W kampanii zapowiedział też prywatyzację 34 argentyńskich spółek państwowych, w tym giganta naftowego YPF, oraz publicznych mediów (Televisión Publica, Radio Nacional i agencji informacyjnej Télam) oraz obniżenie lub zniesienie większości argentyńskich podatków. Milei mówił także o ograniczeniu transferów federalnych do 24 argentyńskich prowincji. Przewidział też w swoich planach zniesienie uprzywilejowanych emerytur sędziów, dyplomatów i prezydentów Sądu Najwyższego. Sam też ma zamiar zrzec się emerytury prezydenckiej.
Najgłośniejszą jego propozycją jest jednak dolaryzacja argentyńskiej gospodarki, dzięki której ma się według niego udać walka z inflacją.
Już w pierwszym wywiadzie po niedzielnym zwycięstwie, w kanale informacyjnym Todo Noticias, nowy prezydent podtrzymał wyborcze obietnice: od cięć wydatków publicznych przez negocjacje z MFW, po eliminację do końca 2024 roku deficytu budżetowego. Powtórzył, że wszystko, co może zostać sprywatyzowane, zostanie sprywatyzowane, bo to, co znajduje się w gestii sektora publicznego działa źle.
Według periodyku „El Economista” operację zastąpienia argentyńskiego zdewaluowanego pesa dolarem Milei będzie chciał przeprowadzić według planu Emilia Ocampo, ekonomisty z dyplomem MBA na Uniwersytecie w Chicago, który obejmie także stanowisko szefa Banku Centralnego (który finalnie ma zostać zamknięty), aby przygotować grunt pod cały ten skomplikowany proces. Ocampo obiecuje, że jeśli przeprowadzi się dolaryzację w styczniu-lutym 2024 roku, to w kwietniu 2025 inflacja osiągnie poziom zbieżny z USA.
Milei jest ostrożniejszy. W wywiadzie dla Todo Noticias ostrzegał, że inflacja będzie się utrzymywać na wysokim poziomie przez mniej więcej dwa lata, „bo w polityce monetarnej to, co się robi dziś, przynosi efekty w ciągu 18-24 miesięcy”. Jakby mówił: nie oczekujcie cudów od razu. Zresztą, według Reutersa do końca roku inflacja w Argentynie sięgnie 185 proc. Na jak długo Argentyńczykom starczy więc cierpliwości? I czy ten eksperyment w ogóle może się udać?
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Milei, lider działającej od 2021 roku partii La Libertad Avanza (konserwatywnej w sprawach światopoglądowych i libertariańskiej gospodarczo) nie będzie mógł liczyć na wsparcie Kongresu. W Izbie Deputowanych liczącej 257 posłów LLA ma 37 posłów. Spośród 72 senatorów tylko siedmiu należy do LLA. W koalicji z grupowaniem Mauricio Macri też nie będzie miał większości.
Milei obiecuje mimo to, że nie będzie wprowadzał zmian dekretami prezydenckimi. Już 11 grudnia wyśle do Kongresu pakiet ustaw umożliwiający start zapowiadanych przez niego reform. Dopiero kiedy nie będzie na nie zgody, postawi na referenda.
Konserwatywni publicyści, np. na łamach hiszpańskiego portalu Libertad Digital, doradzają mu jednak rozważenie rządzenia dekretami, bo opór peronistów mających w parlamencie olbrzymie wpływy, może być trudny do przełamania.
El Loco
Lewica już bije na alarm i przypomina w przyjaznych sobie mediach wszystkie niepoprawne politycznie poglądy Argentyńczyka: że nazywa teorię zmian klimatycznych zawinionych przez człowieka socjalistycznym kłamstwem, że jest przeciwnikiem aborcji i nie wspiera małżeństw jednopłciowych. Na cenzurowanym jest także jego rzekomo zaburzona osobowość, czego dowodem ma być powtarzane przez media przezwisko „El Loco”(pol. szalony) nadane podobno Mileiowi jeszcze przez szkolnych kolegów. Politycy konkurencji już straszą jego wybuchowym charakterem.
Kilka miesięcy temu, po zwycięskich dla libertarianina prawyborach Luis Delia, jeden z lewicowych działaczy argentyńskich zamieścił w serwisie X wpis, sugerujący, że historia Mileia przypomina dojście do władzy Hitlera – szaleńca, wybranego w kraju nękanym hiperinflacją. Aby obrzydzić Argentyńczykom nowego prezydenta lewica sięga nawet po argumenty ze sfery religijnej, którą zwykle krytykuje albo przedstawia w karykaturalnej formie. Dziś ta sama lewica wyrzuca Mileiowi niechęć do papieża Franciszka. Evo Morales, były lewicowy przywódca Boliwii komentując zwycięstwo Mileia, napisał w portalu X, że lewica nigdy nie będzie życzyć powodzenia faszyzmowi i neoliberalizmowi, który „obraża Brata Papieża ubogich”.