Kultura

Dlaczego wojna polsko-bolszewicka nie ma szczęścia do kina?

Dramatyczna historia z 1920 r. aż się prosi o duży film z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem najlepszy obraz, jaki dotąd powstał, „Gwiaździsta eskadra” z 1930 roku, poszukiwany jest bezskutecznie na całym świecie.

Wojna polsko-bolszewicka jest jedną z nielicznych wojen wygranych przez nasz kraj w XX wieku. Nic więc dziwnego, że w okresie międzywojennym powstało kilka filmów o niej opowiadających. Potem, za PRL na pół wieku zapadło milczenie. A we współczesnej Polsce tamta wojna jakoś nie przyciągnęła twórców. Ukazuje ją w zasadzie tylko jeden, wielki, ale fatalny film oraz jeden niezły serial. Filmów przedwojennych zaś nie obejrzymy, bo albo zaginęły, albo pozostały po nich jedynie fragmenty.

Dwie superprodukcje na początek

Starcia z bolszewikami jeszcze trwały, gdy w 1920 r. powstawał film (oczywiście, niemy) „Dla ciebie, Polsko”. Niestety, do naszych czasów zachowały się z niego jedynie 32-minuty.

Reżyserował go Antoni Bednarczyk, który przed wojną znany był przede wszystkim jako aktor; nazwiska aktorów, którzy w nim występowali, raczej niewiele nam dziś mówią – to Antoni Różański (dziedzic Marcin Oksza, powstaniec z 1863 r.), Henryk Rydzewski (Franek, polski żołnierz) czy Ryszard Sobiszewski (bolszewik Sasza). Ten ostatni po II wojnie światowej prowadził z bratem popularną w Warszawie szkołę tańca.

Akcja filmu toczy się w 1919 roku na Wileńszczyźnie. Po wycofaniu się z Wilna armii niemieckiej wybucha wojna polsko-bolszewicka, która brutalnie wkracza w życie zakochanej pary – Franka i Hanki. Hordy bolszewickie dokonują zniszczeń w polskich wsiach i dworach. We dworze dziedzica Okszy najeźdźcy urządzają sobie libację. Odsiecz polskiej kawalerii nadchodzi w samą porę. Franek zdobywa powszechne uznanie po ujęciu rosyjskiego szpiega. Ważne dokumenty, jakie przy nim znaleziono, przyczyniają się do zdobycia Wilna. Krwawe walki kończą się wkroczeniem wojsk polskich do tego miasta. Film kończy dokumentalny zapis uroczystości związanych z włączeniem Wilna w granice Polski, z udziałem Józefa Piłsudskiego. Niestety, pół godziny fragmentów filmu, jakie można dziś obejrzeć niespecjalnie pozwalają ocenić cały obraz. Niektóre sceny (zwłaszcza we wnętrzach) odgrywane są w sposób jeszcze bardzo teatralny, a walki wyglądają dość nienaturalnie, choć jest też pokazana duża bitwa, w której kluczową rolę odegrały „olbrzymie tanki z zagranicy”, które w rzeczywistości są niewielkimi, z dzisiejszego punktu widzenia, maszynami typu Renault FT 17. Ale w tamtym czasie bitwa, oglądana na ekranie, musiała wywierać na widzach wrażenie. Twórcy zresztą włożyli w jej sfilmowanie sporo wysiłku: naciera polska piechota, wspierana przez jadące wozy pancerne, wybuchają pociski, dokoła ogień i dym…

Z nakręceniem walk nie mogło być większych problemów, bo pokazywane w filmie wydarzenia miały miejsce zaledwie rok wcześniej. Choć akurat podczas zdjęć trwały już nowe walki o Wilno – trudno więc powiedzieć, czy sceny pod Ostrą Bramą sfilmowano rzeczywiście tam, czy też trzeba było wybudować dekoracje.
Obraz „Dla ciebie, Polsko” powstawał w 1920 r., gdy jeszcze trwała wojna. Na zdjęciu: kadr z filmu. Fot. fina.gov.pl
Zaledwie rok później powstał „Cud nad Wisłą”, zrealizowany na zamówienie ówczesnego Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Do dziś ocalały 53 minuty.

