Ogólnonarodowa dyskusja i ostre polityczne spory nie dotyczą jednak zasad funkcjonowania gospodarki, a sprawy, przez którą utknęło głosowanie w sprawie budżetu i jeśli tu nie będzie ugody, to dojdzie do kolejnego zamrożenia działalności państwa na początku lutego.
Mur i „Marzyciele”
Chodzi o mur, imigrantów i „Marzycieli” („Dreamers”). We wszystkich tych kwestiach emocje przeważają nad znajomością tematu. Kandydat Trump obiecywał, ku radości tłumów, że na całej granicy z Meksykiem zbuduje mur – a więc musiałby on mieć ponad 3 tysiące kilometrów. Mówił też, że Meksyk za to zapłaci. Dziś wiadomo już, że Meksyk nie zapłaci, dlatego w projekcie budżetu złożonym przez prezydenta jest zapisana suma na pierwsze prace przy budowie muru.
Tak naprawdę nikt jednak nie wie, ile taki mur mógłby kosztować. Trump mówił o 12 miliardach dolarów, a niezależne wyceny wahają się od 21 do 60 miliardów. Na najbliższy rok Trump wpisał do projektu budżetu 1,6 miliarda dolarów, Kongres przyznał mniej niż jedną piątą tej sumy, i to nie na budowę, a na utrzymanie stojących już murów, o których istnieniu prawie nikt nie wie.
Rynek amerykański potrzebuje rąk do pracy, ale w Stanach przebywa około 12 milionów nielegalnych imigrantów, co jest coraz silniejszym argumentem za zmianą przepisów. Problem polega jednak na tym, że, choć w kampanii Trumpa nielegalny imigrant był zazwyczaj morderczym Meksykaninem, to ponad połowa nielegalnych mieszkańców USA nie przechodzi przez zieloną granicę, ale zostaje tu po wygaśnięciu wizy turystycznej. Jak wielu Polaków, na przykład.