Rozmowy

U nas za bandytami ludzie nigdy nie szli

Solidarność to była postawa zupełnie wyjątkowa w historii świata. Nie wiem, czy w innym kraju by się to udało. Tam, gdzie rządzi biznes, przemoc, ambicje, chęć dominacji nad innymi, działo się tak jak teraz u Putina. W Polsce w czasie Solidarności nie było tego. Tylko walka o normalne prawa człowieka i chrześcijański dekalog. Solidarność to był ruch głęboko chrześcijański – mówi ks. Jan Sikorski, legendarny kapelan czasów Solidarności, regionu Mazowsze, kapelan internowanych w Białołęce.

TYGODNIK TVP: Minęły 43 lata od podpisania Porozumień Sierpniowych. Jak ksiądz dziś ocenia: czym była Solidarność? Jak ją najogólniej by ksiądz scharakteryzował?

KS. JAN SIKORSKI:
To był ruch społeczny, zryw niespotykanie oryginalny. Bezprecedensowa rewolucja. Wcześniej każda rewolucja była skierowana przeciwko komuś. Niosła przemoc, krew, walkę i przeróżne bezeceństwa. A to była rewolucja – tak rewolucja, bo bardzo wiele zmieniła, więcej niż te krwawe, ale ona nie była skierowana przeciwko komuś, tylko o coś. To była ta specyfika Solidarności: nie będziemy niszczyć, palić, tylko walczyć o coś. I pod hasłem bardzo chrześcijańskim, szerzej pojętej miłości, bo solidarność to współdziałanie, element miłości.

Była to postawa zupełnie wyjątkowa w historii świata. Oczywiście były przedtem ruchy – non violence, bez przemocy, np. Gandhiego w Indiach. Ale u nas ten etos Solidarności był wyjątkowy. Nie wiem, czy w innym kraju by się to udało. Tam, gdzie rządzi biznes, przemoc, ambicje, chęć dominacji nad innymi, działo się tak jak teraz u Putina. W Polsce w czasie Solidarności nie było tego. Tylko walka o normalne prawa człowieka i chrześcijański dekalog. Solidarność to był ruch głęboko chrześcijański.

Dlaczego to w ogóle było możliwe, jakie warunki pozwoliły na takie waśnie podejście?

Zambrowski walił w kaloryfery: do modlitwy. Michnik i Kuroń zawsze byli na mszy

Mówiłem kazania tak, by córka Jaruzelskiego nie mogła wyjść obrażona z kościoła – mówi ks. Jan Sikorski.

zobacz więcej
Może ja mam nieco zawodowe skrzywianie, ale dla mnie źródło tej postawy jest jasne: Polska jak mało który naród był narodem w zasadzie w swojej przygniatającej większości katolickim. Ludzie byli ochrzczeni, wychowani w kulturze chrześcijańskiej. I to kształtowało specyficzny Boży etos. Jeśli padło hasło: solidarność, to ludzie za tym poszli.

Tak sobie kiedyś myślałem, że w naszym chrześcijańskim kraju nigdy rodzimy Hitler by nie przeszedł. Ludzie by go wyśmiali, byłby ideologicznie spalony. Stalin też by nie przeszedł. My do takich ideologii się nie nadajemy. Natomiast hasło jedności, współdziałania, walki o dobro, o prawdę, o prawa ludzkie, o szacunek wzajemny – tym zawsze nasz naród mógł się poszczycić.

Czyli, jak to się mówi – załapało.

Nie wiem, czy w innym narodzie, by załapało w podobny sposób. Mamy przykłady innych wodzów, innych przywódców, którzy rzucali zupełnie inne hasła. I ludzie za tym szli. U nas nie. U nas za bandytami ludzie nigdy nie szli. Bandyci byli. Różni byli ludzie. Ale nikt za nimi w większości nie poszedł. Mieliśmy np. w przeszłości taką politykę wschodnią – nie podporządkowanie, ale nadanie praw. Przecież bojarzy litewscy ponoć buntowali się przeciwko zbyt szerokim wolnościowym prawom, które dostali od polskiego króla, takie prawa jak miała szlachta.

Czasy robią się coraz bardziej drapieżne i odbiegają daleko w swoim charakterze od tego, co przeżywało polskie społeczeństwo w czasach rewolucji Solidarności. Co zrobić, aby duch sprawiedliwości z tamtych czasów nie opuścił nas na zawsze?

Pan Jezus powiedział, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu do Królestwa. Myśmy się nagle wzbogacili i sprawy materialne zaczęły nas pochłaniać i zniewalać. Pieniądze i dobrobyt trochę nam poprzewracały w głowach. Brakowało też czasu na solidne zajęcie się dziećmi i młodzieżą, aby wychowywać je do wartości, a nie tylko do konsumpcji. Przepraszam za nieco trywialny przykład, ale jest z nami trochę tak, jak z dziećmi gdy się kupi im za dużo zabawek, to one potem mamy i taty nie słuchają, chcą się wyłącznie bawić. To jedna sprawa.

A druga to rozpanoszenie się kłamstwa. Propaganda, prowadzona przez ludzi chwiejnych ideologicznie, potrafi w bardzo atrakcyjny sposób przekazywać wierutne kłamstwa. To takie szczególne diabelstwo. Tam, gdzie dzieje się coś dobrego, tam natychmiast pojawia się diabeł. W Polsce stało się bardzo dużo dobrego. Mieliśmy fenomen Jana Pawła II. Cała Jego spuścizna przeszkadzała i przeszkadza. Wszystko, co przyniósł do Polski, do Europy, do świata – drażni złe siły. Trzeba się z tym liczyć.

