Bezapelacyjny zwycięzca. Wymarzony debiut każdego filmowca. Kino wielowarstwowe. Mądre i wyważone. Zrobione z potrzeby serca a nie wyrachowania.
Nie jest to satyra na prowincjonalną i zacofaną „polską rodzinę”, którą widzieliśmy choćby u Smarzowskiego w „Weselu”. Domalewski podobnie jak Cristi Puiu w rumuńskiej „Sieranevadzie” dokonuje wiwisekcji zwykłej rodziny. Bez szyderstwa i złych intencji.
Reżyser pochodzi z prowincji i doskonale czuje realne problemy Polski B. Zastanawia się, czy emigracja jest nieodłącznym elementem naszej tożsamości. Pytanie o tożsamość zadaje poprzez los prostych ludzi. Ludzi, którzy w każdym społeczeństwie są solą ziemi, ale muszą ją opuścić.
Cała ekipa aktorska daje popis fenomenalnej gry. Reżyser jest z wykształcenia aktorem i potrafi instynktownie dyrygować swoją trupą. Arkadiusz Jakubik tworzy jedną z najlepszych kreacji w karierze. Dawid Ogrodnik z niezwykle podobnym do siebie Tomaszem Ziętkiem kreaują przejmujący portret skłóconych, wiecznie rywalizujących ze sobą braci.
Cała ekipa gra bez jednej fałszywej nuty, a fałszująca na skrzypcach siostrzyczka spaja całą opowieść klamrą. Grając w finale „Cichą Noc” nadaje opowieści wyjątkowej symboliki. Zupełnie nie dziwi, że debiut fabularny Piotra Domalewskiego zdobył Złote Lwy w Gdyni.
– Łukasz Adamski, krytyk filmowy i publicysta portalu wPolityce.pl oraz tygodnika Sieci