Jego reżyserem był Ryszard Bolesławski, zresztą uczestnik wojny polsko-bolszewickiej (walczył w 1 Pułku Szwoleżerów), który w 1922 r. wyjechał do USA i stał się jednym z czołowych twórców w Hollywood. Kręcił filmy z Gretą Garbo i Marleną Dietrich.

W „Cudzie nad Wisłą” wystąpiły sławy przedwojennego kina. Jedną z głównych postaci jest Krysta, w tej roli znakomita Jadwiga Smosarska. Wśród znanych aktorów jest Stefan Jaracz, grający agitatora bolszewickiego, a także Kazimierz Junosza-Stępowski, tu – także bolszewicki agent. Jest też Michał Znicz, grający zresztą aktora.

Akcja filmu rozpoczyna się zimą 1919 roku we wsi Kręzy nad Bugiem, gdzie mieszka Krysta. Potem widzimy Warszawę. Pewnego dnia do szpitala, w którym pracuje doktor Jan, trafia chłopak z Kręz. Zostaje uratowany, a wdzięczna rodzina zaprasza doktora i jego ukochaną do swojego dworku w Kręzach. W 1920 r. dochodzi do gwałtownej ofensywy Armii Czerwonej, a bolszewicy szybko docierają na przedpola Warszawy. I rozpoczyna się bitwa warszawska. W filmie można zobaczyć m. in. walki polskiego oddziału, dowodzonego przez księdza Ignacego Skorupkę, z oddziałem Armii Czerwonej. Niedługo po zakończeniu walk dwie pary – Krysta i dziedzic Jerzy oraz doktor Jan z Ewą – pobierają się. Film kończy sekwencja dokumentalna ukazująca uroczystości wręczenia Józefowi Piłsudskiemu buławy marszałkowskiej 14 listopada 1920 r.

Niestety, tego obrazu też nie można zobaczyć, ale to, co zostało, jest o wiele lepsze niż „Dla ciebie, Polsko”. Być może ze względu na osobę reżysera, a może też dlatego, że wystąpiło tu co najmniej kilku znakomitych aktorów. I choć film jest niemy, grają oni zdecydowanie mniej teatralnie niż w poprzedniej produkcji.

Niestety, nie zachowały się wszystkie sceny batalistyczne – a właśnie one były szczególnie chwalone przez ówczesną prasę. Dziennikarze powątpiewali nawet, czy zostały nakręcone na potrzeby filmu, sugerując, że mogą być to autentyczne nagrania z czasu wojny.

Zagadka „Gwiaździstej eskadry”
Kolejna superprodukcja to „Gwiaździsta eskadra” z 1930 r., która opowiadała o amerykańskich pilotach, walczących w szeregach armii polskiej.

Na początek trochę historii, tej prawdziwej: do 7 Eskadry Myśliwskiej trafiali ochotnicy zwerbowani przez Amerykanina Meriana C. Coopera, zresztą filmowca, którego prapradziad walczył podczas amerykańskiej wojny o niepodległość u boku Kazimierza Pułaskiego. W grudniu 1919 r. 7EM przyjęła nazwę 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki; stacjonowała m. in. w Berdyczowie, Białej Cerkwi i Kijowie. Cooper został zestrzelony, ale uciekł z niewoli i przedostał się do Polski. Po wojnie wrócił do USA, gdzie m. in. był współreżyserem filmu „King Kong”, w którym sam się zresztą pojawił – pilotował samolot atakujący gigantyczną małpę.

A w „Gwiaździstej eskadrze” (na samolotach malowano godło: czerwona, krakowska rogatywka i dwie skrzyżowane kosy na tle amerykańskiej flagi) pojawia się wątek miłosny o uczuciu amerykańskiego pilota do polskiej dziewczyny, inspirowany prawdziwymi losami Coopera.

