Cywilizacja

Moskwa jest największym miastem muzułmańskim w Europie. Islam rośnie pod bokiem Putina

Skokowo wzrosła przestępczość, po zmroku nie można wyjść z domu, gdy jest się białym Rosjaninem. Dzieci rosyjskie nie mają gdzie się bawić i uprawiać sportów, bo ogólnodostępne obiekty anektowali islamscy przybysze.

Pod koniec zeszłego roku w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie tysięcy mężczyzn o nieeuropejskim wyglądzie bijących pokłon w jedną stronę. Wszystkie głowy były w jednym kierunku niżej, a to, na czym się siedzi u wszystkich w przeciwnym kierunku wyżej. Fotografię wykonano na ulicy miasta wyglądającego na europejskie. Przyzwyczailiśmy się do publicznych modłów muzułmanów w Europie, a szczególnie w Paryżu, i z takim podpisem krążyło po sieci zdjęcie – że to Paryż.

Po pewnym czasie nawykowe skojarzenie zastąpiono tym odpowiadającym rzeczywistości. To miasto z setką tysięcy – jak się pisało – modlących się na ulicy to Moskwa. Jakaś część użytkowników TT była w Moskwie, jakaś część w Paryżu, niektórzy i tu, i tu, a jeszcze inni w tych miastach mieszkają i początkowy podpis pod fotografią nie mógł się utrzymać, co wzbudziło niedowierzanie i zdumienie. Przecież takie sceny to w Paryżu, Londynie, Malmö, Brukseli i w ogóle na Zachodzie. Tymczasem na Zachodzie takie publiczne modły to demonstracja, a nie potrzeba wiernych, bo tam meczety się buduje, a w Moskwie niechętnie. Na dwa miliony muzułmanów w stolicy Rosji jest ich zaledwie cztery.

Wprawdzie zbudowany w 2015 roku meczet katedralny (soborny) pomieści dziesięć tysięcy wiernych, ale największy meczet londyński już szesnaście tysięcy. Najważniejszy w hierarchii duchowny muzułmański w Rosji podkreśla, że burmistrzami Londynu i Rotterdamu są muzułmanie i – co oczywiste – jest im tam lepiej niż w ksenofobicznej Moskwie. Kształt nadziei na przyszłość i kierunek oczekiwań rosyjskich muzułmanów wydaje się oczywisty.

Ten sam duchowy przywódca prorokuje, że do 2050 roku „Rosjanie się skończą”, a w całej Rosji do mniej więcej roku 2035 muzułmanów będzie 30%, przy 10 % dzisiaj. Jeden z prawosławnych biskupów zgadza się z tą prognozą i dodaje, że „już nie da się nic zrobić”. Pobieżne nawet spojrzenie w statystyki potwierdza te przewidywania. Na muzułmańską kobietę w wieku rozrodczym przypada sześcioro dzieci, a w Czeczenii i Inguszetii ośmioro. Na rdzenną Rosjankę – półtora dziecka.

Kiedy na przełomie średniowiecza i ery nowożytnej księstwa ruskie wyzwoliły się spod panowania Złotej Ordy, zaczęły ekspansję w Azji Środkowej i Wschodniej. Pod panowanie carów dostała się liczna ludność muzułmańska i dla Rosjanina mieszkanie w jednym kraju z wyznawcami Allacha to nic nadzwyczajnego. W doktrynie państwowej współczesnej Rosji prawosławie, protestantyzm, islam i judaizm to religie, którymi się państwo opiekuje, z tym, że prawosławie jest wśród równych, oczywiście i oficjalnie w ceremoniale państwowym, równiejsze.

Oficjalnie przychylne władze sobie, a naród sobie. W Moskwie w ostatnich latach wyznaczono teren pod nowy meczet, który miał być kilkakrotnie większy od katedralnego z 2015 roku. Miejsce wybrano przy jeziorze Święte, nad którym raz w roku odbywają się procesje prawosławnych chrześcijan, bo kiedyś stała tam cerkiew.

Radość muzułmanów oczekujących na budowę została szybko zmącona wiadomością, że na wybranym terenie ktoś zakopał świński łeb. No cóż, moskwianie to nie londyńczycy, czy paryżanie, którzy, nawet z entuzjazmem, akceptują wiele przejawów obecności muzułmanów tam, gdzie ich wcześniej nie było.

Podobno wyznaczono już nowy teren pod nowy meczet, zamiast skażonego wieprzowiną przy jeziorze Świętym. Trudno powiedzieć, czy jest pilnowany i jak.

