Mafijne królowe z 'ndranghety. Wśród nich budząca strach Polka
sobota,
8 lipca 2017
Kobiety ze Wschodu, które rozdawały karty w świecie przestępczym. Urodziły się w krajach, gdzie włoska mafia nie zapuściła swych macek. Gdy dorosły, stały się jednak częścią kalabryjskiej ‘ndranghety. Są wśród nich m.in. Polka, Słowaczka i Ukrainka, kobiety z Kosowa i Macedonii. Przestępczą sławą okryła się m.in. Edyta K., która trafiła za swoją działalność do więzienia.
Kamorysta Walter Schiavone wydał na replikę filmowej willi 2 mln miliony euro.
zobacz więcej
Fenomen mafiosek ze Wschodu zainteresował nie tylko włoską policję, ale i włoskich socjologów oraz dziennikarzy. Niedawno premierę miała książka pt. „Le ‘ndranghetiste dell’Est. Profili internazionali della mafia calabrese” (Kobiety ze Wschodu w ’ndranghetcie. Międzynarodowy profil kalabryjskiej mafii”).
Wyjechały za chlebem
Autor publikacji Arcangelo Badolati opowiada o paniach ze Wschodu, które przyjechały do Włoch w poszukiwaniu pracy, a wspięły się na najwyższe szczeble mafijnej kariery. Trafiły tam poprzez swoich mężczyzn – mężów i kochanków, ale potem wykazały się nieprzeciętnym przestępczym talentem.
Mowa, co trzeba podkreślić, o najpotężniejszej teraz we Włoszech organizacji mafijnej, kalabryjskiej 'ndranghetcie, która cały czas rośnie w siłę.
Obraca dziesiątkami miliardów euro, a lwią część zysków czerpie z handlu kokainą. Współpracuje z najpotężniejszymi kartelami południowoamerykańskimi. Chętnie zajmuje się też m.in. handlem bronią, hazardem, itp.
Przez długie lata marzyła tylko o zemście na tych, którzy ją skrzywdzili.
zobacz więcej
Rodzinny biznes
‘Ndrangheta opiera się na strukturach rodzinnych, tworzą ją klany, tzw. tzw. ‘ndrine. Przez swą „płaską strukturę”, która jest bardziej zamknięta niż w przypadku cosa nostry czy kamorry, jest trudna do rozpracowania. Ustabilizowała się w połowie XIX w., a jej nazwa pochodzi od greckiego słowa oznaczającego bohaterstwo. Między sobą tzw. ‘ndrine walczą krwawo i bezwzględnie, na zewnątrz jednak pozostają zjednoczone.
W te struktury wchodzą żony, narzeczone i kochanki mafijnych bossów. A gdy ich partnerzy trafiają do więzień, nierzadko one przejmują władzę, by klan nie stracił znaczenia i pieniędzy.
Wyprawa z małego, polskiego miasteczka
Edyta K. ma teraz 36 lat i siedzi we włoskim więzieniu za to, że przez trzy lata kierowała żelazną ręką klanem Bruni.
Edyta pochodzi z Ulhówka przy polsko-ukraińskiej granicy. Do Włoch wyjechała, gdy miała 19 lat. Pracowała tam jako opiekunka. Aż poznała Michele'a Bruniego, szefa klanu z kalabryjskiej Cosenzy. Czy ich związek był bardzo romantyczny, nie wiadomo. Pewnym jest, że urodziła mu syna, a gdy w 2009 r. Michele poszedł do więzienia, zajęła się rodzinnymi interesem. Była skuteczna i okrutna, świetnie wpasowała się w mafijne wzorce. Odwiedzała Michele'a w więzieniu i przynosiła od niego wskazówki. Szybko jednak okazało się, że musi rządzić samodzielnie, bo jej mąż zmarł w więzieniu.
Została aresztowana 15 grudnia 2010 r. podczas szeroko zakrojonej operacji karabinierów. Razem z nią zatrzymano wtedy prawie 50 osób.