Obraz reżyserował Leonard Buczkowski, który zrealizował sporo filmów także po II wojnie światowej; ostatnim był „Marysia i Napoleon” w 1966 r., a do najbardziej znanych należą „Zakazane Piosenki z 1946 r., „Skarb” z 1948 r., „Przygoda na Mariensztacie” z 1953 r., ale także „Orzeł” o wrześniowej odysei polskiego okrętu podwodnego, nakręcony w 1958 r. Autorem scenariusza był Janusz Meissner, pilot i pisarz, autor wielu książek, głównie o tematyce lotniczej.

Jak opisywał Meissner w swych wspomnieniach „Wiatr w podeszwach”, Buczkowski zakładał, iż akcja filmu będzie „sensacyjna, wartka, z napięciem dramatycznym, z jakimś porwaniem, z niebezpieczną przygodą, a wszystko to na tle działań bojowych eskadry lotniczej. Dużo zdjęć plenerowych, walka powietrzna, wielka bitwa z udziałem kawalerii, piechoty i artylerii”.

Meissner tak wspominał kręcenie filmu: „lecę na Spadzie z zamocowaną na kadłubie za plecami małą automatyczną kamerą, która filmuje ścigającego mnie dowódcę eskadry treningowej na starym, poczciwym »Bristolu« ucharakteryzowanym na samolot przeciwnika. (Błyski ognia serii z karabinów maszynowych wkopiuje się później). Zwroty bojowe, walka kołowa, młyńce horyzontu, wir korkociągu, niebo i ziemia na przemian – zostają utrwalone na taśmie filmowej”.

A na ziemi tymczasem trwa bitwa: „latam w kółko na małej wysokości z odważnym operatorem, który używając ręcznej kamery i walcząc z pędem nakręca podrywający się atak na bagnety, szarżę kawalerii, huraganowy ogień artylerii…”. Całość podsumowywał minorowo, twierdząc, że film był „melodramatycznym, sensacyjnym kiczem i tylko lotniczy temat fabuły sprawił, że miał duże powodzenie”. A może po prostu nie mógł za PRL pochwalić filmu o wojnie polsko-bolszewickiej?...
Strona tytułowa magazynu „Wielkopolska Jlustracja” z 1930 z kadrem z filmu „Gwiaździsta eskadra”. Fot. Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa
Z „Gwiaździstej eskadry” nie pozostał żaden, nawet niewielki fragment, jedynie kilka fotosów. Jest uzasadniona teoria, że po wojnie wszystkie kopie zabrali z Polski Sowieci. Powstaje nawet film o poszukiwaniach „Eskadry” pod tytułem „Tajemnica Gwiaździstej Eskadry". Jego reżyserem jest Jan Borowiec, szef firmy Ubi Leones. – Prowadzimy zakrojone na sporą skalę badania, dotarliśmy do rodziny Meriana Coopera, do jednego z dystrybutorów filmu Franciszka Ożgi, przed II wojną światową szefa Polish American Film Corporation w Chicago oraz do zawierającej prawdziwe skarby polskiej kultury dawnej siedziby polskiego seminarium w Orchard Lake w stanie Michigan. Na razie bez rezultatu, ale przecież nasz film ma na celu przede wszystkim opowiedzenie o „Gwiaździstej Eskadrze”, niezależnie od tego, czy uda nam się go odnaleźć – opowiada Borowiec. – Niewykluczone zresztą, że jakaś kopia filmu znajduje się w Rosji, ale w obecnych warunkach dotarcie do niej jest nierealne. Ślady prowadzą i do innych krajów… – dodaje reżyser.

