Długie macki ośmiornicy
piątek,
8 grudnia 2017
Handlarze roszczeń latami nękają byłych lokatorów „odzyskanych” kamienic. Nie tylko na terenie Polski. Zofia Proctor, która odziedziczyła po rodzicach mieszkanie w zbudowanej po wojnie kamienicy w Warszawie, nadal nie może spać spokojnie. Tę kamienicę - która przed 1939 rokiem nie istniała - miasto oddało ludziom podającym się za spadkobierców przedwojennego mienia. A oni, za rzekome bezumowne korzystanie z lokalu, dopadli po latach panią Zofię w dalekim mieście Chester.
Losy ludzi z kamienic przejmowanych przez osoby prywatne z rąk państwa lub gmin nie wzbudzały przez lata większego zainteresowania mediów. Artykuły czy reportaże ukazywały się sporadycznie i częściej w mediach lokalnych niż ogólnopolskich. Na sprawę patrzono jak na jednostkowe nieszczęścia lokatorów i ich rodzin, a nie jak na problem państwa, które nie potrafi obronić słabych i niezamożnych przed chciwością silnych i majętnych.
Proceder zwykle wyglądał tak: gmina wydawała miliony na remont kolejnej przedwojennej kamienicy, a zaraz potem znajdował się rzekomy spadkobierca.
Urząd miejski w Warszawie co roku wydawał dziesiątki decyzji reprywatyzacyjnych, kolejne rodziny lądowały na bruku – a w krajowych mediach panowała cisza.
Sądy popierały handlarzy roszczeń i zasądzały milionowe odszkodowania za to, że przez lata, gdy kamienicą administrowała gmina, handlarze nie mogli pobierać czynszów – a dziennikarze nie reagowali.
Chciwość zaślepia
Co zatem sprawiło, że dziś o aferze reprywatyzacyjnej dyskutują wszyscy i wszędzie?
Wspomnienia o przedwojennej Warszawie. Miejsce kiedyś szczelnie zabudowane wysokimi kamienicami, dziś zajmuje Pałac Kultury i Nauki.
zobacz więcej
Miarka się przebrała przy sprawie Chmielnej 70. Rozzuchwaleni handlarze roszczeń, coraz skuteczniej i szybciej przejmujący kamienice wraz z ludźmi, próbowali zagarnąć prestiżową działkę, położoną w samym sercu stolicy. Gdyby wiedzieli, czym to się skończy, gdyby byli mniej pazerni, omijaliby z daleka Pałac Kultury. Ale mleko się wylało, o czym poinformowała... „Gazeta Wyborcza”.
Opinia publiczna wtedy usłyszała o Jakubie R., jednym z wyższych z urzędników ratusza, który osobiście podjął decyzję o oddaniu za grosze w prywatne ręce działki wartej grube miliony złotych.
Co więcej, Polska dowiedziała się, że Chmielną 70 przejął mecenas Robert N., partner biznesowy wspomnianego nieuczciwego urzędnika. Działka trafiła do niego nielegalnie, bo przedwojenni spadkobiercy tego kawałka Warszawy jeszcze w czasach PRL otrzymali odszkodowanie, o czym organy państwa doskonale wiedziały.
Jakub R. przez lata uczestniczył w podejmowaniu wielu decyzji ratusza budzących wątpliwości. Największy prezent Komisji Weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji zrobił jednak swoim podpisem pod dokumentacją dotyczącą Chmielnej 70.
Dokumentacja, głupcze!
Co zdecydował o tym, że ten, a nie inny adres wzięła pod lupę komisja Patryka jakiego? Dokumentacja, dokumentacja i jeszcze raz dokumentacja.
Pierwsza decyzja reprywatyzacyjna miała miejsce na początku lat 90. Dziś stolica jest pełna „czynszówek” ukradzionych gminie – miejsce kwaterunkowych lokatorów zajęli restauratorzy, klienci biznesowi i amatorzy luksusowych apartamentów. Za byłymi mieszkańcami (a po ich śmierci ich dziećmi czy wnukami), tęskni dziś tylko komornik, przez lata ściągający kolejne setki złotych z pensji czy emerytur ludzi wpędzonych w spiralę zadłużenia.
Ludzie, którzy w ręce handlarzy roszczeń wpadli jeszcze za czasów prezydentów Marcina Święcickiego czy Pawła Piskorskiego, dziś już nie potrafią udowodnić tamtego bezprawia. Najczęściej nie mają świadectw niezbędnych do tego, by sprawą zainteresowała się Komisja Weryfikacyjna.