Moskwa, przy swoich dwóch milionach muzułmanów, jest największym miastem muzułmańskim w Europie, a w Rosji mieszka więcej muzułmanów niż w którymkolwiek z krajów Zachodu. Trudno o porównanie jeden do jednego, bo Rosja leży w Europie i w Azji, ale tereny geograficznie europejskie, do tej pory zamieszkałe przez Rosjan, doświadczają gwałtownego przyrostu ludności muzułmańskiej. Trzeba by dla porządku zapisać zamieszkałe przez Ruskich, bo pojęcie Rosjanin znaczy w Rosji obywatel Federacji Rosyjskiej. Chodzi o rosyjskojęzyczną ludność wyznania i kultury prawosławnej.
Tatarski mufti Rawil Ğaynetdin podczas modlitwy w moskiewskim meczcie katedralnym. Fot. Valery Sharifulin / TASS / Forum
Islamizacja dotyczy szczególnie dużych miast rosyjskich, gdzie nie tyle rzucają się w oczy muzułmanie będący w Rosji „od zawsze”, ile imigranci z republik z dominującym islamem i państw, będących dawniej częścią ZSRR, a obecnie niepodległych. Przyczyna emigracji do Rosji ma oczywiście charakter ekonomiczny, a nieuchronne starcie kulturowe przychodzi obowiązkowo, gdy imigranci poczują się stabilnie na nowym terenie.

Władze Moskwy początkowo były przeciwne budowie nowych meczetów, nawet tego z 2015 roku. Emigranci popracują i wrócą do siebie, myślano. Popracują, ale zrobią wszystko żeby nie wracać, jak wykazała rzeczywistość. Pozwolenia na pracę muszą mieć ci z dawnych republik Związku Radzieckiego, które są formalnie niepodległe, muzułmanie miejscowi jak Tatarzy czy Czeczeni tego nie potrzebują. Nie potrzebują także przybysze z Kazachstanu i Kirgistanu jako państw członkowskich Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej.

Nie wiadomo, jak trudno jest o wizę w Rosji, o której powszechnie się mówi, że jest krajem skorumpowanym. Chętni sobie radzą – w Moskwie widuje się nie tylko gości z Kazachstanu czy Uzbekistanu, ale ostatnio nawet – na razie niewielu – z Afganistanu. Gospodarka rosyjska ich potrzebuje i imigranci wykonują prace, których nie chcą wykonywać rdzenni Rosjanie.

W Rosji powód przyjmowania imigrantów jest podobny jak na Zachodzie, ale – co podkreślano do czasu – nie ma tutaj gettoizacji i związanej z tym przestępczości i funkcjonowania muzułmanów praktycznie poza prawem kraju goszczącego – co innego szariat – jak w wielu miejscach na Zachodzie.

Jeżeli wyciągano średnią dla wszystkich muzułmanów żyjących w Federacji Rosyjskiej, to jakiś czas po upadku ZSRR sytuacja nie musiała być alarmująca. Ale jeżeli przyjrzeć się osobno wielkim miastom i oddzielić miejscowych od wieków muzułmanów od przyjezdnych, to sytuacja od dawna powinna niepokoić.

Problemy stwarzają przybysze spoza Federacji Rosyjskiej. Takie klasyczne - narkotyki, bójki, rabunki i nieakceptowalne traktowanie kobiet, nie tylko muzułmańskich, ale wszystkich, z którymi przybysze mają kontakt. Władze mogły na to przymykać oko, i media przynajmniej nie zauważać, aż do wiosny tego roku. ODWIEDŹ I POLUB NAS W maju mieszkańcy Kotelnik, miejscowości z tak zwanego obwarzanka Moskwy, czyli grupy miasteczek otaczających stolicę, nagrali taśmę wideo skierowaną do prezydenta Władimira Putina, skarżąc się na warunki życia spowodowane przez coraz bardziej imigrancki charakter miasta i okolicy. Nic dziwnego, kiedy Rosjanin w centrum kraju, żeby się dogadać, powinien posługiwać się farsi lub językiem z grupy tureckich, a nie rosyjskim. Niedaleko był wielki bazar, na którym handlowali muzułmanie i osiedlili się wraz z rodzinami w Kotelnikach. Skokowo wzrosła przestępczość, po zmroku nie można było wyjść z domu, gdy się było białym Rosjaninem. Zaczepki i wulgarne słowa ze strony przybyszów były powszechne w biały dzień. Dzieci rosyjskie nie miały się gdzie bawić i uprawiać sportów, bo ogólnodostepne obiekty anektowali przybysze.

