oraz biografii Władysława Gomułki „Władzy nie oddamy” i Józefa Cyrankiewicza „Wieczny premier” i najnowszej „Wasilewska. Czarno-biała”. Autor telewizyjnego dokumentu pt. „Co się stało z polskim Billem Gatesem?”, który stał się zaczynem książki „Geniusz i świnie”, opowiadającej o inżynierze Jacku Karpińskim, konstruktorze polskiego komputera K–202.