Cywilizacja

Czy Chiny zaatakują Japonię? Archipelag niezgody

Tokio w czasie wojny nakłaniało mieszkańców Okinawy do popełniania masowych samobójstw. Dochodziło do makabrycznych scen, gdy spanikowany ojciec wolał uśmiercić członków własnej rodziny i na końcu siebie, niż oddać się Amerykanom.

Kiedy na początku lipca 2023 premier Chin Li Qiang podejmował członków jednej z japońskich organizacji gospodarczych, do pamiątkowej fotografii na najważniejsze miejsce po swojej lewej stronie wskazał gubernatora Okinawy Denny’ego Tamakiego. Incydent przykuł uwagę Japończyków, wszak wśród delegacji były osoby wyższe rangą, a przewodniczył jej 86-letni Yohei Kono, były spiker parlamentu, który stanął po prawicy Li Qianga. W chińskiej dyplomacji drobne gesty ważą często więcej niż oficjalne deklaracje. Jaką grę prowadzi Pekin?

Japońskie media szybko przypomniały sobie o artykule, który równo miesiąc wcześniej ukazał się na pierwszej stronie reżymowej People's Daily. Było to sprawozdanie z wizyty Xi Jinpinga w nowej siedzibie archiwów państwowych, podczas której szef placówki przedstawił przywódcy dokumenty świadczące o historycznych powiązaniach Królestwa Riukiu z Chinami. Xi wykazał się dużą znajomością tematu – przez kilkanaście lat pełnił on bowiem wysokie funkcje w mieście Fuzhou na wschodnim wybrzeżu, skąd przed wiekami kilkadziesiąt rodzin przeniosło się na Riukiu. Ludzie ci, dla oddania hołdu przodkom, odwiedzali potem swoje rodzinne strony, co upamiętnia lokalne muzeum.

Tak się składa, że wyspy wchodzące w skład Okinawy (największa z nich nosi identyczną nazwę) stanowią istotną część dawnego Królestwa Riukiu, które przez blisko pięćset lat pozostawało wasalem Państwa Środka. Terytorium to, etnicznie stanowiące mieszankę różnych ludów Azji, stanowiło element sinocentrycznego ładu Tianxia („wszystko, co pod niebiosami”), obejmującego znaczną część Dalekiego Wschodu.

Japończycy mają więc prawo pytać, czy za honorami, jakich w Chinach dostąpił gubernator Okinawy, zaproszony również do odwiedzenia Fuzhou, nie kryje się historyczny rewizjonizm. Nabiera to dodatkowego znaczenia w momencie, gdy rośnie geostrategiczne znaczenie japońskiego archipelagu, leżącego między Tajwanem, Chinami, a głównymi wyspami Japonii. Dowartościowując elity Okinawy, Pekin jest też oczywiście świadomy ich złożonych relacji z władzami w Tokio.

***

Status chińskiego wasala wymagał od mieszkańców Riukiu składania trybutu i pokłonów cesarzowi. Mogli oni jednak zachować swoją odrębną kulturę, w tym wierzenia i język. Poza tym wyspy słynęły z rozległych kontaktów handlowych w całym regionie. Na początku XVII wieku zjawiają się tam jednak Japończycy i podporządkowują sobie archipelag. Odtąd, przez blisko trzy wieki, królowie Riukiu prowadzić będą podwójną grę: oddając formalnie pokłon chińskiemu cesarzowi, pozostawali pod faktyczną kontrolą shoguna. Format ten okaże się dla Japonii przydatny zwłaszcza w okresie narzuconej sobie izolacji, gdy przez Riukiu prowadzona będzie wymiana handlowa z Chinami.