To, że możliwe było cofnięcie niektórych decyzji reprywatyzacyjnych, to w dużej mierze mrówcza praca lokatorów. Takich jak Anna Thomas i Marta Sieciarz z Poznańskiej 14, czy Krystyna Wrońska z Marszałkowskiej 43. Przez lata gromadziły one kolejne dowody na to, że kamienice, w których mieszkają, nie powinny były trafić w prywatne ręce.
Nie uprawomocniła się jeszcze żadna decyzja Komisji, dotycząca kamienicy dziś zamieszkanej przez lokatorów. Jednak los ludzi, którzy podczas przesłuchań w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości opowiadali w świetle kamer o bezprawiu, jakie ich spotkało, o latach gehenny i cierpień, już uległ poprawie.
Przy Poznańskiej 14 dzień po przesłuchaniu zamilkły betoniarki. Opadł budowlany kurz, który mieszkańcy wdychali przez dni, miesiące, lata, płacąc za to chorobami, zapaleniem skóry i nerwicą.
Wprawdzie podejrzani przebywający w areszcie śledczym we Wrocławiu zza krat ciągają lokatorów po sądach, te jednak coraz częściej zawieszają postępowania. Tak, jak to miało miejsce w przypadku Andrzeja Matana, któremu groziła eksmisja z Poznańskiej 14.
Chester – Warszawa wspólna sprawa
Co jednak z ludźmi takimi, jak Zofia Proctor, która wychowała się na Chmielnej 11 pod numerem 8 – w kamienicy, zbudowanej od podstaw, tuż po wojnie, rękoma mieszkańców i za ich pieniądze? W latach 70. pani Zofia wyszła za mąż i przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii, do ojczyzny swojego męża. Rodzice pozostali w Warszawie.
Mama pani Zofii po śmierci małżonka mieszkała trochę w Polsce, a trochę w Wielkiej Brytanii. Czynsz za Chmielną 11/8 był opłacany regularnie. Gdy matka zmarła, pani Zofia odziedziczyła warszawskie mieszkanie.
Budynek zreprywatyzowano w roku 1998, za czasów prezydenta stolicy Marcina Święcickiego. Nikomu nie przeszkadzało, że w ręce rzekomych spadkobierców przedwojennego mienia oddano kamienicę, która przed wojną nie istniała!
Nowi właściciele, po wypowiedzeniu kontraktów mieszkańcom Chmielnej 11, pozwali ich o odszkodowania za to, że nie opuścili swoich domów.
Dziś Komisja Weryfikacyjna stoi na stanowisku, że prywatni właściciele nie mieli prawa zerwać umów z lokatorami komunalnymi – skoro ludzie podpisali umowy z gminą, to tylko ona mogła je wymówić. Tymczasem miasto nigdy tego nie zrobiło, ograniczając się do nieformalnego przekazania umów spadkobiercom.
Jednak polski sąd, jak prawie zawsze w takich sprawach, stanął po stronie prywatnych właścicieli.
Lokatorów z Chmielnej 11/8 skazał za rzekome bezumowne korzystanie z lokalu na kwotę 544 tys. zł. Dług odziedziczyła pani Zofia.
Od reprywatyzacji kamienicy, a więc od roku 1998 minęło osiemnaście lat. Obecni właściciele, aby ściągnąć dług za czynsz, prowadzą egzekucję z nieruchomości pani Zofii położonej w miejscowości… Chester w Wielkiej Brytanii. Umożliwia to europejski tytuł egzekucyjny. Macki warszawskiej ośmiornicy reprywatyzacyjnej sięgnęły daleko poza granice Polski.
Byli lokatorzy Chmielnej 11 zgłosili swoją sprawę Komisji Patryka Jakiego. Nie wiedzą, czy zgromadzone przez nich dokumenty wystarczą, aby ich sprawa mogła być szybko zbadana.
Jeśli nie, pani Zofia zostanie straci dach nad głową. Termin licytacji jej domu w Chester już niedługo – wyznaczono go na 10 stycznia. Sprawą zainteresował się lokalny brytyjski dziennik, w planach jest reportaż dla Chester Radio. Tylko polskie media dotąd milczą.
– Katarzyna Matuszewska,
działaczka społeczna i dziennikarka, autorka cyklu reportaży „eksMISJA”, emitowanych od września 2017 r. na antenie TVP. Była współprowadząca programu Studio Polska. Członkini Społecznej Rady przy Komisji do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa. W Radzie reprezentuje Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej oraz Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, którego działaczką była śp. Jolanta Brzeska, zamordowana 1 marca 2011 r.