I polscy malarze uciekali z Paryża z paletami, sztalugami, z rodzinami. Z tych wyjazdów pozostawili po sobie wspaniałe płótna, zapis ich malarskiej wrażliwości i twórczych poszukiwań. Odwiedźmy kilka miejsc znanych z obrazów polskich mistrzów.
Saint-Tropez przed blichtrem
Józefa Pankiewicza można uznać za trendsettera, to on bowiem spopularyzował kierunek francuski jako drogę rozwoju polskich malarzy. On też chętnie malował w Prowansji: w Saint-Tropez, Cassis i w Sanary-sur-Mer. Pierwszy raz odwiedził Francję w 1889 r., a dekadę później wybrał się w letnią podróż do Saint Tropez z Pierre’em Bonnardem i jego żoną Magdaleną (co zostało uwiecznione w obrazie, na którym znajduje się polski malarz i żona artysty). Polaka zachwycił urok Lazurowego Wybrzeża z błękitnym niebem i morzem, z bujną roślinnością, ze starymi drzewami dramatycznie powykręcanymi przez zimowe wiatry.
„Przebywając wielokrotnie w Saint Tropez, Pankiewicz ulegał tej wizji południa, która wiązała się z jednym z najtrwalszych mitów śródziemnomorskich, mianowicie z mitem Arkadii. Spotkanie z południem wpływało na wyobraźnię artystów, którzy własne zauroczenie zawierali w różnorodnych wizjach. U van Gogha i Bonnarda wyrażało się ono przez ewokację Orientu. Pankiewicz zwracał się ku antykowi, ku wizjom ponadczasowym, idyllicznym (…)” – napisała dr Marta Chrzanowska-Foltzer w artykule „Rozmowy prowansalskie – polscy malarze na południu Francji od 1909 roku do dziś”, zamieszczonym w „Archiwum Emigracji. Studia – Szkice – Dokumenty” (Toruń 2011).
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Saint-Tropez ma korzenie (ponoć) grecko-rzymskie. W średniowieczu w tej samej co dziś urokliwej zatoczce znajdował się port, wtedy rybacki. Obecnie to marina z luksusowymi jachtami, bowiem Saint-Tropez z ostoi malarzy szybko zaczęła się zmieniać w turystyczny cel podróży. Dziś na bulwar, znany każdemu z filmów o żandarmach, gwiazdy kina i celebryci schodzą ze swoich jachtów oceanicznych, by zjeść lunch w jednej z tutejszych drogich restauracji lub by zrobić zakupy w miejscowych markowych sklepach. Mogą zażyć innych rozrywek, jak np. zagrać w golfa. Pół golfowych tu nie brakuje. Przeciętnym zwiedzającym miasto proponuje rejs statkiem po okolicznych wodach z obietnicą, że ujrzy się kogoś na nabrzeżu La Madrague (np. Brigitte Bardot albo jednego z jej psów) i wizytę w Muzeum Żandarmerii i Kina w Saint-Tropez (Musee de la Gendarmerie et du Cinema). Muzeum mieści się w budynku, w którym rezydował Louise de Funes i jego gamoniowaci podwładni. Film „I Bóg stworzył kobietę” z Brigitte Bardot oraz cykl filmów o żandarmach rozsławiły Saint-Tropez w podobnym stopniu. Zapewne też Brigitte Bardot zostanie upamiętniona lokalnym muzeum, gdy zejdzie z tego świata.
Nie zapominajmy jednak, że w tym nieco tandetnym, drogim kurorcie przed wieloma laty malował Mojżesz Kisling. Tu ranny na froncie I wojny światowej, wrócił na rekonwalescencję. Pozostał na dłużej. Z czasem uznał, podobnie jak Józef Pankiewicz, że Saint Tropez staje się zbyt rojne i wyniósł się w spokojniejsze miejsce – do Sanary- sur-Mer. Tam zbudował własny dom i już go nie opuścił. Namalował wiele pejzaży najbliższych okolic. Do tej pory pojawiają się na aukcjach, różnej wartości artystycznej i rynkowej. Artysta zmarł w Sanary w 1953 roku.