W 1879 roku archipelag, z błogosławieństwem USA, zostaje oficjalnie wcielony do Japonii. Utraciwszy insygnia, król ze swoją świtą osiedla się w Tokio, a Riukiu, przemianowane na Okinawę, staje się jedną z japońskich prefektur. Dzieje się to w burzliwym okresie Meiji, gdy Japonia szybko tworzy nowoczesne państwo i wkrótce przystąpi do kolonialnych podbojów. Dla Chin ten sam czas oznacza zaś stopniowy schyłek cesarstwa, nieudane próby modernizacji i dekady chaosu. ODWIEDŹ I POLUB NAS Warto zatrzymać się w tym historycznym momencie, bowiem może się on jeszcze okazać brzemienny dla przyszłości całego regionu. Dziesięć lat temu, zaraz po objęciu władzy przez Xi Jinpinga, w tej samej People's Daily ukazuje się bowiem tekst dwóch znanych historyków Li Guoqianga i Zhang Haipenga, który podważa legalność przejęcia archipelagu przez Japonię. Autorzy nie twierdzą co prawda wprost, że należy się on Chinom, rozważają natomiast opcję usamodzielnienia się „Riukiu” Dodajmy, że hasło „niepodległe Riukiu” w objętym cenzurą chińskim internecie akurat swobodnie przechodzi.

Japonia, mająca za sobą prawo międzynarodowe, zdecydowanie protestuje przeciw takim opiniom. Jej spór z Chinami dotyczy jedynie kilku innych wysepek Sentaku o powierzchni 7 km kw. W Tokio przywołuje się też wypowiedzi Mao Zedonga o japońskiej przynależności Okinawy. Dzisiejszy przywódca Chin próbuje chyba jednak sytuować tę kwestię na innej płaszczyźnie – tak choćby jak robi to Władimir Putin, który narzucając osobistą interpretację historycznych wydarzeń, uzasadnia współczesną politykę rosyjskiego państwa.

Kiedyś podobnie czynili chińscy cesarze z dynastii Ming, czy Qing nakazujący przepisywanie starych dokumentów, by legitymizować swoją władzę lub sinocentryczny porządek. Właśnie w tym świetle postrzegać należy ostatnią wypowiedź Xi Jinpinga na terenie archiwum. Podkreślał on konieczność „ zbierania i sortowania dokumentów z przeszłości w taki sposób, by przekazać dziedzictwo i zapewnić właściwy rozwój chińskiej cywilizacji”.

***

Przeciętnemu Japończykowi Okinawa kojarzy się dziś głównie z turkusem oceanu i wakacjami pod palmą. W odwrotną stronę wizerunek nie jest już tak idylliczny: mieszkańcy Okinawy czuli się często poniewierani przez resztę kraju. Historycznie lista krzywd obejmuje przymusową japonizację w tym rugowanie miejscowego języka. Dziś problem stanowi choćby brak inwestycji – Okinawa tradycyjnie pozostaje najbiedniejszą prefekturą kraju. Jednak cieniem na wzajemnych relacjach kładzie się przede wszystkim druga wojna światowa i jej skutki dla archipelagu.

Podczas walk o Okinawę (kwiecień-czerwiec 1945), która pełnić miała rolę zapory przed inwazją wojsk USA na wyspy japońskie, zginęło ponad 240 tysięcy ludzi. Wśród nich było 77 tysięcy żołnierzy japońskiej armii (do której wcielano też młodych ludzi z Okinawy), 14 tysięcy Amerykanów i około 150 tysięcy ludności cywilnej – jedna czwarta populacji prefektury. Ci ostatni tracili życie nie tylko z ręki wroga.
Baza japońskich sił zbrojnych na wyspie Miyako w prefekturze Okinawy. Fot. Issei Kato / Reuters / Forum
Władze Japonii, kreując wynaturzony obraz amerykańskich żołnierzy, którzy w barbarzyński sposób mieli obchodzić się z jeńcami, nakłaniały cywili do popełniania masowych samobójstw. Dochodziło do makabrycznych scen, gdy na przykład spanikowany ojciec wolał uśmiercić członków własnej rodziny i na końcu siebie, niż oddać się Amerykanom. Fanatyzm w obronie Okinawy miał być jednym z argumentów, który przekonał Trumana do użycia broni jądrowej w przeciw Japonii.

