Kultura

Piło się dużo i długo, a trzeźwiało na stojąco w pociągu. Opolskie festiwale sprzed lat

– Było może bardziej szaro, ale też bardziej wesoło – wspomina Zbigniew Wodecki. Zdarzało się, że opolski amfiteatr wyglądał, jak po przejściu tajfunu. Ale zawsze pustoszały ulice, a okna blokowisk pulsowały w rytm rodzących się przebojów. Bo aby istnieć na polskiej scenie, obowiązkowo trzeba było wystąpić na Festiwalu w Opolu.

„Chciałbym pracować w Peweksie albo podawać kotlety schabowe”. Dzień Dziecka w PRL

„Tymczasem niech wystarczą lody” – komentował dziecięce marzenia reporter Dziennika Telewizyjnego w 1987 roku.

zobacz więcej

Wszystkie informacje związane z Festiwalem w Opolu można śledzić na stronie festiwalopole.tvp.pl

Puste ulice i okna pulsujące telewizyjnym światłem – w PRL transmisja Festiwalu w Opolu przyciągała przed telewizory całe rodziny. Oglądało się występy, obserwowało stroje i scenografię i kibicowało artystom. W rekordowych latach na widowni zasiadało ponad 50 tysięcy osób, które przez kilka dni koncertowych podziwiały prawie 600 występów. – Żeby istnieć na polskiej estradzie, trzeba było być w Opolu – mówi portalowi tvp.info Zbigniew Wodecki, który debiutował właśnie na tamtejszej scenie.

„Zwroty kosztów podróży i spłacony dług”

Wodecki wspomina jeden z bardziej dla niego udanych festiwali opolskich kiedyś dostał aż cztery nagrody za piosenkę „Sobą być”. – To był trudny utwór, choć nie mój, ale zrobiłem dobry aranż – wspomina Zbigniew Wodecki. Nagrody wręczano w opolskim ratuszu. – Najpierw usłyszałem, że dostałem nagrodę za aranż, szedłem na scenę wśród braw. Wręczono mi 4 albo 6 tysięcy złotych – opowiada i wspomina, że bardzo się cieszył z pieniędzy, bo miał do spłacenia dług. Później wywołano go, bo przyznano mu kolejną nagrodę. Tym razem za kompozycję. – Kiedy szedłem po raz drugi, brawa były już mniej serdeczne – mówi Wodecki. Ale kiedy ogłoszono, że został laureatem kolejnych dwóch wyróżnień, sytuacja zrobiła się napięta. – Po raz czwarty wychodziłem wśród ciszy. Stojący obok Krzysiu Jaślar rzucił wtedy: „Spytaj o zwrot kosztów podróży” - opowiada Wodecki i przyznaje, że tym tekstem uratował sytuację i rozładował napięcie. A Wodecki dzięki nagrodom spłacił dług.
„Nie zamykajmy drzwi" Opole 1987

„Dobranoc! Do widzenia! Cześć! Giniemy!”. Katastrofa Iła-62 w Lesie Kabackim

– To był makabryczny widok rozczłonkowanych ciał, zmieszanych z ziemią i popiołem. Ręce bez dłoni, nagie ciała bez głów, nogi do kolan – wspomina operator telewizyjny Jerzy Ernst. Maszyna rozbiła się w Lesie Kabackim.

zobacz więcej
Piło się długo i w doborowym towarzystwie

Podczas pierwszych edycji festiwalu artyści mieszkali głównie w jedynym wówczas hotelu Opole. Część trafiała także na prywatne kwatery. Ale życie towarzyskie koncentrowało się przede wszystkim w klubie festiwalowym, czyli wspominanym przez wielu Pająku, który znajdował się niedaleko rynku. – Piło się długo w doborowym towarzystwie – wspomina Wodecki.

Niektórzy, jak Beata Kozidrak i jej mąż spierali się, jakie trunki wówczas preferowano. Artystka pamięta głównie wódkę. Jej mąż twierdzi, że królowało piwo. Ale spór ten tylko potwierdza wspomnienia innych, że bawiono się hucznie. A gdy około 2 w nocy zamykano Pająka to jedynym lokalem, w którym wówczas jeszcze serwowano alkohol, był dworzec główny. Lucjan Kydryński, dziennikarz muzyczny i konferansjer wspominał, że tam przychodziło się na piwo i jajecznicę. A potem nierzadko około 7 z minutami rozbawione towarzystwo wsiadało do pociągu Opole – Kraków i na stojąco trzeźwiało. – Było może bardziej szaro, ale też bardziej wesoło – mówi Wodecki.
„25 przegląd polskiej śpiewanej muzyki rozrywkowej" Opole 1988
Drogowskaz dla innych artystów

Pomysłodawcami festiwalu byli Mateusz Święcicki i Jerzy Grygolunas, którzy pracowali w Polskim Radiu oraz gospodarz miasta, Karol Musioł. Chcieli stworzyć scenę, która pozwoli pokazać szerokie spektrum polskiej twórczości. Także tej, której nie można było usłyszeć w polskim radiu. Zdaniem dziennikarki Marii Szabłowskiej pierwszy festiwal był „rewolucją”. Jerzy Waldorff uważał, że tam tworzono drogowskaz dla innych artystów.

Wodecki uważa, że był obowiązkowym elementem życia ówczesnego artysty, który chciał istnieć w życiu artystycznym ówczesnej Polski. Wielu podkreśla, że ważniejsza od nagród była możliwość zaprezentowania się. Na ówczesnej niewielkiej scenie muzycznej udział w takim przedsięwzięciu gwarantował błyskawiczną popularność. W ten sposób karierę robiła pierwsza laureatka Ewa Demarczyk, Karin Stanek czy Czesław Niemen.
25-lecie Festiwalu w Opolu i koncert pieśni patriotycznych
„Karolinka” bez dedykacji

Przynajmniej na początku Festiwal nie był partyjną inicjatywą. Pierwszy Festiwal wystartował 19 czerwca 1963 roku. Przez pięć dni publiczność zobaczyła 102 wykonawców, pięć estradowych zespołów muzycznych oraz pięć kabaretów. Wtedy laureatami zostali: Ewa Demarczyk i Bohdan Łazuka. Drugi Festiwal z 1964 roku obejrzała rekordowa liczba widzów. W 20 koncertach i imprezach udział wzięło 56 tys. osób, a 407 artystów zaśpiewało aż 597 utworów.

Artyści wspominają także opolską publikę. Bo, jak mówi Izabela Trojanowska, fajnie mieć dobre recenzje u krytyków, ale to publiczność jest najważniejsza. – Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mnie stworzyli widzowie. To oni nie chcieli mnie puścić ze sceny. Oni chcieli bisy – opowiada. – W 1980 roku w Opolu – chociaż wyglądało na to, że karty były już rozdane przed konkursem – zdaje się, że nie było Karolinki dla mnie. Ale reakcja publiczności sprawiła, że jury musiało coś z tym fantem zrobić. I wymyślono dla mnie specjalną nagrodę, która istnieje do dzisiaj – za interpretację – wyjaśnia Trojanowska. A jej Karolinka do dzisiaj nie ma plakietki - dla kogo i za co.

Wszystkie informacje związane z festiwalem można śledzić na stronie festiwalopole.tvp.pl. Tam też będzie można obejrzeć transmisje wszystkich koncertów oraz wywiady z gwiazdami tegorocznego festiwalu, które na opolskim rynku przeprowadzą Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk.
Zdjęcie główne: Festiwal w Opolu od lat przyciąga fanów polskiej piosenki rozrywkowej (fot. NAC/Grażyna Rutowska)
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.