Wspomnienia nastoletnich Żydów z Łodzi są zaskakujące. Większość z nich przed wojną nawet nie mówiła w jidysz, byli całkowicie spolonizowani. Dopiero w czasie okupacji musieli płacić za swoje pochodzenie śmiercią.
Przedwojenna Łódź była tyglem jak Nowy Jork, i to było piękne. Kultura elit przecinała się z subkulturą lumpenproletariatu, patriotyzm z kosmopolityzmem, a tolerancja z zaciekłym antysemityzmem. Żydzi w czasie swojego dnia odpoczynku, przy ładnej pogodzie chodzili się opalać do Parku Julianowskiego, ale gdy wracali, już czekały na nich bojówki endeckie, okładające ich kijami bez litości. Był więc oczywiście antysemityzm, ale jednocześnie była to wspaniała prawdziwa judeochrześcijańska cywilizacja. Ilu mielibyśmy dziś w polskiej kulturze Rubinsteinów, Tuwimów, bo przecież ci wszyscy Żydzi pochodzili z Łodzi. Potem, gdy już zacząłem w swoich poszukiwaniach jeździć po świecie, trafiać do Izraela, przekonałem się, że istnieje także antypolonizm.
Doświadczał pan go w rozmowach z ocalonymi?
W rozmowa z ocalonymi doświadczałem przede wszystkim wielkiej bliskości, głównie przez poczucie wspólnej tożsamości. Widzi pan, to byli ludzie będący dla mnie jak rodzina, bo przecież wychowywaliśmy się w tych samych miejscach: oni jako dzieci w II RP, a ja jako dziecko w PRL. To były te same miejsca, te same wspomnienia, zapachy, widoki. Wtedy zacząłem coraz bardziej odczuwać to, jak wiele łączy nas z potomkami polskich Żydów w Izraelu. Gdy poznaje się polskich Żydów lub ich potomków, często ma się poczucie swojskości. Izrael to największa polska kolonia, a tożsamościowo mamy z tymi ludźmi więcej wspólnego niż z sąsiadami, z którymi graniczymy, takimi jak choćby Czesi czy Niemcy.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
To także ważne doświadczenie z uwagi na to, co dzieje się teraz, jak wymieszana kulturowo staje się Europa. Polska prędzej czy później kulturowo zacznie przypominać tę z okresu międzywojennego czy jeszcze wcześniejszą, gdzie przenikały się różne kultury i narodowości. Popatrzmy, co dzieje się już dziś z mniejszością ukraińską – przecież prędzej czy później będą powstawać choćby ukraińskie kluby sportowe czy kulturalne. Od tego nie ma odwrotu.
A wracając do Żydów: kiedy odwiedzałem ich w Tel Awiwie, Sztokholmie czy w Nowym Jorku, zawsze miałem wrażenie, że oni tęsknią za Polską. Gdyby nie wojna, nadal żylibyśmy razem.
A nie powinniśmy mieć poczucia winy, jak się nas czasem przekonuje?
Za Jedwabne? Do swoich win trzeba było się przyznać, nie czekając na Grossa. Ja nie jestem historykiem, patrzę na to jako dziennikarz, socjolog kultury. Zaczęło się od książki Jana Tomasza Grossa, a kończy na ostatnich badaniach pani Barbary Engelking. Według mnie to nie jest jednak nauka ani historia, ale po prostu polityka. Tak dzieje się zawsze, gdy historia staje się propagandą, a w Polsce każda strona – czy prawicowa, czy lewicowa – ma to na sumieniu. Jako wykładowca akademicki twierdzę, że polityka niszczy uniwersytet, bo uniwersytet to miejsce docierania do prawdy. Tymczasem w propagandowym sposobie myślenia nie chodzi o prawdę, ale narzucenie swojej prawdy.
Widzi pan, ja wbrew ogólnym trendom sądzę, że ważna jest dziś religijność. Bo religia to zbiorowa moralność, to coś, na czym życie społeczne może się oprzeć. Dlatego powinniśmy strzec swojego katolicyzmu jak oka w głowie. Także w rozmowach z Żydami o historii. Gdy czytam teksty młodych liberalnych dziennikarzy, którzy pozycjonują się jako laiccy, obiektywni, to już wiem, że kłamią. Według mnie pierwszą rzeczą, o jakiej powinien mówić swojemu odbiorcy dziennikarz, jest jego światopogląd. Ja go ujawniam, ale nie dlatego, żeby opowiadać światu o swojej wierze, ale żeby czytelnik wiedział, na jakim fundamencie jest zbudowane moje myślenie – mój komentarz.
– rozmawiał Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Marek Miller jest reporterem i założycielem Laboratorium Reportażu na Uniwersytecie Warszawskim. Pomysłodawca i pierwszy dyrektor Festiwalu Mediów „Człowiek w zagrożeniu” w Łodzi. Autor i współautor książek „Kto tu wpuścił dziennikarzy?” (czytanej w latach 80. minionego wieku w radio Wolna Europa), „Filmówka. Powieść o łódzkiej szkole filmowej”, „Arystokracja”, „Europa wg Auschwitz. Litzmannstadt Ghetto”, „Wielka Szpera”.