Mieszkańcy archipelagu, zwłaszcza ci starsi, wciąż noszą w sobie poczucie, że doznana wówczas krzywda nigdy nie doczekała się należytego uznania przez polityczne elity kraju. Dla lewicy i mainstreamu opinii publicznej symbolem wojennego męczeństwa Japończyków stały się Hiroszima i Nagasaki, prawica zaś raczej niechętnie wraca do okoliczności, które spowodowały samobójczą śmierć wielu zwykłych ludzi.

Traumę wojenną wymazać niełatwo. Od ponad siedmiu dekad nieprzerwanie trwa na Okinawie ekshumacja ofiar.

Zeszłego roku do listy dopisano 365 osób, co razem dało cyfrę 242 046. Codzienne życie uprzykrza też mieszkańcom rozbrajanie niewybuchów, którymi nafaszerowana pozostaje tutejsza ziemia. Kilka miesięcy temu w stolicy prefektury znaleziony pocisk wymusił częściową ewakuację szpitala, a tam, gdzie stan pacjentów to wykluczał, okna pomieszczeń zabijano deskami.

***

W 1952 roku Stany Zjednoczone kończą okupację Japonii, nie dotyczy to jednak Okinawy, która staje się hubem amerykańskiego wojska na całą Azję Wschodnią. Za grunty przeznaczone pod budowę baz prawowici właściciele dostawali często znikome odszkodowanie. Los tubylców zresztą prezentował się wyjątkowo żałośnie, nawet na tle zrujnowanej wojną reszty kraju. Wskutek zniszczeń lub utraty ziemi wielu jeszcze długo po 1945 roku błąkało się bez własnego dachu nad głową. Głód popychał do kradzieży jedzenia nawet zwykłych ludzi, a istotne źródło dochodów rodzinnego budżetu stanowiła nierzadko prostytucja. Podczas wojny w Wietnamie, gdy wielu amerykańskich żołnierzy przyjeżdżało tu na rekonwalescencję, nierządem trudniło się 10 tysięcy kobiet.

Dominacja Amerykanów na archipelagu nie podlegała dyskusji: oni byli zwycięzcami, mieli pieniądze i dawali miejscowym pracę przy obsłudze baz. Popularyzację tam bejsbola, fast foodów i celebrowanie Bożego Narodzenia, można uznać zaś jako oddziaływanie softpower USA. Przez dekady nagromadziło się z pewnością wiele przypadków arogancji, a nawet poważnych wykroczeń prawa ze strony żołnierzy, jednak tubylcy podkreślają też często ich przyjazną dyspozycję. Zwłaszcza wobec płci żeńskiej: kilkadziesiąt tysięcy Amerykanów wróci do domu poślubiwszy kobietę z Okinawy. Inni relacje męsko-damskie traktowali jednak bardziej frywolnie. Gubernator Tamaki na przykład nigdy nie poznał swojego amerykańskiego ojca. Liczbę takich porzuconych dzieci szacowano pod koniec lat dziewięćdziesiątych na cztery tysiące.

W 1972 roku Okinawa wraca do Japonii, ale razem z wojskiem USA. Na terenie prefektury stacjonuje dziś około połowy z 55 tysięcy amerykańskich żołnierzy w Japonii i zajmują oni 70 procent powierzchni wszystkich baz, pomimo że Okinawa to ledwie jeden procent terytorium całego kraju. Hałas wojskowych helikopterów i pojazdy U.S. Army na ulicach stanowią tu codzienność.

Kolejni gubernatorzy Okinawy bezskutecznie postulują do władz w Tokio o bardziej równomierne rozłożenie amerykańskich wojsk na terenie Japonii. Inne prefektury nie kwapią się jednak do ich przyjęcia, a na przeszkodzie stoi też strategiczna lokalizacja archipelagu. Podjęto jedynie decyzję o przeniesieniu centralnej bazy Futenuma w bardziej odosobnione miejsce Henoko – mocno się to jednak opóźnia. Mieszkańcy protestują bowiem przeciw ingerencji w środowisko naturalne na wskazanych terenach, do tego znajdować się tam mają również szczątki wojennych ofiar, oczekujące ekshumacji.