Gdy mają 15 lat, uczą się zabijać, w wieku lat dwudziestu są profesjonalnymi zabójcami.
zobacz więcej
Współpraca z policją
Edyta K. posługiwała się świetnie miejscowym dialektem, co zdecydowanie ułatwiało jej „pracę”, czyli handel narkotykami na dużą skalę i organizowanie m.in napadów na samochody przewożące duże sumy pieniędzy.
Bruni kontrolowali także miejscowe zakłady pogrzebowe, a Edyta miała plany budowy nowoczesnego krematorium.
Podczas procesu w 2013 r. zdecydowała się na współpracę z organami ścigania. Skazano ją ostatecznie za przestępczą działalność na sześć lat.
Ponieważ zdecydowała się zeznawać, nie wiadomo, gdzie odsiaduje wyrok. Chroni ją tajemnica. Jej synem opiekuje się rodzina Bruni.
„Czarna wdowa” lub „anioł miłosierdzia” to najczęściej spotykane typy zabójczyń.
zobacz więcej
Smutny koniec włoskiego snu
Ewelina P. ma 34 lata, pochodzi z Dąbrowy Tarnowskiej (Małopolska). Do Włoch pojechała w poszukiwaniu pracy. W 2006 r. zaczęło spełniać się jej marzenie o życiu spokojnym, dostatnim i szczęśliwym. Poślubiła bowiem Domenica Mancuso. Jak napisał w swojej książce Badolati, spotkali się przypadkiem i zakochali się w sobie.
Domenico pochodził z małego miasteczka Limbadi, gdzie cała rodzina była bardzo szanowana. Nic dziwnego, ponieważ Mancuso był szefem wpływowego i bogatego klanu mafijnego, który sprowadzał m.in. z Kolumbii do Włoch kokainę.
Domenico, zwany „Czerwonym”, nie traktował żony najlepiej – była bita, poniżana. Więziono ją w domu. Niewiele pomogły narodziny dziecka.
Uciekła od męża w 2013 r., ale była prześladowana, żyła w ciągłym zagrożeniu życia. Poprosiła więc policję o ochronę i zaczęła opowiadać o tym, co wiedziała. Jej mąż trafił do aresztu; proces, w którym wraz z kuzynami został oskarżony o działalność mafijną, ciągnie się do tej pory.
Przedwojenna dama z towarzystwa uczyła policjantów, jak prowadzić śledztwa.
zobacz więcej
Cudzoziemka, która wiedziała wszystko
Słowaczka Lucia Bariova ma teraz 45 lat. Została aresztowana w 2010 r. Była przez lata partnerką szefa liczącego się 'ndrina, czyli Vincenzo Forastefano. Poznali się, gdy miała 19 lat. Urodziła mu dwoje dzieci. Podobnie jak wiele cudzoziemek ze Wschodu, do Włoch trafiła w poszukiwaniu pracy. Została najpierw pokojówką, a potem mafijną królową. Dom znalazła w maleńkim kalabryjskim miasteczku Cassano all'Ionio.
Ziemia pod nogami Vincenza, który zarabiał razem z rodziną potężne pieniądze na handlu narkotykami, zaczęła się palić, gdy policja zorganizowała akcję Omnia – stało się to w lipcu 2007 r.
Forastero został złapany 6 września 2006 r. Ukrywał się w specjalnym bunkrze, który mieścił się w domu jego matki. W marcu 2009 r. został skazany na 30 lat więzienia.
Bariova po aresztowaniu męża czynnie włączyła się w rodzinny biznes, zawiadywała m.in. transportem narkotyków. Gdy aresztowano ją w 2010 r., zgodziła się współpracować z organami ścigania. Była cennym informatorem, bo mówiono o niej, że wiedziała wszystko o interesach rodziny z Cassano all'Ionio. Proces trwa.