Do środka domu Wasyl nie zaprasza. Ja sam też nie nalegam. Siadamy na drewnianej ławce przyklejonej do bocznej ściany przeszklonego ganku. Sam mówić nie chce. Muszę bardzo się starać, żeby coś z niego wydusić. Zaskakuje mnie tym, że wojny wcale źle do dziś nie wspomina. Niemcy dali im jakoś żyć. Front ominął ich okolice. Było spokojnie, więc okupację przetrwała cała rodzina.
Znacznie gorzej, z punktu widzenia młodego człowieka, którym był w 1945 roku 16–letni wówczas Bazyl, było po wojnie. To wtedy ich rodzina przekonała się, czym są – bandy, napady i rabunki.
– Jakie bandy? Kto to był? – dopytuję.
– Jak to, jakie? – dziwi się. – I ukraińskie, i polskie. Rozmaicie było. Z początku przeważnie tylko rabowali. Pieniądze, jedzenie, zwierzęta.
Ale stopniowo życie stawało się coraz trudniejsze. Mówi, że bandyci zaczęli z zemsty za to, że gospodarz nie chciał dobrowolnie podzielić się dobytkiem, nawet podkładać ogień. I cerkiew spalili, i część wioski spalili. Wcześniej było spokojnie. Obok siebie żyli i Ukraińcy, i Polacy.
– Bez kłopotów sobie żyli. Żenili się. – Gospodarzowi rozjaśnia się twarz na wspomnienie dawnych czasów. – Nie było żadnej różnicy, nie było widać, czy to był Polak, czy Ukrainiec. Gorzej zrobiło się pod koniec Niemców. Tak od końca 1943 roku i początku 1944. Kiedy na wsi ludzie zaczęli mówić, że będzie koniec wojny i że Rosjanie idą w naszą stronę. To wówczas to się zaczęło.
– Z której strony było bardziej niebezpiecznie? – dopytuję.
– My czuliśmy niebezpieczeństwo ze strony Polaków, a oni ze strony naszych…
– A kto to był? Partyzanci? UPA? Armia Krajowa?
– A czy ja wiem, panie, co to było? – ożywia się Wasyl. – Czy to AK, czy coś innego. Nie mam pojęcia, co to było z polskiej strony. U nas mówili „banda”, więcej nic. Jedna banda i druga banda. Z początku przychodzili i rabowali, ale nie zabijali. Ale już w 1944, jak kogo napadli, to i zabili.
– Ale kto zabijał, polskie grupy czy ukraińskie?!
– I te, i te. Jednakowo. Czy ja wiem, czemu zabijali, co im przeszkadzało. Nie mam pojęcia. I tak było cały czas po wojnie. Dopóki nas nie wysiedlili. Do akcji Wisła, mimo że już było po wojnie, to właściwie żyliśmy w niepokoju.