W czerwcu 2023 na uroczystościach z okazji kolejnej rocznicy zakończenia bitwy o Okinawę premier Kishida zadeklarował odciążenie prefektury z kosztów ponoszonych na obronę kraju. Takie obietnice to już jednak rytuał i mało kto w nie wierzy. Wydaje się raczej, że Okinawa przed uporaniem się ze skutkami poprzedniej wojny, musi szykować się na następną.

***

Podczas tych samych uroczystości gubernator Tamaki, wspominając wojenną traumę, skrytykował plany rozmieszczenia na archipelagu rakiet dalekiego zasięgu, co przewiduje nowa strategia bezpieczeństwa Japonii. Pod koniec lipca tymczasem władze zapowiedziały tam tworzenie miejsc ewakuacji i schronów, z których największy, ulokowany w piwnicach gimnazjum, pomieścić ma 4500 osób. Japonia definitywnie odchodzi zatem od powojennego pacyfizmu, a stoi za tym przede wszystkim coraz bardziej agresywna polityka Pekinu.
Dziś geostrategiczne znaczenie Okinawy wynika przede wszystkim z jej bliskości do zagrożonego chińską inwazją Tajwanu, któremu Tokio, w coraz mniej zawoalowany sposób, deklaruje gotowość wsparcia. Równocześnie japoński archipelag stanowi istotne ogniwo „pierwszego łańcucha wysp”, ograniczającego Chińczykom swobodne wyjście na Pacyfik. Wszystko to wzbudza nieskrywaną irytację Pekinu. Przykładem choćby niedawne manewry chińskiej armii pomiędzy wyspami Okinawy. Obok słynnego lotniskowca Liaoning, udział wzięło w nich blisko dwieście myśliwców.

Czy jednak kwestionowanie japońskich praw do archipelagu nie okaże się przeciwskuteczne? Tokio wszak zbroi się na serio, a niechęć tam do Chin jest dziś na rekordowo wysokim poziomie.

Perspektywę dla poczynań chińskiej dyplomacji tworzą jednak cesarskie archiwa, a nie doraźne nastroje społeczne, czy choćby polityka obecnego prezydenta USA, po którym nastać może ktoś o innych poglądach. Zdaniem Pekinu porządek, który ukształtował się w Azji Wschodniej po 1945 roku jest anachroniczny i sztuczny. Porządek naturalny to ten, gdzie dominuje Państwo Środka i gdzie nie ma miejsca dla Stanów Zjednoczonych. Refleks takiego rozumienia polityki międzynarodowej przebija z chińsko-rosyjskiego dokumentu podpisanego tuż przed rozpoczęciem olimpiady w Pekinie. Sam Xi Jinping zapowiada natomiast geopolityczne zmiany, które „wydarzają się raz na sto lat”.

Chiny pod jego przywództwem uważają zatem, że mają historię po swojej stronie, i że ich rosnąca potęga, prędzej czy później, wymusi akceptację tego faktu na Waszyngtonie oraz na innych krajach regionu, które zajmą stosowne dla siebie miejsce w sinocentrycznej hierarchii. Doraźnie zaś nic nie stoi na przeszkodzie, by okazywać przyjazne gesty pod adresem władz czy ludności Okinawy– z pewnością ucieszyłyby ich jakieś dodatkowe fundusze na rozwój gospodarki.

***

Na południowym cyplu wyspy Okinawa stoją czarne granitowe tablice upamiętniające zabitych w 1945 roku. Wyryto tam nazwiska członków miejscowej społeczności jak i żołnierzy obu zwaśnionych armii. Tablicom nadano kształt fal, które postępują w kierunku nabrzeża. Tradycja wysp Riukiu mówi bowiem, że ocean łączący różne narody, stanowi symbol pokoju. Pozostaje rozstrzygnąć, kto i na jakich warunkach ma być tego pokoju gwarantem.

– Piotr Bernardyn

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Szisa, tradycyjny motyw artystyczny Okinawy, mieszaniec lwa z psem, którego wizerunek ma chronić miszkańców przed złem. Fot. Issei Kato / Reuters / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.