Przegrana bitwa

Niestety, współczesny, największy film o wydarzeniach sprzed osiemdziesięciu trzech lat, choć jest superprodukcją, nie został uznany za arcydzieło. Pokazany w 2011 r. obraz „1920 Bitwa warszawska” ma na portalu Filmweb bardzo niską ocenę 4,1, zaś krytycy dali mu miażdżącą dwójkę! Co się właściwie stało, że Jerzy Hoffman nakręcił film oceniany aż tak słabo?... Przecież zagrali znakomici aktorzy: jako Piłsudski Daniel Olbrychski, a są też Jerzy Bończak, Adam Ferency, Bogusław Linda...
Recenzenci byli jednak nieubłagani. Na Filmwebie Maja Katz pisała: „Jest ułan jak malowany (Borys Szyc), jest piękna dziewczyna (Natasza Urbańska), która rzuca scenę, aby pruć z karabinu maszynowego do bolszewików, i są  komuniści, którzy  na czele z diabolicznym Leninem  pragną narzucić czerwone jarzmo całej Europie. Na drodze tym niecnym planom stanąć może tylko nasz dzielny naród”. W „Rzeczpospolitej” Piotr Zychowicz podsumował film, pisząc, iż jest on „ciągiem spektakularnych walk wręcz i eksplozji, poprzetykanych słusznymi wypowiedziami postaci historycznych oraz trywialną historią o dziewczynie, która czekała, aż ułan wróci z wojenki”. A Grzegorz Fortuna na portalu film.org.pl też nie miał litości: „»1920. Bitwa Warszawska« nie jest po prostu zła. Jest tak tragiczna, że każdy, kto pójdzie na nią do kina, powinien dostać odszkodowanie za poniesione straty moralne. Nie przesadzam, nie koloryzuję – Jerzy Hoffman, pomimo współpracy z wieloma utalentowanymi fachowcami (Idziak, Dębski, Szyc, Olbrychski), wyprodukował twór, którego na dobrą sprawę wszyscy powinniśmy się wstydzić”. I dodawał: „Jerzy Hoffman operuje symbolami z subtelnością godną naćpanego słonia, jakby bał się, że któryś z jego genialnych pomysłów może zostać przez mniej rozgarniętych widzów niezauważony”.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Co więcej, mimo wielu współpracujących z ekipą historyków, błędów w filmie jest naprawdę sporo. Bolszewicki pociąg pancerny wygląda jak ustawiony na kołach prawdziwy, ogromny pancernik – coś z gatunku science-fiction, bo takich nie było nigdy. Dwa bolszewickie samochody pancerne to w rzeczywistości repliki polskich pojazdów wz. 29 oraz wz. 34, które to nazwy dobrze wskazują rok ich powstania: 1929 i 1934. A można je było choćby obudować dyktą i pomalować tak, by przypominały te używane podczas wojny polsko-bolszewickiej. Z kolei polscy lotnicy wyrzucają na bolszewików bomby ręcznie, tak jak w rzeczywistości się działo, ale na początku I wojny światowej; w 1920 r. samoloty miały już sprawnie funkcjonujące wyrzutniki bombowe. Żołnierze polskiej piechoty atakują wroga z nasadzonymi na karabiny bagnetami, gdy przy pasach wciąż noszą inne bagnety – mają na wyposażeniu po dwa?... Natomiast ksiądz Skorupka nosi stułę o kształcie posoborowym, a w 1920 r. stuła wyglądała po prostu inaczej – rozszerzała się na dole.
Filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920” lepiej nie oglądać - odradza autor. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Ciekawe, że film kosztował podobno 25,5 miliona złotych, a więc więcej niż inna superprodukcja z 2014 r. „Miasto 44” (niecałe 25 mln) czy „Wołyń” z 2016 r. (20 mln) i na liście najdroższych polskich filmów jest na szóstym miejscu. Nieoficjalne informacje mówią o równowartości 9 milionów dolarów, czyli 32 milionów ówczesnych złotych. A jaki był efekt? Cóż, filmu chyba lepiej nie oglądać.