Ja jestem teologiem, więc patrzę na to z tego punktu widzenia, ale nie z księżyca, tylko z realnej perspektywy. Zło jest, zło ma swoją moc, jest spersonifikowane, jest diabeł i przeszkadza. Im będzie więcej dobrego w Polsce, tym też będzie więcej zła i przeszkadzania. Cóż człowiek jest słaby i ulega, zwłaszcza na tle pewnego materialnego dosytu, który nastąpił i który tak bardzo człowieka pochłania.
Czyszczenie oblanego farbą pomnika Jana Pawła II stojącego przed bazyliką archikatedralną w Łodzi. Na cokole napisano farbą „maxima culpa” w nawiązaniu do tytułu książki Ekke Overbeeka „Maxima culpa – Jan Paweł II wiedział”. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Kłamstwo może wygrać?

Diabeł nigdy nie mówi: zrób źle. Tylko: zrób po mojemu. I jest ojcem kłamstwa. Tam, gdzie jest dobro, odwraca jego znaczenie i pokazuje, że trzeba je inaczej rozumieć. Zło ukazuje jako rzekome dobro. I wielu ludzi pozór dobra oszukuje. Dlatego myślę, że bez teologii, bez widzenia tego świata w relacji do Boga – nie da się wszystkiego zrozumieć. Jest to normalne, że w jakimkolwiek społeczeństwie, w grupie ludzkiej, w rodzinie jest tyle dobra, tyle wspaniałości i tam zaraz, prawie natychmiast pojawia się tego przeciwieństwo.

Była komuna, walczyła z Kościołem i jej się nie udało. W momencie, gdy przyszły czasy wolności natychmiast podjęto tę samą walkę, tyle że w inny sposób, preferując bezbożne, fałszywe ideologie. I tak też będzie w przyszłości. Ta walka dobra ze złem będzie trwała nieustannie. Pszenica i kąkol będą rosły razem. Każdy z nas powinien mieć tego świadomość i pilnować się, by trzymać się mocno Pana Boga.

Warto czytać Stary Testament. Tam wyraźnie jest napisane, co się stało z narodem wybranym, gdy odchodził od Bożych prawd i zasad.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Wracając do Solidarności i tamtego zrywu, dlaczego tak łatwo zapominamy, że Jan Paweł II był z nami wtedy, że pojawił się w naszych dziejach i wywarł na nie taki wpływ?

(Ksiądz przez dłuższą chwilę milczy) Być może poczuliśmy się trochę zbyt bezpieczni. Bezpieczni pod skrzydłami świętego Jana Pawła II, jego nauki, jego działalności. I może troszkę żeśmy przez to sami swoje ręce opuścili. Myśląc, tak jest i tak będzie dalej. Jan Paweł II, nasz święty powiedział wyraźnie: wolność jest dana, ale też jest zadana. On jako prorok swoich czasów widział te niebezpieczeństwa i mówił, że na wolność trzeba pracować. W czasie swojej czwartej pielgrzymki do Polski przypomniał nam Dekalog. Podstawowe, elementarne zasady, których się mamy trzymać. Wtedy się dziwiono – jak to tyle nowych problemów, a papież wraca do starych rzeczy, do Dekalogu? A ten prorok wiedział, co mówi. I powiedział nam – trzymajmy się Dekalogu, trzymajmy się elementarnych zasad. Jeśli się nie będziemy trzymać naszej tradycji chrześcijańskiej – a zło dobrze wie, że ona jest naszą podstawą – to będzie ciężko. Widać, jak obecnie uderza się w rodzinę, bo to podstawowa sprawa. Bez rodziny nie da się wychować społeczeństwa normalnego i zdrowego. Jedno jest tylko pewne, że zawsze ostatecznie diabeł przegrywa. Dobro zwycięża. I za łaską Bożą można patrzeć optymistycznie na to, co jest. Wszystko skończy się dobrze. Tylko nie wiadomo, kiedy i ile jeszcze zła się stanie.

Myślę, że na własnym podwórku każdy musi się bardzo pilnować. Nie zachwycać się tylko postępem technicznym, który jest rzeczywiście wspaniały, ale wiedzieć, że postęp techniczny nie jest jednoznaczny z postępem moralnym człowieka. Musimy doganiać w swojej postawie moralnej to, co się dzieje w technice, która jest tak znakomita, zarazem niebezpieczna. Trzeba wracać do elementarnych zasad: modlitwy, katechizmu, dekalogu, rzetelności w życiu. A przede wszystkim współpracy z łaską Bożą. W myśl psalmisty, tak pięknie wyrażonej przez Kochanowskiego – Jeżeli Pańskiej nie macie pomocy, na nic się wam przyda wstawać o północy (Ps 127).

– rozmawiała Grażyna Raszkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Ksiądz infułat Jan Sikorski (ur. 1935) przez wiele lat sprawował posługę proboszcza w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Warszawie. Stworzył tam wielopokoleniową społeczność. Organizował msze św. za ojczyznę, zasłynął jako duszpasterz internowanych w więzieniu w Białołęce. Prowadził kondukt na pogrzebie Grzegorza Przemyka, który w 1983 roku stał się wielką manifestacją patriotyczną. W wolnej Polsce był twórcą Duszpasterstwa Więziennego. W uznaniu wybitnych zasług w działalności na rzecz opozycji antykomunistycznej w czasach PRL, za zaangażowanie w opiekę duszpasterską nad więźniami w Polsce i działalność społeczną, został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP.
SDP 2023
Zdjęcie główne: Stan wojenny, internowani w Białołęce i ich kapelan ks. Jan Sikorski przekazują sobie znak pokoju. Fot. Michał Bukojemski/Forum
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.