Towarzyszył temu nie znany przedtem brud i bałagan. W wieżowcach były nielegalne domy modlitwy, co powodowało gromadzenie się przybyszów, zajmowanie podwórek, a dzieci, przede wszystkim dziewczynki, musiały chodzić do szkół okrężnymi drogami i najlepiej pod eskortą dorosłych. Życie dla Rosjan stało się w Kotelnikach nieznośne i po prostu niebezpieczne.

Do czasu aż władze Moskwy nie zakazały uboju rytualnego w mieście na podwórkach muzułmanie zarzynali kozy i barany, co dotyczyło nawet meczetu katedralnego, znajdującego się w jednej z dzielnic centralnych, otoczonego zwartą zabudową miejską. Podobnie było w Kotelnikach, niejedna przestrzeń pomiędzy wieżowcami stawała się rzeźnią w ważne święta muzułmańskie.

Wszystko to mieszkańcy opowiedzieli prezydentowi Rosji. Czy Putin widział wideo – nie wiadomo, ale widział je ktoś z najwyższych władz i zapewne za aprobatą prezydenta Rosji w Kotelnikach pojawiły się zwarte oddziały policji i FSB.
Podobnie jak na Zachodzie Europy do takich dzielnic w miastach policja wchodzi rzadko i na bieżąco nie wie, co się tam dzieje. Ogólne rozeznanie sytuacji było jednak bez zarzutu. Funkcjonariusze dokładnie znali adresy „gumowych” mieszkań, czyli takich, w których nie wiadomo, kto mieszka i jaka jest liczba lokatorów.

W „gumowych” mieszkaniach było sporo imigrantów nielegalnych. Tych wygarnięto w dużej liczbie. Od tego czasu na ulicach nastał spokój i mieszkańcom nie będącym muzułmanami lżej się żyje, ale i tak kto może, sprzedaje mieszkanie i się przeprowadza gdzie indziej. Ludzie zdają sobie sprawę, że to było rozwiązanie punktowe, nie systemowe. A systemowych nie widać, nie tylko w Rosji zresztą.

W IV wieku naszej ery jednym z panujących w Rzymie był cesarz Valens – jak wynika z nagranej rozmowy braci w ośrodku internowania w Arłamowie przodek w prostej linii prezydenta Lecha Wałęsy. Nie każda, nawet najzacniejsza parantela może być powodem do dumy. Nawet gdy jest prawdziwa, a nie fantazyjna. Nieszczęsny Valens wpuścił na teren cesarstwa Germanów, którzy z kolei uciekali przed Hunami. Nie sprawdził, czy zgodnie z umową wchodzą bez broni i zaczęły się rabunki, gwałty, zagarnianie własności i terenów obywateli rzymskich.

Cesarz interweniował zbrojnie. W walnej bitwie z Germanami nie poczekał na innego dowódcę i współcesarza z posiłkowym wojskiem. Chciał zwyciężyć sam – odezwała się pycha (po grecku hybris, wskazywana jako przyczyna wielu nieszczęść) – i przegrał. Od bitwy pod Adrianopolem rozpoczął się upadek Rzymu.

Czy była już współczesna i metaforyczna bitwa pod Adrianopolem tym razem nie z Germanami, gdzie w roli Rzymian obsadzić by należało postchrześcijański Zachód i Wschód ? To będą wiedzieć potomni, bo będą mieć perspektywę. Z naszego punktu widzenia – kraju, który przez stulecia żyje w cieniu czarnych orłów z Zachodu i Wschodu – to, że zza ich skrzydeł z obu stron wystaje półksiężyc nie musi nieść podobnych nadziei, jak wiadomości z lat 70. minionego wieku z zachodniej prasy, że w tym Sojuzie coraz mniej komunistów, a coraz więcej muzułmanów.

Według „Polski Zbrojnej" 40% aktualnie służących i przeszkolonej rezerwy w armii Federacji Rosyjskiej to muzułmanie. Cesarz Valens miał podobne, a może gorsze proporcje w swoich legionach – Germanie niemal w każdej kohorcie i w każdym manipule. Gdy Emirat Kordoby znacznie powiększony o to, co nie udało się kiedyś zdobyć, bo przeszkodziła bitwa pod Poitiers (pod Lepanto, Wiedniem etc.), zechce połączyć się z braćmi z Emiratu powstałego po Złotej Ordzie, czyli Rosją, aby utworzyć światowy kalifat, to niech nas strzeże Pan Bóg i Stany Zjednoczone z Chinami do spółki. W czasie dającym się wyobrazić, możemy mieć mur na wszystkich granicach, pod który podchodzić będą niekoniecznie smagłolicy Azjaci, a bladolicy postchrześcijanie obrządku wschodniego i zachodniego.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Meczet katedralny w Moskwie. Fot. Mikhail Tereshchenko / TASS / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.