Wygrana wojna

Na tle „Bitwy” całkiem dobrze wygląda natomiast serial telewizyjny „1920. Wojna i miłość”, po raz pierwszy pokazany w TVP 11 listopada 2010 r. ( można obejrzeć na vod.tvp.pl). Na stronie Filmweb ma solidną ocenę 6,8.

Trzynaście odcinków opowiada o losach trzech żołnierzy: Bronisława Jabłońskiego (polski szlachcic i oficer w dawnej rosyjskiej armii grany przez Jakuba Wesołowskiego), Władysława Jarocińskiego (żołnierz pochodzący z chłopskiej rodziny z Wielkopolski, żołnierz dawnej pruskiej armii – grał do Wojciech Zieliński) i Józefa Szymańskiego (matematyk ze Lwowa, oficer Legionów, a w jego roli Tomasz Borkowski). To historia o przyjaźni, związkach z kobietami oraz o walce o niepodległą Polskę. Wspólnym wrogiem Władka, Bronka i Józefa jest Rosjanin Aleksander Sribielnikow, bolszewicki komisarz (Michał Żurawski). Piłsudskiego grał Mirosław Baka, a wystąpili też m. in. Krzysztof Globisz i Lech Łotocki.

– „Bitwa warszawska” powstawała w miarę równolegle do naszego serialu, było więc bardzo ciekawe robienie porównań – mówi współautor scenariusza Janusz Petelski (drugim współautorem był Robert Miękus). – Może nam udało się sięgnąć głębiej, pokazać wydarzenia w sposób nieco bardziej autentyczny?... – zastanawia się i dodaje: – Tak się jakoś złożyło, że kilka wątków jest dość podobnych. Ale oczywiście w serialu widoczne są braki budżetowe. Tam, gdzie mowa jest o dużych jednostkach wojskowych, po planie kręci się kilkunastu, najwyżej kilkudziesięciu statystów...

I wspomina, że podczas realizacji serialu wykorzystano np. pociąg pancerny z II wojny stojący w Stacji Muzeum (dawne Muzeum Kolejnictwa w Warszawie). – Ale dzięki wykorzystaniu programów komputerowych jeździł po torach jak podczas działań wojennych – opowiada.

Oczywiście, znawcy tematu też dostrzegli błędy. „Kostiumologa powinni końmi po bruku ciągnąć za to, co wyprawia w tym serialu. Polscy żołnierze siedzą w okopach, a mundurki czyściutkie i w kant zaprasowane jak na defiladę... to co ? Te okopy to im koparka wykopała? Że o hełmach świecących nowiutka farbą nie wspomnę” – pisał jeden z obecnych na forum Filmwebu. „Jak się ma tylko jeden komplet uniformów na cały okres realizacji, to się OSZCZĘDZA (…) Realizatorzy chętnie korzystali z pomocy Grup Rekonstrukcji Historycznej. Ci Chłopcy występowali w swoich uniformach, nie dziwi zatem, że niezbyt chętnie tarzali się w nich po błocie” – odpowiadał mu inny.

Trudne upamiętnienie

Wojna polsko-bolszewicka, wielka, polska wygrana, nie ma jakoś szczęścia – dawno już miał powstać pomnik, nie powstał; dawno już w podwarszawskim Ossowie miało być otwarte muzeum, jest jedynie pusty budynek. Dramatyczna historia z 1920 r. aż się prosi o duży film z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem najlepszy obraz, jaki dotąd powstał, „Gwiaździsta eskadra”, poszukiwany jest bezskutecznie na całym świecie. Chyba warto, by ktoś w końcu przełamał to fatum, bo więcej mówimy czy piszemy o naszych klęskach niż o zwycięstwach. A warto wiedzieć, że historia Polski to nie tylko pasmo porażek…

– Piotr Kościński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Serial telewizyjny „1920. Wojna i miłość” jest całkiem udany - ocenia autor. Fot. Anna Gostkowska/TVP
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.