Mike Johnson to bowiem marszałek z najmniejszym stażem parlamentarnym od… 1883 r., a więc 140 lat. Reprezentuje 4. okręg wyborczy w Luizjanie od stycznia 2017 r., a więc niecałe siedem lat. Rocznik 1972, prawnik z wykształcenia, zanim został wybrany do Kongresu w listopadzie 2016 r., zasiadał w stanowej legislaturze. W Izbie Reprezentantów był szefem jednego z ciał doradczych klubu parlamentarnego, a od dwóch lat jego wiceprzewodniczącym.
Na prawo od centrum
Jakie poglądy ma Johnson? Po przegranych wyborach prezydenckich przez Donalda Trumpa w 2020 r. był jednym z inicjatorów petycji popierającej wniosek o unieważnienie wyników wyborów, którą podpisał wraz ze 125 innymi kongresmenami. Także z tego powodu sprawca całego zamieszania kongresmen Gaetz uważa, że zmiana marszałka „opłacała się”, bo „Bagno [jak Trump i jego zwolennicy nazywają polityczny establishment Waszyngtonu – przyp. red.] ucieka, a ruch MAGA jest fali na wznoszącej”, o czym ma świadczyć marszałek „MAGA Mike Johnson”.
Ale, co ciekawe, cieszą się też Demokraci, którzy zechcą zrobić z jego konserwatywnych poglądów pałkę do okładania Republikanów, zwłaszcza wśród wyborców umiarkowanych. – To rzadki i wybuchowy przypadek wcześniej nie sprawdzonego, bardzo konserwatywnego gospodarza talk show – powiedział portalowi Axios jeden ze spindoktorów Partii Demokratycznej, podkreślając, że ilość „prawicowej retoryki bez trzymanki” Johnsona zapisanej na papierze i taśmach przekracza najśmielsze marzenia sztabowców Demokratów.
Fakt, jego poglądy na kwestie obyczajowe – miłe dla ucha prawicy – zostaną bezwzględnie wykorzystane przez Demokratów do agitacji wśród stale laicyzującego się elektoratu. Johnson jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji: jako prawnik pracował dla kancelarii, która walczyła o zniesienie dopuszczalności przerywania ciąży, wprowadzonej na podstawie decyzji Sądu Najwyższego USA z 1973 r., a w Kongresie optował za projektem zakazu aborcji po wykryciu bicia serca u płodu.
Zdecydowanie opowiadał się przeciw wspieraniu zmiany płci u osób nieletnich, nie należy też do zwolenników małżeństw jednopłciowych. Te poglądy atakują już liberalne media, a dodatkowo wyszydzają fakt, że Johnson przyznał, iż wraz ze swoim 17-letnim synem korzystają z software, który monitoruje korzystanie z pornografii na urządzeniach elektronicznych (w przypadku wejścia na taką stronę, druga osoba jest o tym powiadamiana).
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Krytyka spotkała Johnsona także za fakt, że nie dysponuje niemal żadnymi oszczędnościami, żyjąc de facto – jak miliony Amerykanów – od pensji do pensji. Choć akurat ten fakt mógłby świadczyć, że ten polityk – w odróżnieniu od wielu jego kolegów – nie czerpie dochodów z podejrzanych źródeł.
W innych kwestiach – jak nielegalna imigracja, podatki, wsparcie dla Izraela – nowy marszałek należy do prawego skrzydła partii. Jest też kiepska wiadomość dla Ukrainy: jako szeregowy kongresmen Johnson opowiadał się przeciw zwiększaniu pomocy wojskowej dla tego kraju.
Pierwsze decyzje Johnsona jako marszałka Izby potwierdzają jego prawicowe poglądy. Nie dość, że wbrew wnioskowi prezydenta Bidena rozdzielił decyzję o pomocy dla Ukrainy i Izraela, to uzależnił ten ostatni pakiet (14,3 mld dolarów dla Tel Awiwu) od identycznych cięć w budżecie Urzędu Podatkowego (IRS czyli Internal Revenue Service).
Choć ustawa została uchwalona, to nie ma szans na wejście w życie – rządzący Senatem Demokraci uznali, że jest nie do przyjęcia (dead on arrival), domagając się włączenia do tych przepisów także przyznania środków Ukrainie. Polem do kompromisu może być powiązanie pomocy dla Kijowa z kwestią wzmocnienia barier na granicy z Meksykiem, choć tutaj przeszkodą może być opór administracji Bidena przeciw łączeniu tych dwóch kwestii.
Jednak najbliższe tygodnie to prawdziwy sprawdzian dla Johnsona: jak przegłosować pakiet dwunastu ustaw budżetowych (bo z tylu składa się budżet rządu federalnego) tak, aby zaaprobował je Senat i prezydent Biden, a jednocześnie nie stracić poparcia kongresmenów konserwatywnych, którzy domagają się cięć wydatków.
W arsenale tych ostatnich jest prawdziwa broń atomowa: brak uchwalenia budżetu w terminie grozi zaprzestaniem finansowania programów federalnych, co de facto oznacza wstrzymanie działalności przynajmniej części agend i ministerstw. Rząd federalny ma zapewnione środki na funkcjonowanie jedynie do 17 listopada (to właśnie za przegłosowanie tego prowizorium budżetowego z pomocą Demokratów został odwołany McCarthy), co wymusza szybkie szukanie kompromisu.